-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Jest Cadence, Shining Armor, Rodzice Twilight i małe, mniej więcej miesięczne, źrebię jednorożec o śnieżnobiałej grzywie i jasnoróżowej sierści. Wszyscy się ciebie wystraszyli. No tak, eq FEAR.
-
Wlazł. Wojownicy byli coraz bliżej. Radzę się śpieszyć.
-
- Mniej więcej. Na pewno nie wyleci w powietrze - zapewnił cię. Acha...
-
- Nie widzisz? To nie są kryształowi strażnicy! To strażnicy z czystej magii, nie wiemy, skąd są - powiedziała Cadence.
-
- To nie nasi. To wrogowie - odpowiedziała Cadence. Gdzieś z tyłu zobaczyłeś cały oddział takich wojowników.
-
To nie oni. To ludzie. Od razu się na was rzucili. Rozpadli się w dym gdy tylko ich zastrzeliliście.
-
On się trzyma. Trochę rzuca nim, ale się trzyma. Po paru minutach byliście przed zamkiem. Przed wejściem stało coś ala żołnierze, ale nie tacy prawdziwi. Jakby średniowieczni stworzeni za pomocą magii.
-
- Ja, mój mąż, Shining Armor i Candle Light. Oprócz nas jeszcze Night Light i Twilight Velvet - powiedziała. No to wszystkich macie.
-
Odpowiedział ktoś. - Tu Księżniczka Mi Amore Cadenza. Miasto jest oblężone, prosimy o pomoc.
-
- Dobra. Uważaj na siebie - rzuciła.Po chwili mech i ty byliście już na ziemi. Stan uczepił się pleców mecha za pomocą jakiegoś specjalnego pasa.
-
Po jakimś czasie zobaczyliście oblężone miasto. Gdy wylecieliście z domu Turkusa byliście otoczeni przez mgłę. Przerzedziła się dopiero nad Kryształowym Imperium. Wtedy przypomniał ci się twój ostatni sen o Deli...
-
Kiwnął głową. To czas zrobić rozpierdol w kryształowym Imperium. I odbić rodzinkę.
-
Kiwnął głową i się zamyślił. Pewnie przez ten twój tajemniczy ból. A tylko kilka istot potrafi przesyłać odczucia i emocje umysłem.
-
- Słucham? - zapytał zaskoczony. Skrzydła nie ma. A Turkus nie wie, o co ci chodzi.
-
- Musicie uratować rodzinę królewską Kryształowego Imperium i państwo Sparkle jako pierwszych - powiedział. Nagle coś poczułeś. Ból, jakby ktoś rozrywał ci skrzydło na strzępy. Po ułamku sekundy zniknął bez śladu, zostawiając po sobie nieme wołanie o pomoc.
-
Ma gabinet. Na serio wyglądający jak gabinet dyrektora Hogwartu. Siedzi tam sobie. Dziwnie wygląda źrebak na krześle dyra.
-
- Ma dwa rodzaje mechów i helikopter - powiedziała Milly. No to będzie jazda.
-
On wziął karabin. G3R3 AR. Tak, znam nazwę jakiejś broni! Cud się zdarzył! Milly - snajperka. No to odbić rodzinkę...
-
Oczywiście, założyła. Maski podobne do tych w Dead Space.
-
Różne lekkie zbrojki, granatowe z białymi gwiazdami na ramionach. Do tego jakieś lepsze shotguny, nie wiem, nie znam się.
-
- To kiedyś był bizantyjski cesarz. Nie wiem jeszcze, skąd się tu wziął, ale pracuję nad tym - powiedział. Dziwnie było tak gadać ze źrebakiem.
-
Jest. Czyli ta dziwna książka, w której to przeczytałeś to prawda. - Sprzęt jest w zbrojowni. Milly ci pokaże. A propo tej persony... - wstał od stołu.
-
Powoli kiwnęła głową. To wszystko... Tak podobne do Twilight... Ech...
-
W jednej sekundzie stała ze wzrokiem wlepionym w podłogę. W następnej już cię tuliła.
-
Milczała. Wlepiła wzrok w ziemię. No ładnie... Ale masz jeszcze Twi.