Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Sandstorm i Nick rozglądali się za opisanymi przez Rebona ziołami, jednakże puki co nic nie znaleźli. Pogrążali się co raz bardziej w las z nadzieją, że może tam dadzą radę coś odnaleźć. Na pytanie Rebona farmer szybko odpowiedział: -Jestem prostym kucem z prowincji, nigdy nie interesowałem się nauką, niestety nie posiadam, żadnych ksiąg. Tymczasem na dworze rozgorzała dość intensywna dyskusja wkraczająca w kłótnie. -Nie widzisz, co te moce z Tobą robią, zaczynasz na nas krzyczeć i nie potrafisz poskromić złych emocji, co teraz wychodzi na jaw, czego ja chcę od Ciebie, nic, chcę Cię tylko uświadomić i uratować- powiedział Yellow, jednak tym razem głosem spokojnym i miłym. Żółty kuc pokazał kopytem, że zanotował słowa Atlantisa, jednak został przy Maskedzie, najwyraźniej nie miał zamiaru, przynajmniej na razie, zostawiać Go samemu. Grim zbierając pistolety zorientował się, że każdy podmieniec miał przy sobie dwie bronie tego rodzaju i mniej więcej 20 ładunków, w których skład wchodził proch i kula. Z prostego rachunku wynikało, że pistoletów razem jest 30, minus 1 , który Grim wyrzucił i nie wiadomo, czy się go znajdzie, a ładunków 300, minus te już wystrzelone, bądź zniszczone czyli ok 280.
  2. Nie wyglądało to zbyt miło. Głęboka, krwawiąca rana w kształcie klingi miecza bolała cały czas. Częściowo zaczęła się zasklepiać, jednak istniało duże ryzyko zakażenia, ale także wykrwawienia. Szczęśliwie ostrze najwyraźniej ominęło najważniejsze narządy, nie czyniąc szkód mogących doprowadzić do natychmiastowej śmierci.
  3. - Nie rozumiesz, że używając jej poświęcasz się mrocznym mocom?
  4. Klacze przemierzały opustoszałe więzienne korytarze, otwierając kolejne ciężkie metalowe drzwi. Było już ciemno, a ich uszu nie dochodził żaden odgłos, poza krokami. W pewnym momencie usłyszały śmiechy, a na ścianie ujrzały cienie strażników, przesiadujących w pewnym pokoju. Blue bez słowa pokazała gdzie maja się teraz udać i tak cicho, jak tylko potrafiła wśliznęła się do lekko uchylonych drzwi. Kolejny korytarz, a na jego końcu drzwi. Klacz szybko wyjęła jakieś lekko zakrwawione klucze i włożyła w zamek. Szybko, lecz bezszelestnie przekręciła i uchyliła także te wrota. Za nimi nie było już korytarza, tylko ulica Canterlot. Oświetlona była licznymi latarniami, jednak nikogo nie widzieli w pobliżu. Blue wyszła z budynku Straży Miejskiej i szybko przeszłą w strefę cienia, pomiędzy latarniami. Pokazała Pokemonie, by uczyniła to samo. Ta niezdarnie i z bólem powtórzyła manewr, oddaliły się po cichu kilka ulic, meandrowały alejkami dzielnicy handlowej, aż weszli do dzielnicy podmiejskiej, która była zbudowana głównie z drewna oraz słabiej pilnowana. Wtedy Blue odetchnęła z ulgą i opierajać się o ścianę domu usiadła na chodniku. Oddychała niespokojnie, choć na jej twarzy widniał szczery uśmiech.
  5. kapi

    Ogłoszenia

    Witam Was wszystkich. Jak wiadomo, wielokrotnie, gdy prowadzi się sesje, chce się coś ogłosić. Mogą to być sprawy różne, od tego, że jest się na urlopie, aż po wyrażenie swej wdzięczności graczom, z którymi się bardzo miło gra . Ten temat powstał właśnie po to, jeśli będę chciał Wam wszystkim coś powiedzieć , to tu się to znajdzie.
  6. Witam Was wszystkich serdecznie. Cieszę się, że tu zajrzeliście. Tak ten temat powstał, gdyż jak wiadomo, bez pewnych zasad wszystko kończy się totalnym chaosem. Wydaję mi się, że jednak zamiast totalnego chaosu lepsza jest totalna zabawa. Dlatego tu przedstawiam kilka zasad, które obowiązują w każdej sesji prowadzonej przeze mnie, oprócz tego wydaję mi się, że powstaną inne regulaminy odnoszące się bardziej szczegółowo i obejmujące tylko wybrane sesje. Regulamin wszystkich sesji 1. Pierwszy punkt, jest zawsze najważniejszy, czyż nie? Tak jest i w tym przypadku. Najważniejszą zasadą moich sesji, jest... (chwila napięcia, w tle słychać werble) dobra zabawa . Sesje mają służyć Wam, abyście się dobrze czuli i bawili. Ja jestem tu po to, żeby to umożliwić. Dlatego przede wszystkim dobrze się bawcie . 2. Należy przestrzegać regulaminu forum i tego działu. Regulamin forum :http://mlppolska.pl/watek/2825-regulamin-forum-mlppolskapl/ Regulamin tego działu:http://mlppolska.pl/watek/3021-regulamin-pbf/ 3.Nie obrażamy innych, podchodzimy do wszystkich z wyrozumiałością i szacunkiem, bo bez tego zabawa się psuje. 4. W sesjach moja decyzja jest ostateczna i wiążąca. 5. Tak wiem poprzedni punkt brzmi trochę strasznie, ale to, że ja mam ostateczne zdanie, nie oznacza, iż jestem jakimś potworem. O nie, jestem MG, czyli kimś znacznie gorszym xD. Wracając jednak do sedna sprawy. Jeśli macie jakiekolwiek zastrzeżenia, uwagi, pomysły, lepsze rozwiązania, pytania to śmiało piszcie. Często może być tak, że mój mózg nie wpadnie na coś, co Wy będziecie wiedzieli. Dążymy w sesjach do jak największej ilości frajdy, więc jeśli coś Wam nie odpowiada to, to zgłaszajcie. Nie bójcie się, postaram się odpisać na wszelkie PW i inne środki przekazu. Ja jestem tu dla Was, a nie na odwrót, więc jeśli tylko chcecie coś powiedzieć to śmiało. 6. Wszystko da się załatwić normalną kulturalną rozmową. To nawiązuje do poprzedniego punktu, zawsze warto pogadać i ustalić co w danym przypadku będzie najlepsze. 7. Bardzo byłoby mi miło, gdyby każdy, kto będzie grał w moje sesje, przeczytał ten regulamin. Tym, którzy to zrobili serdecznie dziękuję, gdyż wiem, że nikt nie lubi czytać takich bzdur i zasad, jednakże są one potrzebne i należy się do nich stosować. 8. Zastrzegam sobie prawo do zmian w regulaminie. Postaram się o każdej z nich należycie informować. 9. To punkt wyjaśniający dlaczego piszę na różowo. Jest to bardzo proste. Po pierwsze spełnia to funkcję praktyczną, gdyż mało kto pisze na różowo, a tak będziecie wiedzieli, że to ja i łatwiej znajdziecie moje posty (to jest prawda, gdyż samemu często się cieszę, że piszę na różowo i łatwiej mi się połapać co ostatni raz odpisywałem). Poza tym tak czy siak kolor jest potrzebny, albo przynajmniej ułatwiający wiele rzeczy. Po pierwsze dialogi, od razu wiadomo co kto mówi, po drugie w sesjach będę stosował róż do opisów wpływających na fabułę, a zwykłego koloru do informacji i rzeczy nie związanych bezpośrednio z sesją. Jeśli ktoś uważa, że źle robię używając koloru, nie będąc w ekipie, to proszę mi to powiedzieć, wiem, że jest to łamanie regulaminu, jednak w tym przypadku myślę, że uzasadnione potrzebą. Na prawdę jest łatwiej, jeśli mogę używać barwy. Jeśli jednak uważacie, że robię źle, to bardzo przepraszam i zrozumiem tą decyzję, chociaż mam nadzieję , że pozwolicie mi na to. 10. Przeczytajcie post (chodzi o wiadomość nr 50 w temacie) zanim decydujecie się na uczestnictwo w sesji.
  7. -Skąd wiem, że była czarna? Wyczułem to, takie rzeczy od razu wiszą w powietrzu i biją w oczy i zmysły, jak cios przeciwnika. Czemu walczysz z Changelingami, skoro używasz ich magii? - Spytał Yellow oburzony. Rolnik spojrzał na Rebona, zastanowił się chwile, po czym odpowiedział. - W sąsiednim pokoju znajdziesz kominek i garnek, możesz to wykorzystać. Grim opatrzył sobie ranę z pomocą Animal. Zajrzał do kuchni i znalazła tam, także sporą ilość czystej wody. Nick i Sandstorm zagłębili się ponownie w las, w poszukiwaniu składników. Mantykory zaczęły jeść, to co dała im Animal. Blue nie wypatrzyła nic co mogłoby być ciekawe w tych okolicznościach. Atlantis stał i myślał, jednak nie był w stanie sobie przypomnieć co to za rodzaj energii, przelatywał myślami wiele z nich, jednak nic nie pasowało.
  8. - Teraz nie czas na to, powiem Ci potem, a teraz trzeba stąd uciekać. Pokemona zrobiła krok, brzuch zabolał, ale mogła chodzić, zrobiła następny, przyzwyczajała się powoli do nowych obrażeń i do odzyskania przytomności.
  9. Róg Alter-ego rozbłysł i zajarzył się wyraźnym płomieniem. Po chwili wystrzelił z niego mały promień, który dążył bezpośrednio do głowy strażnika. Ten jednak po zmianie głosu zorientował się, że dzieje się coś nie tak, szybko zerwał się i odskoczył unikając zaklęcia. Szybko dobył miecz. Klacz puściła się pędem w stronę wroga. Ten opanował pierwotne zdziwienie i zamachnął się mieczem. Pokemona chciała zmienić tor lotu, jednak cios okazał się szybszy. Poczuła, że coś wbija się w jej w brzuch. Ciało klaczy nie było zregenerowane po ostatnich obrażeniach, dlatego kolejne spowodowały u niej szok. Pokemona poczuła ból i wpadła na strażnika. Potem zapanowała ciemność. Klaczka otworzyła oczy, ujrzała Blue Hope. -Szybko wstawaj, mamy szansę, uciekajmy. Pokemona szybko spojrzała w stronę metalowych drzwi, były otwarte na oścież. Bardzo bolał ją brzuch i czuła się nie dobrze, ale ten widok dodał jej sił na tyle, że podniosła się z ziemi.
  10. -No cóż, większość mego domu została zdemolowana, jednak chyba tak poza tym to wszystko w porządku- Powiedział farmer, a jego głos był całkiem przyjazny. Rebon tymczasem miał problem. Nie posiadał ziół potrzebnych na odpowiednie mikstury i jedyne, które mógł zrobić, to te leczące. Znów z powodu ograniczonej liczby środków mógł zrobić ok 15 porcji mikstury leczącej, niestety jej skutki nie były wyśmienite. Do lepszych rezultatów potrzebował trochę liści leczniczego ziela, jednak nie spotkał go w tym lesie. Mógł albo zachować obecne ziela, albo od razu przystąpić do ważenia. Oczywiście potrzeba było do tego jakiegoś garnka i paleniska, jednak te przedmioty rolnik powinien posiadać.
  11. - Nam jest obojętne kto jest naszymi panami, a to, że nas zraniliście nie jest niczym nowym, każdy z nas tutaj odniósł już wiele ran. Nie żywimy urazy, po prostu pokazałem Ci inną stronę medalu. Ani Podmieńce nam nic nie zrobiły, a Wy się broniliście. Wszystko zrozumiałe. Taka kolej rzeczy. Naszym przeznaczeniem jest wozić kuce, które o nas dbają. Nie denerwujesz nikogo swoją obecnością, więc możesz zostać, jednakże pokazuję Ci, że z naszej strony podmieńce nie robią nic złego, to wszystko wasze sprawy, dla nas zawsze będzie jedzenie, czy po jednej czy po drugiej ze stron i to kto kim rządzi nas nie obchodzi.
  12. - Hmmm... Ciekawe, ze mówi to ktoś, kto przystaje z innymi kucami, które właśnie cisnęły w nas ból ogłuszając i powalając. Nasze miejsce nie jest w lesie, od małego mieszkamy z Changelingami i tam się o nas troszczą. Może to i racja, że niektórzy nasi współbracia z innych drużyn mieszkają w klatkach, lecz mnie to nigdy nie spotkało, a może jeszcze bym się nad tym zastanowił, tyle, że zauważ, iż więcej nieszczęścia i bólu spotkało nas z Waszej strony, niż naszych panów. Oni nam dali jeść, Wy nakarmiliście nas ogniem z nieba. I kto tu się o nas na prawdę troszczy?
  13. -Czyli przyznajesz, że uczestniczyłaś w bójce i byłaś jej świadkiem, będąc w skrzyni, tak?
  14. Jak dla mnie temat jest bardzo ciężki, gdyż wszystko zależy od gustu i sam nie mogę powiedzieć, że na pewno Pinkie byłaby lepszą artystką. Na pewno Jej dzieła bardziej przypadłyby mi do gustu, jednak każdy jest inny, a bycie lepszym oznacza, pobicie kogoś w czymś. Na pewno znaleźliby się wielbiciele zarówno Pinkie, jak i Pinkameny, gdyż ludzie są różni i każdy ma prawo do własnego zdania. Wydaję mi się, że nie ma tu dobrej odpowiedzi na to pytanie, gdyż co tu można logicznie powiedzieć? Pinkie śpiewa wesołe piosenki i dlatego jest genialna, a może ktoś lubi smutne? Jak dla mnie nie ma tu dobrej odpowiedzi na to pytanie i zarówno Pinkie jak i Pinkamena mają takie same szanse na bycie lepszą dla konkretnej jednostki, lecz w ogólnym rozrachunku są równe.
  15. Thermal ćwiczył, dość długo, bo przez kilka godzin, jednak cały czas nie mmiał pełnej kontroli. Zdobył mnustwo doświadczenia, jednak do mistrzostwa, lub choć do zadowalającego poziomu brakowało. Dalsze ćwiczenie traciło po mału sens, gdyż niektórych rzeczy po prostu nie da się przyswoić ot tak pierwszego dnia i to w sali treningowej, a nie w sytuacji zagrożenia. Była godzina dziesiąta, gdy Thermal leżał na podłodze z wycieńczenia i brakowało mu energii.
  16. - Dobrze, a teraz co wiesz o bójce na ulicy, w wyniku której jeden z naszych stracił głowę oraz wyjaśnij dlaczego rzuciłaś się na strażników, skoro jesteś tylko uczennicą, która chciała sobie pozwiedzać?
  17. Witam Was wszystkich serdecznie, chciałbym Wam bardzo podziękować (i trochę się pochwalić xD, a raczej podzielić mym szczęściem). Między innymi dzięki Wam, temu ,że bierzecie udział w tej sesji i daliście mi olbrzymią ilość doświadczenia, zostałem przyjęty na oficjalnego MG na forum w dziale RPG/PBF . Cieszę się z tego niezmiernie, choć do końca jeszcze tego działu nie ogarnąłem xD. Dziękuję Wam bardzo. Ale wracając do sesji... Atlantis rozpoczął tropienie. Śledził ślad pozostawiony w powietrzu przez tą dziwną energię. Była dość nietypowa i nie kojarzył, by spotykał się z nią często. Znaki obecności tej siły były w całej okolicy, Atlantis krążył prawie że w kółko, lecz w końcu wyczuł jej większe skupienie. Pewien zamaskowany ogier wręcz ją emanował, można było zatem stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż to od niego ona pochodzi. Yellow patrzył na Maskeda tajemniczo i dość karcąco. -Czemu posłużyłeś się mroczną magią?- spytał szeptem, tak, że nikt oprócz jego rozmówcy nic nie usłyszał, jednak w tym szepcie było coś z krzyku. Głos ogiera emanował złością i oburzeniem. Animal stałą tak przy mantykorach, te powoli odzyskiwały przytomność i kontrolę nad sobą, zaczęły patrzeć na nią wzrokiem dość przyjaznym, w końcu jedna z nich podeszła i swym wielkim jęzorem polizała klacz po twarzy. Kolejna natomiast, lekko większa od pozostałych, najwyraźniej sprawująca funkcję przywódcy zaryczała głośno i zaczęła rozmawiać w swym języku z Animal. Ta rozumiała wszystko co mantykora chciała powiedzieć, choć dla innych było to tylko mruczenie, ryczenie i inne dźwięki, które nic nie znaczą. - Changelngi nie wykorzystują nas, jest tak od wieków, że mantykory, takie jak my żyją w zgodzie z kucykopodobnymi. Wy nas karmicie i troszczycie się o nasze zdrowie, a my wozimy Was na grzbietach. Uważam to za uczciwą wymianę, a na pewno nasi panowie nie wykożytują nas bardziej niż Wy kucyki z Equestrii. Farmer spojrzał na Grima. Zastanowił się chwilę, po czym jego twarz rozjaśniła się w lekkim uśmiechu. -Zapraszam do środka, zostańcie ile chcecie. Rebon na spokojnie ważył mikstury (mam kilka niejasności, które chciałbym wyjaśnić, napiszę więc je na PW do Ciebie, obgadamy sprawę i zobaczymy jak te miksturki wyszły).
  18. -Życzę Wam szczerze powodzenia, w tym, ale pamiętajcie na co się porywacie, moja dobra rada, przemyślcie wszystko w najdrobniejszych szczegółach, anim zrobicie cokolwiek, bo gdy to uczynicie, nie będzie można tego zatrzymać.
  19. - Chodzi mi o to w jakich celach przybyłaś do stolicy? - strażnik zaczął się pomału denerwować, o czym świadczyło przyłożona do czoła kopytko i zmiana barwy głosu.
  20. -Skoro mieszkasz w Ponyville, to co robisz w Canterlot, tutaj raczej moi koledzy Cię siłą nie zabrali, prawda?
  21. (Tu jest dalszy ciąg dyskusji o zabijaniu, jeśli ktoś się tym nie interesuje, to może od razu przejść do różowego tekstu Wracając, co do tego jak zrobić mechanicznie daną rzecz, to dziękuję bardzo za podpowiedź, ale nie ukrywam, iż uwielbiam się bawić mechaniką i ją tworzyć i jeśli tylko byście chcieli zabijanie, to nie ma najmniejszego problemu z punktu widzenia mechaniki gry, gdyż zaraz wszystko dorobię. Aktualnie też gramy na moich zasadach mechanicznych a w nowej sesji, którą zamierzam rozpocząć jak najszybciej, też będzie całkowicie mój system mechaniki gry. Z zabijaniem wiąże się tylko jeden problem, który tutaj mi ciężko rozwiązać - śmierć gracza. Nie lubię gdy umieracie, a z moimi wrednymi pomysłami, których Wy akurat jeszcze nie doświadczyliście jest prawie pewne, że ktoś z Was umrze. Wydaję mi się bez sensu wprowadzać, zwłaszcza na późnym etapie gry nowych członków, a tak by musiał zrobić ktoś kto by zginął i chciał grać dalej. Rozwiązaniem jest jakieś wskrzeszanie postaci, tylko oto pytanie, jak to uzasadnić fabularnie, jaką karę ponosi osoba za śmierć (jeśli jej nie będzie wszyscy będą się rzucać w najgorszy rój przeciwników i nie przejmować się życiem). To ą największe z tym związane problemy. Co Do Twojej wypowiedzi Po prostu Tomku (zgodzisz się, żebym zwracał się do Ciebie Tomek, bo Twój nick jest dość długi, a tak go można skrócić, chyba bez obrazy dla Ciebie) to zgodzę się i dlatego jest tu śmierć. Wy możecie zabijać, i ja tego nie bronię, choć za zabójstwo może być jakieś piętno psychiczne. Poza tym spora część ogłuszonych przez Was wrogów i tak umiera z wykrwawienia, ale to wtedy nie zdajecie sobie z tego sprawy, więc Wasze postaci nie odczuwają, że to one zabiły. Poza tym śmierć BN (bohater niezależny, czytaj niekontrolowany przez graczy) może nastąpić w każdej chwili, gdyż mi na nim nie zależy, choć gdyby można było uśmiercać changelingi, a Was przeważnie tylko doprowadzać do nieprzytomności, byłoby trochę nie fair, choć to też jest opcja i ewentualne rozwiązanie problemu. Można wtedy przyjąć, iż jesteście wybrańcami losu i macie misję do wykonania w związku z tym ciężej Was zabić. Oczywiście to wszystko co tu jest napisane nie wpłynie na logiczność rozgrywki, bo jeśli któremuś z Was armata odstrzeliłaby głowę, któraby spadłą z kanionu, przejechał ją pociąg i spadło na nią kowadło, to ma moją gwarancję, że zginie.) Grim podszedł do obu strąconych lodowymi pociskami z nóg przeciwników. Zamachnął się mieczem i uderzył wpierw jednego, a później drugiego. Poleciło trochę krwi, ale ci nawet nie wydali z siebie dźwięku. Następnie wszedł do mieszkania farmera. -Nam nic nie jest, tylko sporo naszego dobytku została zniszczona przez tych podmieńców, a niech się spalą w żarze słońca, ale nam nic nie jest, co najwyżej małe zadrapania. W ogóle to bardzo dziękuję Wam za pomoc, mogę się jakoś odwdzięczyć?- powiedział wynurzając się z bocznego pokoju lekko poobijany i zakrwawiony farmer, jednak na jego twarzy widniał szczery uśmiech. Atlantis skupił się, jednak coś poszło nie tak, jakaś moc wpłynęła na całość zaklęcia, miał wrażenie, że nie jest to zwykłą energia magiczna, nie mógł jednak jej rozpoznać, gdyż od razu ta wybuchła. Nie udało się nawet rozpocząć zaklęcia, kiedy magia wybuchła i pokryła Atlantisa płomieniem, ochroniło go przed nim jedynie pole amuletu, które przetrwało uderzenie. i paliło się jeszcze przez kilka sekund, po czym zgasło. Leki nie były zbyt zróżnicowane, po prostu cztery fiolki z fioletowym płynem, na których nic nie było napisane. Ptaki przyleciały, lecz mantykory nic nie zrozumiały z tego, co Animal do nich powiedziała, ale raczej nie z powodu Jej złej wymowy, tylko tego, że dalej były poważnie ogłuszone i nie były w stanie się podnieść, jednak powoli wracały do siebie. Tymczasem Wiktor i Nick dolecieli na miejsce. Masked opadł z sił, jednak nagle poczuł ich nagły przypływ. Oczy zaczęły znów wyraźnie widzieć, a energia wróciła. Ogier zobaczył żółtego nieznajomego, którego róg właśnie przestał błyszczeć, a oczy pomału otworzyły się. Yellow zachwiał się, jednak uchronił się przed upadkiem. -Przepraszam, gdzie moje maniery. Nazywam się Yellow Blast i na prawdę powinniśmy porozmawiać na osobności.
  22. - Mówisz, ze nazywasz się Pokemona, a pasujesz do opisu moich kolegów, którzy złapali jaką "GhostPencil" na miejscu ostatniej bójki, znasz ją może, albo sama nią jesteś? A właśnie nie udawaj głupiej, wiem że siedzisz na krześle i poszłaś za mną. Zadam więc Ci inaczej pytania. Po co przyjechałaś do Canterlot, jeśli mieszkasz tu od urodzenia, to w której szkole się uczysz, a i co zrobiłaś złego, że siedzisz tutaj w celi ze mną? Grass i Green nagle znaleźli się w wielkiej czarnej komnacie. Ujrzeli Chrysalis siedzącą na tronie i zakapturzoną postać przed nią. Królowa wypowiedziałą tylko kilka słów: -Zabić ich wszystkich. Klacz w płaszczu tylko się uśmiechnęła, odwróciła i poszła. Komnata zniknęła, teraz Green z Grassem patrzyli na Canterlot, błyszczało jak zwykle, jednak zamiast w słońcu to w księżycu, zobaczyli Nightmare Moon, która wita ową klacz, a ta udaje się do archiwów. Mrok się zwiększył i znów pojawiły się te groźne oczy, które przeszywały duszę każdego. Wtedy wszystko się skończyło. Green obudziła się, wykonałą ze strachu takie dziwne ruchy, że wpadła z półki z powrotem do wody, a Grass pomału otworzył oczy i łapczywie złapał powietrze w płuca jakby nie mógł oddychać przez ostatnie kilka minut. Serca obu kucy dudniły szybko, lecz powoli uspokajały się, gdyż Green i Grass pojmowali, że z powrotem znajdują się w podziemiach, gdzie nic im nie grozi.
  23. Changeling spojrzał na Pokemonę, a potem nalał sobie wody, po czym ją wypił. -A teraz powiedz jak się nazywasz, czym się zajmujesz, co tu robisz i dlaczego tu trafiłaś.- powiedział spokojnym, a nawet miłym tonem strażnik.
  24. (Taka mała uwaga. Przypominam, że zabijanie specjalne [dobijanie] może być tutaj dużą przeszkodą, a konsekwencjami tego działania może być spadek punktów motywacji, a co za tym idzie, upodlenie postaci, tak, że w końcu nie będzie wiedziała, czy nie lepiej jest za rządów Chrysalis, aż po poważniejsze konsekwencje, jak... [a nie powiem, niech to będzie niespodzianka] nie każde dobicie gwarantuje coś takiego, wszystko zależy od psychiki mordercy, jednak zawsze jest szansa na coś takiego. W tej sesji kompletne zabijanie nie jest pochwalane, więc zapytam się Ciebie Po prostu Tomku, czy jesteś pewny, że chcesz dobić tamtych changelingów, czy tylko walnąć obuchem miecza, tak aby na odpowiedni czas stracili przytomność? Ja niczego nie bronie, ale zawsze wole uprzedzić o czymś takim. Tak na marginesie, oczywiście w tej nowej sesji, którą chce uruchomić jak najszybciej, ale muszę skończyć historię Equestrii, oczywiście można będzie mordować i wypruwać flaki bez tak przykrych konsekwencji jak tu.) (a właśnie, jeśli komuś ten system nie odpowiada i macie w sercu żądze mordu, to proszę powiedzcie, wszystko zawsze można zmienić, abyście byli zadowoleni, bo taka rola MG, sprawić aby gracze się dobrze bawili , a tylko w przypadku zmiany podmieńce też Was raczej będą dobijać bez większych problemów, gdyż aktualne punkty żywotności pokazują ile wytrzymacie do omdlenia, a po ich przekroczeniu tracicie przytomność, w przypadku zmiany powiększyłbym pulę tych punktów, dalej by zostało ,że po przekroczeniu jakiejś liczby się mdleje, ale po przekroczeniu tych dodatkowych punktów po prostu giniecie. Nie lubię gdy gracze giną, więc trzeba by było wymyślić jak wskrzesić umarłych już kompanów, w miarę logicznie i szybko. Tutaj generalnie temat do Waszej kreatywności, choć oczywiście może zostać, tak jak jest teraz, ja tu jestem po to, abyście się dobrze bawili.) Grim udał się w kierunku domu farmera po drodze dobijając wrogów/waląc mieczem wrogów tak, żeby stracili przytomność. (jakbyś mógł napisać, jaka jest Twoja ostateczna decyzja, byłbym wdzięczny) WilczaNati to samo pytanie, jako wilk dobijasz, czy doprowadzasz do nieprzytomności wrogów? Ptaki były już bardzo blisko polany. Atlantis ponownie skupił się na przeciwniku, jego róg rozbłysł błękitem, a magiczne wiązki energii powiększyły się i utworzyły dużą kulę przezroczysto-niebieskiej energii, w której znajdował się changeling. Minę dalej miał zawziętą, choć jeśli ktoś wie trochę o postrzeganiu emocji u innych, dało się wyczuć strach w tym stworzeniu, który maskowała jego aktualna postawa. Blue starała się pomóc jakoś Maskedowi, ale nie wiedziała do końca jak, jedyne co przyszło jej do głowy to znów zrobić opatrunek ze swojego płaszcza, jednak wtedy stałby się on jeszcze bardziej poszarpany. Rebon starał się jak mógł najdokładniej, przyłożył swe ostrze do kwiatu i pewnym, choć delikatnym ruchem ściął go. Uśmiechnął się, wszystko wydawało się być w porządku. Już chciał wracać do towarzyszy, gdy płatki opadły, wysuszyły się i wyblakły, a po chwili oderwały, spadły na ziemię i tam się spaliły na popiół, w ręku ogiera nie pozostało nic. Możliwości czegoś takiego były dwie, albo jego ostrza okazały się niewystarczająco ostre, albo on mimo swych starań niedokładnie uciął kwiat. W sercu poczuł żal, ale odgłosy niepokoiły go, zwłaszcza, że nagle ucichły, więc szybko pobiegł w stronę towarzyszy. Sandstrom podążyła za nim i po chwili wyszli na polane, gdzie zobaczyli resztę w wiadomym stanie, kompani także dojrzeli dwa kuce wychodzące z zarośli. Nick i Wiktor walka raczej skończona, więc za niedługo (chyba następny post) powinniście dolecieć. Masked skupił się i znów poczuł przypływ olbrzymiej mocy, utworzył z niej lodowe pociski. W powietrzu w okół niego pojawiło się kilka emanujących czarną energią punktów, z których utworzyły się lodowe sople. Ogier skierował swe ręce w kierunku wrogów, a pociski poszybowały z zatrważającą prędkością. Po dwa lodowe ostrza wbiły się w korpusy dwóch changelingów. Na boki trysnęła krew, oblewając obszar dookoła. Lód pokruszył się i powbijał w wiele miejsc, tworząc rozległą ranę. Strażnicy byli ogłuszeni przez czar Yellowa, więc wydali z siebie tylko głuche stęknięcia i padli na ziemie bez przytomności. Yellow rozejrzał się po polu walki. Usłyszał głos Blue, po czym skierował się w pobliże Maskeda. -Mantykorom krzywdy nie róbcie, bez jeźdźców, którzy by nimi pokierowali nic nam nie zrobią, chyba, że są specjalnie szkolone, ale takich cennych okazów nie dają byle strażnikom rubieży.- Powiedział Yellow. - Będę miał do Was sporo pytań odnośnie tego co tu w ogóle robicie i kim jesteście, ale najpierw- tu zwrócił swą głowę w kierunku zamaskowanego kuca, a potem skierował oczy, ku jego lewej przedniej nodze. - Chciałbym z Tobą porozmawiać na osobności.
  25. Thermal próbował, z różnym skutkiem, raz nic nie powstawało, a raz palił się przez kilka minut, jednak miał wrażenie, że nabiera doświadczenia, oczywiście nie można we wszystkim być mistrzem od razu, jednak pewne podstawy opanował, pytanie tylko jak stres w trakcie wykonywania poważnego zadania wpłynie na jego nastrój i czy nie zakłóci struktury zaklęcia. -Gdyby czar niewidzialności był odpowiedzią na nasze problemy, to już dawno wykradlibyśmy wszystko, co tam się znajduje. Oprócz tego, że każdy jednorożec w Królewskiej Gwardii jest szkolony do rozpoznawania nawet najmniejszych przejawów magii, to jeszcze zamontowane systemy obrony magicznej prawie na pewno by wszystkich wykryły.- powiedział ze smutkiem red. - A wracając, raczej takich diamentów do dania to nie mamy, ale zawsze możesz sprawdzić na naszym podziemnym targu, tylko oczywiście trzeba za nie zapłacić.
×
×
  • Utwórz nowe...