Cała sypialnia była w ogniu. Pośrodku leżał kocyk, a pod nim coś się ruszało i płakało. Co dziwne, ani kocyk, ani kawałek podłogi dookoła niego nie płonął. W kącie coś się fajczyło. W powietrzu czułeś swąd palonego futra. Okno było otwarte na oścież.