-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
W skrócie. Gdybyś robił... Echem z Twilight we śnie, a ktoś użyłby na tobie tego zaklęcia, to po przespanej nocy z początku nie czułoby się efektów. Dopiero po jakimś czasie okazałoby się, że Twi jest w ciąży. A co do run... Też umie je przeczytać, ale też tylko w czasie pełni.
-
- Każdy musi kiedyś odpoczywać. Jak mówiłam, wyrywajcie się na zmianę z koszmarów, a wtedy powinno być wszystko w porządku. W tym momencie Lucek się zgłosił, że wie coś na temat tego zaklęcia, co go NMM używa, ale pewnie nie więcej, niż Luna.
-
- Do tego potrzebne jest specjalne zaklęcie, ale jest ono zapisane w księżycowych runach. Tylko ja mogę je odczytać. I tylko podczas pełni. Do tego czasu musicie na zmianę się budzić, by wasze sny nie dociągnęły do końca, dzieci podobnie. Więcej nie jestem w stanie zrobić. Wytrzymajcie te dwa dni, śpiąc na zmianę - powiedziała. Delicate została wyrwana z koszmaru, ale i tak się popłakała. Znowu cię przytuliła mocno. Jej serduszko znów zapierdzielało na pełnych obrotach.
-
(co ja? ) - Odkryłam jaki plan obmyśliła - zaczęła Luna. - Na całą rodzinę nałożyła koszmary, w tym na was dwoje w nocy nakłada zaklęcie, które urzeczywistnia sny. Jest to dla niej o tyle trudne, że się budzicie przed jego zakończeniem. Ale w końcu się uda, a wtedy jedno nieświadome zabije drugie. Dzieci w końcu oszaleją od snów, a któreś z was popełni samobójstwo z powodu śmierci drugiej połówki. Wtedy Nightmare Moon opęta jakąś wysoko postawioną osobę i przejmie kontrolę nad krajem - powiedziała Luna. W tym momencie zasłona Deli pękła i mała zaczęła się wiercić przez sen.
-
- Obudź ją - powiedziała. - Już chyba wiesz, kto te koszmary powoduje, prawda? - zapytała.
-
Wyszło, że wszyscy wraz ze śpiącą Delicate. Luna już czekała na was w swojej komnacie. Lucek powiedział ci, że coś od dwudziestu minut dobija się do ochrony Delicate i zaraz ją przełamie.
-
Wszystko płonęło. Kilka gadów leżało martwych na ziemi. W końcu reszta smoków zaczęła się wycofywać. Katapulta obok nagle eksplodowała. Ktoś krzyknął "Nocna Furia!".
-
Luna natychmiast odpowiedziała, że już o tym wie, a także, że wie co to jest. Tylko musi się z wami spotkać osobiście.
-
Tylko, że... Sygnał dochodził znikąd. Tak, jakby ten ktoś był niewidzialny, lub te koszmary to urok rzucony na waszą rodzinkę. Lucek po półgodzinie szukania w końcu powiedział, żebyś zapytał specjalistę od snów.
-
Zasnęła. Jej serce wciąż pędziło. W końcu powoli zaczęło zwalniać aż zeszło na normalny poziom. Bolt poszedł do kuchni coś zjeść, a Lily poszła do ciebie oglądać Horrory.
-
Nic nie działało. Nawet Kubuś Puchatek, czy Scooby Doo. Nic nie działało. Mała wciąż drżała, a jej serduszko wyrabiało silnik formuły 1.
-
Zwłaszcza na nią. Gdy wróciliście do domu mała wciąż płakała, wtulona w ciebie. Jej serce ani na chwilę się nie uspokoiło. Tu chyba herbatka Twilight nie pomoże...
-
Twilight spojrzała na was z uśmiechem. Wtedy zobaczyłeś dzięki Luckowi sen Deli... Biegła przez piaszczyste pustkowia, a za nią coś goniło. Na moment się obróciła. Za nią skakały zakrwawione głowy rodziny. Głowa Twi biegła na samym przedzie, a twoją zakrywały inne, dlatego wtedy cię nie odrzuciła. Mała potknęła się i wtedy głowy ją dopadły, zaczęły się z niej śmiać, a kilka zaczęło rozrywać jej skórę i ciało. Wtedy sen się skończył. Twi wzięła Lily i Bolta na kopytka, podziękowała AJ za opiekę nad nimi i ruszyła w stronę teleportu.
-
Nie odrzuciła. Skoczyła na ciebie i wtuliła się, płacząc głośno. Jej serce biło nienaturalnie szybko. Poczułeś, jak moknie ci sierść od jej łez.
-
Twilight odsunęła się od przerażonej Deli i posłała ci spojrzenie w stylu "Teraz ty spróbuj". Mała już się popłakała. Jednocześnie wyglądała jak ktoś, kto prawie zawału dostał.
-
Deli w końcu się rozpłakała. Jednak wciąż nie pozwalała do siebie zbliżać. Chyba jej psychika ledwo wytrzymuje te koszmary.
-
AJ i reszta ekipy biwakowej była u nich w ogródku, obok namiotu. AJ pokazała ci namiot. W środku, w kącie siedziała skulona Delicate. Drżała, a jej oczy patrzyły pusto ze strachem przed siebie. - Obudziła się z krzykiem i tak siedzi - wyjaśniła. Twi próbowała podnieść małą, ale ta tylko bardziej wcisnęła się w kąt namiotu. Wyglądała na śmiertelnie przerażoną.
-
- Musisz przyjść! - powiedziała AJ. - Coś jest nie tak z Delicate - dodała. Jej głos nie brzmiał na głos prima-aprilisowego żartownisia. Brzmiał nader poważnie.
-
Twilight uśmiechnęła i zarumieniła jeszcze bardziej. Następnie ponownie cię pocałowała. Jaka piękna z was para... Dryyyyń! Oczywiście, coś musiało się zdarzyć, AJ dzwoni.
-
- Nie musiałeś - powiedziała Twilight, zarumieniona, gdy zobaczyła naszyjnik. Uśmiechnęła się do ciebie, pochyliła nad stołem i pocałowała namiętnie w usta. Ponowne "TARCZA, SZMATO" dla Capo.
-
- Za nas - powtórzyła Twilight i stuknęliście się kieliszkami. Tymczasem Capo ponowił szarżę na waszą osłonę, ale osłona posłała mu nieme "TARCZA, SZMATO". Jak? Ponownie nie pozwalając mu przejść.
-
W tym momencie zobaczyłeś, jak się rozpłaszczył na ochronie. Wraz z nim był Ghost, znowu na lince... Jak za pierwszym razem. Twilight również uniosła kieliszek i uśmiechnęła się do ciebie. Stanowiliście teraz piękny obrazek pod tytułem "Zakochani".
-
Cisza, Lucek milczy. Chyba nic się nie zdarzy. Tymczasem was zalewa pomarańczowe światło zachodu słońca... Gdybym była moją koleżanką, powiedziałabym "Ooooo... Jak romantycznie...".
-
Poszła za tobą. Wszystko pięknie, ślicznie, pysznie. Chyba nic nie może zepsuć tego wieczoru. Ale pewnie wykrakałam i coś się na złość stanie. Kto wie... Chyba tylko Lucek.
-
Właśnie wraca. Do tego... W nowej, fioletowej sukni od Rarci. Fiu, fiu, nieźle wygląda. Gdy cię zobaczyła, uśmiechnęła się. Miała lekki wory pod oczami z powodu nieprzespanej nocy, ale jakoś sierść to zamaskowała.