Drow czekała na odpowiedź Minora, który szedł obok niej, jednakowoż po chwili klacz w kapeluszu zaczęła swój monolog. Niedługo również trwało, zanim zostało ogłoszone, iż jest postój. Drow szybko sprawdziła swoje juki i skrzywiła się.
- Kurczę... zapomniałam, iż nie mam namiotu, ani chodziarz hamaku - pomyślała z niemałym aktem desperacji oraz zdenerwowania. Wywnioskowała ze słów pomarańczowej klaczy, iż może prawdopodobnie padać, więc miała przechlapane. Jedyną osłoną przed deszczem stanowiły drzewa, które mogły zapewnić chodziarz minimalną ochronę przed deszczem. Nie chciała ryzykować, dlatego też udała się pod najbliższe, aczkolwiek najbardziej rozłożyste drzewo, i położyła się przy nim, a następnie skuliła, próbując się ogrzać i znaleźć wygodną pozycję.