Skocz do zawartości

Nightmare

Brony
  • Zawartość

    1887
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nightmare

  1. Chce mieć przyjaciół, ale nie jakiegoś amatora. Rodziców kocha obu bez wyjątku. Tymczasem Storm się zgramolił z kojca i po kilku minutach siedział na łóżku, całując Lily.
  2. Chyba Storm trochę... Za to Lily tylko żądzę mordu. Grzecznie zjadła kaszkę i podreptała do Twilight, by tam się jeszcze przy niej przespać.
  3. Lily w tym momencie. Dowiedziałeś się od patyczka, że Storm ją mocno przytulał w nocy. W końcu Lily nie wytrzymała, wylazła z kojca i usiadła obok na blacie. Tymczasem zrobiłeś kaszkę dla maluchów i kanapki z masłem dla reszty.
  4. Na szczęście wszystko było. Tymczasem patyk zasypywał cię wiadomościami o zarażonych z Fillydelphii, Manehattenu, Pegasopolis... Sporo tego. Jednak rekordy zarażeń bili Capo i Celestia.
  5. U kucy był znany jeden lek... Ale znając życie, ich naukowcy opętani chorobą zniszczyli wszystkie dawki. Lily jeszcze szepnęła "Ble!" przez sen. Nic ci się nie śniło. Rano okazało się, że jeszcze nie znaleźli leku. To ci powiedział patyk. Reszta spała.
  6. W końcu Lily zasnęła. Storm wciąż lizał jej ucho przez sen.
  7. Na razie wam nikt nie wbił do domu. I nie wiadomo, kto by ci bardziej nawrzucał, ona czy Twilight. Tymczasem Storm... Skąd taki mały źrebak wie, jak się całować? Lily zareagowała no to tylko "Ble!"
  8. Lily się skrzywiła, ale tylko naciągnęła mocniej kołdrę na głowę. Trochę dziwnie wyglądał Storm liżący szyję Lily...
  9. Równo dwudziesta. Dzień pełen wrażeń. Tymczasem widać, że Lily chce dać w łeb Stormowi za to, że liże jej ucho przez sen.
  10. Mała zobaczyła twoje spojrzenie, westchnęła i przyciągnęła małego do siebie. Natychmiastowo się uspokoił. Lily mruknęła coś, jakby "Na więcej nie licz".
  11. Ale mały już sobie dał spokój. Chlipiąc poszedł spać. Tak płakał, jakby ktoś dotknął Bolta. Ledwo łzy się pojawiają w oczach, a już wiadomo, że coś się kroi.
  12. Lily spojrzała na ciebie kątem oka i znowu zasnęła. Mały podczołgał się do niej. Po chwili znowu ją tulił. Mała go odsunęła, ale wciąż próbował ją przytulić.
  13. Wykrakałeś. Mały wlazł jej na głowę, za co oberwał. Pisnął i odczołgał się na drugi koniec kojca.
  14. W końcu wyszło, że Lily. Bolt od razu chciał Stormowi zjeść skrzydło. Mała zupełnie zignorowała jego przyjście. Nawet to, że ją przytulił, gdy zasypiał.
  15. Miałeś tylko dwa kopyta, więc na koniec pozostał Storm. Świdrował cię wzrokiem. Nie ma, gdzie go posadzić.
  16. Fluttershy zemdlała ze strachu, Ghost z wyczerpania i utraty krwi. Tylko Storm gapił się dookoła tymi wielkimi, fioletowymi ślepkami.
  17. - To może nie gadaj, tylko tepaj? - zaproponował Ghost. Coś uderzyło w drzwi tak mocno, że kucyk sturlał się od nich aż do skrzynki.
  18. Bum! Shy, która wyjrzała ze skrzyni od razu się schowała, a Ghost prawie padł na zawał. - Weź... Nie strasz... - wydyszał. Rana po uciętym skrzydle krwawiła.
  19. Aktualnie Celestia zabawiała się z resztką niezarażonych strażników. Ghost i Flutter siedzieli w ich piwnicy. Ledwo żywy pół-pegaz próbował własnym ciałem zabarykadować drzwi. Widać, że się do nich dobijają. Shy wraz z Stormem ukryła się w jednej ze skrzyń.
  20. Chrapie na całą klatkę. Obok niego leżało puste wiadru i kilka ogryzków po jabłkach.
  21. Jakiś człowiek wszedł do środka ze strzykawką. Następnie pobrał krew Lunie. Trzeba było widać jego minę, gdy zobaczył, że jej krew jest granatowa.
  22. Luna wciąż była nieprzytomna. Leżała w kącie metalowego pomieszczenia. Obok stał kosz siana i wiadro z wodą.
  23. Za dużo to nie dało, ale odpuścili. Dzięki okienku mogłeś zobaczyć jak tam luna i ten ogier w kwarantannie.
  24. Wszystko ok. Spike był zabunkrowany w piwnicy, więc spał. Tylko, że... Naukowcy chcieli, krótko mówiąc, pokroić jednego z kuców "dla dobra nauki". Aktualnie się kłócili, którego.
  25. Twilight wyglądała na wystraszoną tamtym atakiem. Jednak jakoś udało wam się dotrzeć do waszego małego domku. Twilight chyba musiała zrzucić z siebie przerażenie, bo wraz z maluchami poszła spać.
×
×
  • Utwórz nowe...