Drzwi otworzyły się, a Cadence wyglądała, jakby miała się rzucić na nowoprzybyłą. Była alicornem, ale nie tak jak Celestia, czy Cadence. Miała poskręcany róg i dziury w kopytach. Jedno z podartych skrzydeł zwisało bezwładnie. Zielona grzywa wyglądała na mokrą, a krew płynąca z rozcięcia na policzku barwiła czarną sierść. Istota spojrzała na ciebie z pogardą swoimi smoczymi oczami o dwóch odcieniach zieleni. Na prawej przedniej nodze miała zielonkawy bandaż. Z pyska wystawały jej wampirze kły. Za nią na zewnątrz widać było mnóstwo dziwnych czarnych kucyków z błonami zamiast grzyw i dziurami w kopytach. Miały błękitne oczy zamiast źrenic, a z pysków wystawały kły, zupełnie jak u ich władczyni. Do tego ich skrzydła też były podarte, a rogi lekko zakrzywione do góry. Kilku miało rany ale większość była nietknięta.