Skocz do zawartości

Nightmare

Brony
  • Zawartość

    1887
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nightmare

  1. Lucy stanęła obok ciebie ze łzami spływającymi jej po twarzy. - Zabij - warknął ten ktoś. Klacz zaszlochała.
  2. Rozpłakała się. - Ja... Nie chcę... - pisnęła. Capo dalej leżał na tobie. Był w jakimś stopniu przytomny. Z jego rany płynęła krew.
  3. Nie musisz się dostosowywać do innych prac. Zrób tak, jak ty uważasz.
  4. Machnął ręką i obok niego pojawiła się... Lucy. Zapłakana, przerażona Lucy. - Prze... Przepraszam... - zaszlochała.
  5. Capo otworzył powoli oczy. W końcu tajemniczy ktoś podciął cię nogą. Upadłeś na plecy. Broń odjechała jakiś metr dalej. Zamachnął się... I maczeta uderzyła w bok Capo, który w ostatniej chwili skoczył na ciebie. Teraz dziękuj, że kuce mają żebra, bo by biedak już nie żył.
  6. Dalej nic. Czułeś, że zaczynają opuszczać cię siły. Twi chwyciła jedną z jego nóg. Próbował ją przydeptać, ale się wywinęła. Znowu skoczyła. Tym razem, gdy uniknął, odbiła się od ściany i wystrzeliła w jego stronę. Uniknął. Prędkość była zbyt duża, by się zatrzymać. Twi spadła nieprzytomna na ziemię obok Capo.
  7. Twi jakoś wstała i skoczyła na niego, próbując go staranować. Też się uchylił. No i Twi nie trafiła. Wciąż nie mogliście go powalić.
  8. Nie wycofała się. Jak to Twilight. Rzuciła się na niego. Drgnął, jakby ktoś go ostrzegł i się uchylił. Twi rąbnęła o podłogę za tobą i podjechała aż do ściany.
  9. Przed każdym ciosem, którego nie mógł zablokować, ani uniknąć, chroniła go ta niewidzialna, magiczna tarcza. Gdzieś przez jego ramię zobaczyłeś biegnącą Twilight. W postaci Vindicuski.
  10. On wykorzystał sytuację i machnął ręką. Twoja maczeta zrobiła długą, ale płytką ranę na grzbiecie Lily, która z zaskoczenia puściła tego kogoś i rąbnęła w ścianę.
  11. Lily skoczyła na niego. Nie mogłeś strzelać, bo za bardzo się rzucali. Lily wgryzła mu się w rękę z maczetą.
  12. Cisza. Brak odpowiedzi. Tymczasem korytarzem nadbiegała Lily. Obnażyła kły w biegu. Na tego dziwnego kolesia nic nie działało.
  13. Dziwne... Przed nim pojawiła się tarcza. Kule po przeleceniu przez nią zmieniały się w pył. Capo rzucił w niego butelką. Odbiła się od jego tarczy i uderzyła rykoszetem w Capo. Ogier stracił przytomność i do tego wylał się na niego litr tego świństwa. Jego maczeta była jakby wzmocniona. Spychał cię do tyłu.
  14. Wysoki facet z maczetą wbił do pokoju. Capo przytepał sobie pełną butelkę, która może posłużyć za ogłuszacza lub pozbawiacza węchu.
  15. Skończył. I jeb, coś wywaliło drzwi z zawiasów.
  16. Capo jakby ciebie nie słyszał. Ty zdążyłeś przepłukać usta kilkoma litrami miętowego płynu do płukania jamy ustnej. Jednoróg jeszcze chlał.
  17. Smakowało jak kozi mocz zmieszany z psim z dodatkiem jakiegoś piwa marnej jakości. Do tego ktoś dosypał cukru. Nie, nie próbowałam. Ty wziąłeś tylko łyk, ale Capo przyssał się do butelki.
  18. Powoli, niepewnie kiwnął głową. Butelka powoli się do niego zbliżyła i ustawiła obok.
  19. Kiwnął łebkiem, ale dalej nadawał, że nie wie jak, gdzie, co, kiedy... Chyba mimowolnie przytepał butelkę tego gryfiego świństwa.
  20. On tłumaczy, że się nie zna, że to trwa już pół roku itd itp, do tego szlocha.
  21. Spuścił łeb. Czujesz, że chyba zaraz się wyrzygasz z tego smrodu.
  22. W domu od razu dzieciaki uciekły. Dla nich też Capo za ładnie nie pachnie. Ten rozglądał się dookoła szybko.
  23. - Ja... Nie umiem... - pisnął, wygrzebując twarz z ziemi.
  24. Miał tam spory zapas. Dookoła już śmierdziało tym gównem. W końcu się poddał i wetknął znowu łeb w ziemię.
×
×
  • Utwórz nowe...