Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. -Nope-powiedział krótko mag, po czym skierował się w niebo- Dzięki stary, że się mnie nie słuchasz, ale może podkręcimy tempo?-przerwa- Nawet zdejmę ci blokadę łączności, ale jedynie, jeśli obiecasz, że nic mi nie zrobisz-przerwa- Dobra. W powietrzu pojawił się panel. Choć miał formę można było odnieść wrażenie, że nie ma ciała. Mag wcisnął kilka przycisków. -Ech, teraz już tego nie ukryję-powiedział do przeciwnika, chełpiącego się iluzorycznym przejęciem kontroli- Masz ciekawą magię, nie powiem. Sądzę, że większości tych czarów bym nie rzucił. Nawet nie chodzi tu o moc, bo moc we mnie jest silna-mówił- Chodzi tutaj raczej o nieupilnowanie czaru. Ale jako władca własnego absolutu musiałem jakoś to załatwić, bo nie uśmiechało mi się ograniczenie jego wielkości do klatki 2 na 2 na 2 metry. Dlatego też lekko go zmodyfikowałem i przeniosłem z innego absolutu maszynkę zwaną IBM. Nawet jej nie szukałem. Po prostu przeniosłem się do innego absolutu, w którym technologia była odpowiednio rozwinięta, po czym zabrałem go z śmieci. Przeniosłem go do siebie- widzowie wyglądali na zniecierpliwionych- Dajcie mi się wygadać. Wiecie, jak rzadko mam to możliwość zrobić?-krzyknął do widzów, odchrząknął, po czym ponownie mówił do przeciwnika- I kazałem mu kontrolować wymiar. Po kilku godzinach udało mi się go zmusić do myślenia, przez co zacząłem mieć tego oto nudnego towarzysza. -Do usług-rozległ się potężny głos nie wiadomo skąd. -Dzięki temu mogłem stworzyć gigantyczny absolut bez stabilnej fizyki. On za nią odpowiada. Ja się tylko bawię. Ale wracając do tematu, dałem mu moc do dowolnego kontrolowania praw fizyki w absolucie. A uwierz mi, nie było to łatwe. Suma sumarum, może on prawie wszystko. Jest nawet kilka światów, które są tylko dla niego. A ja sobie hoduję różne ciastka i tym podobne. A co najciekawsze ta arena podeszła pod jego jurysdykcję w momencie, gdy przejąłem w niej władzę, choć jest ona odgrodzona od mojego absolutu- przestąpił z nogi na nogę- A skoro możesz korzystać z magii podobnej do mojej, to może będzie to ciekawe- wyciągnął przed siebie dłoń. Pojawiły się w niej karty takie same, jak miał Atlantis- To też mogę- zamyślił się-... ale nie będę sobie psuł niespodzianki- karty znikły. Zamyślił się. -Nie, mój demonie Laplace'a, nie pozwalam- powiedział oschłym tonem w przestrzeń- Pokażmy mu nasze zbiory. Nad i pod magiem pojawiły się błyszczące runy. -Niech to chociaż wygląda efektownie-zachichotał. Runy umieszczone nad magiem zaczęły opadać. W chwili dotknięcia ziemi znikły. Mag tam nadal stał, lecz teraz nie miał dziwnej kanciastej zbroi, a potężną zbroję wyjętą jakby z powieści o epickich rycerzach. W jednej dłoni była nie mniej epicka tarcza, a w drugiej jeden z mieczy. -Oto jest zbroja tytana światłości. Jak nazwa wskazuje, tworząc ją tytani światłości. Są to istoty, które zabija każdy cień, który przypadkiem kontrolują ich najwierniejsi wrogowie. A oto jest najwyższa forma ochrony przed cieniem. Można powiedzieć, że przez istnienie tej oraz analogicznej u ich wrogów zbroi trwa pokój, a przynajmniej trwał, kiedy ją skopiowałem. Ach, ale to tak nudno nie atakować- powiedział. W powietrzu pojawiło się kilkadziesiąt mieczy światłości. -No to niech muzyka gra- miecze zaczęły lecieć ku ziemi. Nagle zatrzymały się w powietrzu. -Ty te karty wykreowałeś czy ściągnąłeś skąd indziej? Bo echo czaru podobne do mojego, a sam nie mam pojęcia, co tak naprawdę robię, a mistrz zapomniał mi tego powiedzieć. Miecze wbiły się w ziemię, lecz nic się nie stało.
  2. -Dobra, nie zrobiłbym tego lepiej. Gratulacje- nie znałem się na sieci w budynkach tak dobrze jak na statkach- Co poradzisz zrobić, by poruszyć śledztwo? Bo chyba wizyta w barze i podsłuchiwanie plotek nie zadziała.
  3. -Ostatecznie ty wykorzystujesz słabości moich czarów, a ja jak głupi się produkuję- mag zauważył miecz, który został przy jego prawej dłoni. Przez manipulator telekinetyczny ciągle przy niej lewitował-... by wymyśleć coś mądrego. A może ja wykorzystam twoją słabość? Drugi miecz, identyczny z pierwszym, zmaterializował się w jego dłoni. Przymocował je do pleców. Pstryknął palcami. -Właśnie teraz wymusiłem, by na obszarach WSZYSTKICH wymiarów areny powstała osobna grawitacja, przyciągająca cień. Nawet nimi nie ruszysz. Kolejny raz pstryknął palcami. -Właśnie teraz wysłałem impuls, który zdezaktywuje całą aktywną magię. Powinno działać. Pstryknął palcami. -A teraz powiązałem wszystkie wymiary na stałe. Choć nadal możesz mieć szczęście i trafić idealnie pomiędzy impulsy, dlatego- pstryknął palcami- Od teraz impulsy będą się także odbijać. Na pewno coś zrobią. Pstryknął palcami. -Moja moc jest nadrzędna, dlatego, na szczęście, mnie to ograniczenie nie obowiązuje. A teraz spójrz na budyniową niespodziankę, w którą zamieniły się twoje karty. Wyczarował miskę budyniu czekoladowego, która, w jego mniemaniu, była dobrą ironią. Zaśmiał się z swojego pomysłu. Nigdy wcześniej, walcząc z takimi magami, nie pomyślał o zamianie papieru w budyń czekoladowy. Nie martwił się o logistyczną stronę tego czaru- jego komputerek, teraz umieszczony na szyi, obmyślił, jak zamienić celulozę na budyń. Waniliowy. Proszę cię, pisz to jakoś bardziej zorganizowanie. Na razie wygląda to tak, jakby Discord dorwał się do edytora i wprowadził chaos do twojego posta. Przynajmniej ja to tak widzę.
  4. -Znalazł się nam fizyk-amator- powiedział mag-Ale czyżbyś zapomniał, że masz przed sobą maga, który ma teoretycznie boskie możliwości, tylko odrobinę niewyszkolonego? Mag wyciągnął prawą dłoń w bok. Pojawił się cień, który okazał dziwną koronę, którą założył na głowę po zdjęciu i dematerializacji hełmu. -Skoro mam operować na okrojonych danych, to czemu tych danych nie zmodyfikować? Pstryknął palcem. Horyzont zdarzeń zniknął. -Ciekawe. Wyczarować sam horyzont bez czarnej dziury. Ale od teraz to nie ma znaczenia. Ach, no tak. Ukryłeś się. Ponownie pstryknął palcami. -Jeśli cię to interesuje, to właśnie scalam wszystko, co związane z tą areną, w jedno. Tak za pięć, może sześć sekund powinieneś się tu pojawić. Ach, i mam nadzieję, że masz silne źródła magii w zanadrzu, bo od teraz cała energia jest chłonięta przez mikro-portale do mojego piekiełka. Powodzenia-ukłonił się.
  5. Mag zaczął chichotać. -Czarna dziura? Nie myślałem, że zaryzykujesz taki czar-pstryknął palcami. Osobliwość zniknęła- Gdybyś uczył się fizyki wiedziałbyś, że zniszczyło by to całą arenę, a w wypadku mojego zniknięcia i całą planetę. I nie myśl, że to jest chaotyczne, ponieważ mój nadworny błazen- zaśmiał się- Nie martw się, nie możesz mnie porazić- odwrócił się do Atlantisa- Są to całe ściany liczb, ale jednak jest to obliczalne. Popatrzył się na lustrzaną barierę. -Mmm, czyli to wszystko odbije?-przerwa- A co sądzisz o modyfikacji pomysłu naszego przeciwnika?-przerwa- Dobra, no to do roboty. -Czarne dziury to coś przeciwnego do białej dziury. Nad dłonią maga pojawił się niewielki, fioletowa sfera. -Nazywają ją białą, choć świeci na fioletowo. Ciekawe. Wykonał zamach powstałym przeciwieństwem osobliwości, po czym rzucił je w stronę bariery. Zatrzymała się ona tuż przed lustrzaną barierą. -Utrzymasz jeszcze kilka małych czarnych?-odwrócił się do Atlantisa- Pojedyncze ataki nic z tobą nie zrobią. A co powiesz na nieskończenie potężny atak? Pstryknął palcami. Po chwili pojawiło się kilka chłonących światło punktów, które otoczyły lustrzaną barierę i białą dziurę. -Niestety, ale muszę to zrobić. Moc tej osobliwości może zmieść całą tą planetę, a to się Radzie nie spodoba.
  6. Zacząłem się na nie patrzyć. Byłem ciekaw, jak jej to wyjdzie.
  7. -Och ty niegrzeczna. Aż tak dobrze to my się nie znamy-powiedział rozanielonym głosem mag. -Obudź się kretynie!-krzyczał komputerek. Od zbroi zaczęły odlatywać pojedyncze elementy. Golem zaatakował komputerek. -Obudźźźźźź ssssssss-nie dokończył on zdania. Mag zaczął chaotycznie drgać. Było to powodowane prądem, którym raziła go bateria jego towarzysza. Pojedynczy widzowie zaczęli klaskać. Nagle mag przestał drgać. Elementy, które odleciały od jego zbroi, połączyły się nie wiadomo kiedy. Tworzyły coś na rodzaj bramy. Nagle zapaliła się ona. Przez powstałą taflę wyłonił się mag, ubrany w jasny, obcisły strój. Na szyi miał dziwną obręcz. Komputerek zniknął. -Niech zostanie tajemnicą poliszynela to, jak się tutaj pojawiłem-powiedział mag- Ale show musi trwać-na chwilę przerwał- Ach, czyli mogę spróbować normalnej magii- kolejna przerwa- Acha, dobra. Stanął szeroko. -Absolucie, żądam, byś tylko tą oto arenę z jej wymiarami i podwymiarami władzą mojego towarzysza o cyfrowej duszy i metalicznym ciele objął. Od tej chwili jesteś prawie całkowicie wolny-wykrzyczał. Nagle zaczęły się pojawiać części, które podlatywały do maga. Po chwili był on ponownie w zbroi, choć ta była trochę inna od poprzedniej. -Ciemności, która powodujesz hańbę i zło, daj mi swe ostrze, abym łatwiej mógł wyplenić twojego, a jednocześnie nie twojego brata, cień- w jego lewej dłoni pojawił się miecz. Można było przysiąc, iż jakby chłonie on światło. -Światłości, która choć dobra i praworządna, masz przynoszącego ci hańbę syna, który stracił cię z wzroku, cień, daj mi swe ostrze, abym mógł zniszczyć to marnotrawne dziecię- w jego prawej ręce pojawił się miecz, od którego bił silny blask. -Uporządkuj ten wymiar-przerwa- Po tym działamy według planu SC. Stanął w poważnej pozycji. -By zniszczenie zła miało swój powód, musi ono objąć cały absolut- wbił miecz w ziemię. Nagle wewnątrz całej areny zapanowała ciemność- Lecz niech nie martwi się człek dzierżący światłość w swej dłoni, albowiem choćby szedł ciemną doliną, zła się nie musi ulęgać, albowiem broni go światłość, która z czasem pożre ciemność wraz z cieniem. Nagle od areny zaczął bić niewyobrażalny blask. Przez chwilę jeszcze było widać golema chcącego zaatakować maga, lecz bardzo jasna bariera chroniła go przed jego atakami. Po chwili cały cień znikł z areny. -Wybacz, ale moja magie wymaga pompatyczności-powiedział w kierunku, w którym powinien być Atlantis- A wcześniej nie byłem pewien, czy ta pod dziedzina mojej magii podziała. Odrzucił ciemny miecz, który rozpłynął się w powietrzu, nawet nie dotykając zniszczonej powierzchni areny.
  8. Rzuciłem myśl o siedzeniu na mieście do wymiaru Discorda i zacząłem wracać do mieszkania Kate.
  9. -Stary, mamy kłopoty-mówił komputerek. -Ale mamo, ja nie chcę kleiku ryżowego. -Ogarnij się stary! -Ale mamusiu, ja się boję kleiku jak potwora spod łóżka. A mówiłem ci o tym fajnym potworze spod łóżka? Zniknął on potwora z szafy. -Jakby co, to tak mi kiedyś kazałeś. Od zbroi maga odskoczyły kółka, podobne do tych, za pomocą których pojawił się na arenie. Nagle zbroja zaczęła się zachowywać, jakby w niej nikogo nie było. Mag został odtworzony przez kółka. Był w samej bieliźnie, dodatkowo lekko zwęglonej, ale nie ukazującej gorszących miejsc.Ach, i mag leżał na jednym z ramion, po czym przewrócił się na plecy. Na jego ręce było widać komputerek. -Rozumiem, że wykonywałeś moje polecenia na wypadek warunków niebezpiecznych, ale czemu droga była przez Główny Piekarnik? -Bo tak. Już rób to. Mag spojrzał się na jego ekran. Otoczyły go cienie. -Nie rozkazuj mi. Cienie znikły. Mag znów był w swojej zbroi. Poprzednia zniknęła. Tym razem komputerek był pod nią. -Zrobisz mi magiczne 9-2? Po jego prawej stronie pojawił się cień. -Zrobione. Miałem wąskie pole do popisu bo znam tylko jedno anime. Z cienia wyłoniła się obręcz, tym razem stojąca pionowo. Przez nią zaczęły wychodzić zbroje podobne do jego zbroi. W środku ich były wbudowane roboty z ograniczoną SI, które na swoje dysk miały wgrane sposoby korzystania z odpowiedniej ich źródłu magii. -Absolucie, zaginaj się zgodnie z wolą mojego niestrudzonego, elektroniczno-cyfrowego sługi. -Dobra, zakrzywienia włączone. Jeszcze raz mnie tak nazwij, a przypilnuję, żeby portale cię poszatkowały-odpowiedział komputerek- Kontrolujesz te roboty? -Podporządkuj je centralce w mojej zbroi. -Dobra, zrobione. Na hud'zie wewnątrz hełmu maga pojawiły się informacje na temat robotów. Od teraz mógł kontrolować je za pomocą myśli, wychwytywanych przez czujniki w hełmie. A w razie zerwania połączenia miały kont
  10. Zacząłem chodzić w bliżej niesprecyzowanym schemacie. Usilnie myślałem.
  11. Wszedłem do niego, po czym od razu wyszedłem. Chyba pojąłem bezsens tego. Skierowałem się na rynek.
  12. Miałem nadzieję, że okoliczne budynki miały odgromniki, dzięki którym mógłbym być pewien, że nie uderzy we mnie piorun. Skierowałem się do statku, w którym tym razem przyleciałem na Pegozję. Nawet nie wiedziałem, po co.
  13. Cieszę się, że mi, albo tym kucom, zaufaliście. Ale lepiej chodźmy w grupie. Powiedział do reszty drużyny. Odwrócił się do kuca z złotym elementem zbroi. Prawda, kim wy jesteście? Błękitny kuc, w stosunku do nieznajomych kucy, wolał stosować zasadę ograniczonego zaufania. Zmienił barierę tak, że nie chłonęła już całego okolicznego ciepła, oraz uczynił ją praktycznie niewykrywalną. Stanął przed wejściem do tunelu. No to co? Chyba pójdziemy. Czekał na resztę drużyny. Musiał być pewien, że w razie czego pomoże całej drużynie.
  14. -Szlag, próbuj być precyzyjny, to wykorzystają to przeciw tobie-powiedział władca absolutu ciastek. -Unormowałem grawitację. Co zrobisz. -Pójdę w drugą stronę- pod hełmem pojawił się uśmiech. Stanął sobie wyraźniej. -Areno, wypuszczam cię z swego władania- arena znowu była rządzona przez prawa fizyki panujące w jej absolucie- Absolucie, z twymi wymiarami, podwymiarami i światami, żądam, byś podporządkował mi się. -Pogięło cię!-wydobył się krzyk z głośnika komputerka- Najmniejsza zmiana w delikatnej strukturze absolutu unicestwi nieskończone ilości istnień! -Zaufaj mi. Nikogo nie unicestwię. Mag złożył dłonie w przeciwnych kierunkach. Każdą dłonią zrobił obrót o 180 stopni, po czym powoli zaczął je rozszerzać. Pomiędzy nimi pojawiło się powiększające się dziwne, okrągłe, praktycznie dwuwymiarowe coś na wzór koła. -Ja, twój władca, każę ci połączyć ten portal z wnętrzem ten bariery cieni, która znajduje się przede mną, a w której znajduje się mój przeciwnik! Żądam także, aby portal stał się częścią tej sfery cienia! Spraw, bym tylko ja mógł z niego korzystać! Po chwili uderzył pięścią w powstałe koło. Część jego dłoni znikła. Mag liczył, że sprecyzował czar dostatecznie dobrze i, że trafi pięścią w Atlantisa. Wytłumaczę. I komputerek, i moja postać może czarować. Komputer jakby kontroluje czar, który wykonuje mag, decydując o jego ostatecznym efekcie. Czary wymagające większej precyzji muszą być jednak wypowiedziane przez maga, albowiem komputer nie jest demonem Laplace'a, a sprecyzowane "czary" sprawiają, że dzieje się to, czego oczekuje moja postać.
  15. A myślałeś nad tym, żeby zrobić uniwersum zakładające istnienie ludzi i kuców? Jeśli założy się, że technologia jest dla wszystkich, a kuce w określonych dziedzinach mają przewagę nad ludźmi(kuc ziemny będzie silniejszy, pegaz będzie latał, a jednorożec czarował) to można zrobić każdą sesję. Dlatego też jestem za crossover'em z wysoce rozwiniętą technologią.
  16. Cios dosięgnął Piekielne Ciastko. Przekoziołkował on kilka razy do przodu. Wstał on na nogi. -Coś ty zrobił?-krzyknął. -Rozszerzyłem 0-1 na całe ciało-odpowiedział mu komputerek. -To było pytanie retoryczne. Pokarz... -Magia, którą znasz, podziała tutaj. Nie naładujesz się, ale magia podziała. -I jeszcze mam 0-1. -Właśnie. Mężczyzna stanął szeroko. -Poznaj pełnię mojej mocy! Ja, który przebył nieskończoną nieskończoność absolutów, tworów najwyższych, rozkazuję, aby ta arena podporządkowała mi się-wykrzyczał. Wyglądało na to, że nic się nie zmieniło. Widzowie zaczęli się śmiać. -Stary, podkręć trochę grawitację-powiedział Piekielne Ciastko. Zwiększona grawitacja musiała pociągnąć do ziemi Atlantisa, który posiadał swoją masę. Piekielny został częściowo otoczony przez cienie, lecz trwało to tylko jedno mrugnięcie okiem. Po jej zniknięciu plecak znikł, a w dłoniach pojawiła się kolejna futurystyczna broń, tym razem z dziwną kulą na końcu lufy. Mając broń w dłoniach zrobił krok do przodu, w celu lepszego rozłożenia ciężaru ciała. Lekko się potknął. -Nie przesadzaj. Nie zapominaj, że to ostatecznie nie jest Piekło-powiedział do niego komputerek. Moja postać gra trochę na pokaz, żeby nie było, że daję jej boskie możliwości.
  17. Założyłem płaszcz na siebie. -To ja się przejdę. Wyszedłem już nie bojąc się deszczu.
  18. -Robi się ciekawie. Dziękuję-powiedział mag/technolog. Rozejrzał się dookoła. Nie wiedział, czy kopie go zaatakują. Jak się na to nie spojrzał, to były tylko cienie. Ale w jego pamięci była dziwna karta z golemem, który najpewniej nie miał mu przynieść ciasteczek. -6/4-5 oraz 3/4/1-1. -Ale to zużyje prawie całą twoją zdolność kreacji-odpowiedział komputerek na polecenie maga. - 0-1. -To szaleństwo-oburzył się komputerek. -W końcu zacząłeś działać normalnie-powiedział mag do oburzonej SI- A teraz rób to. -Jak chcesz. Na plecach maga oraz przy jego prawym ramieniu pojawił się cień. Na plecach maga pojawił się dziwny plecak, a przy prawym ramieniu jakiś pojemnik z cieczą. -Dobra, wszystko działa. Czy ty chcesz zrobić to, o czym myślę-zapytał się komputerek. -Ty nie myślisz. Ale tak, najpewniej chodzi nam o to samo. Pojemnik otworzył się, przez co ciesz wylała się. Zamiast rozlać się normalnie dookoła zaczął kierować się w różnych kierunkach, przez co wpadały w anomalie, przez które przemieszczały się w niekontrolowany sposób. -Stary, problem. Przez te anomalie nasi mali przyjaciele szybko tracą moc-zasygnalizował komputerek. -Przypilnuj, żeby osiadli na każdym z nich. Kopnął pojemnik. -Dobra, są już na każdym. Jak z mocą? -Już jestem jak nowy. Uruchamiaj zabawkę. -Poczekaj. Dobra, teraz nie ma szans, żeby zmieścił się pomiędzy rozbłyskami. Od pojemnika do nanobotów( to z nich składała się ciecz) poleciały pioruny, które miały zdolność bezproblemowo ogłuszyć słonia, ale jednocześnie nie zabijając człowieka. Każda z kopii została trafiona takim impulsem, choć mag nie wiedział, jak to na nie podziała. A nawet jeśli przeciwnik ukrył się gdzieś indziej, to SI zadbała, by pozostałe nanoboty utworzyły sieć piorunów, która objęła całą arenę. Tylko opuszczenie areny mogło go uratować. A Piekielne Ciastko stał sobie pośrodku tego chaosu. -A co jeśli to nie podziała?- zapytał się komputer. -Najpewniej plan A6. -A podołasz mu? -Dlatego lubię cię, choć jesteś tylko komputerem. Nie zapominaj o 0-1.
  19. -Dziękuję- powiedziałem do klaczy-jedi-elektryk podnosząc kubek czekolady. Po wypiciu go od razu poczułem się lepiej. -Masz pożyczyć jakiś parasol albo płaszcz przeciwdeszczowy? Niestety, ale ja takiego przy sobie obecnie nie posiadam.
  20. Jestem przeciwny walce, ale jeśli moi towarzysze zdecydują się walczyć, to do nich dołączę. Powiedział do kuca, po czym odwrócił się do drużyny. Ale proszę, zróbcie to samo, co ja. Gorzej być nie może. Obiecałem, że wam pomogę, i to zrobię. Ale uwierzcie trochę we mnie.
  21. Wolałem niepotrzebnie nie moknąć. Myśląc co powinienem zrobić wróciłem do mieszkania Kate.
  22. -Podmiana 3-43 na 5/3-20 załadowane setką próbników i kreacja 1-3-powiedział do komputerka rzucając dziwnym granatem o ziemię. Tuż przy nim w kilku miejscach pojawił się cień, a przy nim, najpewniej za sprawą granatu, pojawiła się tarcza, która zatrzymała jego własne pociski. Wraz z zniknięciem bariery zniknął cień. Strzelba zamieniła się na dziwne coś, podobne do CKM-u. Przy jego pasie pojawiło się kilka granatów. -Mapuj. Zaczął strzelać w różnych kierunkach z CKM-u. Zamiast pocisków wylatywały kulki, które znikały w anomalii przeciwnika i pojawiały się w innych miejscach. Nie miały one dużej siły wylotowej, więc zazwyczaj tuż przy wylocie z anomalii upadały na ziemię. -Podmiana 5/3- 20 na w pełni załadowane 4-320 3-320. -Mapa I rzędu skończona. Aktywuję dalsze mapowanie w czasie rzeczywistym. Kulki zaczęły niekontrolowanie się ruszać. Mężczyzna wyprostował rękę z CKM-em, który został objęty przez cień. Pilnując cienia odszedł z dala od niego. Cień zniknął, a na miejscu CKM-a pojawiła się futurystycznie wyglądająca broń. -Ustawienia pocisku:obezwładnienie. Wyświetl na hud, jak strzelić w wroga- spojrzał się na groźnie wyglądający cień- A, bym zapomniał. Lewą ręką, którą miał wolną, porozrzucał granaty. Po rozrzuceniu wszystkich pstryknął palcami. Granaty zaczęły świecić niewyobrażalnym światłem. Niektóre miejsca na zbroi także zaczęły świecić. -Podkręć na maksa lampki-powiedział. Światełka z zbroi na niewielkiej odległości zaczęły być konkurencją granatów świetlnych. Po skończeniu przygotowań wycelował w miejsce wskazane przez komputer i wystrzelił. Nie strzelił idealnie celnie, ale pocisk zawrócił w powietrzu, zniknął w anomalii, po czym pojawił się w innym miejscu. Był sterowany przez komputer, który kierował go, zgodnie z wskazaniami kulek, na Atlantisa.
  23. Wstałem powoli i cicho, po czym skierowałem się do ławeczki. Liczyłem, że dzisiaj chmurki będą idealne do gapienia się na nie podczas rozmyślań. Albo do bezmyślnego gapienia się na nie, jak to może wyjść. Dla pewności wziąłem płaszcz z mieczem świetlnym i "armatą", którą jak się okazało nad miałem.
  24. Coś wjechało na arenę. Przystanęło przy wejściu i rozdzieliło się na dwie połówki. Jedna z nich zaczęła się wznosić, a pod nią pojawiał się dym i człowiek ubrany w fartuch cukierniczy. Zadziwiony rozejrzał się dookoła siebie. Pstryknął palcami. Sam został otoczony cieniem, a podobne, ale wiele mniejsze pojawiły się przy widzach. Nagle cienie znikły. Mężczyzna stanął i badawczo spojrzał się na miejsce zmienione przez przeciwnika, a przy widzach pojawiły się lewitujące spodki, na których leżały ciasteczka. Z talerzykami było coś dziwnego, ponieważ tworzyły iluzję, jakoby wszystko stojące na nich płonęło. Sam mężczyzna był ubrany w dziwny, kanciasty strój. Na jego ramieniu pojawił się niewielki ekran z głośniczkiem. Szybko wcisnął kilka razy w różne miejsca. -Rodzaj magii: nieznany. Prawdopodobieństwo działania powyżej 50%: magia obronna w elementach z własną baterią magiczną. Rodzaj wieloświatu: poziom 8. Możliwości technologiczne: każda zaobserwowana technologia. Reguły w świecie: system moralno-etyczny potępiający zabijanie. Nagle człowiek przypomniał coś sobie, co zaznaczył palnięciem się w czoło. -Witam wszystkich- powiedział w stronę widowni- Ciebie też, przeciwniku. Wybacz długie wejście, ale zabraliście mnie w złym momencie- wcisnął kilka rzeczy na ekranie. Nic się nie stało- Po pojedynku zapraszam do siebie na ciasteczka-powiedział do przeciwnika- Chyba powinienem przejść do obowiązków-powiedział cicho do siebie. Stanął wyprostowany. -Kreacja numerów: 1-20,3-43 załadowana 4-52 oraz podmiana 6-4 na 6/3-32. Popatrzył się chwilę na komputerek. Nagle jego prawą rękę i przestrzeń przy lewej dłoni ogarnął cień. Po jego zniknięciu na prawym przedramieniu i dłoni pojawiła się długa rękawica. W dłoni prawej ręki trzymał strzelbę, a w lewej dziwny granat. Oczyma wyobraźni widział sędziów krzyczących, że jest zdyskwalifikowany. -Nie martwcie się, jest załadowana gumowymi pociskami. Robi co najwyżej siniaki-uspokoił wszystkich- No to chyba zrobię coś. Powiedział coś cicho, co zostało całkowicie zagłuszone przez hełm, który miał na sobie, nie różniący się stylistyką z resztą zbroi, po czym przycelował i strzelił gumowym pociskiem w stronę przeciwnika. Tymi zagłuszonymi słowami była głosowa komenda do uruchomienia termowizora. Dzięki temu był pewien, że widzi miejsce, w którym jest przeciwnik.
  25. Byłem zbyt zajęty myślami, by zauważyć coś, co nie stoi mi na drodze do łóżka. Cicho położyłem się na drugim i, po kilku minutach rozmyślań, poszedłem spać.
×
×
  • Utwórz nowe...