Bodajbyś sczezł.
Naprawdę przepraszam, że zaczynam komentarz w taki sposób, ale to była pierwsza rzecz, jaka mi się nasunęła po przeczytaniu tłumaczenia, a potem oryginału. Językowo ten fik w obu wersjach jest absolutnie cudowny i biję głową w mur, że wcześniej się na niego nie natknąłem, bo wtedy może sam mógłbym się z nim zmierzyć i przełożyć. Więc bez obrazy, po prostu jestem zły, że taki smakowity kąsek został mi zgarnięty sprzed nosa. Słownictwo w pewien sposób kojarzy mi się pod względem "miodności" z przekładem "Flight of the Alicorn" (Airlick, czamuś ty to porzucił?!).
A co do samego fika - poza formą pamiętnika, której osobiście nie lubię zbytnio, tekst jest naprawdę dobry. Co prawda po pierwszym rozdziale ciężko wypowiadać się na temat fabuły (która opiera się na kolejnej wersji młodości Królewskich Sióstr), ale zapowiada się ciekawie. Nie mogę się doczekać pojawienia się "starego zrzędy" i zobaczenia, jak tym razem został opisany.
O stronę techniczną nie ma się co martwić, w końcu mamy tu szaleńca odpowiedzialnego za przekład FO:E, co samo w sobie gwarantuje wysoką jakość. Czytując powyższego: "Bezwzględnie polecam!"
Powodzenia i niech cię ochwat.