-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Patyczek pomógł tylko w jednej kwestii. Powiedział ci, że możesz uwięzioną Twilight spokojnie przenosić, wtedy sieć się nie zmniejsza. Jednak musisz to robić na grzbiecie lub w kopytach, bo siatka jest odporna na magię...
-
Nic, nic i jeszcze raz nic. Alicorn zacisnęła zęby, gdy sznurek zabarwił się na czerwono od jej krwi. Jeśli tak dalej pójdzie, Twilight zmieni się w mielonkę.
-
Nie mogłeś za nic ich przeciąć. Zupełnie jak pajęczą nić (podobno mocniejsza od stalowego sznurka). Dodatkowo, kurczyła się także przy każdej próbie przecięcia.
-
Chyba jej niewygodnie w tej sieci. W końcu z każdą próbą oswobodzenia Twi, sieć się zaciskała. Twilight skrzywiła się, gdy sznurki zaczęły jej się wrzynać w skórę.
-
Nic. Celka nie śpieszyła się, gdy szła do ciebie. Wręcz w ostatniej chwili dostała promieniem ogłuszającym i padła na ciebie. Lekka to ona nie jest. Za nią zobaczyłeś dyszącą Twilight w sieci. Twoje więzy się rozpłynęły, ale jej zdawały się zawężać, im bardziej się szarpała.
-
Celka chyba ma jakiś szósty zmysł. Z prędkością światła obróciła się i wystrzeliła siecią z rogu. Nadbiegająca Twilight straciła rozpęd, odrzuciło ją w przeciwną stronę i uderzyła w drzewo.
-
Celka machnęła rogiem. Lina rozciągnęła cię na plecach. Kątem oka zobaczyłeś jakiś błysk za Celką, ale jej wielki tyłek klacz ci to zasłoniła. Alicorn uśmiechnęła się tryumfująco.
-
To masz przejebane. Gdy tylko przecinałeś linę, ona się zrastała. Celka uspokoiła się i powoli do ciebie podeszła. Choroba odcisnęła się na jej wyglądzie. Miała brudną grzywę i sierść, a majestatyczny chód został zastąpiony przez człapanie, przypominające skradającego się wilka.
-
Nie zdążyłeś strzelić. Celka skończyła tworzyć linę i zarzuciła ją na ciebie. Lina jak żywe stworzenie oplotła ci kopyta i róg, blokując dostęp do magii.
-
Noga wciąż była unieruchomiona. Celka wciąż unikała. Tymczasem oberwałeś w lewą przednią nogę. On również została unieruchomiona. Zobaczyłeś, że Celestia w biegu tworzy w powietrzu coś na wzór liny...
-
I znowu klapa. Celestia postawiła tarczę (TARCZA, SZMATO!) i posłała w twoją stronę kilka pocisków. Jeden z nich trafił cię w prawą tylną nogę. Powoli się unieruchomiła.
-
Tyle, że Celka, może i omamiona, ale wciąż Celka. Kuc już nie zdrowy, a Słoneczna Alicorn uniknęła twojego ogłuszenia i skoczyła w twoją stronę.
-
Luna ledwie widocznie pokiwała głową. Celka akurat gwałciła jakiegoś kucyka, który się ostał przy zdrowych zmysłach, a właśnie je tracił.
-
Luna wyjrzała przez okno. Na twarzy miała wyraz smutku i zmartwienia. Pewnie chodzi o Celestię, bo o co innego?
-
- Z pownością - odpowiedziała. Następnie kawałek jej grzywy na czole przeistoczył się w jej tiarę. Nawet nie zauważyłeś, że przy ludziach jej nie nosi.
-
- Miło słyszeć, że ludzie tak interesują się Equestrią - powiedziała spokojnie Luna. Jej pióro do pisania zmieniło się w skrawek granatowej mgiełki, który wtopił się w jej grzywę.
-
- Witaj. Dobrze - odparła, ani na chwilę nie odrywając wzroku od pergaminu. Gdy skończyła, zwinęła go w rulon i schowała do małej, dębowej szafeczki.
-
Aktualnie Luna coś pisała. Nie wiadomo, co, bo litery znikały, gdy tylko je napisała, do tego w dziwnym języku. Nie zauważyła cię lub nie dała po sobie poznać, że wie o twojej obecności.
-
Jakoś żyje. Najwyraźniej nie mówiła ludziom, kim jest, żeby jej jakoś wyjątkowo nie traktowali. Ogólnie dla tych wcześniej zarażonych zbudowano jakby blok, w którym każdy kucyk miał swoje mieszkanko.
-
Można śmiało powiedzieć, że odkąd cię zobaczyła. Jednak zdała sobie spraw, co to za uczucie, dopiero gdy ją pierwszy raz pocałowałeś. Więc masz spokój od mózgu.
-
Będą. Przy tym patyczek cię poinformował, że znowu chce popełnić samobójstwo. Tymczasem obudziła się Twilight.
-
Nic. I tak by ryczał. W końcu nawet ty wiesz, że bił rekordy zarażeń w Equestrii.
-
Capo mruknął coś niezrozumiałego i dalej ryczał. Najwyraźniej nie ma zamiaru przestać. Już i tak ma mokrą sierść.
-
W odpowiedzi Capo tylko pociągnął nosem i schował twarz w kopytkach. Widać, że ta choroba odcisnęła się na jego zrytym mózgu.
-
Zgwałciła cię jakaś randomowa jednorożka. Nawet patyczek nie może ustalić jej imienia. Capo w tym czasie dalej ryczał.