Dobra, to nie żalenie się ani prośba o radę. Muszę to z siebie wyrzucić... Mój ojciec zaczyna mnie w#wiać i to konkretnie. Gdy pracował, był w miarę normalny. Od kiedy przeszedł na emeryturę, stał się mega-katolikiem. Chodzi po domu i non stop nuci pod nosem "Barkę". Kfa ile można??? Nasz ateizm (mój i brata) = źródło WSZYSTKICH problemów. Alkoholizm brata = bo ateista. Moja choroba i charakter, przy którym nieśmiałość i "strachliwość" Fluttershy, to pestka = bo ateista. Najwidoczniej nie chce pamiętać, że przyczynił się do tego wszystkiego. Dawno temu, znęcał się nad matulą (tak fizycznie jak psychicznie, potrafił kopnąć ją w brzuch) oraz pił ile wlezie. Swego czasu mieliśmy w baryku więcej wódki niż jedzenia w lodówce. Oczywiście oglądanie jego "amatorskiego MMA", nie wpłynęło na psychikę syna, który miał wówczas 7-9 lat, a teraz pisze te słowa. Ani troszkę. Bo jak na psychikę, miałaby wpłynąć sytuacja, w której po powrocie do domu, 7 latek widzi spitego ojca bijącego matkę, która zapłakana krzyczy: "idź na policję". Do dziś w snach, wracam do tamtych czasów. Ciekawe, kiedy powie mi prosto w oczy: "chorujesz bo Pan Bóg* pokarał" Tja. Pokarał za to, że w wieku 13-14 lat byłem osobą wierzącą? Pomijam fakt, że jest synonimem rasisty. Podsumowując - "katolik" jak w mordę strzelił * Szanuję osoby wierzące. Dlatego zapisałem to wielkimi literami. Od kiedy przeszedł na emeryturę, odbiło mu nie tylko na punkcie religii, ale i podejścia do nas... hmm w sumie to do wszystkiego. Wydaje mi się, że ten gość zatrzymał się w latach '80-tych i nie zdaje sobie sprawy, że w 2015 wszystko wygląda i działa nieco inaczej. Ewentualnie, żyje w swojej krainie czarów... A może jedno i drugie? Wymienię te odchyły od normy w punktach. 1. "Ty nic nie robisz, weź się czymś zainteresuj, na działce trzeba X zrobić" - póki co, człowiek nie posiada szóstego zmysłu, w postaci czytania w myślach. Po prostu, tak jak matula, powiedz co mamy zrobić. Z drugiej strony, pewnego dnia zapytany czy mamy mu pomóc, powiedział "nie". Dwa dni później miał pretensje, że wszystko musi robić sam... no rzesz... weź się chłopie zdecyduj! 2. Jak miałem 10 lat to kosę ciągałem. Jak mnie wyrzucili z X to łaziłem po mieście i znalazłem robotę. A ty tylko w domu... Bla bla bla - Umm... mamy 2015 rok, mieszkamy w małym miasteczku i nie musimy ciągać kosy. Spółdzielnia kosi trawę "traktorkiem". A skoro znalezienie pracy poprzez PUP, czy łażenie po sklepach jest takie "proste" - proszę bardzo - spróbuj szczęścia. Gdy za każdym razem usłyszysz "nie", może zmienisz zdanie? A Białystok? (najbliższe miasto, jedyne do którego mam dojazd). Wymagane prawko, brak dojazdu MPK, doświadczenia, choroba (serio, ma gigantyczny wpływ, odstrasza potencjalnych pracodawców) 3. "Wujek dobra rada powiedział, że ma w TV XY kanałów. A u mnie tylko 42. Mieli poustawiać (my), to ustawili 'wuj' wie jak, na od_ol'" - Po pierwsze, nie chciał kanałów z bajkami (odpada 4). Po drugie, jego TV ma prawie OSIEM lat. Dla niego osiem to mało (pomijam cyfryzację, która u nas narobiła bajzlu). Kup nowy TV, to nie będzie przerzucał kanałów czy dublował ich. Serio. Raz masz TVN na "4", a następnego dnia pojawia się on, na miejscu EuroSport. Dzięki "nie tak staremu" TV masz zdublowany TVN. Rozwiązanie? Zamiast dawać 200zł na kolędę, kupić nowy i problemy z głowy. Ja mam nowy i nic takiego się nie dzieje. "Wywalę tą kablówkę i kupię siatkę. X ma na niej 35 kanałów" - serio? 35 na siatce? U nas? Pewnie zapomniał dodać, że TVP1 wrzucił 4 razy. "Ile za ten telefon? Co tak drogo? Tylko dzwonisz i dzwonisz (do matuli) . Pójdę, zerwę umowę i przeniesiem się do X. I tak dzwoni się przez komórki, a tam też mają internet. Taniej, a Y gadał że lepiej niż w Orange" - rozmowy mamy w ramach darmowych minut (nigdy ich nie przekroczyliśmy). Jak chcesz rezygnować, to rezygnuj. To na ciebie "opisano" telefon. Pytanie - jak pogadasz ze swoim synem, który od ponad 10 lat mieszka w USA i dzwoni każdego dnia? Ma taką "taryfę", że ze swojej komórki na stacjonarne płaci centy. Bez względu na to, czy do sąsiada czy Egiptu. Komórka -> stacjonarny? Taniocha (na ich warunki). Co innego komórka -> komórka. Lokalne są tanie, ale międzynarodowe bardzo, ale to BARDZO drogie, nawet jak na ich zarobki. Czasami zadzwoni na komórkę matuli, ale tylko po to, żeby zapytać dlaczego stacjonarny "nie działa". Na pierwszy rzut oka, ich taryfa może być dziwna, ale jest przeciwnie. Drogo, ale w jednym pakiecie masz: darmowe rozmowy w ramach sieci, tanie na międzynarodowe, szybki - i co najważniejsze - stabilny internet, VOD oraz kablówkę. Mam internet w Orange (dawniej "tepsa") Jak coś padnie, dzwonię do BOK. Tam siedzą fachowcy - przynajmniej w teorii, a ich zakichanym obowiązkiem, jest udzielenie pomocy ASAP. U X siedzą goście od wszystkiego, czyli niczego, zatrudnieni po znajomości. Ich wiedza ogranicza się do podłączenia internetu. Już ja widzę, jak naprawiają problemy z netem. Swoją drogą nie zdziwię się, jeśli ci wszyscy "koledzy" dają mu takie "rady", żeby się porządnie uśmiać. W końcu mają z kogo.