No powiem, ze odcinek całkiem spoko, raczej nie jest i nie będzie to mój faworyt, ale jest w czołówce tych lepszych. Sporo nawiązań, do starych odcinków, rozmowa o relacjach w domu rodzinnym Twilight, szkoda tylko, że ten Spike dopiero w tym odcinku napomknął, że czuje się pominięty, wyobcowany, niedoceniony i że nie czół się w pełni członkiem rodziny, a raczej jak jakieś domowe zwierzątko, czy jak to TS mawia choćby w odcinku gdy poznaje swoją sowę, "asystent". No i szkoda, że dopiero teraz jest wspomnienie o jakieś koronie, o którą oboje rywalizowali, taki motyw byłby dobry na pierwszy sezon, góra drugi, bo do tej pory tyle się wydarzyło, a oni nawet nie wspomnieli o tak ważnej rzeczy, jak widać po ich zaangażowaniu, aby ją zdobyć. Ponownie mieliśmy mega super Lunę i znowu widzimy, że te rodzeństwo też nie jest idealne, a Celestia z racji starszeństwa często narzuca na swoją siostrę swoje zdanie. Ogólnie to odcinek jeden z tych lepszych z całego serialu i zdecydowanie lepszy od poprzedniego. Takie 8/10 jak dla mnie