Jakby spojrzeć na to z ich perspektywy... Klacz próbująca powstrzymać źrebaka przed zjedzeniem pluszaka i ogier okładany przez własną córkę. Matka Twilight ponownie zachichotała.
- Uroki rodzicielstwa - powiedziała wreszcie przez śmiech.
Twilight wyciągnęła pluszaka z otchłani bez dna zwanej gębą Bolta. Gdy próbowałeś zganić lub chociaż odłożyć Lily ponownie dała ci po twarzy. Matka Twilight... Zaraz... Czy ona się ŚMIEJE?!
Twarz "dziadka" poszarzała. Tylko uderzone miejsce sfioletowiało. Kolejny kłopot. Tym razem wszyscy gapili się, jak Bolt wpycha sobie całego pluszaka do gęby. Do tego tym razem Lily zdzieliła ciebie.
Po chwili byliście na górze. Ojciec wciąż ci nie ufał, ale matka już się chyba przełamała. Nawet Lily dała się wziąć jej na ręce. Kłopot zaczął się, gdy chciał ją wziąć ojciec. Dała mu w twarz.
Rodzice siedzieli jak na szpilkach. Dopiero, gdy Twilight rozdała wszystkim kawałki ciasta i sama zaczęła jeść, przełamali się. Ciasto z ich talerzyków zaczęło znikać.
- Cześć mamo, cześć tato - powiedziała Twilight. Uśmiechnęła się szczerze do nich. Rodzinka weszła do środka i rozejrzała się po mieszkaniu. Pewnie spodziewali się jakichś zwłok lub czegoś w tym stylu.