-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Wyglądała, jakby miała wybuchnąć. - Przez... Tyle... Lat... - wycedziła.
-
Milly drgnęła. - Irański leader? - zapytała. Wait... Ona chyba nie wie...Ojojoj...
-
- Nie chowam urazy - powiedział. No to teraz zabić poprzedniego właściciela włóczni i odbić rodzinkę...
-
- Stanisław von Braun - powiedział. - Haker - dodał. Niezła ekipa...
-
Widać, że lekko nią wstrząsnęło na wieść, że masz rodzinę. Ale zachowała spokój. - To nieważne.
-
- Nie mam, co ci wybaczyć - odpowiedziała, odwzajemniając tulenie.
-
- T-tak jakby... - powiedziała cicho. Widać, że się wstydzi. Wstydzi się tego, że nie dawała znaku życia przez tyle czasu.
-
Jej imię zaczyna się na M. Kończy na Y. Zawiera dwie litery L. Na pewno pamiętasz.
-
- No to poznaj kogoś, kto ci pomoże - powiedział. Drzwi się otworzyły. Wszedł mniej więcej dwudziestoletni chłopak z czarnymi włosami i lekkim zarostem oraz... Dobrze ci znana kobieta...
-
- Więc zostawisz ich? Z powodu wyglądu? - spojrzał na ciebie podejrzliwie.
-
- Masz pomoc. W twojej rodzinie i przyjaciołach. Wszyscy teraz opłakują twoją śmierć. Delicate nawet zapadła w hibernację - powiedział.
-
- Nie, nie miała. oni wykorzystywali jedną z mocy właściciela włóczni... Gdyby nie robiła tego, co chcieli, zadawaliby jej ból - powiedział.
-
- Jest to jeden z poprzednich właścicieli włóczni. Zmusił ją by mu służyła - powiedział, gryząc kanapkę.
-
Turkus wziął łyk soku. - Z powodu... Twojego zabójcy - powiedział.
-
- Akurat to to nie moja zasługa, ale byłeś pod kopytem. Równie dobrze eliksir mógł przeżreć twoje ciało aż do kości - powiedział
-
- Nie obraź się, ale byłeś jedynie moim narzędziem w tej kwestii. Twoje barwy w postaci kucyka, pomysł na powstanie Turkus Eye'a... To wszystko moja zasługa - powiedział.
-
- Przytargałem tu twoje ciało. Witaj w moim domu - powiedział.
-
Eliksir ponyfikacyjny był czymś obcym. Wskrzeszenie usunęło go z ciebie - powiedział i nalał sobie soku.
-
- Miałeś, że tak powiem, jeszcze jedno wskrzeszenie na koncie - powiedział i usiadł obok. Wziął sobie jedną kanapkę.
-
Mały, ciemnoniebieski alicorn z turkusowymi oczami. Chyba się znacie...
-
- Oczywiście, że jest - odpowiedział ci głos przypominający twój, ale bardziej... dziecięcy.
-
Podobno w niebie wszystko smakuje jak ambrozja, ale tu wszystko smakuje normalnie. Przypomniałeś sobie o Twilight, Capo, który ci uratował życie i o... Deli...
-
Wait a second... Kopyt ni ma. Są dłonie. Są stopy. Masz na sobie ten sam strój, co wtedy, gdy ostatnio byłeś człowiekiem. Nie czułeś magii.
-
Sorry, drzwi zamknięte. Za to na wielkim stole znalazłeś kanapki z serem, gofry i sok pomarańczowy.
-
Poczułeś ból w szyi. Potem była nicość. Siedziałeś w niej i siedziałeś... Do czasu, gdy obudziłeś się w GIGANTYCZNYM pomieszczeniu z latającymi świeczkami.