Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. A Discord z tym! Głosik, twoja kolej. Pozwoliłem temu głosikowi mną pokierować. Chyba nie chciał się pogodzić z pojmanie, przez co zaczął napierać mocą na siatkę chcąc ją rozerwać, jednocześnie chroniąc podobnym sposobem ciało. Ucieszyłem się z tego, że przynajmniej nie jest kamikadze. Nie wiem dlaczego, ale do uwolnienia się używał też mocy mięśni. Siatka zaczęła mi się wrzynać w skórę, ale uosobienie mojej złości widocznie ignorowało to. Poczułem, że moja myśląca świadomość odpływa. Zmusiłem się do podtrzymania jej. Musiałem pilnować, by uosobienie mojej złości i gniewu nie zrobiło czegoś szalonego. Nagle poczułem coś jeszcze- ten psychopata mocą próbował zdjąć pierścień z rogu. Zdziwiło mnie to, ponieważ myślałem, że będzie korzystał tylko z brutalnej siły i nie będzie zdolny do niczego trudniejszego jak zgniecenie, względnie rozerwanie czegoś. Gniew mojej postaci, więc ja będę opisywał, co próbuje zrobić. Ale obiecuję, że postaram się pilnować jego psychozy.
  2. Jednak lata treningu u sithów się przydają, muszę to niechętnie przyznać. Mój pierwszy mistrz, którego z całego serca nienawidziłem, na szczęście uczył mnie, by starać się wszystko zrobić jak najmniejszym kosztem. Dzięki temu poznałem wiele sztuczek, dzięki którym używałem mniej mocy i magii niż inne jednorożce. A jedną z nich było nauczenie się tak ograniczać teleportację, że nawet ubrania nie załapywały się na nią. Spróbowałem skorzystać z tego czaru.
  3. Głos w głowie głośno krzyczał. -Powiem tak: prawdą jest umiejętność jedi do odbijania pocisków-teleportowałem się do mojego miejsca przy ścianie- A teraz mam was wszystkich przed sobą. Włączyłem miecz. To jeszcze bardziej zachęciło głos do krzyku. Wiedziałem, że to niebezpieczne, ale musiałem. Nie mogłem sobie pozwolić, by ponownie zawalić.
  4. W locie złapałem go mocą i przeniosłem do siebie. -Nie słyszałaś, że użytkownik mocy może bez problemu przywołać swój miecz? Korciło mnie, by go włączyć. -Co wolicie? Możemy walczyć, przez co poranimy się i nie będziemy szczęśliwi, a ja bardzo denerwuję się na myśl o łowcach niewolników- na samą myśl, że prawdopodobieństwo walki jest dość wysokie odezwał się w mojej głowie głosik, by przestać się kontrolować i pokazać im potęgę gniewu. Pozwalałem mu gadać, ale się go nie słuchałem. Na razie nie- Albo porozmawiamy, i ustalimy jakiś konsensus. Ostatecznie w więzieniach nie karmią tak źle, a jeśli nie jesteście główną grupą albo znacie coś większego to zawsze możemy się dogadać i z obietnicą zaprzestania tej jakże haniebnej działalności puszczę was wolno. Ale wcześniej powiecie mi, jak będę mógł sprawdzić wykonanie obietnicy- czułem, że się rozgadałem. Byłem przygotowany do walki.
  5. Stanąłem. -Świetnie. Jeszcze powiedz, że jesteście sithami, a zacznę wierzyć, że moje szczęście ma bardzo sadystyczne poczucie humoru-zaśmiałem się. A mózg pracował na najwyższych obrotach szukając jakiegoś wyjścia z sytuacji.
  6. Wstałem celowo uginając nogi. Już miałem wyskoczyć z mieczem na nich gdy uderzyła mnie jedna myśl. Sami karzą mi się zapuszkować! Jak ich załatwię to nic się nie dowiem, a tak mam szansę wejść do ich bazy! Uspokój się, jeszcze to zobaczą. Strachliwym krokiem skierowałem się do skrzyni. Schowałem miecz do jednej z wewnętrznych kieszeni płaszcza. Trzymałem go tuż przy ciele, bo nie chciałem, by wystawał. Dla pewności nadal utrzymywałem go magią. Istniało prawdopodobieństwo, że zechcą mi zabrać płaszcz. Zamyśliłem się, gdzie zostawiłem "armatę".
  7. -Przepraszam- zajęcia aktorskie z czasów sithów sprawiły, iż dość wiarygodnie udawałem przestraszonego- Szedłem za przyjacielem. Myślałem, że wszedł tutaj i zachciałem mu zrobić psikusa. Świetnie, tylko jak ja zachęcę ich do ataku na mnie? A może nie zachęcać? O nie, tego to ja już nie zniosę. -Proszę, nic mi nie róbcie. Pomyliłem drzwi. I jednocześnie nogi zaczęły się pode mną uginać. Jak już udawać strach, to na całego! Niech się nadenerwują. Dzięki strachowi mogłem robić jeszcze jedno:patrzeć się na każdego kuca. Pilnowałem, czy któryś przypadkiem nie chce przygotować czegoś usypiającego. Rozglądałem się także na boki. Na szczęście za sobą miałem ścianę.
  8. -Oj, przepraszam. Nie chciałem przeszkadzać-zacząłem się cofać. Specjalnie stanąłem przed ścianą. Chciałem, by myśleli, że strachowity kuc znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Płaszcz na szczęście ukrywał, że mam miecz, a cały jestem przygotowany do walki. Chciałem, by widzieli we mnie tchórza. Chciałem, by mnie nie docenili. Dzięki temu zaskoczyłbym ich, gdyby mnie zaatakowali. Pilnowałem, czy ktoś nie chce czegoś zrobić z skrzyniami. W razie takiej sytuacji ten jednorożec byłby moim pierwszym celem. Nie chciałem pozwolić na teleportację kolejnego kuca.
  9. Czy oni wszyscy chodzą w płaszczach? Po odgłosie teleportacji wszedłem do pomieszczenia przez drzwi. Na razie nie wyciągałem miecz, ale lewitowałem go tuż przy sobie.
  10. Błękitnemu jednorożcowi nie przeszkadzał pierścień wytworzony przez MT. Dzięki niemu bariera powoli się ładowała, zyskując większą moc. Ale wolał jej nie opuszczać, dopóki kuce nie wytłumaczą, co się stało. Dla pewności powiedział do grupy. Jak zaatakują zamknąć oczy i iść, tak jak będę was popychał. Za pomocą magii wytworzył przed swoimi oczyma barierę mającą chłonąć natężenie światła wyższe od obecnego(każde mocniejsze światło będzie przez nią blokowane). Bariera główna zaczęła lekko błyszczeć, przez co ochrona przed oczyma lekko ściemniała. Pod pozorem pewności siebie był strach. Nawet nie o siebie, tylko o kuce, którym chciał pomóc. A te, które przyszły wywołały tylko jego strach. Deal with it!
  11. Noc. Jedno słowo, a tak długo trwa. Prawda, często trwa ona krócej od dnia, lecz dopiero w nocy zegar chce trochę uspokoić się, dzięki czemu nie leci już na złamanie karku. Dlatego też daje wiele możliwości. Ja na przykład w nocy mam najwięcej zapału do czegokolwiek. Jak w dzień umiem tylko usiąść i praktykować nic-nie-robienie, to w nocy umiem wykrzesać w sobie iskrę chęci na np. poczytanie książki albo napisanie czegokolwiek(muzyka też to daje, więc w nocy efekt się potęguje). Dlatego też większość ważnych rzeczy typu wypracowania, opowiadania itp. robię właśnie podczas 3 zmiany( nie, nie pracuję, po prostu takie określenie). Lubię też wyjść ochłonąć rześkim, nocnym powietrzem albo popatrzeć się na nieskończoność kosmosu(choć co do powietrza to wystarczy otworzyć okno). Może to wina, że jestem nocnym człowiekiem? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że lubię noc nawet z faktem, że jest się podczas niej zmęczonym całym dniem.
  12. Niech Raindrops ma radość. Głosuję na nią.
  13. Księżniczka Luna, choć wróciła już dawno temu, nadal jest zacofana technologicznie. Nasza redakcja kolejny raz otrzymała zdjęcie księżniczki Luny, uświadamiające, w jak wielu dziedzinach ma duże braki. Jednak tym razem nie będzie o kalendarzu a o... wyposarzeniu samochodowym. Nasz reporter złapał miłościwą księżniczkę Lunę na mówieniu do siebie w garażach Canterlotu. Przerażony wizją choroby księżniczki spojrzał, co się dzieje. To co zobaczył sprawiło wprawiło go w takie osłupienie, że zdołał tylko zrobić zdjęcie. A co ksieżniczka Luna właściwie robiła, spytacie. Niestety, ale nie wiemy. Z relacji naszego reportera wyłania się obraz, na którym księżniczka rozmawia z którymś urządzeń. Z racji, iż głos mu się skojarzył z Krzysztofem Hołowczycem sądzimy, że była to najprawdopodobniej nawigacja samochodowa. Niestety, ale nie dysponujemy żadnym zapisem tej rozmowy, lecz wywiad z naszym reporterem i nasze domysły na temat tego zdarzenia znajdą państwo na drugiej stronie.
  14. Nie jestem pewien, czy tak młody źrebak będzie umiał znaleźć w sobie siłę do hodowania większości możliwych zwierzątek, dlatego w imię nie-krzywdzenia-zwierząt wybieram pomysł Pitera009. Jestem też za tym, by nazwać go "Pan Twardziel".
  15. Jak wy to robicie, że zapamiętujecie swoje sny? Jeśli jakimś cudem zapamiętam coś z mojego snu, to wyłania się obraz chaosu godnego Discorda. Jeśli. A co do kucyków pamiętam tylko, że był(jeden przebłysk).
  16. W myślach rozważałem, czy pójście za nią nie będzie nadgorliwością. Przecież było prawdopodobieństwo, że nie ma styczności z niewolnikami. Po chwili skierowałem się do drzwi. Liczyłem, że jeśli nie jest niczemu winna(postać w płaszczu), to nie będzie zła za moje podejrzenia.
  17. Do pomieszczenia z zapisami wszedł mężczyzna w długim prochowcu. Obejrzał całą salę i wziął głęboki oddech, po którym się wyprostował. Zmienił także wzrok z niepewnego na pełen wyższości. Pewnym, choć mającym nuty niepewności krokiem skierował się do biurka. Po drodze w jego dłoni pojawił się batonik, który zaczął jeść. Będąc w połowie drogi do biurka i po zjedzeniu połowy batonika potknął się i zaczął lecieć twarzą do podłogi. Nagle tuż przed dotknięciem podłogi przez twarz zaczął cofać swoją pozycję, co wyglądało, jak upadek oglądany od tego momentu do początku. Stanął, poprawił prochowiec i ponownie skierował się do biurka. Choć wzrok miał pewny siebie i spoglądał na innych jak na kmiotków, to usta wskazywały, że ma w sobie niepewność. Po chwili doszedł do biurka. -Piekielne Ciastko-powiedział- I nawet nie pytaj się dlaczego tak się nazywam-powiedział groźnie i zmaterializował sobie w dłoni jabłko. Jedna z wypukłości jego prochowca jakby się wyprostowała. Skierował się do siedzeń i wyjął książkę bez tytułu na okładce. Co chwila wydobywał się z niego szybko tłumiony chichot.
  18. Błękitny kuc od razu rozszerzył barierę z ciepłem na całą grupę. Zmienił także zaklęcie tak, by bariera nie wpuszczała niczego do środka. Czar miał taki sam efekt co normalna bariera, lecz zamiast odpychać przedmioty, czyli zużywać magię, ona chłonęła każdy rodzaj energii, blokując tylko przypadki odebrania energii, czyli różne czary związane z lodem itp. Zrobił to praktycznie bezmyślnie. Umiał ten czar bardzo dobrze, tylko teraz różnił się skalą. Ale i tak nie zmęczyło go to bardzo. Ten czar był dobrze obmyślony i ustabilizowany. Często korzystał z niego w sytuacjach kryzysowych. Zamiast walczyć wolał czekać, aż przeciwnik się zmęczy ciągłymi bezskutecznymi próbami ataku. Bariera miała także to do siebie, że uzyskaną magię zachowywała dla siebie, dzięki czemu mogła wytrzymać długie ataki nadal trwając. Wzmacniała ona także tą magią czary rzucane przez Thermal'a poza teren jej działania, ale to był efekt uboczny komplikacji czaru, a on z tego umiał korzystać. Zaatakował barierę niewielką ilością ciepa, co pozwoliło mu skupić się na czymś innym. Wedle jego obliczeń bariera powinna wytrzymać kilka minut. Czy jest tu ktoś z dobrą orientacją i umiejący z zamkniętymi oczyma iść do wyjścia? Zapytał się grupy. Nie bał się, że nieznajomi go usłyszą, bo wiedział, że dźwięk jest jakąś skomplikowaną formą energii. Od razu stworzył dwa niewidziane, magiczne głośniki i mikrofony, dzięki czemu mogli rozmawiać z przybyszami. Czyżbyśmy coś zrobili? Zapytał się przez czar kucy poza barierą. W duchu liczył, iż dobrze osłabił czary poza barierą. Nie chciał ich ogłuszyć. Moja postać rzuca ten czar w sytuacjach nagłego zagrożenia, więc weszło mu to już w nawyk, dlatego też napisałem to jako jeden post. BTW, czy obowiązuje teraz 1 post na turę, czy można robić rozmowy w drużynie?
  19. Ruby, pójście powierzchnią jest bardzo niebezpieczne. Sądzę, że warto sprawdzić te jaskinię. Błękitny kuc wytężył wzrok próbując ujrzeć, czy widzi jakąś ścianę w oddali. Sądził, że ta wiedza przyda się całej grupie.
  20. Zacząłem analizować, czy zdołam niepostrzeżenie za nią wejść. Analizując to powoli kierowałem się do drzwi.
  21. Zaśmiałem się lekko z mojej intuicji, która kazała mi iść za płaszczem. Nie wiedziałem, ale chyba uznała ona go za element, który posiada każdy, kto styka się z niewolnictwem. Skierowałem się za nim.
  22. Dość wcześnie te Boże Narodzenie, ale w mamy święta z śniegiem. W końcu odkryłem sposób, w jakim większość osób umieszcza swoje fanficki na Google Docs, a który jest według mnie najwygodniejszy do komentowania i najbardziej przejrzysty. Innych ogłoszeń parafialnych nie ma(chyba). Błąd, jednak jest. Komentujcie, mówcie czy dobrze piszę czy źle. Czy historia trzyma się kupy itd. itp. Bo jak na razie w tym temacie (zazwyczaj)rozmawiam sam z sobą. Choć raczej porównam to do nawoływań z (prawie) bezludnej wyspy. I jeszcze jedna prośba- jeśli ktoś umie wymyślać tytuły, to czy mógłbym prosić? Bo nie sądzę, by już teraz tytuł pasował do fanficka, a jak akcja jeszcze trochę bardziej się rozwinie, to będą miały do siebie tyle, co piernik do wiatraka.
  23. Wszyscy tak ciekawie, a u mnie nuda. Ot, siedziałem na internetach i czytałem wikipedię. Nagle naszło mnie, by poczytać sobie prawdziwsze źródło wiedzy, czyli nonsensopedię. A, że wtedy mieli skórkę kucykową, a wiedziałem, z czego to jest, to zacząłem je oglądać. Wciągnęło mnie to, a teraz uważam, że jestem bronym. "And that's how equestria was made"
  24. No tak, targ jak wszędzie. Zacząłem łazić tam i z powrotem. Po rozmyślaniach doszedłem do wniosku, że jeśli w dobrym celu, to nawet złe czyny znajdą wytłumaczenie. Zacząłem nasłuchiwać, co jest dookoła. Sprawdziłem, czy nie mam przy sobie jakiś drobniaków, lecz i tak wiedziałem, że nic nie mam. To było to samo, co z pustą lodówką. Choć wiem, że nic nie ma, to i tak sprawdzam, bo może coś się wyczarowało. Na szczęście nie czułem głodu. Jeszcze.
  25. Spokój. Uspokój się. Co ty myślisz? Klaczo, jeśli ich zaatakuję, to nie wiem, co zrobię! Nienawidzę każdego, kto sprzedaje albo kupuje niewolników. Nie chcę im nic zrobić, dopóki nie poznam całej szajki. Po chwili coś sobie uświadomiłem. Szlag. Muszę nad tym panować. Złość jest zła, ale daje siłę. A ona była mi potrzebna już wcześniej. A ja ją wymazałem z siebie. Chyba powoli schodziłem na ciemną stronę, zgodnie z teorią, że uczucia budzą ją. Choć był to dla mnie interesujący temat, ponieważ za tymi emocjami kierowała chęć pomocy i czynienia dobra. Zacząłem się nad tym zastanawiać idąc do miasta. Do miasta, ale nie wiedziałem, gdzie jest targ. Zacząłem próby przypomnienia sobie tego, starając nie pokazywać, że nie wiedziałem, gdzie iść.
×
×
  • Utwórz nowe...