Zdziwiła się, czemu jej mama tam jest. W końcu przeczytałeś jej książeczkę, a mała zaczęła wypytywać, dlaczego, skoro tam jest jak teraz, nie ma tam jej tatusia, ani jego przyjaciół.
- Ale kiedyś może jej to zniszczyć życie. Też powinna mieć rodzinę, pracę, dzieci... - powiedziała. Po chwili mała wróciła, trzymając... O zgrozo... Książeczkę My Little Pony dla ludzkich dzieci.
Milly usiadła w pobliżu. Słuchała, jak czytasz Delicate bajki. Dopiero gdy mała zniknęła za regałami podeszła do ciebie.
- Ona nie jest za duża na takie rzeczy? - zapytał.
- Właściwie, jest jeden sposób... Cesarz uważa żony za część majątku. Więc jak myślisz? Jak zamierza pokazać, że należą do niego? - zapytał, spoglądając na ciebie.
- Więc idźcie je odbić i przy okazji zabijcie cesarza. To zakończy to szaleństwo. Możliwe, że będziesz musiał użyć czegoś, czego nie chcesz... - powiedział. Pewnie chodzi mu o tę moc wymuszania posłuszeństwa na włóczni.
- Całe miasto Los Santos jest wymarłe. Wojownicy tego cesarza wygnali wszystkich. Najprawdopodobniej ma siedzibę w jednym z najbardziej luksusowych domów - powiedział Turkus. Dał Delicate kanapkę pokrojoną na kawałki. Mała zaczęła jeść, nie spuszczając z ciebie wzroku.
Była tam Rarcia uwiązana na sznurku ze strachem w oczach. Luna szła po piasku ze śladami bata na bokach. I Twilight. Twi zapierająca się, ciągnięta na sznurze w stronę łóżka. Deli usiadła na krześle obok i wlepiła w ciebie oczka pełne nadziei.
- Ale tata tak mówi jak drugi tata... - powiedziała cicho. W jej oczach pojawiły się łzy. Chyba chodzi jej o Galaxa... Rzeczywiście, był z Dashie i mówił to samo...