-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Jak ma przyjść, kiedy najprawdopodobniej, są niemowlakami? Gdzieś w tłumie zobaczyłeś matkę Twi.
-
Emmm... Jest kilkanaście lat przed tym dniem, w którym Nightmare Moon uwolniła się z księżyca... Eeeeee...
-
Gazeta jest do kupienia w kiosku. Ktoś powiedział o tobie do kolegi, że wyglądasz, jakbyś był synkiem Luny.
-
Było tam kilka ogierków i klaczek. Nie zwracali na ciebie uwagi, tylko bawili się dalej. Raczej cicho tam nie jest.
-
Nikt nie zwracał na ciebie uwagi. Zupełnie, jakby cię nie znali. Po prostu kolejny dzień w Canterlot.
-
Nie są tak zepsute. Po prostu babeczki, owoce, warzywa... Nie było jedynie żadnego napoju.
-
Spałeś w kartonie. Gdy się obudziłeś, było południe i ktoś wyrzucał odpadki z hotelu do kontenera.
-
Jakoś rzuciłeś prostą iluzję na skrzydła. Stałeś się małym, słodkim jednorożcem o oczach, które bardzo przypominały oczy Luny.
-
Eeeee... Budynek służy jako hotel... Ktoś zobaczył cię i powiedział do siebie, że za dużo wypił. Chyba trzeba zakryć skrzydła.
-
Cisza. Nie ma Lucy. Dookoła noc i Canterlot. Nie czułeś obecności patyczka.
-
Źrebakiem? Tia... Obejrzałeś się w fontannie. Wyglądasz prawie jak Bolt, ale ciemniejszy i z turkusowymi oczami. No super...
-
Twój głos wydał ci się dziwnie dziecięcy, bardziej przypominający głos Bolta. Wait... What?
-
Nagle poczułeś chłód. Gorąco i pomieszczenie zniknęło, leżałeś w trawie na obrzeżach Canterlot. Świeże, nocne powietrze wypełniło twoje płuca.
-
Powoli zaczynało ci brakować powietrza. Za gorąco... Zaczynasz się dusić.
-
Było coraz goręcej. Każdy dotyk tarczy, nieważne, czy magią, czy kopytem, palił jak ogień.
-
Poczułeś, że twoja sierść zaczęła dymić. Gorąco stawało się nie do zniesienia. Było strasznie duszno.
-
- Gryfy będą miały dzisiaj na obiad źrebaka - powiedział kuc i wyszedł z pomieszczenia. Tarcza była już tak jasna, że zaczęła razić w oczy. Bił od niej żar.
-
Kuc skończył łazić. Tarcza zaczęła się świecić. - Na twoim miejscu nie byłbym taki wesoły. Gryfy nie są roślinożercami - powiedział.
-
Klacz pędem wybiegła z małą na grzbiecie. Trzymała ją skrzydłami. Gryf pognał za nią, a kuc wznowił zaklęcia.
-
Cloudi musiała powoli wziąć Deli na grzbiet. Kuc od gryfa dotknął tarczy i zaczął dookoła niej chodzić, szepcząc coś. Pech - wpadł na Cloudi. Obaj się wywalili.
-
Cloudi w mroku przemykała się do Deli. Gryf gapił się na ciebie z triumfem. Gilda i Visari wyprowadzali Twi i Bolta z zamku.
-
Gryf zamknął drzwi i obserwował z uśmiechem czynności kuca. Misa spłonęła doszczętnie. Kuc uniósł popiół i obsypał nim tarczę. Pod małą powoli zaczęła powstawać kałuża...
-
Kuc położył miskę na ziemi. Zaczęła płonąć. Niepotrzebna już gryfowi Deli przeleciała przez pokój i uderzyła w ścianę. Nie pisnęła.
-
Dookoła kręgu pojawiła się magiczna tarcza. Przez drzwi wlazł jakiś kuc i stanął obok gryfa. Zebrał trochę krwi Deli do drewnianej misy.
-
- Właź - warknął gryf. Deli skuliła się. zobaczyłeś drobną strużkę krwi, która z jej ciała zaczęła kapać na podłogę.