-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- Nie narzucasz się. To my proponujemy - powiedziała Valvet z uśmiechem. Bierzesz, czy nie? Shining też się do ciebie uśmiechnął.
-
Jest koło 16. Rodzinka posprzątała talerze. - Może byś przenocował u nas? - zaproponował Night Light. Velvet też spojrzała w twoją stronę, czy się zgodzisz.
-
- Pozwoli pani, że ukradnę Violetkę na trochę? - zapytał Velvet. - Oczywiście, NightSword - powiedziała z uśmiechem. Jej mąż też pokiwał głową. - Przygotowałem wszystko koło przełęczy - powiedział z uśmiechem ogierek i wyszli.
-
Okazało się, że to tylko jasnoniebieski jednorożec z czarną grzywą. Przytulił Violet, ona odpowiedziała mu tym samym.
-
Nagle ktoś zadzwonił do głównych drzwi. Violet z uśmiechem zostawiła niedokończone gofry i pobiegła do drzwi.
-
Wszyscy poszli. Po chwili już siedzieliście przy stole, obżerając się goframi. (666 STRONA )
-
Wyniki: Violet: 6, Shining 4, a ty też cztery. Nawet nieźle. A Violet nieźle się rusza. Wtedy Velvet zawołała was na obiad. Czułeś pyszny zapach pysznych gofrów...
-
- Chodź do nas, grać - powiedziała. Uśmiechnęła się. To come on, do gry!
-
- Heja - rzucił Shining. Violet wykorzystała nieuwagę brata i strzeliła gola. - Pięć do dwóch - powiedziała z uśmiechem.
-
Zobaczyłeś małego Shininga i... Fioletową klacz z ciemnoróżową grzywą. Miała na oko tyle, co Lily. Grali w piłkę. Mieli tylko jedną bramkę, więc patrzyli, kto wbije, bo naliczać punkty. Oboje śmiali się przy każdym golu.
-
- To proste - zachichotała Velvet. - Po prostu robisz coś, co zajmuje czas i powoduje uśmiech na pyszczku - powiedziała. - No dalej, Violet i Shining wyjaśnią ci zasady.
-
- Może wyjdziesz do nich się pobawić? - zaproponowała Velvet. Wiesz, jesteście chyba w tym samym wieku.
-
- Tak, Shining Armor i Violet Star - powiedział z dumą. Twi nigdy ci nie mówiła o żadnej Violet Star...
-
- Pasuje do ciebie - powiedział i poszedł do kuchni, pewnie przygotować obiad. Ale najpierw otworzył drzwi na taras. - Shining, Violet, proszę was, ciszej - powiedział. Po chwili zamknął drzwi i wrócił do gotowania.
-
- Jak się nazywasz? - zapytała Velvet. Uśmiechnęła się. Chyba hałasy są u niej wpisane w rutynę...
-
Shining i jeszcze ktoś... Ktoś, kogo nie znasz. Tej krwi nie czułeś nigdy, ani razu w swoim życiu.
-
- Ciasny, ale własny - powiedział Night. Usłyszałeś, jak ktoś z trzaskiem otworzył drzwi na taras do kuchni i po chwili je zamknął.
-
Zabrali cię do małego, skromnego domku na obrzeżach Canterlot. Kuchnia, sypialnia rodziców, pokój dla dziecka, łazienka, dwie sypialnie, jedna niebieska, druga różowa i salon... Wait... dwie sypialnie?
-
- Oczywiście, że możesz - powiedziała. Night wziął cię magią na grzbiet. Chyba zdobyłeś ich zaufanie.
-
- Może przyjdziesz do nas na obiad? - zaproponowała Velvet. Night Light spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale nie oponował.
-
- Ojeju... - zdziwiła się Velvet i cię przytuliła. Uważaj, bo cię jeszcze do sierocińca wyślą...
-
- Gdzie twoi rodzice? - zapytała Velvet. Uśmiechnęła się. Mili są.
-
- Nic się nie stało - powiedział Night Light i pogłaskał cię po głowie. Nie wyglądał jak ten sam wkurzony ogier, który chciał cię zabić za bycie mężem Twilight.
-
- Cześć mały - powiedział ojciec Twi. Uśmiechnął się do ciebie. Klacz też.
-
Matka Twi wyglądała, jakby była w ciąży. Szła sobie z mężem. Super, trafiłeś do czasów, kiedy twoja żona jeszcze się nie urodziła...