-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Podmieniec jeszcze przez chwilę patrzył się przez okno na chmury i drzewa, słuchając jednym uchem, o czym mówią inni z jego drużyny. Jego drużyny. Uśmiechnął się i powtórzył to sobie w myślach, napawał się pełnią tych słów. zwinął się w kłębek na fotelu i zamknął oczy, których powieki ciążyły mu od dłuższego czasu. Powoli zapadł w ciemną pustkę... (Jeśli nie chcecie czytać, to nie musicie, sen w spoilerze) Maluch nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego ciało w realnym świecie reaguje drżeniem i zwijaniem w jeszcze ciaśniejszą kulkę. Z jego oczu cienkimi strugami popłynęły łzy.
-
Dziurka oglądał sobie spokojnie otoczenie, gdy wiatr ucichł. Był jeszcze bardziej senny, niż wcześniej, gdyż odgłosy nocnej głuszy zadziałały na niego jak bajka na dobranoc. Wtedy zauważył króliczka, który wyskoczył z krzaków. Uśmiechnął się i wyciągnął kopytko w jego stronę. Kiedyś chciał mieć zwierzątko, ale Chrysalis uznała, że w pałacu nie ma dla takiego miejsca. Musiałoby to być bardzo specjalne zwierzątko, grzeczne i ułożone. Może ten królik się nada? Nie wygląda na takiego, co brudzi gdzie popadnie. Huk przedarł powietrze jak nóż, zostawiając po sobie nienaturalną ciszę. Kopytko Podmieńca zawisło w powietrzu, a on sam osłupiały patrzył się w stronę rannego zwierzaczka. Po chwili zabrał go wilk z patyków. Maluch nawet nie zastanawiał się nad naturą dziwnego zwierzęcia z drewna, po prostu siedział, patrząc się w trawę, na której wciąż rozchlapana była krew królika. Po dłuższej chwili do żółtych ślepi napłynęły mu łzy, a on sam ruszył smętnie za grupą, by usiąść na swoim miejscu w pociągu i oddać się w objęcia Morfeusza.
-
- Nie mam pojęcia - przyznała. Dolecieliście aż do dziury w ścianie. W środku jest cała masa płonącego drewna, wręcz labirynt pożogi.
-
Po jakimś czasie dotarliście do ściany wulkanu. Stworek popędził po ścianie w prawo.
-
Ona zleciała sobie. Stworek po prostu skoczył przed siebie, a pod jego łapkami z magmy wynurzyła się skała. W ten sposób tworzył dla was drogę.
-
Obok ciebie właśnie uderzył w ziemię stworek. Wszystko z nim w porządku, nic mu się nie stało.
-
Wyhamowałeś tuż przed wielkim jeziorem lawy. Tuż pod twoimi nogami z magmy wynurzyła się skała. Wow.
-
Nie trzeba. Na samym szczycie była dziura do wnętrza góry. Trzeba zrobić skok wiary.
-
Ona nie jest taka delikatna. Powoli pniecie się w górę.
-
Wejście w góry, so much logic. Stworek ruszył, wspinając się po zboczu jednej z gór.
-
Z nią wszystko ok. Po dwóch godzinkach dotarliście do kolejnych gór. Te są znacznie wyższe. Szczyt najwyższej góry niknął w chmurach.
-
Teraz idziecie w stronę gór. Tam jest ostatnie serce, potem światło.
-
Tak jakby radzę przeczytać: 1. tytuł tematu 2. Pierwszy post.
-
1. Jakiej sesji? 2. Raczej jeszcze można.
-
Melon z szerokim uśmiechem ruszyła za Nightem. Po chwili cicego kłusu dotarli do lasu. Przeszli między kilkoma drzewami i zobaczyli płat gołej ziemi, na której stała wśród strug deszczu bestia. Smoki z książek były zdecydowanie większe, ale stwór z lasu wyraźnie był przedstawicielem tego dawnego gatunku. Był niewiele większy od kucyka, do tego wychudzony, a zamiast okrytych skórzastą błoną skrzydeł, z grzbietu sterczały mu kości okryte cienką skórą. Raczej nie poleci. Potwór rozwarł paszczę, a Night zobaczył w niej gotujący się zielony, ciekły ogień. Oprócz smoka na polanie były też cztery podmieńce. Jeden leżał w kałuży zielonej magmy, raczej już martwy, drugi leżał pod drzewem, a pozostała dwójka walczyła z gadem. Bestia niesamowicie dobrze unikała kul z karabinów dzierżonych przez żołnierzy. Po przeciwnej stronie polany Night mógł zobaczyć dziurę w ziemi, a obok niej porzucone naprędce torby. Melon powąchała powietrze i zmarszczyła nos. - Ten Megazłak i oni pachną złakowatością - stwierdziła nader poważnie. Tymczasem Night zauważył, że Podmieniec przy drzewie powoli się wybudza... Powitajcie Arceusa, pierwszego Changelinga w naszej sesji! Tutaj mała historia dla niego:
-
Dziurka ziewnął, pokazując swoje kły podmieńca, po czym przeciągnął się, rozkładając skrzydła. Na koniec przysiadł na ziemi. Spojrzał w górę, w niebo. Zatęsknił za domem, za kopytkami Chrysalis tulącymi go codziennie. Czekał grzecznie aż konduktor skończy.
-
Dziurka rozejrzał się dookoła i ziewnął. Coś przerwało mu rozmyślania, a mianowicie straszliwy pisk. Dopiero po chwili zrozumiał, o co chodzi konduktorowi. Ziewnął ponownie i wstał. Prześpi się później. Czas wyjść!
-
Zjedliście. Po jakimś czasie obudził się stworek. Wygląda na z deka przymulonego. Ale czas w drogę.
-
Spojrzała na ciebie zdziwiona. Ale po chwili cię przytuliła, mrucząc.
-
Podskoczyła z rumieńcem. Chyba taki instynkt.
-
Obudziła cię... całująca Twi. Lub raczej liżąca ci twarz.
-
Boli boli boli. Lepiej się prześpij.
-
Stworek nie zareagował, a ciebie powaliło na ziemię.
-
Ale boli jak cholera. Do rego od strony stworka słyszysz jakiś miły dźwięk.
-
Po jakimś czasie to się uspokoiło... A ciebie boli niemiłosiernie kręgosłup.