Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. I co, chciałeś nas trzymać w niepewności? That's the evilest thing i can imagine. Bo widzę, że wczoraj posta napisałeś, a my się wszyscy martwiliśmy, czy wszystko poszło dobrze. Tak z czystej ciekawości, co zrobił ten praktykant?
  2. afera-sytuacja, mająca negatywny oddźwięk medialny agresja-cecha charakteru, charakteryzująca() się potrzebą doprowadzania do sytuacji konfliktowych, oczekując na możliwość walki fizycznej. Osoba agresywna może także po prostu atakować fizycznie innych aglomeracja-strefa wysoce zurbanizowana, znajdująca się na obszarze kilku miast. Największą jest chyba wschodnie wybrzeże USA.
  3. Dobra, życzenia życzeniami, ale jak poszło? Liczę, że chirurdzy się spisali.
  4. Błękitny kuc zwrócił się do powoli rozpadającej się grupy. Proszę, chodźmy grupą. Błękitny kuc prosił w myślach boginie, by jego towarzysze się go posłuchali. Miał plan i ich prędkość zmiany decyzji powodowała, iż jego spełnienie w sytuacji kryzysowej. Chociaż jego plan uwzględniał tylko sytuację kryzysową.
  5. Uznałem, że najlogiczniej będzie dosiąść się do tych pijących cydr. Gdybym dosiadł się do tych grających albo obstawiających najpewniej straciłbym w kilkanaście minut wszystkie pieniądze. Wielokrotnie powtarzano mi, żebym założył kostnicę. Tym sposobem śmiali się z mojego szczęścia do pieniędzy. Mówili, że wtedy kuce przestaną umierać, by potwierdzić tą regułę. Doszedłem do kontuaru. -Cydr-powiedziałem do barmana.
  6. Liczyłem tylko, że to skrzydło jest imitacją. Że to tylko czerwona farba skapuje. Wszedłem do środka, robiąc uprzednio najbardziej neutralną minę, na jaką mogłem się zebrać. Chciałem, by bywalcy nie mogli wyczytać czegokolwiek z mojej twarzy. Wybacz, ale dodaję odrobinę klimatu.
  7. -Nie, że spaliłem-czerwony kuc odpowiedział na słowa MT- Po prostu nie znają całej historii. Zazwyczaj wiedzą tylko, że władam ogniem i często nad nim eksperymentuję. A poza tym często słyszy się o mnie w kontekście pożarów. Nie wiedzą tylko, że to nie ja je rozpalam, a tylko gaszę. No cóż, znajdziemy kilka artefaktów i zapomnianych zaklęć to od razu pomyślą, że jednak jestem dobrym kucem-Fire Hooves rozweselił się.
  8. Przełom w poszukiwaniach! Nasi zagorzali czytelnicy zapewne wiedzą, iż bez naszego fotografa bardzo ciężko jest nam prowadzić ten dział, choć nie ustajemy w staraniach zapewnienia Wam najnowszych informacji. Dla osób postronnych jest to może nowa informacja, lecz nasz fotograf zaginął przed trzema dniami podczas godzin roboczych. Dopiero tuż przed drukiem obecnego numeru dotarł do nas kuc, mający aparat podpisany imieniem naszego fotografa. Był on w straszliwym stanie, z wieloma uszkodzeniami, lecz ostatnie zdjęcie nie było uszkodzone. [patrz obrazek] Na zdjęciu widać klacz zidentyfikowaną jako Twilight Sparkle. Psychologowie którym pokazaliśmy to zdjęcie wskazywali, iż może być to zaawansowana odmiana manii. Cóż takiego kryje fioletowa bibliotekarka? Co znajduje się w korzeniach jej drzewa? Jakie straszliwe widoki się tam znajdują? Chętnych pomocy wzywamy, by stawili się przed biblioteką z widłami i pochodniami za dwa dni w godzinach wieczornych. Ta psychiczna klacz nie ma prawa mieszkać z naszą spokojną społecznością. Nie pozwólmy, by dalej stanowiła zagrożenie dla nas!
  9. -Szlag. Pierwszy uderzył golem, po czym lecący mag wpadł na tytana. Mag, znowu w powietrzu pomyślał, że potrzebuje czasu. Przy słowie czas jego umysł przystanął na chwilę. Próbujący udać samolot mag został otoczony przez cienie. Upadły one na ziemię i jeszcze trochę koziołkowały. Nagle znikły. Mag miał na sobie trochę inną zbroję, tym razem jednolitą i szczelną, z hełmem na którym wizjer wyglądał jak duża, żółtawo świecąca litera T. -Nie wiem, ile swojej mocy mi pokazałeś, ale na pewno była to spora część. A ja nawet nie pokazałem ci jednej całej szkoły. A podczas swoich wędrówek poznałem ich setki, jeśli nie tysiące- nagle stracił równowagę. By nie upaść złapał ręką nogę- Cieleśnie jestem jak normalny człowiek, co jest trochę denerwujące- wyprostował się- Już lepiej. Właśnie skorzystałem z kolejnej szkoły. Wszyscy widzowie patrzyli w skupieniu na monolog maga. -Ekchem- odchrząknął ktoś zza Atlantisa- Dzięki za zbroję i miecz, ale możesz mi wytłumaczyć, co mnie właśnie próbowało zaatakować. Widzowie spojrzeli na postać. Była ona ubrana w zbroję Tytana Światłości. Majestatyczność aż biła od niej. -Dzięki. Ach, przedstawię was sobie. Ab'ral- powiedział do Atlantisa wskazując postać- Jest tytanem światłości. -Miło mi-powiedział tytan. -A to jest Atlantis. Mój przeciwnik i niby bóg, który musiał przyjść tutaj przez awatar- powiedział do tytana wskazując Atlantisa. -Jesteś zajęty? To ja będę leciał. Jak sądzę, spotykamy się w piątek. Mam nadzieję, że opowiesz, o co poszło i zrelacjonujesz przebieg pojedynku-powiedział tytan do maga- A ty nie rób już więcej sztucznych tytanów ani tworów z cieni. Bo jak nie, to pokażę ci całą moją moc- pogroził Atlantisowi i znikł w błysku światła. -Radzę ci posłuchać jego gróźb. Uwierz mi, jeśli jest wkurzony, to robi głupstwa-dodał po chwili- A wiesz co? On też jest bogiem. Uwielbiają go w kilkunastu światach. Zachowuje się jak karierowicz. Przyjrzał się polu bitwy. -Skoro już walczę, to postaram się wygrać. Ach, trochę cię zdenerwuję. Nic mi nie szkodzi, że nie jestem połączony z moim absolutem. Mam jeszcze do dyspozycji ich nieskończoną ilość, którą zostawili po sobie Pradawni. Mag zaczął poruszać się w niewyobrażalnym tempie. Najpierw podskoczył. W powietrzu, koło dwóch metrów nad nim, pojawiły się runy. Doskoczył do nich, po czym odbił się od nich z pełną siłą. Dla widzów i Atlantisa był trwało to ułamek sekundy. Nagle Atlantis i widzowie zobaczyli, że bariera Atlantisa maleje, zostawiając po sobie tylko ziemię. Wszystkie czary znikały, tak samo i Atlantisa, i Piekielnego Ciastka. Mag ponownie odbił się do góry, po czym znikł dla widzów. Granice bańki były coraz bliżej Atlantisa. Wszystko trwało niecałą sekundę. Po chwili bariera znikła, mając swój środek w Atlantisie. Do Atlantisa przez chwilę nie docierało nic. Stał całkowicie zamroczony. Widzowie zobaczyli błysk żółtych wyładowań i ogień. Co uważniejsi dostrzegli, że powstają one tuż przy dłoniach maga, lecącego w dół z niewyobrażalną prędkością. Mag uderzył obiema pięściami w Atlantisa. Pod ich dwójką ziemia się załamała, przez co obaj zaczęli spadać. Zadzwonił dzwonek oznaczający koniec pojedynku. Przez chwilę nic się nie działo. Nie było słychać odgłosu upadku. Widzowie, pamiętając o niewyobrażalnej prędkości, z jaką spadał mag, zaczęli krzyczeć i wołać ekipę ratunkową. Pierwsze osoby wbiegły na arenę. Chodzili ostrożnie, nie chcąc wpaść od innego dołku. Jakaś dłoń złapała za krawędź otworu. Miała ona na sobie rękawicę. Po chwili pojawiła się druga, trzymająca w pięści kawałek błękitnego materiału. Zrobiła zamach, po czym z otworu wyleciał Atlantis. Mag wyszedł przez otwór. Większa część zbroi była uszkodzona. Połowa przez ogień,a druga przez prąd. Mag chwilę postał, po czym spojrzał na Atlantisa. Przybliżył do niego dłonie, które rozświetliły się błękitnym blaskiem. Po chwili Atlantis wyglądał tak, jak tuż po przemianie i odzyskał świadomość. Mag walnął się na ziemię, kilka kroków od Atlantisa. -Sprawdźcie, czy kontaktuje-powiedział po chwili do nadbiegających ratowników- Nigdy więcej nie przekraczam prędkości światła- powiedział do siebie cicho. Jego zbroja znikła. Jasny strój nie był już tak całkowicie jasny. Miejscami był nawet nadpalony. Maga na moment otoczyły cienie. Po chwili znikły. Mag był ubrany w luźny t-shirt z ciastkiem na klatce piersiowej oraz w dżinsy. Widać było, że dopiero od tego momentu zaczął się relaksować. Poleżał praktycznie sekundę, po czym usiadł na ziemi. -Średnia hawajska dla każdego!-wykrzyczał. Przed każdą osobą bez wyjątków pojawiło się tekturowe pudełko, na którym było napisane "Pizzeria Piekielna". W środku była średnia hawajska. Odwrócił się do przeciwnika. -Wiem, że już nie śpisz. Wstawaj i idziemy do międzyabsolutowego pubu. Pewnie kilkoro bogów, wyższych stopniem od ciebie, zechce cię poznać. Kto wie, może nauczą cię czegoś? Bo nie wiedzieć, jaką potęgę daje panowanie nad absolutami to już całkowita hańba, ale postaram się to ominąć. Bo jeśli chodzi o twoją moc, to walczyłem z wielokrotnie silniejszymi bogami w twoim wieku. Z różnymi wynikami, ale rozdział zwycięstw i przegranych rozkłada się równo- w tym nie kłamał. Pomyślałem, że wytłumaczę, co zrobił mój mag. Kostium, który przywołał, za pomocą fizyki pozwolił mu kontrolować czas, niezależnie od wymiaru. Jeszcze w czasie lotu ściągnął tytana światłości, który zniszczył wieżę i tytana Atlantisa. Uleczył się i nastąpiła pogadanka. Włączył spowolnienie czasu. Jeszcze wyskakując zaczął intonować regułkę, która spowodowała powolne zmniejszanie się areny. Jako, że wcześniej przejął nad nią władzę, a jego moc równała się odnośnie areny Atlantisowi, mógł wymusić powolne znikanie wszelkiej magii, którą była otoczona arena. Jednocześnie sprawił, że styknięcie się z znikającą barierą, oddzielającą arenę od reszty świata, powodowało dla maga ogłuszenie, tym większe, im większa była jego moc. By móc zaatakować Atlantisa wyskoczył bardzo wysoko, używając run imitujących powierzchnię stałą. Tuż przed styknięciem się z barierą przelał całą swoją moc do kryształu, który zmaterializował przy sobie. Po opuszczeniu bariery ponownie wchłonął moc. Będąc w najwyższym punkcie wytworzył runę i odbił się do dołu. Jeszcze lecąc otoczył jedną swoją rękę płomieniami(inna magia), a drugą błyskawicami(jeszcze inna magia). Wszystko było tak wyliczone, że doleciał do Atlantisa w momencie, w którym bariera do niego dotarła, powodując ogłuszenie(miał pierwszeństwo, jeśli chodzi o barierę dookoła areny). Uderzył w Atlantisa z WIELKĄ SIŁĄ, specjalnie piszę z dużych liter. Ach, zapomniałem. Czarem spowodował, iż ziemia z bariery wypełniała luki dookoła niej, przez co Atlantis stał praktycznie nad przepaścią. Mój mag uderzył ogłuszonego Atlantisa, ziemia się zapadła, zaczęli spadać. Zadzwonił dzwonek, więc mój mag złapał maga Atlantisa i wyciągnął go na powierzchnię, jeszcze ogłuszonego(robisz maga z wielką mocą to niech cierpi przez tą moc, Atlantis). Uleczył go magią, co spowodowało jego obudzenie, a sam położył się odpocząć.
  10. Zanim zdążyłem zobaczyć, ile mam na koncie, wiedziałem, że nie będą to kokosy, choć nie też mała suma. Uznałem, że 50 piórek będzie chyba dobrą ilością. Za szejściokrotność tej sumy sprzedali przecież tamtą klacz. Po chwili dotarło do mnie, jak o tym pomyślałem. Przez chwilę uspokajałem się, po czym wyszedłem i skierowałem się poza bank, by znaleźć jakiś pub. Po krótkim namyśle skierowałem się do jednej z zewnętrznych dzielnic. Uznałem, że tam prędzej usłyszę coś ciekawego.
  11. A to takie coś wprowadzili.

  12. -Ciekawe. Wejść mi w umysł. Mam tylko nadzieję, że nie oglądałeś tych yuri, które tak lubię- mag się zaśmiał- Ale skoro zdjąłeś ten czar, to też głupio. Mag momentalnie spoważniał. Otoczyły go cienie. Po chwili wyszedł z nich, mając na sobie tą samą zbroję, co w iluzji. -Ale szkoda, że nie skorzystałeś z swojej szansy. Przepadła. Pstryknął palcami. Uformowany tytan wojny znikł. -Wcześniej nie zamierzałem z tego korzystać, ale skoro już zaczęliśmy grać nie całkiem czysto. A jak to zrobiłem? No cóż. Moja cała szkoła magii wyszła od jednego czaru:przemieszczenia pomiędzy absolutami, który jest jakby uniwersalny. Nieważne jakimi regułami rządzi się absolut, on jest z każdym kompatybilny. Jak powstał? Tego nikt nie wie. Ach, teraz ten tytan nie jest taki tytaniczny- mag palcami pokazał 10 cm- Ale fajnie wkomponuje się do mojej kolekcji. Mam już całą planetę o promieniu 3000 km, która jest zapełniona półkami z figurkami. Ale wracając do pojedynku. Na ostrzach wystających z nadgarstków pojawiły się kamienie. -Bardzo przydatne w wielu zastosowaniach. Dzięki współgraniu z tą zbroją pozwalają mi kontrolować potężną moc nie korzystając nawet z magii. Kamienie znikły. Ostrza straciły swą fizyczną postać. -Dobrze, że nie pokazałem tego. Acha, jakby co, to te ostrza mają tylko za zadanie uszkodzić duszę, zabierając zdolność do kontroli nad magią i ciałem. A przynajmniej tak zawsze działają. A zbroja robi coś jeszcze, co jest całkowitą zrzynką z anime. Też zawsze działa. Mag uderzył powietrze przed sobą. Kilkoro widzów wybuchło śmiechem. Przestali się śmiać, gdy zobaczyli, że jego ręką znikała tuż przed nim, a pojawiła się tuż przed Atlantisem. Milimetry dzieliły ostrze od maga.
  13. Sześciany, którymi został otoczony mag, zaczęły się świecić silnym blaskiem. -Gratulacje, popełniłeś tyle błędów, że nawet magicznego przedszkola byś nie zdał-rozległ się głos maga- Sprawienie, że arena została częścią ciebie było chyba najgłupsze. Nie zapominaj, że ona nadal jest częścią mojego absolutu. Czyli tak jakby jeden świat z twoich znalazł się pod moją jurysdykcją. Ale nie zamierzam tego wykorzystać inaczej, jak upewniając się, że mój plan podziała. Blask sześcianów stał się oślepiający. -A to było niewiele. Musiałem tylko przypilnować, by dało się zamienić materię w energię. Sześciany jeszcze bardziej rozbłysły. -A najśmieszniejsze jest to, że na pomysł tej zbroi wpadłem oglądając anime, czyli niby tracąc czas, którego jako praktycznie nieśmiertelny mam aż nadto. Sześciany znikły. Mag, który stał pośrodku, miał założoną epicką zbroję z ogonem, u której z nadgarstków wyrastały ostrza. Były na nich nabite kamyki. -W oryginale od łokcia ręka zamieniała się w wiertło, ale mi akurat wychodzi ostrze. Kamyki rozbłysły się. Kiedy w końcu widzowie odzyskali wzrok, już ich nie było. Ostrza nadal były, lecz jakby straciły swoją formę materialną. -Zbroja jest z jednego anime, a ogon z drugiego. Dzięki niemu mogłem wykonać tą sztuczkę. Więc mówisz, że ta arena jest także częścią ciebie? Mag z wielkim hukiem wbił ostrze z jednego nadgarstka w ziemię. Z podłoża bardzo gęsto wyrosły wiele większe wersje ostrzy, tym razem w pełni materialne. Po wyciągnięciu ostrza z ziemi zyskało ono postać materialną. W ręce maga, po uprzednim pojawienia się cienia, zmaterializował się kamyk. Rozbłysł on, po czym zniknął, a ostrze zyskało swoją eteryczną formę. -To ostrze tylko uszkodziło część ciebie, jaką jest ta arena, lecz przez twoją głupotę był to wybuch czarnej dziury w niewiarygodnie małej przestrze...-mag zakaszlał. Z hełmu zbroi zleciało kilka kropel krwi-Szlag, nie myślałem, że to mnie aż tak uszkodziło. Dobra, to było jak wybuch połowy czarnej dziury- w jego ręce pojawiła się butelka z czymś czerwonym w środku. Wypił jej zawartość duszkiem- Tylko że ja mogę wytworzyć środki, które mnie leczą. Na tej zbroi się wzorowałem(wiem, to jest mech, ale się nie czepiajmy szczegółów).
  14. Przestraszyłem się, że nie mam karty. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że nigdy jej nie brałem tylko korzystałem z sprawdzania siatkówki. Podszedłem do terminalu. Na początku sprawdziłem przelicznik Kredytu na Piórka. Musiałem mieć jakieś porównanie, dzięki któremu wiedziałbym, ile będę potrzebować.
  15. Nie napiszę, że będę w ciebie wierzył 19, bo to nic nie da. Ale będę trzymał kciuki by chirurdzy tego dnia zawyżyli sobie statystyki dobrych operacji. A później? Też będę trzymał kciuki, tylko że za ciebie. Powodzenia.
  16. -Mi czasami mówią Burned-Fire odpowiedział na gwałtowną reakcję MT- Ale mów jak chcesz. Przyzwyczaiłem się, że i tak nazywają mnie jak coś, co łączy się z ogniem. Albo jego efektami, ponieważ to przez nie w kilkunastu miastach nie wpuszczają mnie przez bramy.
  17. Przystanąłem przed wejściem próbując sobie przypomnieć dane do konta. Po przypomnieniu sobie ich wszedłem do środka.
  18. Jak powiedziała, tak zrobiłem. Po wyjściu na zewnątrz skierowałem się w stronę najwyższych budowli.
  19. -Mmm, ciekawe rzeczy mówisz. Ale, no cóż, gdybyś skoczył z poziomu wiedzy, którą sądzisz, że masz, na poziom wiedzy, którą masz, to zostałaby po tobie mokra plama-podsumował wypowiedź Atlantisa mag Piekielne Ciastko-Ale następnym razem postaraj się nie zabijać ludzi. To, że niby jesteś bogiem, nie pozwala ci ich uszkodzić-cień ogarnął przestrzeń uszkodzonych trybun. Po chwili znikł, a wraz z jego zniknięciem pojawili się zdezorientowani widzowie, przygnieceni przez kupę ciastek- Wybaczcie, ale nie miałem innego miejsca by was magazynować. Smacznego-wykrzyczał do nich przeprosiny. Gigantyczny obszar cienia obok maga zajął cień. -Nie możesz mnie obciąć od Absolutu, ponieważ jest to wiązanie debiloodporne. Możesz je najwyżej ukryć, ale ja jako jego władca praktycznie czuję je tak, jakby świeciło się najbardziej jaskrawym światłem. A nawet jeśli, to nie możesz mnie odciąć od sznurka, w który zostałem zawinięty. A co do twojej boskości, to mus pośredniczenia w awatarze pokazuje tylko, jak słaby jesteś. Gadałem z kilkoma bogami, którzy władają kilkudziesięcioma światami, ba, z kilkoma co piątek chodzę do pubu, i żaden z nich nie korzysta z awatara. Dlaczego? Bo umieją kontrolować swoją moc. A ty tego nie umiesz. Cień zniknął. Krył się pod nim gigantyczny żółty kontener z napisem "Firma Budowlana Ciastka sp. zoo." Mag podszedł do niego, po czym go otworzył i wszedł do środka. -Jeśli chodzi o tę twoją skrzyneczkę, to też kiedyś kolekcjonowałem pierdółki tego typu- krzyczał z środka- Mam nawet spychacz! Na chwilę sprawił, że kontener stał się przeźroczysty, co ukazało wymienioną spychacz. Po pokolorowaniu jego powierzchni kontener otoczył cień, z którego wyłonił się mag. Po chwili cień znikł wraz z kontenerem. -Nudno tak łączyć te wszystkie śróbki. Tyle z tym zabawy, że mogłem łączyć czarne dziury spychaczem. Uwierz mi, świetne fajerwerki, tylko musisz patrzeć się w promieniowaniu gamma. Pierwsi widzowie wydostali się z kupki ciastek, obecnie obleganej przez resztę widzów. Mag uznał, że jego wypieki im posmakowały. Nagle dziwny promień wydobył się z góry, spalając po drodze wiele słodyczy, ku rozpaczy widzów. Okazało się, że u źródła promienia stał robot, bardzo podobny do T-800 z jakiegoś filmu, który Piekielne Ciastko obejrzał podczas swojej podróży po absolutach. -Kretynie, zrób coś z tymi sześcianami. Mag zauważył, że jest otoczony przez sześciany wroga. Nie przeszkadzało mu to widzieć co jest poza nimi, ponieważ już dawno magia zawarta w hełmie zbroi tytana aktywowała się, pozwalając patrzeć mu przez wszystkie przeszkody. -Jak taki mądry, to wymyśl coś!-odkrzyknął do niego. -To ty walczysz. A niech stracę, rób zbroję przebijającego niebo seikishiego! -Ale miałem jej nie pokazywać! -Nie ma tutaj Cthulu i jego przedwiecznych. Nie zobaczą jej. Maga otoczyły cienie. Przez chwilę niewidzialna siła utrzymywała sześciany z dala od maga, lecz coś się stało, przez co mag zniknął. Pierwsi widzowie oderwali się od ciastek i zaczęli ostrożnie klaskać Atlantisowi. Nagle sześciany zaczęły świecić od środka, choć mag nie pokazywał się. Psss, twój ruch, Atlantis.
  20. -Obmyślamy, czy robimy małą armię i idziemy wszyscy na raz w jedno miejsce-powiedział czerwony kuc z bródką cieszący się, że zdążył dokończyć swój kufel cydru przed przybyciem kuca- Na razie wychodzi, że część chce iść na zachód- wskazał okolice Los Pegasus- A część na wschód do Macintosh Hills. A ja jestem Fire Hooves. I lubię ogień- wystawił swoje płonące kopytko do góry- Jeśli cię to interesuje.
  21. Przypatrzyłem się im próbując je zapamiętać. Nie chciałem ich przypadkowo minąć na ulicy. -A gdzie radzisz iść? Ja bym strzelał na centrum, ale nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie ono jest.
  22. -To jednak chyba z tego sposobu skorzystam. Przystanąłem i coś sobie uświadomiłem. Nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy. Prawda, mogłem wyjąć trochę z konta bankowego. Nawet znałem idealnie jego nazwę. Ale tylko w normalnym alfabecie, a nie w tym tutejszym. -Czego szukać, jeśli chcę znaleźć bank Aargau? Jakich znaczków wypatrywać?-zapytałem się Kate.
  23. Ohmowe Ciastko

    Sklepik Jubilerski

    25,000 zł? Nie, coś koło 40,000 zł. Tym razem stawiam na 40,000 zł.
  24. -Nie, to ty nawet sobie nie wyobrażasz, jak zbyt pewny siebie jesteś. Może wytłumaczę ci to łopatologicznie: ty jesteś jak administrator komputera. Możesz bardzo wiele, lecz wszystko masz podane na tacy. Modyfikujesz, lecz nie zmusisz absolutu, by zachował twe zmiany. A ja? Ja jestem jak ten programista, co napisał cały ten system. Nie tykam programów tylko wszystko robię w wierszu poleceń. Dlatego też to ja mam nieograniczone możliwości, ale to ty możesz szybciej wszystko robić- mag się rozgadał- A jeśli chodzi ci o wiedzę, to nie mów o tym wierzchołku góry lodowej jak o wszystkim. Uwierz mi, ale są na tym świecie rzeczy, które ci się nawet nie śniły. Mag się zamyślił. Po chwili ułożył dłonie, jakby chciał złapać coś gigantycznego i potężnego, po czym jego dłonie i przestrzeń przy nich objął cień. -Teoretycznie mógłbym wyłączyć ten twój czar, ale to będzie za nudne. Głowę maga na chwilę objął cień. Wraz z nim zniknęła korona oraz obręcz na szyi. -Przejdźmy do czegoś bardziej ekscytującego-na chwilę przerwał. -Areno, nie pozwól już na żadną zmianę tej plugawej magii. Utrwal to, co jest mocą niezniszczalną, lecz przyjmij prawa swojego rodzica po spotkaniu z nim!-wykrzyczał, odchrząknął i zwrócił się do maga- Jako to gdzieś mawiają, kto mieczem wojuje, ten sam w nie wpada. Tfu, ten od miecza ginie. Od teraz nic nie zrobimy, ale tak chyba będzie ciekawiej. Od teraz tylko czysta walka. Albo trochę mniej czysta, jak kto woli. Cień z dookoła rąk zniknął. Pod nim chował się odkurzacz. Z widowni rozległ się chichot. -Zobacz, jacy odważni. Ta magia już dawno mogłaby uśmiercić nieskończoną liczbę istnień, a im nawet puls nie podskoczy-powiedział do swojego przeciwnika- Ale teraz popracujmy. Włączył odkurzacz. Początkowo moc ssania była słaba, lecz szybko rosła. Po pięciu sekundach mag lekko kucnął, co najpewniej spowodował ciąg odkurzacza, podobny do ciągu silnika statku kosmicznego. -Przydatna rzecz!-mag przekrzykiwał odkurzacz- Przenosi cały brud do jakiejś czarnej dziury! Magię swoją drogą też, czyli z kart nici!-nagle dotarła do niego jakaś straszna informacja-Jak to się wyłącza?-wykrzyczał. Pojawił się cień, lecz został od razu wciągnięty przez odkurzacz. Mag spróbował ponownie, tym razem przytrzymując go nogą. Ledwo, ale mu się udało. Ale nie wyczytał tego, czego szukał, ponieważ po złapaniu kartek dłonią wyślizgnęły się one i stały się częścią czarnej dziury. -Olać to! Samo za jakiś czas się wyłączy. Krzyczał mag, który trzymał się mocno słupa, który zmaterializował obok siebie. -Szlag! To robi się silniejsze!
×
×
  • Utwórz nowe...