-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Gdzieś w oddali dostrzegłeś jakby Lunę, która do ciebie mruga. Wtedy sen się skończył.
-
W nocy miałeś chyba pierwszy raz ładny sen. Leżałeś z Twi na leżakach na plaży. Niedaleko bawił się jakiś rozmazany kształt, nieokreślonego rozmiaru i koloru. Ale nierozmazane było wiaderko z wodą, które trzymał. I po chwili jego zawartość wylądowała na Tobie. Twi zachichotała, ty się roześmiałeś, wstałeś i oblałeś Twilight. Klacz wstała i magią skierowała na ciebie falę. Po chwili już leżałeś twarzą do piasku. Jednak niedużo zajęło ci wstanie i oblanie Twi. Po chwili znowu nadbiegł ten mały kształt i ponownie chlusnął wodą, tym razem na was oboje. Roześmieliście się i zaczęliście ganiać się nawzajem po plaży.
-
Oczywiście Spike już zjadł swoją kolację. Ty również wciągnąłeś ją w parę smacznych sekund.
-
Dopiero teraz zauważyłeś, że jesteś strasznie głodny po tym całym planowaniu.
-
- To do jutra - powiedziała, dała ci całusa i wsunęła się pod kołdrę.
-
Dopiero teraz zauważyłeś, że na zegarze jest już osiemnasta.
-
- Możemy potem do niej napisać i wysłać przez Spike'a.
-
- Dobry pomysł. Luna nie ma tylu obowiązków, co Celestia, więc raczej powinna mieć czas - powiedziała Twi.
-
- To jest w zasadzie największy problem. Celestia przecież nie opuści wszystkich swoich obowiązków tylko po to, by udzielić nam ślubu.
-
- Tak, mamy. Jednak to już jest mniej ważne. Najważniejsza jest główna ceremonia - powiedziała.
-
- Dobry pomysł - powiedziała. Do tego kolejny całus.
-
- Oczywiście, że tak - powiedziała.
-
Twi jeszcze raz cię przytuliła. - Nareszcie tak oficjalnie - powiedziała.
-
- Wiem... - powiedziała cicho Twi i cię jeszcze raz pocałowała.
-
No i musiałeś. Łóżko prawie się wywaliło, a ty złapałeś Twi w ostatniej chwili rąbnięcia głową o krawędź.
-
Twi jeszcze raz cię przytuliła, na co łóżko zareagowało głośnym skrzypnięciem.
-
Łóżko przestało protestować. Już cała twarz Twi była we łzach szczęścia.
-
Co wy tak będziecie siedzieć cały dzień? W końcu łóżko zaprotestowało trzeszczeniem, że jeśli zaraz nie przestaniecie, to pacjenta zrzuci.
-
Twi również cię pocałowała i do tego mocno przytuliła.
-
Twilight nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową, a w jej oczach zakręciły się łzy. Łzy radości.
-
Twilight lekko odchyliła kwiaty. Oczy jej się rozszerzyły na widok pierścionka.
-
Po paru minutach Twilight usiadła na łóżku i przetarła oczy. - Co to za róże...? - spojrzała na ciebie pytająco.
-
Twilight akurat drzemała. Teraz posiłki już nie wyglądały tak różowo jak w szpitalu kryształowym. Tutaj na śniadanie była breja zwana owsianką, nie owsianka, ale tak nazwana breja. I jej resztki znalazłeś w miseczce na stoliku Twilight.
-
Wziąłeś. Na sprzedaż były białe, różowe, granatowe, czarne i czerwone.
-
Który leżał na twojej szafce nocnej. Po chwili już byłeś gotowy na spotkanie z Twi. Jednak nie psychicznie...