-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Problem. Ledwie otworzyłeś drzwi, już wpadł przez nie Capo i je zatrzasnął. - Ratuj! - wyszeptał.
-
Jest. Śpi sobie słodko. Jest godzina... 6... 35... Super...
-
Powtórka snu z poprzedniej nocy. Tym razem Allan zdążył połamać Capo wszystkie kości, zanim go zabił. Niewesoło.
-
W środku nocy już nie bardzo jest czas na czytanie bajek. Mała zdążyła zasnąć, zanim nakarmiłeś Fire'a. Ziew...
-
Już noc się zaczyna, więc raczej nie bardzo. Deli chce żebyś czytał bajki, Lily żebyś pomógł jej z lapkiem, a Fire, żebyś go nakarmił. Twi stara się nie wkurzać przy odrabianiu lekcji z Boltem.
-
- Okay - powiedziała. Weszła i po chwili już leżała patykiem na parapecie. Czas zająć się dzieciakami...
-
- Okay. A po co tam ja? - zapytała. Dotarliście do domu.
-
- Hmm? - mruknęła. Ma mokry róg od tego lizania Capo.
-
- Rozrywkowo - powiedziała z uśmiechem. W jej języku to znaczy, że jeszcze się tak nie bawiła.
-
- A co niby mam zrobić? Wsadzę go do domu - powiedziała i ruszyła w stronę domku Capo. Na szczęście jeszcze nie mieszka z Claudi.
-
- Chyba masz rację - powiedziała. Capo coś mamrotał i ciągle lizał jej róg. Ech...
-
Dlaczego kanał Madzialeny zawiesili? ;_;
-
Po jakiejś godzince już wracaliście. Ty i Lucy jeszcze byliście w miarę trzeźwi, ale Capo musiała Lucy nieść na grzbiecie. Nachlał się za wszystkie czasu. Tulił Lucy i lizał jej róg.
-
- Jasne! - powiedział z uśmiechem. Przegrałeś z tym debilem... Co za wstyd...
-
Jeszcze na koniec dostałeś kołem ratumkowym. Capo podbiegł do ciebie z radosnym uśmiechem dziecka. - Wygrałem! - powiedział zadowolony.
-
Tak się znudził, że oberwałeś trzema piłkami i wpadłeś pod wodę. Zakrztusiłeś się, gdy woda wpłynęła ci przez nos do gardła.
-
Lucy praktycznie się tarza ze śmiechu. Wy się tam strzelacie, a ona ma radochę.
-
Capo. Unikał wszystkiego i odrzucał, co miał. W końcu oberwałeś znowu tą kaczką i wpadłeś do basenu.
-
- Nie, wyciągnąłem przez okno w łazience - powiedział. Następnie oberwałeś w nogę mydłem. Jeb o kafelki. Ała. Lucy stała w pobliżu, patrzyła na ciebie i chichotała.
-
I dostałeś między oczy gumową kaczką. Wait... Skąd on ma gumową kaczkę w rzeczach na basen?!
-
Po chwili oberwałeś w łeb kołem ratunkowym. Za chwilę deską do nauki pływania. Jeszcze jednym kołem...
-
- To ty ją przekonaj - walnął. Po chwili wylądowałeś w basenie. Ten zboczony, zryty jednoróg z mózgiem kupki łajna...
-
- To znowu się pytam. - zaciągnął cię dalej, by Lucy nie słyszała. - JAK JĄ, KURNA, ZACIĄGNĄĆ DO ŁÓŻKA...?! Przecież nie siłą... ! - wyszeptał.
-
Jeb. Znowu wpadł do basenu. - Bul... Bul... Za jakie grzechy... Bul... Bul... Bul... - usłyszałeś.
-
I po chwili już musiałeś wiać. - ZATŁUKĘ GADA! - wrzasnął Capo, goniąc cię. - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wydarł się w okrzyku bojowym.