-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Eeee... Znalazłeś go przy jakimś stawie na skraju Everfree. Trzymał łeb w wodzie.
-
Blok. Capo zupełnie zablokował dostęp do siebie. Chyba na serio go załamałeś.
-
Ni ma. Nie ma go ani w domu, ani w drodze, nigdzie. Może wpadł do cukierni po czekoladę na nerwy, albo po prostu gadam bez sensu, bo Capo i czekolada na nerwy...
-
Kiwnęła głową. Usłyszałeś jeszcze przytłumione trzaśnięcie drzwi do restauracji. Ojojoj...
-
Drzwi trzasnęły za wychodzącym Capo. Chyba nie przyjął tego dobrze... Rarcia się nie odezwała.
-
- Właśnie, Capo... Chciałabym ci coś... Emmm... - zaczęła. Podeszła do ciebie i wlepiła wzrok w podłogę.
-
Zarumienił się. Wlepił wzrok w ziemię i lekko zbliżył się do Rarci.
-
Przyszli. Rarity udawała, że ignoruje Capo, który robił do niej maślane oczy. Ech...
-
Klacz wybrała kelnerkę, a Spike będzie gotował. Już reszta też jest. Capo będzie miał rozjebany mózg...
-
Będziesz mógł się pochwalić Capo, że znasz upodobania Rarci w TYCH sprawach. W końcu wszyscy wstali i zaczęli sobie robić śniadanie. Ghost się już lepiej czuje. Już nie kicha co chwilę i nie jojczy, że mu za gorąco.
-
Rano obudziłeś się z Deli na tobie. Z dnia na dzień wygląda coraz lepiej. Zabieg Crystalian zadziałał. Jest dopiero 5 rano...
-
Gdy wróciłeś, była już dwudziesta. Ziew... Spać ci się chce... Dzisiaj śpisz z Luną i Lucy...
-
Odpisali, że spoko. Po chwili już jadłeś pyszne spaghetti by Bolt. Co teraz?
-
To poszliście na lody. Jest gorąco, to co się dziwisz. Wróciliście do domu około szóstej wieczorem. Bolt już zrobił smakowite spaghetti. MNIAM!
-
No to popodpisywać papierki, bla bla bla, więc po godzinie macie już ładnie papierki popodpisywane.
-
Pokiwał głową. Twi wyszła z samochodu. No to idziem. Tylko mieć nadzieję, że ktoś nie pierdolnie w ten samochód rakietą.
-
Nada się. Jakieś tam czarne, chyba ferrari, nie znam się na samochodach, czego wy ode mnie wymagacie :< . Byliście tam po paru minutach.
-
Idzie z wami .Twi kiwnęła głową. No to idziom.
-
Jest na nogach... W swojej kuczej formie. Wciąż nie jest jakaś hiper wesoła, ale przynajmniej nie wlepia spojrzenia w ziemię.
-
Się okazało, że zaczęli dorabiać u państwa Cake. Pomagają ciasta piec. Nie ma ich teraz w domu, harują.
-
- Odbędą się w Manehatten. To już wyścig - powiedział z dumą. - Shining biegnie po stronie zielonych. To wszystko jasne, czemu się tak ekscytuje. Potem rozmowa przeszła na przecenę tosterów u Lyry i tyle. Rodzice już musieli iść.
-
Mistrzostwa okazały się dziwnym sportem. Najpierw grają ziemskie w Hoofball - odpowiednik piłki nożnej, potem jednorożce w rzucanie workiem z kamieniami, czyja magia silniejsza, potem pegazy robią loty z przeszkodami. Potem najlepsi są łączeni w drużyny o w miarę równych szansach i jest wyścig. Takie buty. Dziwne, ale to Equestria. Tego nie ogarniesz.
-
Cieszyli się, że wam dobrze idzie. Pogadaliście sobie, Light coś tam wspomniał o jakichś mistrzostwach Equestrii i tyle z odwiedzin. Rodzice podziękowali i poszli.
-
Działa, działa. - Witam. Co tam u was? - zapytał ojciec Twi.
-
Weszli. Jakoś się uśmiechali. Wszyscy usiedliście przy stole w ogródku. Na razie jest ok... Nie palnij nic o wężach.