Temat ostatnimi czasy dość popularny w różnorakich sferach. Osobiście zacząłem się nim interesować w chwili, kiedy zdałem sobie sprawę, jak dużo czasu marnuje(my) na różne głupoty.
Co w ogóle o tym sądzicie? Do jakiego stopnia ma on sens i czy te wszystkie fora, blogi i poradniki, mają jakikolwiek wartość?
Osobiście zacząłem się interesować rozwojem osobistym jakiś...rok temu? Zaczęło się od szybkiego czytania i zarządzania czasem. Przyznaje bez bicia, że troszkę, bardzo, mega mi to pomogło. Stosowałem różne triki - do dziś stosuje najpraktyczniejszy/ najbardziej wkurzający, jakim jest kalendarz Google.
Kiedy udało mi się porządnie rozplanować czas (a robiłem to co do godziny) Nadszedł czas na naukę, bo skoro nauka "szkolna" i inne czynności zostały odfajczone czas było zabrać się za coś produktywnego.
Zabrałem się za (Oh mój świecie) naukę języków. W przeciągu tego roku zacząłem bawić się Językiem Angielskim, mimo iż wcześniej, nie potrafiłem niemal zupełnie zbudować jakiegokolwiek zdania (Fakt, nadal się peszę przy rozmowie z obcokrajowcem, ale rozumiem wszystko co do mnie mówi). Teraz mam czas na podszkolenie się z zakresu rysowania i na czytanie książek, gdzie jak na złość zainetesowały mnie podręczniki do ekonomii.
Następnie zabrałem się za krótkie fazy snu oraz (co się z tym łączy) Świadome sny. Tutaj przyznaję, że ciężko jest mi utrzymać jednolity czas snu, a skracając go tylko pogarszałem swoją kreatywność(ale świadome sny zostały)...
...Kreatywność! No właśnie!
Z tym również miałem nie małe przygody. Osobiście nauczyłem się tzw. "Techniki pomodoro" która o dziwo zdaje niesamowite skutki. Mało tego, okazuje się, że jeśli człowiek ma robić coś konstruktywnego (Uczyć sie, pisać, rysować, męczyć ludzi swoimi tematami na MLPpolska) to przydaje się tzw. Sound Cafe - czyli dźwięki otoczenia, które biernie trafiają do naszych uszu.
Jeśli drażnią nas takowe dźwięki, bo bardzo nie lubimy ludzkich odgłosów. Można się również zaopatrzyć w "I-Doser" lub "BinauralBeats" Są to stymulujące dźwięki, które wpływają bezpośrednio do mózgu i "nastrajają" fale mózgowe na odpowiedni poziom.
Te symulanty można wykorzystać też do medytacji, OOBE, LD, czy jako legalne narkotyki (stety niestety, taka prawda)
Dlaczego marnuje teraz czas na napisanie tego tematu i co cie on obchodzi?
Życie mamy tylko jedno, niezależnie od religii, światopoglądu, sytuacji materialne, i tylko raz można z niego skorzystać.
Mnie osobiście krew się gotuje w żyłach, kiedy sprawdzając Facebooka, czy wchodząc w szkole na jakiegoś głupiego agregatora, widzę te dziesiątki tekstów o tym, jakie to życie jest nudne i nic się w nim nie osiągnie bo wszystko już jest, bo nie ma czasu, bo to/tamto/sramto.
Nie znam żadnej osoby, która by nauczyła się w życiu tyle, że nie musiałaby dowiadywać i podszkalać się w dziedzinach, które wydawać by się mogło, znają na pamięć. Wyjątek stanowią ludzie bez perspektyw, półgłówki i debile, którym wystarcza to co mają.
Uznałem, że ludzi trzeba zachęcać - niezależnie od wieku/wykształcenia/poglądów - do samorealizacji i podnoszenia swojej wartości.
Co o tym sądzicie? Rozwijacie się jakoś? Nie koniecznie jak ja. Jeśli tak, to napiszcie jak. Być może ktoś podłapie wasze sposoby i motywy. Dzięki czemu w pewnym stopniu bardziej pomożemy innym użytkownikom.