Pod jego kopytem został popiół, który wcześniej był kwiatem. Ogier nie oddychał, miał zamknięte oczy. Gdy przyłożyłeś kopyto do jego szyi, nie wyczułeś pulsu.
Na niebie zaczęły się zbierać ciemne chmury. Capo uderzył kwiat po raz kolejny. Sprawiało mu to dużo bólu. Uderzył po raz kolejny. Nie miał siły by się podnieść z ziemi. Z kwiatka został mały pąk z listkiem. Nim zdążyłeś cokolwiek zrobić, przykrył go kopytem. Gdzieś w górze huknął piorun. Z nieba zaczął padać deszcz. Capo się nie ruszał
Na fontannie rózł kwiatek. Wyczułeś, że przez niego są śnierzyce i wkrótce będzie upał, potem znowu śnieg i w kółko. Capo zamierzał go zdeptać. Jeszcze cie nie zauważył
Patyk namierzył go w Canterlot... Obok fontanny. Do tego dzięki niemu wyczułeś mocne zaklęcie dookoła niej. Zaklęcie śmierci. Zniszczy coś na niej to przerwie zaklęcie, ale zginie.
Za to dowiedziałeś się, że Lily lubi dżem truskawkowy. Temperatura jest już do przeżycia. Łącznie ofiar zimy było około dwustu. W sypialni usłyszałeś skrzypienie łóżka.
<miesiąc później>
Kończyło się jedzenie. Delicate nauczyła się mówić 'tata' i 'mama'. Powoli temperatura wzrastała. Obudziłeś się o dwunastej, otoczony dzieciakami. Twilight spała obok ciebie.
Mała jest delikatna, więc wywróciła się przed kominkiem. Na to leczenie to będziesz musiał poczekać. Na razie Bird miała problemy z chodzeniem i rozumieniem.
Chyba zniknął pod pokrywą poczucia winy. Tymczasem wróciła Deli i pędem popełzła w twoją stronę. Nie trafiła i wypadła na dwór przez drzwi. Rozległo się głośne buczenie.
- Mhm... - mruknął, nieprzekonany. - Ty przynajmniej miałeś powód by to zrobić - powiedział i ruszył w stronę drzwi. Po drodze wziął jakiś kocyk i owinął się nim. Następnie wybiegł w zamieć.