Jest koło 16. Rodzinka posprzątała talerze.
- Może byś przenocował u nas? - zaproponował Night Light. Velvet też spojrzała w twoją stronę, czy się zgodzisz.
- Pozwoli pani, że ukradnę Violetkę na trochę? - zapytał Velvet.
- Oczywiście, NightSword - powiedziała z uśmiechem. Jej mąż też pokiwał głową.
- Przygotowałem wszystko koło przełęczy - powiedział z uśmiechem ogierek i wyszli.
Wyniki: Violet: 6, Shining 4, a ty też cztery. Nawet nieźle. A Violet nieźle się rusza. Wtedy Velvet zawołała was na obiad. Czułeś pyszny zapach pysznych gofrów...
Zobaczyłeś małego Shininga i... Fioletową klacz z ciemnoróżową grzywą. Miała na oko tyle, co Lily. Grali w piłkę. Mieli tylko jedną bramkę, więc patrzyli, kto wbije, bo naliczać punkty. Oboje śmiali się przy każdym golu.
- To proste - zachichotała Velvet. - Po prostu robisz coś, co zajmuje czas i powoduje uśmiech na pyszczku - powiedziała. - No dalej, Violet i Shining wyjaśnią ci zasady.
- Pasuje do ciebie - powiedział i poszedł do kuchni, pewnie przygotować obiad. Ale najpierw otworzył drzwi na taras.
- Shining, Violet, proszę was, ciszej - powiedział. Po chwili zamknął drzwi i wrócił do gotowania.
Zabrali cię do małego, skromnego domku na obrzeżach Canterlot. Kuchnia, sypialnia rodziców, pokój dla dziecka, łazienka, dwie sypialnie, jedna niebieska, druga różowa i salon... Wait... dwie sypialnie?
- Nic się nie stało - powiedział Night Light i pogłaskał cię po głowie. Nie wyglądał jak ten sam wkurzony ogier, który chciał cię zabić za bycie mężem Twilight.