Skocz do zawartości

KochamChemie

Brony
  • Zawartość

    715
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez KochamChemie

  1. KochamChemie

    Siema ;)

    Witam na forum. Czytając twojego powitalnego posta bardzo się wzruszyłem(z radości). Masz 9 lat i piszesz w miarę(nawet bardziej niż "w miarę") "składne" posty. To jest takie pocieszające. Trochę reklam Zapraszam do działu Fluttershy. Ogólnie to życzę Tobie miłego pobytu na forum ^^
  2. KochamChemie

    [Dyskusja] Saucy

    tl;dr. Chcę czystek cloperów... bla bla bla... tworzenie utopii...bla bla bla. Człowieku, ty się weź 30 razy zastanów zanim napiszesz temat, który nic nie wprowadza, ja tu widzę wyłącznie wylewanie swoich żalów. Btw: Na forum nie ma clopów, jest to karane zgodnie z regulaminem. (jakbyś chciał przykład niemalże utopii bez tego typu artów) Chcesz świat bez clopów?(saucy... whatever) Co to za problem? Nie masz pan filtrów? Cenzora nie potrafisz sobie pan zainstalować?
  3. To może rozpocznę od kilku słów wstępu. Wiem, że ten temat może wyglądać, jak skopiowany z innego działu(ale nie miałem innego wyboru). Ale tworząc ten temat chciałem po prostu stworzyć coś, gdzie będziecie mogli podzielić się swoimi teoriami na temat rodziców naszej żółtej, płochliwej klaczy. Przechodząc do tematu. Jak dobrze wiemy, w "kanonie" MLP:FiM, nie było pokazane, kim byli rodzice niektórych kucyków z Mane6. Fluttershy, Rainbow Dash, Applejack. Te kucyki nie mają rodziców(przynajmniej nie byli pokazani w serialu) Ale, daje nam to spore możliwości. Możemy "stworzyć" rodziców każdego kucyka. Ale skupmy się na Fluttershy. Prosiłbym was, o wymyślenie, kim są rodzie Fluttershy. Prosiłbym was o oprawienie tego w jakąś składną historię. Temat freestyle. Nadal OBOWIĄZUJE tutaj regulamin forum. Bardzo krótkie odpowiedzi(o małej wartości merytorycznej) będą usuwane i karane. Tutaj macie małą ściągawkę(nie traktujcie tego jako schemat) Tak więc... kim są rodzice Fluttershy?! 1.Imiona 2.Wygląd (załączone grafiki w SPOILERACH proszę) 3.Pochodzenie 4.Historia ogólna. Liczę na waszą kreatywność Prosiłbym o dodawanie wyłącznie samych postów na temat. Jak będzie trzeba, to stworzę miejsce na dyskusję.
  4. KochamChemie

    [Zabawa] Podaruj owada.

    Dobrze, niech tak będzie. Chrząszcz Goliat ląduje u Yarpena. Po wyjątkowo długiej przerwie, musiałem znaleźć kolejnego owada do przydzielenia. Atlas Fluttershy zawiera o dziwo praktycznie każdy rodzaj owada. Tym razem jest to chyba najbardziej pospolity owad w Polsce, pewna sieć sklepów spożywczych ma taką samą nazwę... Tym owadem jest BIEDRONKA. Tak więc, do kogo trafi ten owad? Tu ma być lista, znowu. Głównie dla mojej wygody podczas edycji
  5. Mam nadzieję, że trochę tam będziecie. Spóźnię się. Będę około 15:30.
  6. *Dzień zapowiada się... pracowicie... BARDZO:lol: , jeśli zaliczyć wylegiwanie się na chmurach, jako coś w co wkłada się dużo wysiłku. Niedługo wróci Derpy... ale się objemy!* Gdzie ona może być? Czekam już bite 30 minut, ja rozumiem, że ona może zgubić kierunek, ale zwykle odnajduje... O wilku mowa! Widzę ją... ale co ona ma na sobie? Znowu w coś się zaplątała... w sumie fajna z niej klaczka, ale trochę głupiutka. -Gdzieś ty była? I co ty nosisz na sobie?! Mówiłam Ci setki razy... unikaj lotu nad wysypiskiem... Derpy usiadła na chmurce koło niej i i wyszarpując sobie otwór pyszczkiem wyłoniła się z plastykowego całunu... była bardzo wesoła. -No dobra, daj te muffiny... mam nadzieję, że nie POŻARŁAŚ WSZYSTKICH? W wyciągniętych kopytkach Rainbow wylądował worek... normalnie worek muffinów nie powinien spowodować utraty stabilności na chmurce... w szczególności nie powinno zrobić to wrażenia na takiej atletce jaką była Rainbow Dash. Nawet Fluttershy dała by sobie radę z takim małym obciążeniem... zaraz. Ktoś powiedział MAŁYM? Ten worek który RD przyjęła od Derpy był na tyle ciężki, że zdołało to nie tylko zachwiać równowagą niebieskiej klaczy, ale spowodowało to upadek w dół. Przebijając się przez kilka gęstych cirrusów, omijając dużego cumulusa zatrzymała się dopiero na stratusie. Było to dla niej zaskoczeniem, co tym razem musiało się dziać w piekarni? Pinkie dodała cukru ołowianego do swoich wypieków? Trzeba zajrzeć do środka... co to może być... O MATKO!!! NA BRODĘ CELESTII I NA WĄSY LUNY!! TOŻ. TO. JEST. ... ZŁOTO!!! *bling bling kradzione!* -DEEEEERPYYYYYYYY!!!! Natychmiast zlatuj tutaj! Nie trzeba było długo czekać... wystarczyło się obrócić... -AAAA!! Nie strasz mnie! ... Co... to... MA... ZNACZYĆ?! - wrzasnęła RD, po czym wskazała na zawartość worka. Zawstydzona Derpy, nie była skłonna do dialogu. Tym bardziej do wyjaśniania sprawy... Coś złego musiało się kryć, za tym workiem złota. Nic w przyrodzie nie ginie, jak ktoś staje się bogaty, to ktoś musi stać się biedny... co ona zrobiła? *ZŁODZIEJ!! ZŁODZIEJ!!, na dole zbiera się sporo policji.* -Czy ty...?! Tak... to ty. Derpy przestraszyła się... ze strachu schowała swoją głowę w chmurę, dokładnie jak to robi struś chowając swoją głowę w piasek(ale każdy wie, że jest to mit) Widać było, jak jej ciało trzęsie się ze strachu... była świadoma wagi swojego czynu. Taka niewinna blond klacz... jest mi jej naprawdę żal. Biedna była, przecież to nie z jej winy popełniła tę zbrodnię. To była po prostu Derpy... to się powinno jej wybaczyć. Ale jak to powiedzieć to tym groźnie wyglądającym policjantom? Na lewym oku Rainbow można było dostrzec łezkę... -Spokojnie Derpy... jakoś to odkręcimy. Lepiej tu się schowaj. Coś wymyślę... Szybko! MYŚL! CO BY TU ZROBIĆ?! MYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚL... wiem.. WIEM! Najpierw zaczekamy na noc... potem zwrócę worek na miejsce, a Derpy się przyzna do winy. Bez strat materialnych... bank uzna to za zwykły wygłup. Albo i lepiej. RD odfrunęła w kierunku domku Twilight... jeśli pewien obserwator by usiadł na ławce przy ratuszu, mógłby zobaczyć oślepiający błysk, potem była cisza. -RATUUUNKU!!! KRADNĄ PIENIĄDZE! ŁAPAĆ ICH! Ze banku "wyskoczyły" dwie postacie przebrane w kostiumy "Mare do Well"(w ciut innym stylu, normalny kostium nie jest zszyty z losowych skrawków materiału). Nie pobiegły za daleko... zaraz rzuciło się na nie 3 policjantów, skutecznie je blokując. O dziwo upór ustąpił rozsądkowi i obie rzuciły na ziemię dwa worki oraz położyły się, zaznaczając, że się poddają. Pierwsze co zrobiono, to ściągnięto im maski... CO ONE TU ROBIĄ!? -Derpy, Rainbow? Co wy wyczy... -Panie władzo! Chcę zameldować, że tylna ściana skarbca jest nieszczelna! Załataliśmy ją razem z Derpy! Z worków wytoczyło się mnóstwo sprzętu dekarskiego... wszytko było jasne... -A poprzedni złodzie... -Uciekł nam! Ale złoto zostało odzyskane! Po wyjaśnieniu sprawy, para kucyków odfrunęła w siną dal. Incydent był nadal... BARDZO dziwny. Kiedyś będzie musiała podziękować Twilight za tą teleportację... i za zrozumienie wobec Derpy.
  7. Oto mój pulpit, jest trochę kucyków, najwięcej tapet jest w "Nowy folder"
  8. Paskudna sytuacja, wydawało by się, że nie ma niej wyjścia. W jej kucykowej czaszce, mózg kipiał z powodu złości i nerwicy jaka ją ogarniała. Tak. Rainbow Dash kipiała ze złości. Ale nie był to taki rodzaj złości przez który bierze się krzesło ze swojego salonu i rozwala się wszystko co nawinie się pod rękę w celu wyładowania się. Ten typ złości objawiał się w inny bardziej przebiegły i okrutny sposób... była to chęć znęcania się nad innymi. Pech sprawił, że zabicie potwora tylko podsyciło jej cichą rządzę krwi. Jej podświadomość niczym zaprogramowana pralka, kazała się zwrócić o pomoc do jej najlepszej przyjaciółki Twilight Sparkle. Różne złe pomysły zaczęły nawiedzać jej umysł, uczucie bardzo podobne jak po opętaniu przez magię Discorda. Miała tylko jeden cel... wyładować się na swojej przyjaciółce. Chociaż słowo "wyładować się" nie oddawało do końca powagi sytuacji, tutaj bardziej pasuje inne określenie. NASYCENIE. Zły uczynek nasyca jej złą część, aby po chwili mogła PRAGNĄĆ zaspokajać to uczucie na nowo. Istny krąg nieskończoności. Mało tego, jej przysadka mózgowa kazała organizmowi wytwarzać OGROMNE ilości adrenaliny. Jej skrzydła mogły pracować do bez wytchnienia. jej prędkość mogła się zwiększać bardzo szybko, odległość do celu malała z każdą sekundą, niezaspokojona ŻĄDZA nasuwała świadomości coraz to lepsze pomysły, jak tu się poznęcać nad przyjaciółką... była już na prawdę blisko! Stój! Co ty robisz? Po co pędzisz w stronę swojej przyjaciółki z takimi niecnymi zamiarami? CO W CIEBIE WSTĄPIŁO RAINBOW?! Nie pamiętasz, że TY jesteś najbardziej lojalna spośród wszystkich kucyków? Krzywdząc Twilight w jakikolwiek sposób zdradzasz samą Siebie. -Co we mnie wstąpiło...? Przypomnij sobie o tym jak uratowałaś Equestrię. To na Ciebie pokusy Shadowboltsów nie zadziałały, odrzuciłaś taką WSPANIAŁĄ okazję aby wstąpić w ich szeregi i doświadczyć ogromniej sławy. Byłaś w stanie poświęcić własną karierę, aby umożliwić przyjaciółkom dalszą podróż. JESTEŚ ZDOLNA DO POŚWIĘCEŃ. -Nie... muszę... do... TWILIGHT!!! -wrzasnęła Rainbow do siebie, po czym przyspieszyła lotu Głos dobroci się jednak nie poddawał. Przypomnij sobie o własnym sukcesie. Zrób coś aby przejąć władzę nad swoim umysłem. Nie możesz krzywdzić innych kucyków! ZRÓB COŚ ZANIM POŻAŁUJESZ SWOICH CZYNÓW! -Zamek Królewskich Sióstr... muszę się pospieszyć! Nagłe olśnienie. Jej dobra część zmusiła ją do jednego. Jej skrzydło złapał skurcz. W trakcie lotu nie było to miłe przeżycie... ponieważ brak stabilności sprawił iż zaczęła spadać w kierunku gęstwiny lasu Everfree. Sytuacja nie była najlepsza, rozwścieczona RD próbowała machać skrzydłem mimo potężnego bólu jaki sprawiał ten właśnie wysiłek. Ale było już za późno, opadała za szybko. Wpadła w korony drzew... łamiąc gałęzie zaczęła spadać w kierunku ziemi, mimo niewielkiej wagi jej ciała, pęd był wystarczająco duży, aby przełamać tą ostatnią gałąź i spaść na... kamienną posadzkę. Przez dłuższy czas nie mogła się podnieść, ale kiedy tylko odzyskała trochę sił, podniosła się na nogi i zaczęła rozglądać się po okolicy... -CO ZA PRZEKLĘTY SKURCZ! Więcej treningów na przyszłość... Wylądowała w jedynej znanej budowli w okolicy... w Zamku Królewskich Sióstr. Zbieg okoliczności sprawił, iż było to dokładnie to samo miejsce w którym cała szóstka pokonała "Nightmare Moon"... Wspomnienia zaczęły jej wracać, jej umysł stał się leciutki jak piórko i pozbawiony wszelkich emocji. Dobro walczyło ze złem. Po chwili wybuchła płaczem... -Jak mogłam tak źle myśleć o mojej przyjaciółce?! JAK MOGŁAM! - upadła na ziemię, koło niej wytworzyła się mała kałuża(Tak, w tej bajce to możliwe, łzy dosłownie zalały podłogę). Adrenalina przestała działać i jej obolałe ciało domagało się odpoczynku. Zasnęła ze zmęczenia... Obudziła się następnego dnia, cała obolała, ale zdrowa, jej skrzydła były całe. Złe myśli opuściły ją na zawsze, były tylko złym snem... wstała i natychmiast zaczęła pielęgnować swoje skrzydła. Musiała szybko wzbić się w powietrze i zawiadomić o czymś Twilight... Ale o czym? Aż ciężko uwierzyć, że wypadek sprawił iż jej zła część ustąpiła, dając rządzić tej właściwej... dobrej.
  9. Najlepszego Lemuur :fshug:

  10. Sto lat Plotie <3, najlepszego. ^^... Spodziewaj się.... NIESPODZIANKI!

  11. Nawet jak używam tego FB jakiś raz na tydzień, to nie twierdzę, że nie jest aż tak bezużyteczne... przyznam się, korzystam( chociaż wolałbym mieć inną opcję niż FB...) Linds, może i nawet się mają dobrze, są w pewnym sensie bardzo dobrym szybkim komunikatorem... ale nadal, lubię dobrą organizację, oraz palenie spamerskich wypowiedzi. Meh Linds, w FB mnie wkurza za mała ilość moderatorów, w przypadku rozpętania jakiejś spamerskiej burzy, ciężko dostrzec jakieś objawy usuwania bezsensownych i krótkich postów.(tutaj można zgłosić spam i patrzeć jak płonie...) No dobra FB ma tę zaletę, że w miarę szybko można coś zapostować lub stworzyć temat, ale znowu, nie ma nawet takiej fajnej opcji podziału postów na działy i poddziały jak G+, lub forum. Poza tym wolę dłuższe formy wypowiedzi, szanuję ludzi którzy wolą w tym przypadku FB...
  12. KochamChemie

    Quiz YAY!!!

    Quiz zaczyna się od nowa, ponieważ typ pytań i sposób oceniania jest inny to muszę zresetować punkty. (ale i tak wszyscy mają równe szanse) Liczba punktów za odpowiedź -1 Dodatkowe info lub info które nie wystąpiło w żadnych innych odpowiedziach - 0,5; 1; 1,5; 2. Tutaj przeniosłem listę... a teraz pytanie z innej beczki. Kto był w salonie Rarity podczas gdy Fluttershy wnosiła poprawki do sukni na galę? (proste pytanie daję 1pkt.)
  13. Hmmm... no właśnie. Mój post na poprzedniej stronie jest na to niezbitym dowodem. Daleko nie zajedziesz z takim "indukcyjnym" uogólnianiem. xD To nawet nie jest matematycznie poprawne dla takiego skończonego zbioru.
  14. Na FB jest grupa zwana: "Spółka do handlu z zachodem" Ale z doświadczenia wiem, że cokolwiek założy się na FB, to zamienia się w syf straszny nieporządek.
  15. Jakby ktoś nie wiedział, używam za często zaawansowanego i ciężkiego sarkazmu. W sumie to mój ulubiony styl. Chciałem tylko zakomunikować... nie wierzcie mediom, sami się lepiej sprawdzajcie niektóre rzeczy. Są trzy typy informacji w TVN -Prawdziwe: Godzina i data -Prawdopodobne: Pogoda. -Cała reszta... A o MLP to w sumie coraz częściej słychać. Chociaż odniosłem wrażenie, że ten "artykuł" jest raczej skupiony na "Hell'o Kitty i Monster high"
  16. Hmm... TVN, ogiery szatana, zło... Ale, ale! Zatrzymajmy się na "TVN". Przecież ta rzetelna jak "Wybiórcza" telewizja, dla tych co mają za mało przeprany mózg(no czasami mają niezłe filmy...) musi(taka reguła) przedstawiać księży i cały Kościół Katolicki jako ciemnogród. Hmm. Ostatni meet na Kabatach, ognisko było, wracamy gdzieś tak po 18:00. Jesteśmy już przy stacji metra, co ciekawe daje się tam dostrzec "Drugie ogólnopolskie spotkanie ewangelizacyjne", oczywiście grupa przyspieszyła kroku, bo z naszym widocznym kucykowym stuffem, pewnie leciały by ostre hejty... szczególnie od strony księży. Wsiadamy do metra i ku naszemu nie(szczęściu) spora grupka księży wsiada z nami do wagonu, jakiś gitarzysta zaczyna grać, nagle w całym wagonie jest głośno. Śpiewają pieśni kościelne. Podchodzi do nas jakiś ksiądz i nas pyta: co to za grupa. Ktoś odważny odpowiedział bronies. Ksiądz, stwierdza, :"A, kucyki!".... "Może pośpiewacie z nami, o tym jak Jezus nas kocha..." Tak oto można opisać szczególną nienawiść Kościoła Katolickiego i księży do naszego fandomu... to stanowi niepodważalny dowód. Nienawiść poprzez wspólne śpiewanie.
  17. KochamChemie

    [Dyskusja] Shadowbolts

    Co do Shadowbolts. Jestem, ich cichym fanem, mają super kostiumy, są mhroczni, mają super fioletowy motyw. Są źli. Trzeba więcej tłumaczyć. A co do ich bycia "złymi", dostrzegam w tym ogromny potencjał w byciu przyszłymi antagonistami. Jeśli Hasbro słucha głosu naszego fandomu... to wystarczy tylko grzecznie poprosić.(ale na serio, to trzeba o to błagać) Ogólnie SB mają spory potencjał jak dla mnie. Chętnie dowiedziałbym się gdzie stacjonują oraz ilu mają rekrutów. Szkoda, że są tylko odłamkiem Nightmare Moon. ;( Ale nie psujcie mi marzeń D;
  18. Ej, przemyślałem to i owo i oto do czego doszedłem. Załóżmy, że Angel był ulubionym zwierzakiem Flutterki. Powiedzmy, że z racji jego wyjątkowości(chociaż w książeczkach MLP:FiM do ukazywania rasy: królik używają powielonych wektorów Angela) był rozpieszczany i ogólnie, wyróżniony na tle innych zwierzątek. Według mnie z racji tego "rozpieszczania" Flutterka, sama na własne życzenie wychowała sobie takiego "potworka". Jest jeszcze jedna kwestia. Angel ma o wiele więcej samoświadomości niż inne zwierzątka(tak jest przedstawiony). Jest bardziej kolejnym niekucykowym bohaterem, niż tylko zwykłym przedstawicielem swojej rasy. Co daje mu trochę więcej szansy na odgrywanie jakiejkolwiek roli. Jest wredny to fakt, ale trochę dba o rozgarnięcie Flutterki. Według mnie jest bardzo potrzebnym stworzeniem. Co prawda, to przez niego FS na jeden dzień stała się mniej asertywna. Ale cóż, może jej to trochę pomogło. W sezonie trzecim dało jej to trochę pewności siebie(grożenie Twilight) Podsumowując, Angel nie jest wcale taki zły, jak dla mnie można go nazwać bardziej neutralnym.
  19. Jak miło, że nie wpadł na pomysł wysłania mnie w powietrze... To ciepełko pod stopami jest bardzo miłe. Zaraz? Jak to ciepło?! *potężna eksplozja tuż pod stopami Chemika* Jak ja wrócę na ziemię? Chemik zaczął spadać, jego ognista natura tylko pogarszała sprawę, nie dość, że sama grawitacja... *plask!* ... to jeszcze zwiększone ciśnienie za nim spowodowało, że wbił się w posadzkę... z ogromną siłą, zaraz po nim do dziury którą wypalił(to gorąco trochę go uratowało) wpadła jego księga. Można było usłyszeć głośny jęk i wiązankę przekleństw. Po chwili Chemik wyczołgał się z dziury jakby nie specjalnie to zaszkodziło jego ciału, ale ból zapewne odczuwał. Stanął na nogach i był gotowy na resztę. -Jak pewnie widzisz twoja spopielona armia... Szybkie zerknięcie za siebie... -To się zaczyna robić nudne... Zatrzasnął z hukiem lewitującą księgę, chwycił ją i czego nikt się nie spodziewał, użył jej jako broni do walki wręcz,. Nikt nie spodziewał się, że Chemik może mieć tak niesamowicie szybki refleks i kocie ruchy, oraz tytaniczną siłę. Na nic zdały się bloki oraz kontrataki, w mgnieniu oka Chemik stał się smugą... chwilę potem można był dostrzec jak wiru walki wystrzeliwują w górę wojownicy Edwina... Co to? Szkoła latania? Jednakże Chemik nie mógł sobie pozwolić na tak częste korzystanie z lekko trujących eliksirów. To go powoli wyczerpuje, oraz powoli uczula na magię. -Obyło się nawet bez użycia magii... kocham moje eliksiry. -No to to mamy z głowy - powiedział Chemik stawiając stopę na jednej z pokonanych ofiar - Oni chyba mają już dość - spod stopy dało się słyszeć cichy jęk... Chemik był trochę zdziwiony... Edwin bez trudu pokonał ciężar skorupy która jego otaczała. W sumie nie ma się czemu dziwić, to miało go tylko na chwilę spowolnić. Edwin wykonując pierwszy czar zapomniał o jednym, ognista natura chemika nie była natury magicznej, była to zasługa czystej alchemii z odrobiną fizyki i teorii flogistonu(Co z tego, że został obalony?) Mimo odparowania jego pajęczej armii, Chemik nadal stał na posadzce i kreślił runy, widać było, że księga została ponownie otworzona i lewitowała tuż przed jego nosem... a może to nie była zasługa lewitacji? -Trochę mi gorąco, oczekuję ochłodzenia. Nastąpiło ochłodzenie, ale nie w taki sposób w jaki oczekiwał. Był przygotowany na adsorbcję tego chłodu, ale nie spodziewał się, że wygasi to jego ognistą naturę... stopiona posadzka nagle zamarzła, przez to nie była już tak równa, przypominała teraz spękaną ziemię w czasie suszy. Czemu Chemik zignorował to zjawisko i nie machnął nawet palcem aby jakoś się bronić? Może to zasługa jego run, nie były magicznego pochodzenia, ta zmiana energii musiała być jakoś zrównoważony... albo zgromadzony. Chemik nie mógł dalej korzystać z ognia, było na to zdecydowanie za chłodno, wyczerpał cały runiczny potencjał tego zaklęcia. Musiał opracować coś innego. -Dobrze, że twoja mała armia... - *szybkie zerknięcie do tyłu i grymas niezadowolenia...* - No ZAWSZE jakiś jeden zostanie pominięty! Może to dlatego, że temu się świeci tarcza? Nawet ładne te wzorki. Oj! Ten tarczownik nie wygląda zbyt przyjaźnie... Chemik nie wysilił się specjalnie, wystrzelił swoją księgę w kierunku legionisty, po chwili można było dostrzec na niebie mały oddalający się punkcik, przynajmniej szybko nie spadnie... księga jak gdyby nigdy nic wróciła na miejsce.... To nie była magia, to zwykła alchemia i trochę praw fizyki, specjalny silniczek tkwił w grubej okładce jego książki stabilizując strumień gorącego powietrza który z niej wylatywał, ta książka była najnowszą zdobyczą technologiczną, moc silnika starczała na napędzanie kilku fabryk. Śnięty i tak miał szczęście, że nie został przebity na wylot. -Musisz się bardziej wysilić... -Powiedział Chemik przyciskając butem pokonanego legionistę do ziemi. Jeśli dobrze by wysilić słuch, to można było by usłyszeć, syk lotek.... coraz głośniejszy... jeśli by się postawić na miejscu maga chemii. Bum! Coś wybuchło w dłoni Chemika... lekko zdezorientowany Chemik zaczął się rozglądać dookoła. Wybuch na nim nie zrobił specjalnego wrażenia. Mocniejsze rzeczy mu wybuchały w dłoni czy też przed twarzą, a nawet w kieszeni fartucha. Był po prostu przyzwyczajony... i lekko uodporniony. -Co znowu? No tylko nie to! Nie lubię gradu strzał.... Ty mi pomożesz - Chemik zdjął stopę z wojownika... przelewitował go przed siebie... i użył jako żywej tarczy. Można było usłyszeć jak strzały rykoszetują o unoszącego się wojownika, przytomny, ale poddany jego całkowitej kontroli używał swojej tarczy, która ku zdziwieniu Chemika zadziałała bardzo dobrze! Albo Śniący ma słabe strzały, albo Edwin dba o swoich żołnierzy. Kolejna sztuczka przeciwnika, na arenie można było dostrzec jak znikąd pojawiły się całe legiony.... LEGIONISTÓW Edwina! Te dziwne twory wydawały się być niestabilne oraz zabezpieczone jakąś chytrą magią. Nagle arenę spowiła gęsta mgła... -Znowu?! Muszę się odwołać do silniejszej alchemii, To chyba rozdział drugi o ile pamiętam... ach tak... mam! Niby mgła utrudniała widzenie, ale Chemik nie przejął się tym zbytnio, kiedy wzrok zawodzi, można posłużyć się zapachem. W laboratorium bardzo ważną umiejętnością było wyczuwanie zapachu, to mogło ratować życie, ale receptory węchowe Chemika były na tyle wyostrzone, że mógł wyczuć każdy ppm domieszek jakiejkolwiek substancji w powietrzu, wystarczyło ten zmysł uruchomić, co zapewne Chemik zrobił natychmiast po pojawieniu się mgły. Chemik skupił się na jednym, na wyczuciu położenia każdej z większych grupek. Po precyzyjnym zlokalizowaniu Chemik wymruczał jakieś dziwne zaklęcie z pamięci. Można było usłyszeć kilka dźwięcznych eksplozji i ryk Śniącego... oraz ciche przeklnięcie Edwina, ten cały teatrzyk cieni działał teraz na jego korzyść. Kolejne eksplozje, kolejny ryk, teraz jakby dłuższy i przeciągany... z malejącą amplitudą... -*to chyba jego mam z głowy...* Chemik zamknął oczy... skoncentrował się,, widać było jak w jego rękach znikąd pojawia się wierna kopia miecza który stracił w wybuchu, może nie tyle co kopia, a bardziej doskonalsza replika, bardziej przyozdobiona, lepszej jakości, mistrzowsko wykonana, a co najważniejsze, pozbawiona magii. -Teraz pora na mój teatrzyk. Chemik wymówił jakąś inkantację.... można było dostrzec jak mgła koloru czarnego zmienia kolor na purpurowy. Mgła rozrzedziła się i można było dostrzec zarówno niedobitki armii Edwina jak i rozerwanych przez eksplozje Śniących... resztki armii Edwina były w opłakanym stanie, a co więcej można było dostrzec jak niektórzy z nich walczą ze sobą. Zapewne był to wpływ tego dziwnego dymu... Koło Chemika można było dostrzec ognistego kota który łasił się do jego nóg, zapewne domagając się pieszczot. -Dobra robota. - Powiedział Chemik po czym podrapał kata za uchem. -Jak widzisz Edwinie, alchemia ma też swoje ścieżki. Teraz Ci je zaprezentuję. -Elementy! Po wypowiedzeniu tego słowa, przed nogami Edwina pojawił się ogromny układ okresowy pierwiastków, ilustrowany i kunsztownie zdobiony, w postaci rysunku na posadzce. Z każdego pola zaczął wyrastać malutki golem. Każdy wykonany z innego pierwiastka. Po osiągnięciu wysokości 12 centymetrów, golemy zaczęły maszerować w kierunku tego wykonanego ze złota. Nie minęła sekunda a już można było zobaczyć jak pięknie się zlewają. Po całkowitej fuzji przed obliczem Edwina stał wysoki na 14 metrów błękitny golem. Mimo ogromnej postury wydawał się być lekko... mało zręczny i powolny. Ale to miało tylko odwracać uwagę przeciwnika. -Przywitaj się z panem Edwinem. I zajmij się nim jak na dżentelmena przystało. Pora na kolejną sztuczkę. -Przekierowanie energii! Miecz Chemika zabłysnął. Runy się zaświeciły na śliczny, oślepiający zielony kolor. Brak ognistej natury Chemika przejawił się natychmiastową reakcją. *Auu PARZY!!!* musi się wreszcie nauczyć prawidłowo trzymać rękojeść. -Widzisz, to się nazywa władanie energią, już nawet nie pamiętam ile materii z ilu galaktyk trzeba było przekształcić na ową energię... ale to chyba idzie w setki. A teraz pora na... organika! Z spod stóp Edwina wyrosły długie na 10 metrów czarne walce, było ich sporo... każdy z nich był błyszczący i cicho wibrował. Były bardzo blisko przeciwnika, ale nie wyglądały na groźnie, nawet przypominały trochę czarne monolity. -Tu masz przykład jednej z najbardziej wybuchowej substancji jaką opracowałem. kształt walca optymalnie rozprowadza ciepło i falę uderzeniową. Był gotowy do detonacji. Dokładne wyliczenia oraz doświadczenie upewniły go, że na eksplozji nie ucierpi ani on ani jego golem. -Jakby co nie próbuj ich wyparowywać, zamrażać, ani teleportować. One są antymagiczne albo odporne na magię, już nie pamiętam co napisali w instrukcji..... A teraz pora na... -DETONATOR. Chemik rzucił pod siebie małą kocią chrupkę. Kot ją natychmiast spałaszował. Chwilę po konsumpcji zaczął emanować ogromną ilością ciepła. Wielki wybuch! Słup zielonego ognia, kota już nie był. Zamiast niego przed Chemikiem stała ogromna ognista bestia. Wysoka chyba na 20 metrów. -Jeszcze masz to kiciu... Rzucił w jego stronę kolejnego chrupka, po wchłonięciu go przez jego ognistą naturę, po chwili można było dostrzec jak ogień wielkiego kota(a raczej tygrysa) zmienia kolor na niebieski, był w tej chwili odporny na magię, oraz Chemik dzięki przekupstwu zyskał nad nim całkowitą kontrolę. Jak zwykle, kolory były bardziej dla efekciarstwa, ale czego nie robi się dla widowni. Doceńcie to. -No widzisz, moje materiały i ogień ni zbyt się lubią..... powodzenia w walce. Chemik oddalił się i wyciągając składane krzesło z portfela, rozłożył je, usiadł i zaczął czytać księgę . Przygotowywał się na poczynania Edwina, nadal się obawiał kontrataku. Zaczął studiować rozdział oznaczony "Ochrona przed magią dla profesjonalistów." -Ciekawa lektura.... Oczy Chemika błysnęły fioletowym blaskiem. Oby kotek nie był takim draniem jak był zazwyczaj, jak będzie próbował prosić o chrupkę, to spali na skwarkę, nie mógł już używać ognistej przemiany. Nie w tej walce.
  20. Wybuch wstrząsnął Chemikiem, szczerze powiedziawszy nic dziwnego, nie był przygotowany na tak ogromną eksplozję, jednakże mikstura którą wcześniej wypił przyspieszyła na tyle reakcje jego układu nerwowego(magic!), że bez problemu wrócił do równowagi. Otrzepując się z pyłu Chemik dostrzegł, że jego fartuch jest w strzępach. -NO NIE! - wrzasnął Chemik. - Niedawno go prałem! Nie chce mi się kupować nowego... Ocierając pot z czoła mógł dostrzec na swojej ręce karmazynowe zabarwienie potu. Zapewne jakiś odłamek miecza trafił go w głowę, jednakże po intensywności krwawienia można było stwierdzić, że odłamek wywołał jedynie powierzchowne zadrapanie... Chemik szukał powoli wzrokiem przeciwnika. Gdzie on jest? -Prawdziwy mag ma co? Natychmiast po przemówieniu zaczął się spektakl Edwina... Zaczęło się! Jeden po drugim, żywioł za żywiołem otaczały Chemika i dawały pełną prezentację swoich sił. Wspaniały spektakl dla widzów(ILE ONI MUSIELI WYDAĆ NA ZABEZPIECZENIA WIDOWNI), temu nie można zaprzeczyć, ale ten co znajdował się w środku musiał właśnie doznawać ataku serca, to tak jakby wrzucać metalową zapalniczkę do ogniska i nie zdążyć schować się za drzewem *bum! ściana ognia*. Ale, ale, nie zapominajmy, że substancje działające w tej chwili na Chemika wyostrzały każdy jego zmysł, te efekty na prawdę musiały wmurować go w ziemię. Zgniatany przez wodę, podpalany, oraz ogłuszony. Inkantacje ochroniły go przed częścią co bardziej niebezpiecznych efektów. Jednakże zamknięcie w tej dziwnej sferze zdołało go skutecznie unieruchomić, jednakże ostrza które ją przebiły nie zdołały dosięgnąć celu, książka wytwarzająca silne pole magnetyczne na życzenie właściciela ściągnęła je natychmiast do siebie, Chemik zamruczał coś pod nosem, ostrza natychmiast rozgrzały się do białości i uformowały poręczny mieczyk, który natychmiast znalazł się w rękach Chemika, broń zastępcza można by powiedzieć. Ciemność przeminęła.Chemikowi jakimś cudem udało się wydostać z tej mrocznej kuli, jak wiele można powiedzieć dobrego o małych przenośnym latarkach, można czytać dzięki nim po nocach... i nie tylko. Oczom Chemika ukazała się mała armia Edwina. -No proszę mi tu światło wyłączyli na chwilę, a ty już masz armię. Szybki jesteś zaiste.... ciekawe co po... Nie zdążył skończyć, szybki rzut oka zmusił go do odwrócenia się i użycia oręża -Oż ty! Postać z tarczą zaatakowała Chemika! Ledwo zdążył zblokować. -Mam dość!! Jego oczy zapłonęły żywym ogniem, Ręce zmetalizowały się, z jego nosa i ust wydobywał się najczystszy ogień, Ostrze nagle rozżarzyło się do białości i zamieniło w długi szpikulec. Chemik odpowiedział na atak, celował w ciało nie specjalnie starając się omijać tarczę, TO NIE BYŁO KONIECZNE, szpikulec przeszedł przez nią jak metalowy nóż przez powietrze. Ledwo spenetrował pancerz tajemniczej postaci, a ona sama zamieniała się w kupkę płonącego żużlu. Chemik był zdenerwowany, był na serio wkurzony! Wpadając w furię lewitacyjnie otworzył przed sobą księgę, wykrzyczał coś co brzmiało okropnie, chociaż nie było to w żadnym znanym ludzkim języku. -ERGABERIYUT THES! Chemik zaczął wytwarzać przed sobą kulę czystej skondensowanej materii. Zanim osiągnęła gęstość gwiazdy neutronowej, rozdzieliła się na wiele mniejszych. Zaczęły wirować z ogromną prędkością wokół Chemika. Wystrzeliły w górę, i spadając z góry nakierowywały się na armię Edwina. Można było zobaczyć, że każda postać trafiona taką kulą zapada się niczym gwiazda do czarnej dziury, po całkowitej kompresji, ziarnko materii jakie z niej zostaje, wybucha ogromnym słupem ognia. -Na twojego potworka mam coś lepszego. Chemik czekał aż śniący zbliży się tuż przed jego oblicze, oczekując na jego atak wymawia specjalne zaklęcie... Z jego palca w stronę przeciwnika wystrzeliwuje pajęczyna monomolekularnej nici. Przenikając przez niego zostawia na nim cieniutkie czerwone linie. -A żeby być pewnym... Chemik wykonał nagły gest ręką. Potwór zaczął się rozpadać na plasterki... tuż pod jego nogi. -Teraz pora na kremację. Z jego miecza wystrzeliła błyskawica, trafiając w to co zostało ze Śniącego zamieniła go natychmiast w kupkę barwnego popiołu... -Ciekawy kolor, ktoś niedokładnie umył podłogę.. -Drogi Edwinie, mówiłeś coś o asie w rękawie? - Na jego twarzy wymalował się paaaskudny uśmiech. -Musisz się czymś zająć, bo robisz się uciążliwy. Otworzył lewitującą księgę na następnej stronie. Szukał pewnego zaklęcia. -Pod B... Ach mam! Ekchem! BOR ET LEIT SQM DOVIS! Z miecz wypuścił w powietrze barwny pocisk, ten w locie zaczął się powiększać, docierając na sporą wysokość eksplodował. Coś zaczęło spadać i wbijać się w ziemię. -Przywitaj się z monokrystalicznymi pajączkami drogi Edwinie Z perforacji w podłodze zaczęły wychodzić ogromne ilości małych błyszczących i niemile wyglądających stworzonek... zaczęły skupiać się wokół Edwina, pragnęły go zjeść... ups? -Sprej na owady to za mało, taka mała podpowiedź, no i chyba brygada czołgowa też nie pomoże... A tu masz coś prosto od serca! Powietrze wokół Edwina zmieniło kolor na brązowy. Nagła implozja. Edwin wyglądał niczym posąg, był nieruchomy, przypominał trochę czarny granit. -Chyba się przegryzą... Miłego dnia. *ukłon* Chemik z nudów zaczął kreślić pod sobą tajemnicze runy końcówką swojego miecza...
  21. Spokojnie, nawet jeśli będzie kropilo to ja to rozpalę. Nie macie sie czego obawiać
  22. Intryguje mnie jedno pytanie, ostrzegam, iż ów pytanie porusza punkty natury filozoficznej. 1.Waść ma wielki majątek, co widać gołym okiem, a jednocześnie pewna część pańskiej osobowości potrafi poruszać się sferach czysto "romantycznych" (tak jak obdarzanie wyższym uczuciem pewnej klaczy... słyszałem że jest to krawcowa) Tutaj zacznie się esencja pytania: Jakim sposobem łączy pan posiadanie wielkiego majątku(strefa bardzo materialna) z "romansowaniem" (strefa bardzo... "duchowa" ?) Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedź. Być może te rzeczy łączą się naturalnie i uzupełniają siebie wzajemnie, a może wręcz na odwrót? W sumie powinienem napisać o tym wcześniej, jest jeszcze jedno pytanie... 2. Czy jako ważna osobowość, wysokiego pochodzenia, posiadająca ogromny majątek, sponsoruje pan w pewien sposób finansowo szkołę dla uzdolnionych jednorożców? Czy jest to czysto "państwowa" inwestycja?
  23. Powiem Ci jakie ja miałem doświadczenia. W sumie to nie będzie dokładnie odwzorowywało twojej sytuacji ale opowiem jak było u mnie na studiach. (bo kucyki poznałem dopiero wtedy... ;_ Moje "szpanowanie" kucykami zaczęło się od niewinnego umieszczenia grafiki z Derpy rozbijającej ekran monitora... cokolwiek, pierwszy kolega zobaczył to i nic nie powiedział,, no dobra, kolejna osoba to widzi(wykład, usiadłem na przedostatniej ławce) Kolejny miał do tego pewną awersję, coś w stylu dorośnij i dziwny jesteś, nic specjalnie obraźliwego, spotkałem się z odwrotnymi reakcjami(O, jesteś brony(pierwszy raz usłyszałem to słowo od niebronego ._.), ale fajnie), w sumie mamy kilku bronych na wydziale, a w czytelni wisi ogromny "Propaganda poster: "Read" z TS) Ale wracając do tematu. Powiem Ci, że najlepsze są dwie opcje jednocześnie, ograniczenie kucykowego sprzętu do niezbędnego minimum, oraz ignorowanie zaczepek(z zaczepkami spotkałem się od strony kolegów z liceum, ale to swoją droga...) Jeśli chcesz jakiejś sensownej argumentacji to mam kilka dobrze działających "gambitów" argumentacyjnych: 1. "Mówienie, że każdy kto ogląda kucyki jest pedałem, to tak jak mówienie, że oglądanie pornografii czyni Cię dorosłym"(odwołuje się do ega osoby wyzywającej Cię od pedała, wymagane większe IQ i brak argumentu siły) 2. "Ale ta bajka ma fantastyczną animację!"(trochę ryzykowne, ale warto spróbować... działa na niektórych, nie wymaga dużej inteligencji) 3. "Wpisz na nonsensopedii słowo "Brony" :trollface:" (opis bronych na nosensopedii jest genialny (wcale nas nie wyśmiewa) 4. Zachowuj się normalnie, odrabiaj lekcje, nikogo nachalnie nie przekonuj do kucyków (NIKOGO). 5. Sam wymyśl jakąś metodę... 6. Jest ich... 7. Na prawdę wiele, ale Ci ich wszystkich nie wymienię. 8,,,, NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PSYCHOFAN KUCYKÓW Tyle moich rad, da się żyć normalnie będąc bronym, serio.
  24. Gdzie się podziewasz? ;_;

    1. Future Pony

      Future Pony

      Jutro będę o....15? ok ?

    2. KochamChemie

      KochamChemie

      Niech będzie, mam słabego neta, ale ok. Tęsknię :(

  25. Niedługo wymiary ustabilizują się i Edwin rzeczywiście będzie na niego szarżował z przerażającą prędkością. Chemik spojrzał się na Edwina z niedowierzaniem... czy on właśnie...? CO?! Jakim prawem zdobył ten legendarny artefakt. Przecież... to, JEST. NIEMOŻLIWE! Ale spokojnie *Edwin przecina jego przeszkodę z łatwością, jest coraz bliżej*, j-j-j-ja... się nie boję... Przecież istniał taki ciekawy artefakt, nawet go miałem ale nie pamiętam gdzie! Gdzie to jest, gdzietojest?! Ach... już wiem. Chemik wykonał dwa gesty i w jednej chwili e srebrzystej kuli płynnego metalu wyłoniła się... ZAMRAŻARKA TURYSTYCZNA!! Ale po co mu zamrażarka jak Edwin jest już coraz bliżej?! Kula wsiąknęła w podłoże. On jeszcze o tym nie wie... *Chemik uśmiecha się*. Otworzył zamrażarkę, w środku można było dostrzec kilka puszek napoju o bliżej nieznanej nazwie... Chemik chwycił w garść cały sześciopak i odrzucił za siebie, po czym włożył rękę głęboko w mroźną osobliwość tego PRLowskiego obiektu. Po wyrazie jego twarzy można było dostrzec, że natrafił na jakiś przedmiot, wyjął rękę ostrożnie, w jego dłonie można było dostrzec... OSTRZE MROZU!!! Panie narratorze, po co się pan tak podnieca? To tylko oryginalne ostrze mrozu, ma jeszcze 221 567 lat gwarancji! -No dobra... - mruknął pod nosem - Teraz ta inkantacja!! Wykuty przez tytanów, do celów niepojętych, po to by wtrącać BOGÓW w mroczne odmęty... Ej to wszystko? Jego wierszyk był dłuższy!! Ale mój się chociaż rymował... Po wymówieniu inkantacji, ostrze zaczęło się świecić błękitnym blaskiem. Jeszcze jedna sprawa... Wyjął z kieszeni fiolkę z czerwoną zawartością, odkorkował po czym wypił całą zawartość. Jego oczy zaczęły się świecić na niebiesko. Nikt nie wiedział co na prawdę powodowało wypicie dziwnej substancji. Nie wiadomo nawet było czy ta substancja istnieje w naszym wymiarze... Chemik zaczął się przygotowywać do walki jaka go czeka w najbliższych sekundach... zaczął recytować inkantacje alchemiczne... *ostrze zaczęło wibrować, im bliżej Edwin zbliżał się ze swoją bronią, tym coraz bardziej intensywniej wibrowało... robiło się niebezpiecznie, atmosfera była... dziwna.*
×
×
  • Utwórz nowe...