-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Shy od razu go przytuliła. Nie zwróciła uwagi na jego śmieszny wygląd.
-
- Może - zgodził się. Jego owadzie skrzydło wyglądało na tak delikatne, jakby miało przy machnięciu się rozerwać.
-
Ale... - zaczął, znowu próbując wstać. Pegazim skrzydłem w ogóle nie machał, przez co zrobił dwa razy fikołka w powietrzu i znowu gleba.
-
Ghost próbował pomagać sobie skrzydłami. Owadzie machało za szybko, a pegazie normalnie, przez co znów wylądował na podłodze, już nie na tobie.
-
Bum! Ghost zwalił się z łóżka, próbując wstać. Do tego zwalił się na ciebie.
-
- Jeszcze nie wiem... Po prostu pokombinuję i coś się zrobi - powiedziała z uśmiechem. Tymczasem Navis podeszła do RadSkorpiona i zrobiła kopytem kółko nad jego głową. Mały zagapił się na nie i przewrócił się, odsłaniając delikatny, nieopancerzony brzuch. Tam na pewno będzie czuł drapanie.
-
Gapił się. I gapił i gapił. W końcu złapał za głowę. - Łeb mi nawala... I chyba mam zwidy...
-
W pewnym momencie Ghost się rozkaszlał i podniósł głowę. Jednak po chwili znowu ją opuścił. Spojrzał na ciebie. Jedno jego oko było niebieskie i wyglądało jak ślepe.
-
Nie można powiedzieć, że nie było rany. Wszystkie miejsca, w których rany były, zostały zasklepione skórą i pokryte białym futerkiem. Miejsce po uciętym skrzydle zostało zastąpione przez morskie, owadzie skrzydło. Teraz Ghost wygląda jak pół Crystalianin. Lub raczej Pegaz z owadzim skrzydłem, cały w białe ciapki. Wciąż był nieprzytomny, co jakiś czas pojękiwał.
-
Po prostu chodziło mu, byś zdjął bandaż. Tylko tyle, nic więcej. Motyle zaczęły się powoli rozlatywać.
-
Motyle nic nie robiły, tylko patrzyły. Ten największy, który wcześniej ci pomógł pociągnął za odstający kawałek srebrnego bandaża i spojrzał w twoją stronę.
-
Wciąż oddychał. Dookoła niego zebrało się kilka motyli. Mumia jęknęła.
-
Obudzi się za dwie lub trzy godziny. To masa czasu. Jednocześnie jakoś dziwacznie zaczął migać sygnał Ghosta.
-
Ten spał niespokojnie u siebie w chatce. Spod koszulki wystawał mu kawałek bandaża.
-
Twilight spała. Rarcia dyskutowała z jakąś dziewczyną o modzie.
-
Nitka po prostu tworzyła się pod jego małymi nóżkami. Magia. Na koniec widziałeś Ghosta owiniętego całkiem srebrnym bandażem. Motyl zamknął mu oczy.
-
Kazał ci powoli wyciągać wszystkie większe kawałki szkła. Mniejsze sam wyjmował. Na koniec usiadł na ciele Ghosta i zaczął po nim łazić. Z każdym jego krokiem, tworzyła się za nim delikatna srebrna nitka. Po jakiejś minucie miałeś przed sobą dosyć sporej długości bandaż. Jeszcze tylko go założyć.
-
Motyl podleciał do jednego z większych kawałków szkła i usiadł na nim. Następnie pociągnął. Szkło lekko drgnęło.
-
Motyl wzbił się w powietrze i odleciał w stronę Ghosta. Następnie usiadł obok niego we krwi. Obrócił się w twoją stronę, jakby oczekiwał, że podejdziesz.
-
Motylek w odpowiedzi rozłożył i złożył skrzydła. W pobliżu zobaczyłeś podobnego motyla, ale znacznie mniejszego.
-
Coś cię zatrzymało. Na kwiatku obok siedział mały motylek z białym tułowiem i morskimi skrzydłami.
-
Nie mogłeś go nawet podnieść. Gdybyś spróbował, mógłbyś wbić mu kawałek szkła głębiej, a wtedy zginąłby na bank.
-
Za oknem leżał Ghost w kałuży krwi. W jego ciele utkwiły kawałki szkła. Najwyraźniej jeden z nich zerwał skrzep z rany, bo znowu krwawiła. Pegaz miał dresznie, nie zmykał oczu. Z ust wypływała mu strużka krwi. Jednak wciąż żył.
-
Cisza. Nikt się zza okna nie wychylił, nawet nie krzyknął z zewnątrz.
-
Poczułeś potworny ból. Najgorszy z możliwych. Po chwili już leżałeś na podłodze, dysząc. Wszystko cię bolało, ale nie czułeś już tej władzy choroby. Do tego przyszła Lily i dała ci z liścia. Poczułeś się, jakby ktoś cię oblał wodą. Znów miałeś władzę nad ciałem.