-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Ghost obrócił się na drugi bok. Co jak co, ale on to chrapać potrafił. Nawet Laura go przez sen zdzieliła kopytem.
-
Peke też już była napełniona, władczyni domu zresztą również. Najwyraźniej obiad dobiegł końca. Luksusowe jedzenie zniknęło wraz z naczyniami ze stołu. Po chwili pojawiła się na nim serweta z figurką jednorożca na środku.
-
- Nie wiem, może ty wymyśl? - zapytała.
-
Wszystko było na miejscu, nietknięte. Najwyraźniej s nocy był spokój.
-
- Dobra - uśmiechnęła się Ferno.
-
Niestety, zasnąłeś. Gdy się obudziłeś, było południe następnego dnia. Wszyscy wciąż spali.
-
- Spoko. To którą grę teraz? - zapytała, pokazując półkę.
-
W lesie cisza i spokój, nie było słychać nawet głosów źrebaków.
-
Obóz został rozłożony w pięć sekund, jeszcze szybciej podzielono 2/3 bochenka chleba. Wszyscy byli wymęczeni po dniu wędrówki, więc nic dziwnego, że legli jak zabici.
-
- Dobra, to rozkładamy obóz? - ziewnęła Laura.
-
Wszystko wyglądało przepysznie i takie również było. Tym razem nawet się nie obrzydziłaś, gdy do Navis podleciał motylek z marchewki jako tułów i czegoś, co przypominało ususzone mięso jako skrzydła. Zegar wybił trzecią w południe, gdy poczułaś się syta i ociężała. Dopiero wtedy twój mózg zadał ci pytanie: Czemu Navis jest taka miła?
-
- Miesiąc praktyki - powiedziała pegazica, odkładając klocki do pudełka. - Gramy dalej, czy coś innego?
-
Kopytka Ferno pracowały z pełną prędkością, układając klocki. Dziesięć sekund... Pięć... I zburzenie. Tuż po opadnięciu wszystkich klocków zabrzmiało brzęczenie stopera.
-
Klops. Wszyscy zaczęli się pakować i iść głębiej w las. Oba źrebaki szły ze spuszczonymi łebkami dreptały po obu stronach nauczyciela.
-
- Po prostu korzystaj. Rzadko kogokolwiek zapraszam - powiedziała czarna klacz z uśmiechem. Nagle podeszła do ciebie miseczka z sałatką grecką. Do Poke podbiegł talerzyk z kanapeczkami. Navis zaczekała, aż waza z rosołem powoli do niej podejdzie, nim nalała sobie zupy do miski. To wszystko... To luksusowe jedzenie, porcelanowa zastawa... Na pewno nie było tanie. Do tego przypominało domy elity z książek o czasach przed wojną.
-
Wszyscy się pobudzili, a najstarszy Podmieniec wyglądający na nauczyciela zaczął coś syczeć do winowajców.
-
(upsie xP ) - Już - rzuciła i chwyciła klocki.
-
Wysoki wrzask przeciął powietrze, gdy karaluch został "przypadkowo" upuszczony na jej grzywę. Cały obóz obudził się w ułamek sekundy.
-
- Wzięłam. Nastawiłaś na jeden? - powiedziała, pokazując kartę, którą trzymała w dłoni.
-
Po chwili zobaczyłeś, jak jeden z małych Podmieńców wbiega do obozu. Jego zielona magia trzymała małego karalucha. Źrebaczek podchodził do jednej z młodych Podmieńczek.
-
Po każdej stronie w krzakach buszowały maluchy. Raz słychać było obu po jednej stronie, raz obu po drugiej, a raz łaziły dookoła. Ciężko będzie ominąć te urwisy.
-
- Zacznij odliczanie - powiedziała, unosząc lekko kopytka.
-
Po twojej prawej rozległ się chichot. Po chwili po lewej szepty.
-
- Przekręć do... Jedynki i wciśnij tamten przycisk. - pokazała.
-
- Do cywili nie strzelam - szepnął lekko tonem, jakby krzyczał i podniósł kopytka.