Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Grass wtankował w siebie kolejne litry "paliwa". Zaszły teraz zmiany. Wszystko stało się różnokolorowo-tęczowe (jak tło od pinkameny ) i na dodatek pmnożyło się razy pięć, co ciekawe Grassowi wydawało się ,że lata.
  2. Grass wypił kolejnął butelkę, jednak nie poczół jakiejś szczególnej różnicy. Nadal wszystko było potrójne.
  3. ( Co do picia, to wiesz [HappyHatter], teoretycznie nie miałem 100% pewności, co chcesz zrobić z tą wodą. Mogłeś przecież chcieć ją wylać, choć to małoprawdopodobne, to i tak jako MG nie mam prawa ingerować bezpośrednio w Wasze decyzje i dopuki coś nie zostanie powiedziane, nawet jeśli logika na to wskazuje teoretycznie nie mogę opisać czynności, która uniemożliwiłaby inne czynności bez jasnego stwierdzenia gracza. Bo gdybyś wypił wodę to nie mógłbyś jej przykładowo już wylać ) - Nie wiadomo mi o innych drużynach mających za zadanie uwolnienia Księżniczki i Twilight Sparke oraz jej przyjaciółek z niewoli Changelingów, która wyruszyłaby przed Wami, a to raczej nie możliwe, aby ktoś tak szybko dostał się do Królestwa Chrysalis. O ile mnie pamięć nie myli Candy mówił, iż miało być Was więcej, rozdzieliliście się z resztą, czy coś innego się stało?- Powiedziała Shadow.
  4. Grass wypił pierwsze 0,5l wiśniówki. Najwyraźniej był dość wytrzymały na ten trunek, gdyż nawet po tak dużej porcji nic się nie zmieniło, ani ból głowy, ani nie pojawiły się kolejne ojawy upicia. Green wymiękła. Kuce oglądające pojedynek zaczęły rozliczać się z zakładów, a niektóre śmiały się z całej sytuacji. Po chwili wszystko wróciło do normy i rebelianci wrócili do swych prywatnych pogawędek. Na polu bitwy pozostał Grass, który ponownie wypił porcję alkoholu. Ta dawka przepełniła czarę jego wytrzymałości. Przedmioty zaczęły mu się troić i nagle poczół się odrzucony przez Green i smutny, chciał coś powiedziec, jednak stwierdził, iż klacz jest całkiem ładna i nie chce jej urazić, później przyszłą złość, iż Grenn nie uczestniczy już w zabawie. Innymi słowy rozpoczeła się bardzo rozstrzelona huśtawka nastrojów, dotycząca samopoczucia i Green, choć może się rozszerzyć też na inne sfery, jednak mała szansa, aby doszło do bardzo drastycznych działań.
  5. Alice rozejrzała się za wodą, nie było to trudne, gdyż zabrała bukłak z tą cieczą na wyprawę . W związku z powyższym szybko ją znalazła.
  6. Masked widział co się stało z Animal. Próbowała mu pomóc i dizęki niej czół się teraz w miarę dobrze, choć mogło się skończyć fatalnie. Klacz jednak została powalona przez jedną z tych kreatur, które zburzyły mu wierzę. Za dużo złości w nim zebrało. Magia wykonywana pod wpływem emocji staje się potężniejsza i nieokoiełznana. Ciżeko nad nią zapanować i łatwo może obrócić się pzeciw tobie. Każdy mag to wiedział. Masked postanowił jednak z niej skożystać. Myślał, że powstrzyma się od zbędnych uczuć, które mogą skończyć się fatlnie. Jednak podczas kastowania czaru pioruna coś w nim jakby pękło. Nie dał rady się powstrzymać, coś nad nim zapanowało, w tym momencie stracił kontrolę. Jego ciało najpierw skupione zaczęło się unosić, gdy wzniosło się na wysokość ok 2m. moc skupiona w jego kopytach rozbłysła trupiobiałym światłem. Wszyscy zamarli oślepieni blaskiem z iskrzących kul energii zgromadzonej w pobliżu przednich kończyn Maskeda. Otwory na oczy w mase ogiera równierz posłały w niebo snopy światła. Powietrze w okół maga zagęściło się i pociemniało. Słońce jakby przybladło w obliczu innych źródeł mocy, w pobliżu ziemi. Ogier był kontrolowany przez swą złość, która zaraz miała się uzewnętrznić. Po kilku sekundach blask bijący od niego był tak wielki, że przypominał kule światła. Moc miała się ujawnić. Po kolejnej sekundzie z kopyt wystrzeliło wiele piorunów lecąc do okoła. Rwały ziemię i paliły ją, rozległ się chuk gromów i wybuchającego powietrza. Straszne promienie energii nieubłaganie pomknęły w stronę wrogów. Nie wiadomo czy Masked na tyle zapanował nad mocą, czy to jakaś siła nim pokierowała, ale dość powiedzieć że dobrze wyswobodził swe pioruny. Każdy Changeling ujrzał tylko chorobliwie blado-niebieskie pulsujące elektryczne światło. Po chwili potężna siła poraziła ich tkanki i odrzuciła w tył. Maskedowi udało się obejść bez rozsadzenia sobie mózgu w skutek nadmiaru mocy i posłał swą magiczną zemste w kierunku swych wrogów. Wszystko trwało chwilę, w miejscach, gdzie przedtem stali strażnicy, teraz została tylko spalona trawa. Wszystkich odrzuciło do tyłu. Cała okolica rozbłysła elektrycznością, po sekundzie, gdy Masked opadł na ziemie i odzyskał świadomość, stał pośród nieregularnego kręgu wypalonej ziemi, od którego odbiegały czarne wypustki w stronę, gdzie kiedyś stały changelingi. Każdy z nich leżał teraz kilka metrów dalej, a ich ciała się dymiły. Żaden się nie ruszał. Wszyscy poza Maskedem nie widzieli początkowo nic oślepieni wybuchem, a gdy odzyskali wzrok ujrzeli istne pobojowisko i zwały spalonej i popękanej ziemi. Nie było krwii, nie było wrzasków, była tylko magia i porażenia. Wszyscy przeciwnicy zostali wyeliminowani, nikt się nie ruszał. Po chwili farmer rzucił się pędem do swojego domu. Nie chował noża. Sandstorm ugodziła swego przeciwnika w kopyto, przez co ten zaczął się jeszcze bardziej szamotać. Słychać było dźwięk rwącego się płutna, za chwile się wydoastanie. Klacz jednak nie zważając na to popędziłą w stronę lasu. Atlantis wbiegł do obszernej jaskinii, która cała była pokryta magicznymi runami i znakami. Na jej środku lewitowało kilka kryształów, od których biło światło, a na ścianach były książki. I tu wszystkie kuce ubrane były w czarne płaszcze. Niektóre siedziały przy stołach i studiowały księgi, inne dyskutowały zarzarcie przy wielkim okrągłym kryształowym stole, inni ćwiczyli się w magii wykonując czary, bądź ćwicząc umysł. Blue podbiegła do jednego z kucy. Atlantis rozpoznał w nim jednego z uczących się na nauczyciela w Uniwersytecie Canterlockim. Nie był to w prawdzie profesor, ale żeby udało się dostać szansę na przyszły zawód nauczyciela trzeba było wykazać się niebagatelnymi i ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Atlantis poszperał w pamięci i przypomniał sobie imię jegomościa. Nazywał się Yellow Blast. Był to wyskoli i chudy żółty jednorożec, z białą i krótką, acz dobrze ułorzoną grzywą. - Blast proszę pomóż nam, nie ma czasu do stracenia!- szybko powiedziała Blue bez przywitania i innych form grzecznościaowych. Yellow spojrzał się na nich, uniósł brwii w oznace, że czeka na wyjaśnienie całej sytuacji.
  7. Thermal wykonał zaklęcia. Można było zaobserwować mocniejsze rozświetlenie kuli, gdy piorun trafił w nią. Balon został odwiązany, a kolumna odmaszerowała. Kapitan wysłał trzychangelingi, aby poleciały balonem do Canterlot. Alice była bezpieczna, choć bez drużynowego środka transportu.
  8. Grass wypił kolejną porcję alkoholu, tym razem już wiśniówka podziałała, po chwili odczół lekkie pobolewanie w głowie. Green wypiła całą butelkę duszkiem, nie wyszło jej to tak do końca na dobre. Po chwili coś uderzyło jej do głowy, zachwiała się na krześle, i odchyliła się do tyłu, w ostatniej chwili udało jej się odzyskać równowagę. Spojrzała na swego dzisiejszego przeciwnika - Grassa, patrzył na Green, jakby domyślał się co się stało, ta zrobiła więc wojowniczą minę, starając się nie pokazywać lekkich zawrotów głowy i utraty równowagi. Zdiwiło ją jednak, że nagle zamiast jednego ogiera, siedzieli przed nią dwaj, tacy trochę zamazani, a wiśniówki dwukrotnie przybyło. Dragon doszła do lady, gdzie obsługiwał drógi barman (pierwszy obserwował i obsługiwał pojedynek). -Witam w czym mogę pomóc- Zapytał miłym głosem.
  9. Prpopnowałbym, aby turniej rozpoczął się od razu po zgłoszeniu odpowiedniej liczby członków. (byćmoże liczba osób poza forum będzie parzysta i walkowerów nie trzeba będzie wprowadzać) poza tym po rozpoczeciu widać będzie czystą i klarowną sytuację, ilu jeszcze ludzi brakuje, wtedy można poczekać na konkretną liczbę osób, aż się zgłoszą, podczas gdy inni już będą toczyć swe pojedynki. (więcej czasu na czytanie cudzych pojedynków i zapas na ewentualne opóźnienia, dla kogoś, kto rozpocznie pojedynek szybko) (Wygląda na to, że tak czy siak oczekiwanie może być nieuniknione, czy to przed, czy po rozpoczęciu, a rozpoczynając szybciej będzie jasna sytuacja, której można zaradzić, a nie spekulować). To są moje przemyślena na szybko, postaram się jeszcze pomyśleć nad całą sprawą. Pozdrawiam Kapi.
  10. Masked wbiegł w changelingi z pistoletami. Skupił się i w okół niego powstał okrąg z ognia, który dosięgnął trzech z nich. Wrogownie szybko odskoczyli, jednak ich nogi były lekko poparzone. Strażnikowi, który strzelał poprzednio do Maskeda ogień trafił na proch w pistolecie, przez co ten wypalił w nogę stojącemu obok changelingowi. Strzał jednak tylko otarł się i lekko przeciął skórę tamtemu. Grim ponowił atak, jednak doświadczony kapitan znów sparował jego cios. Rebon próbował ciąć Changelinga swym ostrzem, jednak jego przeciwnik skutecznie zablokował cios. Farmer równierz nie dał rady tym razem poranić swego oponenta. Animal kontynuowała natarcie. Skorzystała, że Masked zaatakował swym płomieniem i strażnicy nie zwracali na nią uwagi. Przyśpieszyła i przygoowała się do taranowania. Niektórzy wyczóli tętent i obejrzeli się, jednak nikt nie zdołał uniknąć pędzącej z zatrwarzającą prędkością mantykory. Animal wpadła idealnie we wszystkich, którzy próbowali strzelać i zręcznymi ruchami ciała odrzucała ich na bok. Pierwszy z nich upadł na głowę w płomienny krąg Maskeda. Jego koszula podpaliła się na nim. Szybko wybiegł z krzykiem z płomieni i zaczął tarzać się po ziemi, płomienie zgasły, strażnik spróbował wstać, lecz padł po chwili na ziemię. Animal kontynuowała natarcie wywracając głową kolejnego wroga, który upadł z głuchym odgłosem na ziemię. Następny changeling cofając się przed płomieniem wpadł jej pod nogi. Animal nie zatrzymała się i przebiegła następując łapą na biedaka, którego spotkał ten pech. Dało się słyszeć wśród bitewnego zgiełku głuchy jęk i soczyste przekleństwa innych poturbowanych nieprzyjaciół. Kolejny strażnik próbował odskoczyć, dlatego został lżej trafiony i po prostu odturlał się kawałek. Jednak wtedy Animal dostrzegła coś strasznego. Ostatni z tych złoczyńców podnosił kopyto, aby strzelić w Maskeda, który skupiony jeszcze po wyczarowaniu płomieni nie miał szans na uniknięcie, co mogło skończyć się tragicznie. Musiała działać szybko. Błyskawicznie ruszyła swym ogonem z zamiarem pochwycenia changelinga. Ten już robił ostatnie poprawki i chciał wystrzelić, gdy nagle wielki cień mignął mu z boku oka. Nie zauważył mantykory, co miało się okazać katastofalnym błędem. Animal chcąc ratować Maskeda przyśpieszyła do najszybszego biegu na jaki ją było stać. Stażnik odwrócił głowę i stnął jak oniemiały, czując to, co czuje kuc, tuż przed rozjechaniem przez pociąg. Wielka góra mięsa z olbrzymią prędkością miała zaraz na niego wpaść. Sparaliżował go strach, a myśli gdzieś odleciały. Wtem za jego prawą tylną nogę pochwyciło wielkie rządło i oplotło ją jak wąż. Moomentalnie changeling przyśpieszył do niewyobrażalnej prędkości, ciągnięty przez Animal. Jego kości tego nie wytrzymały i pękły w wielu miejscach, głównie w kolanie i przy samym ciele. Kończyna wykrzywiła się nie naturalnie, a po chwili złamane kości przedarły miękką skórę, wychodząc na wierzch. W około trysnął piuropusz krwii, którego Animal nie dostrzegła, gdyż od rzau po schwyceniu odciągnęła ogon do tyłu, chcąc wyrzucić wroga jak najdalej. Nie wiedziała, że ten biedak właśnie przeżywa ogromny ból. A w istocie tak było, po sekunidzie ogon pociągnął go do tyłu, odginając kości w przeciwną stronę i sprawiając, że jego noga przypominała krwawy ochłap. Kolec wbił się mocniej podczas zmiany kierunku i jad wlał się do krwii tego nieszczęśnika. Całe wydarzenie nie trwało 1,5 sekundy, gdy changelingowi zrobiło się czarno przed oczami i nie cół już nic, choć tylne części jego ciała wołały wprost o ratunek i zmiłowanie. Gdy druga sekunda od szarży minęła ogon znów zmienił kierunek i wyrzucił strażnika w przód. Ten poleciał z olbrzymią prędkością i uderzył po kilkudziesięciu metrach w ziemię z głuchym odgłosem, któremu towarzyszył trach łamiących się żeber. Już gdy changeling leciał, a oczy Animal dostrzegły jego ochłapy nogi klacz pojęła co zrobiła. Na całe jej ciało spadł deszcz krwii z miazgi, która została po nodze strażnika. Jego tor lotu również wyznaczony był przez posokę. Całe futro mantykory równierz oblane zostało czerwienią. Animal zdezorienotowana swym czynem zapomniała o przemianie w geparda. Changelingi wywrucone przez szarżę Animal (te, które mogły) ociężale wstały, jednak w ich oczach płonęła szczera nienawiść, zwłasza po tym co zobaczyli przed chwilą. Strażnik, który na początku został ogłuszony przez Maskeda, nie wachając się, szybko wyciągnął pistolet i wycelował w mantykorę. Nie minęła sekunda od zakończenia szarż, gdy rozległ się odgłos wystrzału i Animal dostała znów w tą samą łapę. Klacz poczóła znów ból i tym razem nie wytrzymała, jej noga ugięła się, a potem całe ciało opadło bezwładnie na ziemię, z grubym i głuchym odgłosem. Leżała tak przez sekundę, ból się nasilał, zobaczyła, że jej prawa łapa mocno krwawiła i mogła dostrzec dwie metalowe kule, które w niej utkwiły. Nie zdążyła nic o tym pmyśleć. Obraz z jej oczu znikał i po chwili widziała już samą ciemność. Staciła przytomność. W tej chwili wróciła do postaci zwykłej pegazicy. Kapitan nauczony nie dekoncentrować się wpierw zadał cios Grimowi, a później dopiero obejrzał się na bok, aby ujrzeć co wydało tak straszliwe odgłosy. Grimowi tym razem nie udało się zablokować ciosu. Kapitan lekko przeciął ogierowi policzek, jednak nie było to zbyt bolesne. Strażnik walczący z Rebonem wyprowadził szybką kontrę z obejściem od boku, co zaskoczyło ogiera. Został trafiony w lewą tylną nogę (która o ile się nie mylę jest mechaniczna). Nóż odbił się od twardego metalu nie czyniąc szkód. Changeling, który próbował wcześniej nieskutecznie powstrzymać Animal rzucił się pędem w stronę swego najbardziej zmaltretowanego przez mantykorę kolegi. Ten, któy walczył z farmerem rozproszył się patrząc na szarżę i chybił. Nick 2 minuty i 45 sekund do spotkania. Atlantis jedna tura. Sandstorm udało się wyczarować wyjątkowo silną kulę powietrza, która wepchnęła strażnika w namiot, który się zniszczył i upadł na ziemię. Strażnik został przykryty jego płachtą, jednak nie wypuścił broni z ręki, co można było poznać po tym ,że od razu zaczął przecinać płutno, choć jeszcze nie udało mu się wstać.
  11. Green wypiła śmiało kolejnął porcję zrabowanej wiśniówki. Najwyraźniej się rozkręcała, gdyż nie odczóła żadnej różnicy po następnej dawce. Można było zobaczyć, że kilka kucy zwróciło uwagę na swego rodzaju zawody i zaczęło obstawiać, który kucyk pierwszy skończy na podłodze.
  12. -Oczywiście, że można tak zrobić.- Powiedział miłym głosem barman i wyjął z pod lady dziesięć skrzynek wiśniówki i kontynuował wystawianie kolejnych. -Mocnął głowę, powiadasz? Zapasy mamy, ukradzione z ostniego transportu dla wojska Chrysalis w Canterlocie.- Rzucił przyjaźnie barman, po skończonym rozładunku i uśmiechnął się szczerze.
  13. Grass napił się, mimo iż długo tego nie robił nic szczególnego nie poczuł, po zjedzeniu kanapki dalej był z lekka głodny, ale już o wiele mniej niż wcześniej.
  14. - To będzie 8 monet- powiedział i zaczął nalewać kolejną szklankę. Green poczóła alkochol w swym ciele i lekko zakręciło Jej się w głowie.
  15. Po chwili Barman podał całe zamówienie i zabrał monety, po czym uśmiechnął się życzliwie. -Coś jeszcze?-
  16. - To będzie 13 monet- Odpowiedział miłym głosem barman i odwrócił się, aby przyrządzić zamówienie (kanapkę) i nalać wiśniówki.
  17. Green przeszła kawałek, wspięła się po dużej drabinie i weszła na półkę skalną, gdzie znajdowała się swego rodzaju jadłodajnia. Siedziało tam dużo kucy, które rozmawiały i śmiały się. Green podeszła do lady, po chwili barman spojrzał się na Nią w oczekiwaniu na zamówienie.
  18. Fire Dragon i Quantum aczęli odczówać lekkie pragnienie.
  19. Grass poczół mocniejszy głód, to samo uczucie zaczęło dręczyć Green i Dragon, natomiast Melody zaczęła być spragnina.
  20. Podczas gdy Thermal dotarł do komnaty gościnnej, gdzie już smacznie spała Ruby, do sali, gdzie siedzieli inni wpadł zdyszany żołnierz. Zasalutował, po czym po otrzymaniu sygnału ,że może mówić, od Shadow, powiedział. - Pani, melduję, że... [dyszy] nasi obserwatorzy... [dyszy] dostrzegli wschód... [dyszy dalej] słońca.- Zdanie krótkie, acz treściwe wypowiedział ogier z rozpromienioną twarzą. W sercach każdego zrodziło się wpierw niedowierzanie, a później gdy wszyscy uświadomili sobie, że po co ogier miał kłamać w tak ważnej sprawię poczóli ulgę i radość w sercach. Tymczasem Alice siedząca w krzakach nie została dostrzeżona przez strażników. Kapitan dał znak, aby odwiązać balon, co żołnierze zaczęli robić w szybkim tępie. Była to ostatnia chwila na ewentualną reakcję. Jednocześnie klacz poczóła pragnienie.
  21. Masked poszedł w ślady Animal i rozpoczął szarżę. W trakcie postarał się wyczarować magiczny piorun. Było to ciężkie z uwai na jednoczesny bieg, ale się udało. Wiązka enegii pomknęła w kierunku Changelinga, który poprzednio wypalił do ogiera. Dosięgła celu, jednak czar okazał się zbyt słabo skoncentorwany, aby zrobić większą szkodę wrogowi. Technika zastosowana przez Grima okazałą się zbyt trudna dla niego, albo coś mu przeszkodziło, jednak dość powiedzieć, że cios został zbyt wolno poprowadzony i dał czas przeciwnikowi na par, co też ten uczynił. Rebon kontynuował walkę i zadał kolejny cios, który dosięgnął nogi changelinga. Ten jednak w porę ją cofnął, przez co rana była dość płytka. Animal w postaci mantykory spróbowała wbić kolec jadowy w czekającego na nią podmieńca. Jednak ten był na to całkowicie przygotowany. Odskoczył w bok, przez co ani kolec, ani masa ciała mantykory nie wpadły na niego z impetem. Farmer zawziął się i wbił nóż w tylne kopyto swego przeciwnika, z którego poleciała stróga krwii. Kapitan kontynuował natarcie na Grima. Wyprowadził szybkie pchnięcie w jego prawe przednie kopyto. Jednak cios nie zrobił większego wrażenia na ogierze, który nawet go nie poczół. Kolejny strażnik ciął Rebona w korpus. Ogier nie przejął się zanadto, choć z jego klatki poleciała krew. Srażnik, który odskoczył od sarży mantykory, próbował ją zatrzymać od tyłu zadając cios, jednak spóźnił się i Animal po prostu przebiegła. Mogła teraz zatrzymać się i kontynuować walkę z tym jednym strażnikiem, ale miała również prostą drogę ku szeregowi strzelców, którzy teraz kończyli ładować swe pistolety. (każdy naładował dopiero jeden, a nie oba, jakby co). Strażnik spróbował odwdzięczyć się farmerowi za zadaną ranę, lecz pomimo trafienia, twardy ogier nie przejął się w ogule ciosem. Nick 2 minuty i 50 sekund do spotkania. Wiktor (zgodzę się z Wolfastem, że może i to Cię przyśpieszy ,ale szybciej się będziesz męczyć, choć ryzykować zawsze można, jeśli się zdecydujesz dolecisz szybciej, ale zobaczymy jak zniesie to Twój organizm). Sandstorm udało się zrobić to wszystko, co zaplanowała, jednak w chwili gdy wyjrzała spostrzegła na sobie wzrok strażnika, który siedział po prawej w odległości 10 metrów. Patrzył się przez chwilę nieprzytomnie, jednak po sekundzie uświadomił sobie sytuację. -Chej ty, jak ty się uwolniłaś!- Poderwał się na równe nogi i dobył noża bojowego. - Stój i się nie ruszaj, pókim dobry! Nie masz pozwolenia wychodzić!- mówił głosem zdenerwowanym i zdezorientowanym, ale też szorstkim i ostrym, widać było, że oczekuje całkowitej uległości. Atlantis biegł dalej. (nie martw się jeszcze dwie tury i będziesz u celu ). (na koniec taka podpowiedź, jeśli Wasze ataki Wam nie wychodzą, lub nie zadają logicznych obrażeń, może to być spowodowane po prostu perfidją moich kości [zwłaszcza k10], więc bierzcie to pod uwagę. To że raz napisałem, ze coś nie skutkuje nie znaczy, że drugim razem nie zadziała, choć oczywiście nie gwarantuje także, że kolejnym razem się uda. Decyzja należy zawsze do Was, ale chciałem powiedzieć, żebyście brali pod uwagę także moje jednorazowe słabe rzuy za Wasz atak.)
  22. - Tak zgodzę się z tym, choć my tutaj w podziemiach nie wychodzimy zbyt często na powierzchnię, więc tu ciemno i na dworze ciemno, to większej różnicy nie robi, ale tęsknię za słońcem.- Odparł Arrow.
  23. (Tak znowu na marginesie (uwaga do RebonaMLP) staram się jak mogę wyrażać się jasno, ale cóż chyba mi nie wychodzi . Po raz trzeci zatem będę próbować zakomunikować, że Nick i Wiktor są puki co daleko, lecą tak szybo jak mogą, ale dotrą za ok 2 minuty i 55 sekund. (Wiktor leci do obozu Changelingów, więc nie doleci do Was tym torem w ogule.) Więc jeśli teraz już wszyscy rozumieją sytuację to proszę o zaprzestanie odzywania się bezpośrednio tych zgrupowań do siebie nawzajem. dziękuję ) (odpiszę, jak tylko zobaczę odpowiedź WilczejNati , ponieważ nie chcę zabierać Jej akcji.)
  24. Arrow powiadomił Termala, zę jest ok 6 rano, po czym zaczął prowadzić Go do kwater.
×
×
  • Utwórz nowe...