Skocz do zawartości

Nightmare

Brony
  • Zawartość

    1887
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nightmare

  1. Przed świątynią stali właśnie ci kapłani, co się zastanawiali, czy wyjąć łby. Wszyscy mieli różowe habity z błękitnymi dodatkami, takimi jak sznurki czy końce rękawów. Łącznie było ich sześciu. Dwie Khajiitki, jedna szara, druga ruda, jeden Khajiit w barwie pomarańczowej, do tego Katring płci żeńskiej o żółtozłotym umaszczeniu i dwie Batirie płci męskiej, obie brunatne. Zastanawiali się na głos, czy wejść na głowę Pazurcii i zdjąć łby, czy poprosić jakiegoś Feringa o pomoc. W końcu pomarańczowy Khajiit i obie Batirie ruszyli do posągu z drabiną. Zostały dwie Khajiitki i Katring. Patrzyły z niepokojem w niebo, czy Pazurcia nie prześle jakiegoś znaku, który miałby oznaczać, że nie wolno im wchodzić na posąg.
  2. Dup. Dowódca USA zwiał jakieś pół godziny temu. Jednak wygraliście wojnę. [ciach na dwa dni] Stałeś w sali tronowej w Canterlot. Prawdę mówiąc, lekko przysypiałeś na przemówieniu, gdy Celestia czytała o zasługach. Po bokach sali była masa kucyków. - ...Chciałybyśmy przyznać Allanowi Al-Bashirowi tą nagrodę. Dziękujemy! - dokończyła Celka. Do ciebie przylewitowała diamentowa statua wielkości ciebie. Przedstawiała kryształ, a na dole miał wyryty napis "Dziękujemy"
  3. Yeah! Finito! Fin! Czy jakoś tak! Bitwa w Teheranie wygrana, Teheran odbity!. Teraz czas uwolnić więźniów pod ziemią i wytępić tamtych niedobitków.
  4. Jedno głośne "YAY" i ruszyliście na Teheran. Po drodze dołączyło do was kilkaset tysięcy wyzwolonych Podmieńców. Niezłą macie armię teraz.
  5. W końcu wszyscy gryźli metal w podłodze. Deli znalazła jakąś grę na czyimś laptopie. Konkretniej Flappy Bird. Jej najwyższy wynik... 0.
  6. Bo kto ich wie? Mało gadałeś z gryfami, więc nie wiadomo, jak ich wykurzyć. Zajęli się sterowaniem Podmieńcami przy komputerach, więc mogłeś przejść z tyłu niezauważony.
  7. Tak z piętnaście. Kilku nie zrozumiało przekazu z megafonu, więc również pobiegło z ludźmi. Masz teraz jakieś pięć godzin.
  8. Deli musiała za tobą pójść. Nie wykryli was, ale po jakichś dwóch godzinach dotarliście do centrum. Tam zobaczyłeś chyba z pięćdziesięciu żołnierzy i gryfów, ale nie wiem, ile których. Razem było ich około pięćdziesięciu.
  9. I tu pojawił się problem. Było południe, więc cały plac główny, na którego obrzeżach stała karczma, był zasypany ludźmi i innymi istotami myślącymi. Plac został, przy budowie miasta, wyłożony idealnie okrągłymi kamieniami. Miał kształt koła, a dookoła niego stały różne budynki z jasnego drewna, jak wszystkie w mieście. Byli tam: zielarz, karczma "Pod Złotym Szponem", sklep z mięsem, ratusz, świątynia Pazurcii i ze trzy domki. Pośrodku stał posąg Pazurcii, czyli gigantyczna statua kota stojącego na czterech łapach i patrzącego się z uśmiechem w niebo. Została wykonana z jakiegoś nieokreślonego, różowego kamienia, chyba ametystu, ale głowy nie dam, a pazury i oczy zrobiono z czystych diamentów. Przynajmniej kiedyś tak było. Gdy tylko spojrzałeś na statuę, zauważyłeś, czemu na placu jest więcej mieszkańców niż zazwyczaj. Oczy kota zostały wyłupane, pewnie w nocy, a na ich miejsce ktoś włożył zakrwawione świńskie łby. Pazury zostały również zabrane i zastąpione pogiętymi kawałkami żelaza. Do tego na boku posągu ktoś napisał "Kajiickie brednie!" i aktualnie kilka kapłanów to zmywało. Żelazne pazury też miały zostać zabrane, a co do świńskich łbów... Kilku kapłanów z drabiną stało pod posągiem jak ci idioci i gapili się to na siebie, to na posąg. Dla nich wejście na świętą statuę byłoby zbezczeszczeniem jej, ale zostawienie głów również nie wchodziło w rachubę. Wiadomo jedno: nie dostaniesz się tak łatwo do karczmy.
  10. Jakoś dostaliście się do więzienia. Strażników było kilku, ale szybko ich oszołomiłeś, zasłaniając ślepka Deli. Po drodze zahaczyliście o więzienną kuchnię, żeby Deli mogła się najeść. Było tam w piz** marchewek...
  11. - "Piluj taty"... Lil kaza... - powiedziała wciąż cicho, ale słyszalnie. Następnie cię przytuliła.
  12. - Lil... - wymamrotała znowu. Wciąż ledwie umiała mówić. - Lil kaza... - powiedziała trochę głośniej.
  13. Bird schowała się za jakimś krzakiem. Gdy ją podniosłeś, wystraszyła się, że będziesz na nią krzyczał i spuściła wzrok. - Lil... - wymamrotała cicho, prawie niesłyszalnie.
  14. Nie wiadomo, jak, ale Deli. Zdyszana, głodna, spragniona, ale Delicate. Po prostu za wami lazła, nawet nie wiedząc, o co chodzi.
  15. To ekipa została. Centrum dowiedzenia mieli, ale cholernie dobrze chronione, poinformował cię patyk.. Do tego, gdy podlazłeś do Canterlot (gdzie było wejście do tego więzienia, a centrum dowodzenia jest w środku jego), to zauważyłeś mały fioletowy kształt idący za tobą krok w krok, ale gdy się obracałeś, nikogo nie było.
  16. Niestety, część tej armii została wymordowana przez Podmieńce. Nie to, że się do amerykanów przyłączyły, ale miały chipy. Musiały robić wszystko, co im kazano.
  17. W Equestrii były tylko te pomniejsze grupki. W Canterlot Podmieniec pokazał wam zejście do więzienia. Łączyło się ono z tym blisko Teheranu.
  18. Jest pewien problem. Ludzie nie zabunkrowali się w Canterlot, o czym dowiedziałeś się od Sevi'ego. Zrobili to w Nowym Teheranie.
  19. No i zaczęła się wojna. Gdy tylko wyszliście z lasu Everfree napadła na was masa amerykanów i gryfów. Po jakimś czasie już leżeli martwi na ziemi. Ruszyliście dalej. Co jakiś czas napotykaliście na drobne grupy amerykanów i gryfów. Przy drodze do Canterlot spotkaliście armię Papillon, a ajkąś godzinkę drogi później armię zebricańską.
  20. Nareszcie. W końcu mogą się odczepić. Podeszłam do ogiera, czekając, aż zabierze mnie do swojego pokoju. O tym, co zrobi później starałam się nie myśleć. Ale coś myślało o tym, coś, co wygrywało zwykle pytania tylu "Robić, czy nie robić?". Konkretniej, moja ciekawość. Nawet chęć spłaty pieniędzy zeszła na drugi plan.
  21. Oczywiście, że się zgodził! Ale postanowił iść bez zbroi i broni, gdyż uznał, że obciążałaby go, a on woli swoje czary. No cóż, jak kto woli...
  22. - Sssssevi - odpowiedział Podmieniec z tradycyjnym Changeańskim akcentem. Jego rana została załatwiona przez Patyk.
  23. Podmieniec podlazł do ciebie i lekko kiwnął łebkiem. Był niższy niż ty, a z miejsca, w którym wcześniej był chip, ciekła krew. Jednak Podmieniec chyba nie zwracał na to uwagi.
  24. Koleś w jednej chwili po uwolnieniu zmienił się w Podmieńca i przeciągnął. Następnie uśmiechnął w twoją stronę i syknął.
  25. Potem westchnął i, milcząc, pokazał ci łańcuchy. Chyba chodzi mu o to, byś je zdjął. Jak to mówią "Love and Tolerance". Nie wiem, ale co to ma do sytuacji, ale można tam do środka wcisnąć "F*cking".
×
×
  • Utwórz nowe...