-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Po krótkim czasie stanął przed tobą pyszny makaron. Nawet Bolt przylazł pożebrać. Mmmm...
-
Twilight była pusta jak aktualnie żołądek Bolta. Musisz sam coś wymyślić. A prpop siekiery, to ta z ciastkowego materiału bankowo pomoże.
-
Patyczek jako miły przyjaciel nie udostępnił ci tej funkcji. Musisz radzić sobie sam. Kupię ci siekierę na urodziny.
-
Nie jest na ciebie zła. Po prostu ta wiadomość ją przerosła. Czuje się smutna i pusta.
-
Twilight milczała. wzięła sobie żonkila z lodówki, książkę i wróciła do sypialni. Była otępiała o smutna.
-
Tej nocy jeszcze kilka razy miałeś sen o tym, jak próbujesz uratować malucha. Za każdym razem jednak NMM go zabijała. Pokazywała ci te sny, jakby się chwaliła. Rano oboje byliście niewyspani, więc pewnie Twi miała to samo.
-
Oboje tuliliście się, płacząc. Po kilku minutach poczułeś, że Twilight zapadła w niespokojny sen.
-
Twilight znieruchomiała. Wlepiła oczy w kołdrę. Żadne z was nie odebrało dobrze tej wiadomości.
-
- O co chodzi? - zapytała z obawą, zaglądając ci w oczy. Za chwile ma poznać ten długo skrywany sekret. Możesz też jej nie mówić, ale na to już chyba za późno...
-
Nie. Ale zastanowił cię te małe alicorniątko. Twilight spojrzała na ciebie pytająco.
-
Znalazłeś się w sporym pomieszczeniu. Pośrodku siedziała malutka, fioletowa alicorn. - Mama! - wykrzyknęła z radością na twój widok. Jednak po chwili tuż obok niej pojawiła się gigantyczna NMM. Rozdeptała alicorniątko kopytem i się roześmiała. Wtedy wróciłeś do żywych.
-
Patyczek cię poinformował, że Twi oprócz tego miała dziwny sen. Dał ci możliwość obejrzenia go. Alicorn zamknęła oczy, ale nie zasnęła.
-
- Ja też - przyznała Twilight. Ostatnio mieliście maraton napadów, więc ciężko się dziwić.
-
Pokiwała głową i wsunęła się pod kołdrę. Z patyczkiem sprzątanie poszło szybko. Po chwili znowu leżałeś obok Twi w łóżku. Klacz mimo senności nie mogła zasnąć.
-
- T-tak - odpowiedziała. Dokładnie pierwsza w nocy. Oczy ci się kleiły, Twilight zresztą też.
-
Trzeci zdążył jeszcze złapać cię za nogę, zanim go zabiłeś. Znowu nastała cisza przerywana jedynie waszym oddechem.
-
Jeden strzał zbił fiolkę jednemu stworowi. Potwór ryknął i rozsypał się w pył.
-
Klon na moment się zachwiał, ale po chwili znowu ruszył na ciebie. Zaklęcia Twilight też nie dzi.ałały
-
Strzeliłeś i... Nic. Klon nie zaniechał ataku. Zupełnie jak te zombiaki BlueBlooda.
-
Nigdy nie możecie się wyspać. Twilight obudziła cię szturchaniem. - Allan, może się tak obudź? - powiedziła z nutą paniki. Gdy otworzyłeś oczy, zobaczyłeś trzy swoje kopie idące w stronę łóżka. Nie mieli tęczówek. Twi kopnęła najbliższego gipsem w twarz. Klon zatoczył się, wypluł ząb i ruszył znowu. Każdy miał na szyi miniaturową fiolkę, taką, do której wlałeś swoją krew, tylko małe. Wypełniała je czarna ciecz. W powietrzu czuć buło zgniliznę.
-
Twi uśmiechnęła się i pocałowała cię w usta. Po pocałunku wtuliła się w ciebie i zasnęła.
-
Bolt się najadł i poszedł spać. Lily uspokoiła się dopiero, gdy znalazłeś figurkę Almy. Wreszcie nastała cisza. Twilight opadła wyczerpana na łóżko.
-
Rodzince nie było do śmiechu. Twi próbowała uspokoić ryczącego Bolta. Za to Lily biegała po domu jak zombiak. Uroki rodzicielstwa.
-
Powoli się ściemniło i ludzie pochowali się do minidomków. Chyba też czas wrócić do domu. Twilight nie śpi, Bolt się drze, więc chyba trzeba wrócić.
-
W odpowiedzi dostałeś z mentalnego liścia. Śpi to niczego się nie dowiesz. Tylko to, że szczęściara nie jest człowiekiem.