-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Dark bez słowa użył na tobie magii usypiającej. Ty powoli zapadałeś w sen... *** Obudziłeś się w tym samym miejscu. Czułeś dziwne uczucie w twoim oczodole.
-
Po chwili Applejack przynosi wam tacę pełną kanapek ze stokrotkami. - Smacznego - powiedziała siadając i biorąc jedną z kanapek.
-
Pinkie udała zastanowienie po czym uśmiechnęła się szeroko. - No oczywiście, że chce! - krzyknęła radośnie wyskakując ze swojego miejsca.
-
- Witaj - powiedziałem z uśmiechem rozglądając się po jej domku.
-
- Nie lubię kłamać, więc powiem, że wywalili mnie z pałacu... - powiedziałem próbując się uspokoić.
-
- Dlaczeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeego? - przeciągała dalej to słowo czekając na odpowiedź.
-
- TO już nie jest możliwe. Może i umiem wskrzeszać umarłych, ale nie są oni w pełni normalni. Są bezmózgimi idiotami, a najczęściej szkieletami.
-
- Witaj - powiedziała Applejack z uśmiechem powstrzymując ziewanie. - Siadajcie. Zaraz będzie gotowe.
-
Tak jak pomyślałaś udałaś się do butiku Rarity przed którym byłaś już po chwili.
-
- Mam nadzieję, że dobrze robię - powiedział wzdychając. - Teraz potrzebuje twojej zgody na uśpienie cię. Będzie mi łatwiej wtedy.
-
(to niech gra doda tag "Sziping") Pinkie się zasmuciła się. - Ale dlaczeeeeeeeeeeeego? - zapytała siadając obok ciebie.
-
Zeszliście razem na dół i jak zawsze Applejack przygotowała dla was śniadanie. Miała wory pod oczami, lecz uśmiech nie znikał jej z twarzy.
-
- Co mi po życiu jak teraz umiera wielu z nas. Nikomu nie będzie mnie szkoda.
-
Applejack patrzyła na ciebie po czym schowała głowę w kopyta i zaczęła szlochać. Ty natomiast wyruszyłaś do Ponyville. *** Już po chwili byłaś w samym centrum tego miasta.
-
Celestia tylko się obróciła na kanapie. Najwyraźniej była wykończona.
-
Zszedłeś pomieszczenia oświetlonego wyłącznie pochodniami. Było tam mnóstwo starych ksiąg i almanachów, biurko, statyw alchemiczny, a nawet kowadło i jakiś trunek. - Dobra, połóż się tutaj - powiedział pokazując stół operacyjny.
-
- Jak wy słodko razem wyglądacie - powiedziała głaszcząc Kitiego po głowie. Po chwili z radością dosiadła się i zjadła swoją babeczkę w całości razem z papierkiem.
-
Gdy chciałaś wejść na górę odepchnęła cię bariera przez co upadłaś na ziemię.
-
- Dobra, dobra. Nie marudź tylko chodź jeśli chcesz to oko. Mam dzisiaj lekturę do poczytania.
-
< Cholera... ja to mam sklerozę... > - Zostaw mnie! - krzyknęła odwracając się w twoją stronę. - Proszę...
-
- Nic... zostaw mnie... Proszę - powiedziała, a łzy kapały jej na podłogę.
-
- Zostaw mnie... - powiedziała przez łzy w oczach. - Chce być sama.
-
- Ta... Dobra. Chodźmy na dół. Applejack zrobiła śniadanie - powiedziała ruszając w stronę drzwi. - Zresztą jak co dzień - zachichotała idąc dalej.
-
- Nie ważne co się stanie ze mną. Ważne jest to co stanie się z Państwem. Śmierć na polu walki to dumna śmierć.
-
- Gdybym prosił cię o broń dowódcy to wróciłbyś trzy razy szybciej, ale nie ważne - powiedział biorąc broń magią. - Cholera, dużo tego tu jest. Potem to zobaczę, ale teraz mam słowo do dotrzymania - powiedział wyciągając spory worek pełen złotych drobin. - A teraz chodź za mną. Muszę cię naprawić - powiedział podchodząc do jakiegoś małego piedestału, na którym mieściła się figurka NMM i wcisnął go lekko w ziemię. Po tej czynności ściany jedna z biblioteczek otworzyła się odsłaniając schody do piwnicy. - Jeśli komuś to wygadasz to zrobię z ciebie obiekt do badań - powiedział poważnym głosem schodząc na dół.