-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Meh -_- Nie byłaś głodna, ani spragniona. W ogóle wszystkie potrzeby miałaś wypełnione. Za wyjątkiem zabawy.
-
Twoje śluzaki bały się nawet do tego czegoś podejść. Nawet Echo siedział na mecha-bestii, zamiast w podskokach przybiec do ciebie.
-
Nie wyglądała na bardziej wyspaną. - Dobrze - powiedziała cicho i wzięła malucha.
-
Obudził cię Ghost. Bezgłośnie pokazał ci, żebyś obudzi Twi i poszedł na górę.
-
Twilight puściła cię i położyła się obok maluchów. Ziewnęła.
-
- Dam radę - powiedziała słabo. Odwzajemniła przytulenie i pocałowała cię.
-
Twilight już się nim zajęła. Wyglądała na skrajnie zmęczoną. Jakoś uspokoiła malucha.
-
Oczywiście, dnia nie byłoby bez.... Wrzasku Bolta! Rozdarł się w tym momencie.
-
Żołnierz zaciągnął ją do jednego z domków ludzi. - To jak to zrobimy? - zapytał.
-
- Jesteśmy praktycznie otoczeni ludźmi. Gdybyś miał skrzydła, może byśmy mogli się wydostać - powiedział. W tym momencie z jednego z rozwalonych domków kucyków wyszedł żołnierz, ciągnący ze sobą nieprzytomną klacz.
-
- Nie mam pojęcia. Zauważyłem tylko, jak zwiewa z biblioteki - powiedział.
-
- Prowizorki ludzi? Tak. Widziałem, jak wciągają tam kilka nieprzytomnych kuców - powiedział Ghost.
-
Z jednego z domków wylazł żołnierz FEAR. Nie wyglądał na tamtego dowódcę, który chciał zabić Twilight.
-
- Nom - kaszlnął. Ponyville było widoczne stąd. Niedaleko widać było prowizoryczne domki, zbudowane najwyraźniej na szybko. Nie wyglądały na domki kucyków.
-
Ghost wstał, kaszląc. - To raz zrób coś dobrego i podczas pożaru idź do wody - wydyszał.
-
Wszystko miałeś. Znajdowaliście się w resztkach domku Fluttershy. Ghost leżał osmalony na praktycznie spalonej kanapie. Shy była pod szafką, również z przypaloną sierścią.
-
Płuca zaczęły cię piec od dymu. Wszyscy uciekali z Ponyville tak szybko jak mogli. Byliście blisko drogi do Canterot, ale powoli traciłeś kontakt ze światem. Ostatnie, co zapamiętałeś, to Twilight kaszlącą i próbującą wyciągnąć was poza miasto. Obudziłeś się w jakiejś piwnicy. Twi i maluchy leżały obok. Niedaleko było wyjście na zewnątrz.
-
Twilight pokiwała głową z przerażeniem. Dzieci zaczęły płakać. Żadne nie wrzeszczało. Mogliście uciekać tylko w stronę Canterlot.
-
Nie było go nigdzie. Twilight zabrała dzieci z domu. Po paru sekundach ogień zaczął trawić bibliotekę. Sekundę później poczułeś jeszcze kilka trzęsień ziemi, nakładających się na siebie. Nie pozostawało wam nic innego, jak ucieczka.
-
W Ponyville zaczęło się szaleństwo. Wszyscy uciekali, byle dalej od... Właśnie... Od pożaru! Noc była bezchmurna i ciepła, więc pożar musiał zostać wywołany specjalnie. Nie muszę chyba mówić przez kogo, prawda?
-
- Kojarzysz tą jaskinię, z której wyszliśmy, gdy się tu pojawiliśmy? To już wiesz, gdzie - powiedział.
-
- Kojarzysz tego kolesia, co kopał Twilight? To już wiesz, co widziałem - powiedział ponuro.
-
Maluch próbował się wyrywać, ale był za słaby by cokolwiek zrobić.
-
- Nie tyle czułem, co widziałem! - wrzasnął pegaz, próbując przekrzyczeć drącego się Bolta. Twilight już próbowała go uspokoić gryzakami.
-
- Zabieraj to małe okropieństwo! - zawołał kształt głosem Ghosta. Lily wciąż go okładała.