Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Tymczasem grupa zwróciła uwagę pewnej klaczy, która dołączyła niedawno do ruchu oporu. Miała czarną sierść i żółtą grzywę (Panie i Panowie, klacze i ogiery powitajcie nowego uczestnika sesji MewTwo i jego postać Jun. Klacz powoli zbliżała się, aby dowiedzieć się więcej o tajemniczych nowych kucach w kryształowych jaskiniach.
  2. Gdy para znalazła się znów w prawdziwym świecie, Blue rozumiejąc powagę sytuacji, bez słowa szybko ruszyła w stronę miejsca, gdzie pzebywali magowie. Atlantis podążał za nią. Prawie biegli, więc niebieski ogier nie zwracał uwagi na otoczenie, które było dość ciekawe i bardzo ładne. Podążali tak, przez korytarze, tak szybko, aby tylko się nie pogubić, gdyż zbytni pośpiech mógł skończyć się dużym opóźnieniem.
  3. Wiktor zauważył cztery podmieńce, jadące na grzbietach specjalnie chodowanych i trochę mniejszych mantykor bez kolców jadowych, które zmierzały w kierunku farmy. Za nimi biegły wierzchowce [mantykory] reszty strażników. Pegaz poleciał w kierunku obozu. (Taka ważna informacja: Wiktor i Nick są o ok. 3 min drogi od farmy, jak już wspomniałem i to szybkim lotem [czyli ok 60 km/h]. Zatem znajdujecie się ok 3 km od towarzyszy. Tak trochę ciężko na taką odległość strzelać z łuku. W bitewnym zgiełku ciężko w ogule mówić o dotarciu jakichkolwiek sygnałów do dróżyny. Kolejna sprawa jest taka, żę tura bitewna trwa ok 5 sekund, jak zauważyłem, może do 10, a nie od razu tyle, aby móc sobie trzy minuty podlecieć) Nick zgodnie z powyższą notką dopiero leci do drużyny. Masked po raz kolejny wyczarował swój magiczny płomień i cisnął nim w przeciwnika, strażnik zachwiał się lekko, lecz nie zrobiło na nim to większego wrażenia. Grim wycelował w głowę i już miał ciąć swego przeciwnika, gdy ten w ostatniej chwili zablokował miecz swoim pistoetem. Przez sekundę się siłowali, jednak kapitan wykorzystał zaskoczenie ogiera i odepchnął jego broń. Pistolet w prawdzie nadawał się już do wyrzucenia, ale dowódca nie przejął się tym zanadto. Animal zdjęła juki, po czym przemieniła się i poczęła szarżować. (RebonMLP nic nie napisałeś, więc jeśli się nie obrazisz zaatakujesz znowu Changelinga, ok? Jeśli chcesz abym na przyszłość poczekał to napisz, a ja się dostosuję. Tutaj akurat stwierdziłem, że chyba lepiej nie zatrzymywać sesji, skoro każdy oprócz Ciebie już odpisał, ale jeśli nie chcesz czegoś takiego to powiedz.) Rebon wyprowadził cios, jednak jego przeciwnik sparował uderzenie pistoletem, który lekko się odkształcił. Dowódca Changelingów wrzasnął na cały głos -Atak z ostrzałem! Zająć wrogów pojedyńczo, reszta uzupełnia i odpala!- Rozkaz został w mgnieniu oka pojenty i każdy strażnik dobył długich noży bojowych i przeszedł do walki w zwarciu, oddając w pierw strzał z drugiego pistoletu. Ci, którzy nie mieli z kim walczyć jeden na jednego, wycelowali pistoletami w dwie postacie na wzgórzu (jedna szarżująca), gdyż tylko one umożliwiały oddanie w nie strzał bez ryzyka zranienia własnych towarzyszy. Strażnik ogłuszony przez Maskeda odzyskał świadomość i wstał. Kapitan starał się ciąć Grima swym nożem, jednak ogier z łątwością wyczół zamiary przeciwnika i odbił cios. Strażnik walczący z Rebonem oddał strzał i dobył noża. Pocisk ugodził kuca w prawą przednią nogę (po obrazku wnioskuję, że mechaniczną), jednak odbił się od ułożonej pod kątem mechanicznej płyty czyniąc tylko lekkie zadrapanie. Kolejny Changeling walczący z farmerem chybił swym strzałem, po czym szybko dobył nóż. Farmer spróbował ciąć swą bronią wroga, jednak ten wyparoał się. Inny strażnik ustawił się centralnie przed trasą szarży Animal. Przygotował się na przyjęcie przeciwnika i wystrzelił. Pocisk chybił, jednak to nie zmąciło spokoju na twarzy Changelinga, mimo iż zaraz miała na niego wpaść wielka mantykora. Pozostali strażnicy, zgodnie z rozkazem stanęli lekko z tyłu i wymierzyli z pistoletów. Cztery strzały poszły do Animal, naturalnie swym wyglądem przyciągała wzrok, jedynie strażnik teraz zaatakowany magicznym ogniem w ramach rewanżu oddał strzał do zamaskowanego kuca na wzgórzu. Jeden z pocisków trafił szarżującą mantykorę w prawą łapę. Tym razem trafienie było bezpośrednie i olbrzymia fala bólu napłynęła do mózgu Animal. Jednak chęć pomocy sprawiła, iż nie poddała się i biegła dalej, choć łapa zaczęła obficie krwawić z dużej rany. Z uwagi na odległość strzał w Maskeda chybił. Sandstorm przyszłuchała się uważnie i wydedukowała, że czterech strażników pojechało, a jeden został. Wzięli ze sobą sporą część mantykor, służących im za wierzchowce. W prawdzie nie miała przy sobie noża, ale dostrzegła cały swój ekwipunek pod ścianą namiotu. Podczołgała się więc i poczęła przecinać więzy. Strażnik nic nie usłyszał i po chwili była wolna, na tyle na ile kuc może być wolny w namiocie, w środku obozu swych porywaczy. Tymczasem u Atlantisa sonda pokazała obraz farmy i walki tam się toczącej.
  4. Już się zajmuję odpisywaniem w sesji, ale najpierw: Fanowska informacja nie do końca związana z sesją. Mam tutaj link do pewnego filmiku na you tube, który opowiada o RPG. Jest to śmiesznie przedstawione i ja osobiście lubię ten film. Przed wejściem uprzedzę, zę znajdują się w nim wulgaryzmy, ale nie są one jakoś straszne (jeśli ktoś grał w sesję na żywo z jakimś dorosłym po kilku puszkach piwa, to to co znajduję się w tym filmiku jest bardzo kulturalną rozmową xD). W każdym razie jeśli chcecie to zerknijcie, można się pośmiać
  5. Fanowska informacja nie do końca związana z sesją. Mam tutaj link do pewnego filmiku na you tube, który opowiada o RPG. Jest to śmiesznie przedstawione i ja osobiście lubię ten film. Przed wejściem uprzedzę, zę znajdują się w nim wulgaryzmy, ale nie są one jakoś straszne (jeśli ktoś grał w sesję na żywo z jakimś dorosłym po kilku puszkach piwa, to to co znajduję się w tym filmiku jest bardzo kulturalną rozmową xD). W każdym razie jeśli chcecie to zerknijcie, można się pośmiać Ale wracając : Alice ukryła się w krzakach. Oddział wyszedł na odcinek drogi, a jego dowódca zauważył balon. Zatrzymał kolumnę ok ośmiu strażników i wysłał dwuch z nich do przeszukani i sprawdzenia znaleziska.
  6. -Oczywiście, jeśli taka wola Władczyni!- Powiedział dość głośno i zdecydowanie strażnik. Po chwili do Dragon przyleciała sonda Quantuma. Fanowska informacja nie do końca związana z sesją. Mam tutaj link do pewnego filmiku na you tube, który opowiada o RPG. Jest to śmiesznie przedstawione i ja osobiście lubię ten film. Przed wejściem uprzedzę, zę znajdują się w nim wulgaryzmy, ale nie są one jakoś straszne (jeśli ktoś grał w sesję na żywo z jakimś dorosłym po kilku puszkach piwa, to to co znajduję się w tym filmiku jest bardzo kulturalną rozmową xD). W każdym razie jeśli chcecie to zerknijcie, można się pośmiać
  7. Fanowska informacja nie do końca związana z sesją. Mam tutaj link do pewnego filmiku na you tube, który opowiada o RPG. Jest to śmiesznie przedstawione i ja osobiście lubię ten film. Przed wejściem uprzedzę, zę znajdują się w nim wulgaryzmy, ale nie są one jakoś straszne (jeśli ktoś grał w sesję na żywo z jakimś dorosłym po kilku puszkach piwa, to to co znajduję się w tym filmiku jest bardzo kulturalną rozmową xD). W każdym razie jeśli chcecie to zerknijcie, można się pośmiać
  8. - Oczywiście, jest dość późno, a Wy jesteście dość zmęczeni. Arrow zaprowadzi Was do kwater dla gości.- skinęła na jednego ze strażników. Ten podniósł się i stanął w pobliżu wyjścia z sali, którym mieli się udać. (oczywiście Ci ,którzy chcieli odpocząć.)
  9. (Przepraszam, przyznaję się bez bicia, mój błąd. Uznałem za oczywiste, że skoro Nick i Wiktor zostali teleportowani dalej niż reszta i znajdują się o kilka minut od Canterlot, to jest oczywiste, iż nie są blisko farmy [silly me ] Przepraszam za to najmocniej i już poprawiam. Farma znajduje się o ok. 3min szybkiego lotu od Wiktora i Nicka. Ponieważ wprowadziłęm Was w błąd, automatycznie cofam akcję strzału Nicka, gdyż logicznym jest iż nie ma zasięgu.) (co do Wikora przyjmuję, że jeśli nic nie napiszesz [Guardian] to kuc po prostu leci i gdy będize miał zasięg odpala muszkiet) Grim skupił swą wściekłość i szybkim, płynnym ruchem dobył miecz, po czym ugodził przeciwnkika w klatkę piersiową. Changeling zaskoczony kompletnie zuchwałością ogiera nie miał szans na uniknięcie ciosu. Kilka przekleństw posypało się od poszkodowanego i od jego podwładnych. Pierwsza krew w tej walce opryskała z lekka twarz Grima i jego miecz. Ogier nie miał jednak tyle krzepy, aby wyeliminować jednym ciosem żołnierza z walki, ten bowiem utrzymał się na nogach. Masked cisnął czarem ogłuszenia, który zadziałał perfekcyjnie na Changelinga po prawo od Grima. Ten sam biedak po chwili oberwał specjalnością maga, czyli płomieniem (o innym zabarwieniu). Wrzask strażnika świadczył o ewidentnym bólu, jaki atak wyrządził. Changeling przewrócił się i dalej był ogłuszony. Kapitan, którego Grim ciął w korpus wystrzelił z obydwu dobytych wcześniej pistoletów, jednak nie zgrał tego i oba strzały poszły w powietrze. Reszta strażników wyjęła po jednym pistolecie skałkowym, drógi zachowując na później i strzeliła. Pierwszy strzelec, stojący obok ogłuszonego Changelinga, wypalił w kierunku Maskeda, jednak górka była trochę oddalona od miejsca strzału, a zatem ciężko było trafić. Pocisk nie dosięgnął celu. Następny żołdak wypalił w kierunku Grima, jednak nie chciał zranić dowódcy, który zasłonił widoczność i zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co ten okazał się niecelny. Inny znów obrał Rebona na muszkę. Widok szarżującego kuca wpływa na psychikę. Ten strażnik akórat najwyraźniej nie był zaprawiony w bojach, gdyż rozproszył się i nie trafił. Reszta Changelingów mogła strzelać tylko do kucy na wzgórzu, bez ryzyka trafienia swoich. Masked przygotował sie do walki i nie stał tak odsłonięty jak Ainimal. Całą reszta pocisków poszła do stojącej i trzęsącej się klaczy. Zorientowała się tuż przed wystrzałem co się dzieje i zaczęła biec. Większość pocisków ją ominęła, ale jeden trafił w prawe przednie koyto, lekko je raniąc. Brązowy farmer nie uciekł, jak Grim kazał. Odezwało się w nim zacięcie i dobył kuchennego noża, schowanego w ubraniu i ruszył na pobliskiego strażnika. Cios był wykonany niechlujnie i nawet nie dosięgnął celu. Rebon dobiegł do walki, jednak na tyle oszołomił go strzał, który o mały włos w niego nie trafił, że nie skupił się dostatecznie na ciosie i chybił. Tymczasem w jakże odmiennej scenerii i nastroju (zgadzam się z Tobą Guardian xD) Atlantis wyczarował zestaw "romantyczna kolacja, zrób to sam" (czyli to wszystko co opisałeś), brakowało tylko czegoś do jedzenia. Blue zrozumiała aluzję i usiadła wygodnie na swoim miejscu. Zyskujecie na popularności. Do sesji dołącza nowy gracz. Przywitajcie Go ciepło. Jest to Wolfast, a jego postać, no cóż nie jest typowa,o czym się przekonacie, (albo już to zrobiliście). Shapeshifter w postaci Sandstorm obudziła się w namiocie. Pamiętała tylko, że pewnego wieczoru wędrowała po równinach i napadł ją oddział strażników rubierzy. Spodobała się kapitanowi, więc wziął ją ze sobą. Aby nie stawiała oporu została ogłuszona. Od tamtej pory kojarzyła tylko ciemność. Teraz otworzyłą oczy, świadomość powoli wracała. Leżała związana w namiocie. Na zewnątrz usłyszała głosy strażników: -Słyszałeś te strzały? Jedź tam z innymi i sprawdźcie, może nasi potrzebują pomocy. Ja tu zostanę i popilnuję.- Kilka cieni przebiegło za namiotem, po czym zniknęli. Dało się słychać tylko jeszcze ryk podobny do ryku lawa (usłyszeli to wszyscy prócz Wiktora, Nicka, i Atlantisa) , a potem ciche, lecz szybkie stąpanie łap. (łapy słyszała już tylko Sandstorm).
  10. - Widzę, ze nie znasz Łowców- Odrzekłą posępnym głosem Shadow. - Poza tym, jak Wy chcecie to zrobić, żeby nikt nie zauważył, że to są sztuczne magiczne smoki, przecież w wojsku służa magowie, a z całym szacunkiem, ale chyba nie jesteście tacy dobrzy w magii, aby konkurować z całą armią.-
  11. - To stanowi rzadkość, jedak obawiam się, że jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Nikt tego nie jest pewny, ale wiele wiaygodnych źródeł mówi o tym, iż do Equestrii ściągnęli Łowcy, w elu stłumienia rebelii.- Wypowiedziane słowo "Łowcy" zabrzmiało złowrogo, nawet dla tych, którzy nie wiedzieli kim oni, a raczej czym oni są.
  12. - Ale skąd ja mam to wiedzieć, jest spokojnie, jak mówiłem.-
  13. Udało się Blue rozejrzała się dookoła, zachwycało ją to miejsce, było wprost urzekające. - W istocie, przepiękne, jak się cieszę, że Cię widzę.- Chciała tyle powiedzieć, to jak jest szczęśliwa, że wreszcie wie, co ogier do niej czuje, to jak się cieszy, ale zabrakło jej słów. Czasami w takim wypadku gest znaczy wicej, więc po prostu zbliżyła się do Atlantisa, mocno i czule się do niego przytulając. Nigdy nie czuła się tak wspaniale i swobodnie, jak tu i teraz.
  14. (Dziękuję za pochwałę, raduję się ,że podoba Ci się moje mistrzowanie. Nie ukrywam ,że się staram i chcę aby wychodziło to jak najlepiej, więc takie słowa na prawdę wiele dla mnie znaczą. Odpowiem, jak tylko wszyscy mający możliwość wykonania czegoś odpowiedzą, a przynajmniej postram się. Dziękuję Wam wszystkim za całą grę do tej pory, bardzo przyjemnie mi się prowadzi tutaj sesję, gdyż widać, zę się staracie. Dziękuję Wam za to.)
  15. Alice tak była zajęta przygotowaniem i maskowaniem balonu, że prawie nic do niej nie docierało. Usłyszała równe kroki, które ewidentnie świadczyły o zbliżaniu się strażników. Były już bardzo blisko, kiedy klacz uświadomiła sobie co to za dźwięk. Jeszcze kolumna nie wyłoniła się zza skał, ale mogło to nastąpić w każdej chwili. Musiała zdecydować się jak uniknąć niechcianego spotkania.
  16. (Pytanie do kucyków w jaskiniach: Czy Wy coś konkretnego chcecie zrobić. Bo nie wiem czy od razu uznać, zę Wy tak sobie stoicie i nic nie robicie i przejść do chwili gdy Pokemona się obudzi, czy jednak czekać na jakieś wasze plany/reakcje) Dziękuję za odpowiedź
  17. - To są wasze plany, ja myślę nad tym jak wyzwolić to miasto już od dłuższego czasu, ale takie otwarte działania nie są w moim stylu. Nie przypuszczam więc, bym mogła pomóc w obmyślaniu, czegoś, co według mnie i tak na razie nie ma sensu.- Skwitowała pytanie Thermala, gdyż stwierdziła, że jego słowa mogą być skierowane do niej.
  18. - Jak? Niczego nigdy nie podważyliśmy!- Strażnik rozpoczął swą wypowiedź pewnie, jednak pod spojrzeniem jego głos zmiękł lekko, a on sam opadł o pół metra w dół.
  19. Maskedowi udało się przygotować bombę dymną, jednak w zaistniałych okolicznościach rozproszył ją, aby stworzyć zaklęcie ogłuszenia. Udało się uzyskać zamierzony efekt i teraz ogier stał podtrzymując to zaklęcie aby użyć je w odpowiednej chwili. Wiązało się z tym pewne ryzyko, gdyż zawsze zaklęcia podtrzymywane, mogą się rozproszyć w najmniej oczekiwanym momencie, powodując niepożądane skutki. Im dłużej ogier będzie zwlekał z wykorzystaniem ogłuszenia, tym większa szansa, że coś pójdzie nie tak. Tymczasem jednak Masked przystąpił do okrążania wrogów. Rebonowi, puki co nie udało się wytworzyć odpowiednio silnego skupiska mocy, aby uformować z niej kuli energii. Grim schodził po zboczu pagórka. Przyglądał się dokładnie wszystkiemu co można by było wykorzystać. Changelingi stały na przeciwko pokaźnej chałupy gospodarza, otaczając go okręgiem. Dokładnie dziesięciu strażników. Każdy posiadał skórzany kaftan i luźne ubrania. Większość również nosiła kapelusze. Skóra nie była szczególnie barwiona, więc wśród odzieży dominował brąz. Każdy posiadał szeroki pas, do którego przyczepione były rozmaite rzeczy. Dało się jednak zaobserwować, iż w śród tych przedmiotów stałą częścią są dwa pistolety z zamkiem skałkowym. Kilkadziesiąt metrów na prawo od domu znajdowała się stodoła. Cała farma otoczona była drewnianym ogrodzeniem składającym się ze słupów i dwóch poziomych belek. Po lewej stronie dało się dostrzec pole i rośliny. Dla lepszego nawodnienia uprawy rosły we wgłębieniu, które mogło dać całkiem dobrą ochronę przed strzałami, jeśli by się tam ktoś schował. Stodoła i budynek mieszkalny były dwupiętrowe, a ten drugi posiadał okna. Dachy kryte słomą nadawały typowo wiejski charakter całej farmie. Grim przysłuchał się rozmowie, gdy podchodził w kierunku Changelingów. - Proszę , nie zabierajcie mi plonów. Muszę wyżywić rodzinę. Będę miał duże problemy. Proszę, błagam was, na litość wszystkiego co dobre. Co ja zrobię jak mi to odbierzecie?- - Nie obchodzi mnie to! mamy możliwość konkwiskaty, na cele wojskowe wszystkiego, co znajdziemy. Moi ludzie są głodni, a to, że akurat ty jesteś w pobliżu to mnie nie obchodzi, masz pecha i już. Myślisz, że tylko ty mi tak smencisz, jak przychodzę zabierać, to co należy się armii?. Weźmiemy co chcemy!- -Błagam...- - Skul pysk, ty śmieciu!- Wrzasnął dowódca i uderzył rolnika kolbą w twarz. Przez cały czas rozmowy słychać było nienawiść w głosie strażników. -Hej, Night Wave znaleźliście już coś?- - Tak panie kapitanie, starczy na tydzień, ale jeszcze przeszukamy-Odezwał się głos z wnętrza domu, po czym Grima dobiegło dźwięk tłuczonego szkła i wywracanych mebli. W pewnym momencie jeden ze strażników zwrócił uwagę na nadchodzącego przybysza. Dał znać kapitanowi, ten odwrócił się, zmierzył ogiera wzrokiem. -Ktoś ty, czego tu chcesz? Jeśli nic ważnego, to nie przeszkadzaj w wykonywaniu prac na rzecz państwa i idź do swojej zawszonej dziury!- Odezwał się bez ceremonialnie dowódca. Tymczasem w miejscu oddalonym od farmy i w nieco innej scenerii działa się rzecz równie ważna, choć zupełnie różna od tej na rubieżach. Oto właśnie Atlantis próbował oświadczyć się swej ukochanej. Klacz popatrzyła na naszyjnik najpierw z niedowierzaniem. Wyraz jej twarzy zmienił się na jakby przez chwile nieobecny, choć pogrążony w głębokiej zadumie. Znawcy emocji i obdarzone niezwykłą empatią kuce, w oczach klaczy, mogły zaobserwować olbrzymią radość i szczęście, jednak Atlantis nie znał się na takich sprawach, więc z powodu braku innych oznak pozytywnych emocji, oprócz charakterystycznego „czegoś” oczach nie był pewien jak klacz przyjęła jego oświadczyny. Blue stała tak przez ok sekundę. Wtedy w jej umyśle przemykały obrazy ze znajomości z ogierem, który teraz prosił ją o kopyto. Zawsze wiązała z nim miłe uczucia, a od paru lat kochała go. Jednak Ten nigdy nie wyraził jasno swych uczuć. Przez lata przebywania z nią zachowywał się dość dwuznacznie i klacz sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Teraz powiedział jasno. W prawdzie okoliczności nie były sprzyjające - drewniany podest w jaskini rebeliantów, podczas opanowania Equestrii przez Changelingi, a Atlantis nawet nie raczył uklęknąć, skłonić się, albo coś, ale po prostu stał, nie mówiąc o tym, iż nie była to romantyczna kolacja w świetle gwiazd, a tylko część groty z kryształów obok wejścia, gdzie dobiegały głosy rozmów i śmiechów innych kucy, skutecznie psując nastrój, ale nie to było najważniejsze... Klacz nie myślała o okolicznościach, tylko o uczuciu łączącym ich oboje. Kochała Atlantisa ponad życie, a ten okazał się odwzajemniać to uczucie. Jej szczęście nie miało granic. Po sekundzie, która dla ogiera wydała się wiecznością i męczarnią w oczekiwaniu na odpowiedź, Blue rzuciła się na Atlantisa i wtuliła się w niego. Poczuł dotknięcia jej gładkiej grzywy na twarzy i szyi, później aksamitną sierść i ciepło ciała klaczy, a do ucha dotarł jeden, tak ważny i wspaniały wyraz "tak". Atlantis po usłyszeniu tego poczuł się szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. Objął kopytem swoją ukochaną i przytulił ją czule. Blue trwała tak przy ogierze przez dość długą chwilę. Para objęła się w miłosnym uścisku, a niebieski kuc poczuł znów dotyk skrzydeł klaczy, która go objęła tak, jak za dawnych czasów, za którymi oboje tęsknili. Okoliczne kuce wykazały na tyle taktu i wyczucia, aby nie gapić się ciekawsko na całe zajście, więc pomimo tłumów mieszczących się w jaskini, para czuła się, jakby byli w dość ustronnym miejscu. Oboje byli bardzo szczęśliwi. W końcu Blue odstąpiła na chwilę od Atlantisa, aby przyjrzeć się podarkowi . Popatrzyła na niego przez chwilę, jej wyraz twarzy wskazywał, że czegoś się przestraszyła. Po chwili powiedziała. - Ten naszyjnik jest bardzo ładny, ale nie mogę go przyjąć, znam legendy o nim i nie chcę być zła i okrutna, jak ci ,którzy pokusili się zdobyć jego moc.- (Przepraszam Was bardzo za tak długi czas oczekiwania, ale sami widzicie, że do opisania sporo było, a ja wczoraj miałem Bierzmowanie, wcześniej próby z nim związane, więc po prostu nie miałem jak odpisać, bardzo mocno Was przepraszam. Bardzo bym prosił o komentarz dotyczący mojego opisu odpowiedzi i achowania Blue. Jest to pierwszy w moim życiu opis miłosnych przeżyć i takich rzeczy i bardzo chciałbym wiedzieć, co można poprawić, a co zostawić, z góry dziękuję ) Wiktor i Nick wzbili się w powietrze. Z tej wysokości zaobserwowali, że utrzymując prędkość lotu za ok 10 minut znajdą się w mieście. Jednak w pewnym momencie odwrócili się do tyłu, aby popatrzeć na krajobraz. Nagle oniemieli, gdyż ujrzeli farmę, dom, stodołę, a tam kilku Changelingów. Co więcej, jako iż powietrze było wyjątkowo czyste, wydało im się , że kuc podobny do Grima podchodzi do strażników, a na wzgórzu dostrzegli kilka innych postaci, które przypominały resztę drużyny.
  20. Changelingi popatrzyły po sobie. - My tylko mówimy jak jest, bynajmniej nie chcemy się narażać.- Powiedział strażnik hgłosem już mniej pewnym.
  21. - To bardzo prosta runa magiczna, przypisana do jedneo konkretnego miejsca, jest w stanie przemieścić tam większość przedmiotów i istot, pod warunkiem, że nie są one za duże. Muszą być w pobliżu kamienia, a odległość od punktu docelowego nie może być znaczna. Jednak pomimo tych wszystkich ograniczeń jest bardzo przydatna, nie mówiąc o walorach prostoty wykonania. Trzeba tylko uważać, aby nic takiego nie wpadło w ręce wroga, gdyż może wtedy przenieść się w domyślny punkt, którym w tym przypadku, jest moja kwatera w tych jaskiniach. Nasi specjaliści od magii, są w stanie wyprodukować bez większych problemów takie kamienie, trochę oszttują, ale można je zakupić. Często się przydają. Jednak zanim się je otrzyma, należy się upewnić, czy wpadnięcie takiej runy w ręce wroga nie będzie zbyt dużym ryzykiem w stosunku do kożyści, dlatego należy rozważnie dobrać miejsce przypisane do kamienia.- Powiedziała miłym i ciepłym głosem Shadow.
  22. - Nie było tu żadnych przejawów oporu, od pierwszysch dni przejęcia władzy, wszystko jest spokojne i nikt się nawet nie próbuje stawiać.-
  23. (nie mam zamiaru robić dziwnych skoków w czasie. Wasza rozmowa nie trwała tak długo, aby nadrobić te dzień i trochę straty do innych sesji. Każda dzieje się w swoim własnym tempie i dlatego tu jest jeszcze wieczna noc, podczas, gdy w innych trwa późne popołudnie, czy coś w tym stylu.) FireDragon rozświetliła trochę bardziej miasto, jednak nic nowego nie zauważyła. Za to strażnicy zainteresowali się wyczynami smoko-kuca i trzyosobowy patrol odleciał nieśpiesznie. - Kim jesteś i co robisz?- zapytał bardzo służbowym głosem sierżant.
  24. (ok, to ja rozumniem, ale cios, który spadł na Pokemonę, a raczej na Alter Ego doprowadził do ewidentnej i całkowitej utraty przytomnoci i świadomości, a w takich sytuacjach, chyba Alter-Ego nie ma jak się jeszcze bardziej zdenerwować, nie mówiąc już o jakimkolwiek realnym ataku)
  25. Canterlot wydało się spokojne. Wszędzie straże, zero zamieszek, czy odgłosów niezadowolenia. Dzień, a raczej noc jak codzień, wszyscy pochłonięci swoimi sprawami. Wszechogarniający spokój, był przybijający, dla kogoś, kto chce znaleźć oznaki rebelii. Nawet dźwięki nie wykazywały jakiejkolwiek niezgodnej z prawem aktywności. Spokój był dominujący.
×
×
  • Utwórz nowe...