-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- A dzisiaj nie była moja kolej na śniadanie? - zapytała, całując cię.
-
Papka nie wyglądała zachęcająco, ale Batty energicznie pokiwał łebkiem. "Lekarstwo" miało zgniłozielony kolor i pachniało jak wymiociny.
-
Po kilku minutach w drzwiach stanęła Twilght, również po prysznicu.
-
Batty pokazał ci pazur na skrzydle, jakby mówił "poczekaj". Po chwili zaczął odstawiać bardzo przekonujący teatrzyk, w którym najpierw ryczał, trzymając się za skrzydło, a następnie doznał cudownego uleczenia po łyknięciu kilku łyżek papki.
-
Niestety, nigdzie nie mogłeś znaleźć chociaż jednego szafira.
-
Po kilku minutach miałeś już przed sobą pyszną sałatkę warzywną. Idealnie w czasie - Twilight na górze wstała z łóżka.
-
Po kilku minutach czysty i pachnący wkroczyłeś do salonu. Wszędzie cisza i spokój.
-
Pokemona wciąż nie wracała. Najwyraźniej coś ją zatrzymało w mieście. Zdążył cię jeszcze odwiedzić Batty z jakąś papką w misce. Nie miałaś bladego pojęcia, do czego ona.
-
^^ A wiesz może, kiedy będzie forge na 1.7.2?
-
Rano nic was nie obudziło. Sam się obudziłeś, gdy się wyspałeś. Godzina: 7 rano.
-
Twi zrobiła to samo. Następnie ruszyła do sypialni.
-
- Doskonale - powiedziała i zaczęła jeść. Kolacja skończyła się równo o 20.15.
-
- Dziękuję - powiedziała i usiadła, dając ci całusa.
-
Po chwili wróciła Twilight. Była wciąż spięta po "wizycie" zazdrośników, ale znacznie mniej.
-
- Już idę - zawołała z czytelni.
-
I po pięciu minutach owe kanapeczki były gotowe. Dzięki książce podszkoliłeś również lewitację, więc łatwiej ci było manewrować przedmiotami.
-
Skorpionek skończył jeść kurczaka i wylazł z pudełka. Ze środka wypadł sam szkielet. Maluch nie przejął się nim, wszedł na kanapę i zwinął się w kłębek przy twoich tylnych kopytkach.
-
W lodówce były ogórki, sałata, ser, mleko, trawa, mlecze, żonkile, stokrotki... Do wybory, do koloru.
-
Coś czułeś, że pobiłeś swój rekord. Do dwudziestej byłeś zmordowany, ale nauczyłeś się zaklęcia ogłuszającego i tarczy.
-
Było tam to, o czym mówiła Twilight. Trzeba zbierać energię, a wtedy każde zaklęcie może wyjść, z mniejszym lub większym powodzeniem.
-
- Nic - odpowiedziała szorstko klacz i wszelka przyjaźń, którą poczułaś wcześniej, ulotniła się. Klacz wyszła z domu. Batty jeszcze wzruszył skrzydłami i wyleciał za nią.
-
Zauważyłeś na półce jaskraworóżowy napis "Zaklęcia dla początkujących".
-
Godzina 16. Tzw czwarta.
-
Zgadłeś. Ktoś ci go po prostu ukradł.
-
Cisza. Nie otrzymałeś odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Jedynymi dźwiękami było chrapanie Spike'a i przewracanie kartek w czytelni.