Król Lew (biedronka edyszyn)
Po raz pierwszy widziałem ten film gdy miałem jakieś 10, a może 11 lat u kumpla na kasecie, która była kopią, kopii, skopiowanej kopii. Innymi słowy - jakość "coś tam widać, ledwie słychać". Dopiero po tych wszystkich latach obejrzałem sobie cyfrowo odnowioną wersję na DVD. Mówiąc krótko - powrót do dzieciństwa w HD.
Wrażenia? Shrek, Epoka Lodowcowa, Auta, Samoloty... to wszystko jest niczym. Mniej niż zero. Król lew w przeciwieństwie do tych tłoczonych masowo animacji, ma w sobie magię i doskonałą fabułę, która przykuwa do ekranu. Przywiązanie do detali w niektórych scenach powala, biorąc pod uwagę fakt, że to film "rysowany", a nie stworzony na komputerze. Postaci mają swój charakter (prosta lekcja Rafiki z podwójnym dnem), świetne walki, chce się poznać każdy dialog (gry słowne), muzyka jest niesamowita, oryginalny dubbing przebija polski pod każdym możliwym względem (głos Mufasy - James Earl Jones wgniata w fotel). Mógłbym tak wymieniać... gdyby tylko nie było piosenek.
Teraz powiecie - ale masz refleks. Cóż... nie każdy ogląda wszystko. A Wy widzieliście Gorączkę, Ronina czy K-Pax?
Ocena 10/10
Jakimś cudem nie widziałeś/aś - goń do biedronki. To tylko dwie dychy.
*******
A jutro Transformers 3 i Poradnik Pozytywnego Myślenia