-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Chrys zauważyła maszynę i wydała rozkaz Podmieńcom. Tarcza została zrzucona i w ułamku sekundy pojawiła się nowa, mocniejsza. Jednak zaprzestali ostrzału. Dziurka pobiegł i wyczuł elektryczność. Teleportował się prosto do klatek i wrzasnął coś w niezrozumiałym dla oddziałów Sombry języku. Zamek pękł pod naciskiem jego magii, a zbroje wiszące na ścianie w klatce same założyły się na Bloody Hooves. Dziurka uśmiechnął się złośliwie i wrzasnął coś w tym samym języku. Bloody skoczyły do ataku, a wszelkie pociski odbijały się od zbroi.
-
- Normalnie, to takie rzeczy robiłam codziennie. Może pomijając mój krwotok i dodając wilczy.
-
- To prawie jak ja. Jednak, jak poznasz Pinkie, urządzi ci przyjęcie powitalne. To jest szpital. - pokazała dosyć spory budynek. Nad wejściem wisiał pegaz malując czerwony krzyż nad wejściem.
-
W najbliższej było kilka wolnych miejsc. Po całej sali chodziła piękna błękitna klacz o granatowej grzywie, robiąc za kelnerkę.
-
Trafiłaś go w tylną nogę. Twój wzrok zaczęła zasnuwać mgła, spowodowana upływem krwi.
-
Kate uśmiechała się do ciebie złośliwie i potrząsnęła ciałem, aby zrzucić opatrunki. Rozłożyła skrzydła, ale się nie wzniosła.
-
(info z życzliwości: Bloody Hooves są niezniszczalne, a komputer i Sombra już o tym wiedzą) Chrysalis ukryła się pod postacią Podmieńca i obserwowała wszystko z bliska. Kiedy działa wystrzeliły, wydała przez podręczny kryształ rozkaz. Podmieńce utworzyły tarcze nad domami i sobą, a Bloody Hooves nacierały. Niektóre traciły kończyny, co ich nie obchodziło. Zabrały się za atak na maszyny. Tymczasem w powietrzu rozgrywała się bitwa. Podmieńce utworzyły tzw. żółwika wojennego, tylko pionowo. Pociski odbijały się od wystawionych zbroi i trafiały myśliwce i inne latające badziewia. Tymczasem Dziurka pędził przez labirynt korytarzy. Nie bał się o życie. Pędził do klatek z Bloody Hooves, ale udawał, że biegnie do wyjścia. Jak również udawał przestraszonego. Tymczasem Pawlex stał w prywatnym ogródku Chrysalis.
-
- Jestem Luna. Przygotowujemy się do obchodów Święta Wiosny - powiedziała pegazka wzbijając się w powietrze.
-
Róg Chrys jarzył się, kiedy otoczona ledwo widoczną, zieloną aurą bomba zakręciła się w powietrzu i wstrzeliła w stronę maszyn, które je wystrzeliły. Chrysalis uderzyła rogiem w kryształ. - Zaczęło się. Bloody Hooves, do granic. Wyślijcie oddział w chmury. Ze zbrojami z... Sam wiesz, czego. - uśmiechnęła się. Podmieniec po drugiej stronie syknął i rozłączył się. Mały Podmieniec wyskoczył w powietrze i wyleciał przez okno. Poleciał prosto do zbrojowni i przekazał rozkazy Podmieńcom-opiekunom Bloody Hooves. PS. komputer, fajny avek
-
Twoje ostrze wyleciało w powietrze, jeszcze przez chwilę otoczone przez beżową aurę. Mistrz uśmiechnął się i szybko machnął mieczem. Ból w lewej, przedniej nodze spowodował, że upadłaś na kolano.
-
Po wylądowaniu, za tobą usłyszałeś głos. Głos kogoś, kogo znałeś od początku misji. - Ale ty jesteś naiwny.
-
Pomimo pozorów, wędrówka nie była długa i po chwili znalazł się w tętniącym życiem miasteczku.
-
(jedna rzecz: Dziurka to ogierek, nie klaczka) Chrysalis patrzyła za odchodzącymi. Kryształ wiszący niedaleko jej tronu zaczął brzęczeć. Dotknęła go rogiem, a ze środka wydobył się głos strażnika, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu. - Pani, pff, maszyny szpiegowały i, pff, jeden oddział je zniszczył, ale kiedy, pff, nasłali ich całe mnóstwo, zaraz je wycofali. Pff, tylko, że w lesie napadł je, pff, oddział Bloody Hooves! - Podmieniec nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, który nagle się urwał, wraz z zakończeniem połączenia.
-
Mistrz zacisnął zęby i machnął wszystkimi mieczami, jakie miał. Dwa rozcięły ci skórę na boku, a z rany buchnęła krew.
-
Wkoło było morze piasku, a niedaleko coś wyglądające jak miasto z kamiennych domków.
-
- Zazwyczaj spokojne, ale jeśli się coś dzieje, to coś mocnego. Wystarczy wspomnieć o naszych ostatnich obchodach letniego święta. - zachichotała i pokazała duży różowy budynek - To Kącik Kostki Cukru. Można tu kupić absolutnie każdy rodzaj słodyczy. Jest to też idealne miejsce na imprezę.
-
Najpierw zaprowadziła cię do wysokiego, brązowego budynku. - To jest nasz ratusz. Ostatnio miał odnowiony dach, bo jeden pegaz zaszalał z burzowymi chmurami. - zaśmiała się.
-
Luna jest fioletowa, pegazem jest z chyba tego Smrula ta druga w tym Smrulu uważała, że ta różowa przynosi pecha (wiem, trudno to zrozumieć, ale zapomniałam imion) i potem ją zalało Smrulem. Fioletowa pegazica spojrzała na Breeze'a i spadła na ziemię. Śmiała się. Zupełnie to samo zrobiła jednoroga klacz.
-
Po chwili wylądowaliście na powierzchni piaszczystej planety.
-
oki, już lepiej. Czekaj... Wiadomość... Derpy czy komentarzem?
-
- Oczywiście, że nie kłopot. Spike! Wychodzę, pilnuj biblioteki! - krzyknęła w stronę piętra i nie czekając na odpowiedź, otworzyła drzwi.
-
Mistrz krzyknął, a na jego plecach było głębokie rozcięcie. Zamachnął się mieczem i ledwo odskoczyłaś przed mieczem, który miał uciąć ci tylną nogę.
-
Władcy Equestrii [NZ][Violence][Random][Dramat]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
inny fic na stronie MoonSun był... jej historia... cieszyła się popularnością, ale nie uznaniem... -
Mini-Celestia uniosła magią kolejny kawałek jabłka i w powietrzu go rozgniotła. Delikatnie wsunęła go do pyszczka MS.
-
- Miło cię poznać. Mogę cię oprowadzić po Ponyville.