- Myślałeś, że o nim nie wiedziałam? - powiedziała obojętnie. Wcześniejsze przypuszczenia mówiły, że się wkurzy... Poprawka, wkurwi... Jakby okres miała.
- Nie wiem... - przyznała Twi. Nightmare Moon powiedziała, że nie ręczy za siebie, jeśli bachor obudzi ją w środku nocy. Co na pewno się stanie. Tymczasem, o wilku mowa, do kuchni weszła reszta rodzinki, oprócz Deli, która pewnie odsypia.
- Acha... Czyli... Rodzinka się powiększy.... - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Prawdę mówiąc, to to, że się wtedy nie zabezpieczyliście ochroniło ją przed ciążą ze strażnikami....
Śnili ci się ogierzy, których zabiła Nightmare moon. Właściwie, to NMM wpierdzielająca babeczki z nich. Niewesoło. Rano obudziłeś się wtulony w Twi. Klacz jeszcze spała. Do tego mała Deli siedząca obok na poduszce.
- Co to pomarańcowa aura? - zapytała. Te słowa wystąpiły tylko między tobą, a Papillon... Około drugiej w nocy...
- Nie wiem... Postaram się przyjść - powiedziała, dokańczając herbatę. Spojrzała w stronę sypialni.
- Wiadomo jedno... Ma pomarańczową aurę - dodała, zmieniła się w motyla i wyleciała przez okno.
- Prawdopodobnie - powiedziła i wzięła łyk herbaty. - Co do ilości, to się nie martw. Jest jeden.
Gratulacje, zostaniesz ojcem! Znowu. A Twi się martwiła, że dziecko będzia miało ojca-krwawą babeczkę...
Papillon położyła kopyto na brzuchu Twilight. Jej róg zabłysł na zielono. Jej oczy również zmieniły barwę na zieloną. Papillon powoli wyszeptała jakąś formułę. Z jej rogu wyleciał pół-przeźroczysty motyl, który wniknął przez skórę Twi. Klacz drgnęła i się uśmiechnęła. Tak, jakby to łaskotało. Papillon po paru sekundach zabrała kopyto. Jej oczy wróciły do normalności. Uśmiechała się.
- Powiem tyle. Twilight nie mogła zajść w ciążę przez gwałt... Gdy już w niej była w trakcie gwałtu - powiedziała.