Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Grass kroczył przez ponury las pełen martwych drzew. Pioruny uderzały miarowo. W końcu droga została przerwana, przez stojącą na środku małej polany czarną wierzę. Była to ta sama, którą ogier dostrzegał w drodze. Teraz wydała się jeszcze mroczniejsza. Jej ściany z czarnego kamienia pełne były szczelin. Grass spojrzał w górę. Wielkie zakrzywione do wewnątrz blanki przypominały szpony, jakiegoś olbrzymiego stwora, rozbłysło światło błyskawicy i wtedy dało się zobaczyć jakby krążące strzępy nieprzeniknionego mroku, których nawet blask nie rozświetlał. Z kolejnymi błyskami, ogier zorientował się, że cały czas liczba tych chmur cienia się zmienia, jednak cały czas miarowo krążą. Spojrzał przed siebie. W murze było przejście, a konkretnie wielkie żelazne drzwi. Wystawały z nich kolce, a całe oparzone zostały w bogate rzeźbienia, przedstawiające niezrozumiałe znaki runiczne. Wystawała z nich klamka, ukształtowana na podobieństwo czaszki. Zaległa dziwna cisza i nawet pioruny jakby przestały wydawać ostre dźwięki. Tymczasem w jaskiniach barman położył bezpiecznie Grassa obok źródełka, po czym uśmiechając się z lekka powiedział. -Pozwoli Pani, że się oddalę, mam tutaj zgraję głodnych rebeliantów do obsłużenia.- Po czym odwrócił się i poszedł w stronę karczmy.
  2. Yellow ponownie otoczył świecącą kulkę jakimś światłem. Wszystko wyglądało tak samo jak poprzednio, a twór rozpadł się. Na jego miejscu jednak zaświecił kolejny, tak, że nikt nie znający się na magii pomyślałby, że kulka nie uległa zniszczeniu. Yellow jednak zaprzestał dalszego czarowania, zwrócił się do Thermala. - Proszę bardzo, wyłączyłem TĘ kulkę światła.- po czym uśmiechnął się nieznacznie.
  3. Ok dzięki za info, w takim razie zostało powiedziane tylko zdanie o ZOM i pytanie w jaki sposób Yellow ma zaatakować.
  4. Tak na marginesie, rzadko kiedy piszę, że ktoś nie żyje. Moje opisy wskazują na daleko idącą dewastację ciała, lecz nie wiecie, czy ten podmieniec żyje, czy nie. Jeszcze przecież tego nie sprawdziliście, może on am jeszcze oddycha, to była tylko noga, a może umarł, kto wie. To takie moje małe uprzedzenie, o którym pewnie wiecie. Lecz dobrze wczytujcie się w to co piszę, gdyż do puki nie jest powiedziane, że ktoś zginął, nie możecie być pewni na 100%, że rzeczywiście umarł.
  5. - ZOM, czyli Zakłady Odsysania Miłości. Straszne miejsca, w których Changelingi pozyskują pokarm dla siebie. Teraz to ja mam pytanie jak zaatakować Twoje dzieło? Którego czaru użyć i jakiej techniki. Co natomiast do bariery chłonącej energię, to czary po prostu będą przez nią przelatywać tracą część swej mocy, ale i tak oddziałując na otoczenie. Tu znów należy spojrzeć jak silne będzie chłonięcie i jak silne będą zaklęcia, wszystko zależy od tego. Pomysł ciekawy choć nie wiem jak odbiorą go Changelingi. Pozostaje jeszcze kwestia wykrycia innych źródeł mocy przez Changelingi, nie znam ich możliwości, ale dostrzerzenie uśpionnej magii jest na pewno możliwe.- Tymczasem Thermal wyczarował kilkanaście kulek światła, w tym kilka uśpionych.
  6. - Nie wiem, czy ja jestem tu dość dobrym autorytetem. To są wszystko dziedziny magii Bitewnej, tymczasem ja nie specjalizuję się w niej. Poza tym powtórzę, nie sztuką jest się nauczyć zaklęcia, ale osiągnąć w nim taki dobry poziom, by przebić innych. Nie znam Twoich umiejętności, ale przy spotkaniu z profesjonalnymi magami bitewnymi Chrysalis na nic zdadzą się jakiekolwiek tarcze. Przecierz cała nasza kadra magiczna została wywieziona do ZOM ów, abo osadzona w więzieniach w Królestwie Chrysalis.-
  7. - Oczywiście, już pomagam.- Powiedział barman. Po chwili podszedł do Grassa i uniósł go na plecy. Widać było, że ten kuc ma wprawę w noszeniu przelewających się ciał, upojonych alkoholem. Zarzucił ogiera na plecy, jak worek i pewnym krokiem zaczął iść w stronę źródła.
  8. Gras patrzył się na Green. Zaczęło mu się najpierw lekko kręcić w głowie, a później ujrzał jak klacz czernieje. Powoli zmieniała się w dym, który opadał na ziemię. Rozejrzał się dookoła. Ściany jaskini kruszyły się i odpadały ustępując miejsca nieprzeniknionej ciemności. Wszystkie kuce również zaczęły przybierać dymną formę i po kilku sekundach rozpłynęły się w powietrzu. Grass zaczął nerwowo rozglądać się dookoła, za każdym ruchem głowy pojawiały się nowe rzeczy. W okół niego wyrastał las. Szare, wysokie i grube drzewa stały bez liści i dźwięku. Ich długie konary zaginały się na kształt szponów. W okół Grassa wyrósł cały las. Spojrzał w dół, stał na ciemnoszarej ziemi, która cała była popękana. Gdy ogier znów podniósł wzrok znajdował się w środku jakiegoś olbrzymiego, gęstego i przerażająco martwego lasu. Stał tak oniemiały, gdy po chwili od góry zobaczył błysk. Podniósł głowę i ujrzał wielkie kłębowisko chmur oraz przeskakujące między nimi trupio blade błyskawice. Te rozchodziły się po całym niebie, by po chwili zniknąć. Zaraz rozległ się ponury grzmot, który podkreślił atmosferę panującą w tym miejscu. Nic z tych chmur nie padało, tylko co dość spore odstępy czasu następowało wyładowanie, które na chwile rozmywało mrok, by potem znów zanurzyć ogiera w odmętach ciemności. Podczas jednego błysku Grass dostrzegł kontury wysokiej czarnej wierzy. Budynek najwyraźniej został wykonany z czarnego kamienia, a jego zdewastowane ściany wskazywały na opłakany stan gmachu. Nie widać było żadnego światła w pustych okiennicach i otworach strzeleckich, a wysokie zakrzywione do wewnątrz blanki napawały lękiem. Ogier Schylił głowę i ujrzał ścieżkę, której tam wcześniej raczej nie było. Droga za chwile miała swój pierwszy zakręt i sprawiała wrażenie bardzo wąskiej. Sylwetka wierzy, z każdym wyładowaniem, pojawiała się za drzewami. Gdy Grass znów odwrócił głowę zorientował się, iż nie wiadomo skąd napłynęła jakaś dziwna mgła. Z jednej strony była biała, ale mrok powodował iż, nie rozjaśniała niczego, wręcz dodawała upiorności temu miejscu. Raz rzedła, raz gęstniała, jej opary unosiły się nad ziemią, tak, że widać było różne formy przybierane przez nią. Kątem oka ogier zauważył dwa emanujące mrokiem punkty. Były spłaszczone w złowieszczym grymasie, przypominając czyjeś oczy, jednak gdy odwrócił tam głowę ujrzał tylko mgłę skłębioną na kształt podobny do dwóch kuli. Przejmująca cisza ogarnęła wszystko, nic oprócz błyskawic jej nie zakłócało. Ni wiatr, ni żaden zwierz. Grassowi wydawało się, iż pod mgłą zaczęły wyrastać jakieś mniejsze martwe rośliny, których jednakże nie mógł zobaczyć. Powietrze było dość duszne i ciężkie, a życia ciężko by się tu doszukiwać. Na razie... Tymczasem przy ladzie gdzie stał Grass, w rebelianckiej karczmie, Green patrzyła się na niego z uśmiechem, czekając na reakcję. Ten jednak nic nie odpowiedział i momentalnie osunął się na kryształową posadzkę. Nikt się specjalnie tym nie przejął, gdyż wiadomo zdarza się za dużo wypić.
  9. Grim przymierzył i oddał strzał prosto w korpus Podmieńca, stojącego tuż przed nim. Tej jęknął z bólu gdy ciężka ołowiana kula zagłębiła się w jego płucu, po czym targnięty siłą odrzutu zachwiał się i upadł. Pierwsze oszołomienie związane ze zmianą miejsca pobytu, wywołaną przez teleport minęło, jednak strażnik był w bardzo nieciekawej sytuacji. Grim szybko dobył miecza. Rebon wystrzelił stworzoną przez siebie kulę w kierunku domu. W prawdzie tych dwóch strażników stało przed nim, ale w środku mogli się czaić kolejni. Ostrożności nigdy za wiele. Pocisk poleciał i trafił w okno. Ze środka rozbłysło lekkie światło, gdy kula nieznacznie eksplodowała. Ogier znów zamachnąłsię swym ostrzem, jednak czar go zdekoncentrował i nie był w stanie trafić w swego wroga. Atlantis już dobiegał do Animal, gdy Masked skupił całą swą uwagę i rzucił czar leczenia. Niebieskie światło spłynęło na ranę tamując krwawienie i usuwając z niej dwie metalowe kule. Po chwili Animal dostrzegła jakieś światło, zaczęła czuć i po chwili otworzyła oczy. kopyto bolał ją bardzo, ale odzyskała przytomność. Zauważyła w okół siebie Maskeda, który dalej skupiony leczył jej ranę zaklęciem, Angela, który próbował jakoś pomóc, biegnącego Atlantisa i jakąś nieznaną niebieską klacz. Yellow Blast przejął kontrolę nad golemem. Szybko posłał w jego kierunku promień energii. To wzmocniło magiczny twór. Urósł o pół metra i poszerzył się. W jego dłoniach pojawił się wielki dwuręczny młot z energii. Cały rozbłysł żółtym światłem. Jego powłoka pokryła się złotą zbroją, a spod obu rąk wyrosły długie ostrza. Twór stanął nad przewróconym Changelingiem i zamachnął się. Wielki młot z głuchym odgłosem wbił się w ziemię, tam gdzie była głowa oponenta. Był to magiczny oręż, więc nie przerobił twarzy strażnika na placek, ale doprowadził do natychmiastowego wyłączenia go z walki. Podmieniec wyglądał jakby po prostu zemdlał. Nick 2 minuty i 15 sekund do celu. Przed naszą drużyną stał, a raczej leżał już tylko jeden, raniony strzałem przez Grima strażnik, jednak tętent wielkich łap stawał się co raz głośniejszy.
  10. - Z tego co mi wiadomo magię można łączyć w nieograniczony sposób. Problem zaczyna się gdy spojrzymy już na samą osobę maga. Im bardziej skomplikowane zaklęcie tym ciężej jest je w ogóle wykonać. Dala przykładu nikt nie stał się nieśmiertelny, choć wydaję mi się ,że wystarczy posiąść odpowiednią moc, by to osiągnąć. Choć z drugiej strony uważam także, że zdobycie takiej mocy jest wręcz nieosiągalne. Według moich badań nad magiczną energią spekulowania ilość mocy rozsadziła by każdą istotę. Ale to wszystko są tylko spekulacje, których na razie nie można potwierdzić. Wracając jednak do tematu. Wydaję mi się , że nie jest możliwe stworzenie żadnej bariery, która by dawała 100% pewności, na to, ze nic przez nią nie przejdzie. Wystarczy odpowiednio mocny magiczny pocisk, żeby rozbić barierę stworzoną do odbijania właśnie tych pocisków. Wszystko zależy od mocy, jaką dysponujemy.- Ogier zakończył swój skrócony wywód na temat magii i uśmiechnął się.
  11. Atlantis skupił się i zaczął przemieniać swą sondę. Po chwili jej energetyczna powłoka przemieniła się w bardziej wytrzymałą, a kulka jaką była sonda stała się humanoidalnym magicznym tworem. Golem powoli podniósł się z ziemi i otrzepał z kurzu. Była to wielka błękitna góra czystej magii, zasilana rdzeniem ze swego środka. Najprostsza budowa świadczyła o niskim poziomie w tworzeniu tych tworów, jednak całość wyglądała nadal porządnie i groźnie. Grim i Atlantis usłyszeli głuche odgłosy jakiś ciężkich stworzeń. Grim szybko zabrał dwa naładowane pistolety i rzucił się w kierunku domu. Rebon również pobiegł na przeciwników wewnątrz domu, gdyż wszyscy na dworze zostali pokonani potężną magią. Masked starał się bardziej pomóc, ale nie znał się dobrze na czarach leczących. Nie dawał rady na razie nic więcej uczynić, choć chronił przed wykrwawieniem klacz, tamując jej krwawiące kopytko. Farmer już prawie dobiegł do drzwi. Kolejne dwa strzały Changelingów również chybiły i rolnik bezpiecznie dopadł do drzwi. Yellow Blast skupił się i teleportował obu strażników do miejsca tuż przy Grimie i Rebonie. Podmieńce zostały zaskoczone, a na dodatek w rękach miały nienaładowane pistolety, a nie noże. Była to idealna chwila na atak. Następnie żółty jednorożec posłał kule energii w stronę wroga, ta uderzyła i odrzuciła jednego z nich. Nick 2 minuty 20 sekund. Sandstorm podążała dalej. Nick i Wiktor dostrzegli tabun bojowych mantykor prowadzony przez trzech strażników, który był już bardzo blisko i za mniej niż pół minuty miał dotrzeć do farmy.
  12. - W prawdzie nie specjalizuję się w zaklęciach bojowych, ale wydaję mi się, iż znam lepsze bariery odbijające. Na co Ci one?-
  13. -No cóż spróbujmy to rozproszyć.- Powiedział miłym głosem Yellow. Skupił się w okół kulki i barier powstała żółta otoczka, po chwili rozświetliła się i lekko wybuchła, rozszczepiając czar na małe kawałki, które po chwili zaczęły zanikać. Po ok 3 sekundach od skupienia po kulce Thermala nie było śladu. -Z tego co tu widzę, jeśli mi się udało, to chyba tym magom bojowym szkolonym do walki też to wyjdzie, choć pewności nigdy mieć nie można.-
  14. -Dziękujemy za odwiedzenie naszej karczmy.- Powiedział barman. Łyk świeżej wody od razu poprawił humor Fire i zaspokoił Jej pragnienie. Powoli karczma pustoszała ze względu na późną porę, tak samo jak ulice.
  15. - Bardzo mi miło, choć nie wiem o czym mówisz mając na myśli dom pogrzebowy.-
  16. Po przejściu ciasnymi kryształowymi tunelami ci ,którzy zdecydowali się pójść za Shadow dotarli bocznym wejściem do wielkiej sali. Wszędzie w niej znajdowały się półki z książkami i magiczne generatory z kryształów. Wiele kucy w czarnych płaszczach studiowało księgi, lub ćwiczyło zaklęcia. Część siedziała przy dużym stole i o czymś rozmawiała. Shadow pewnym krokiem podeszła do Blasta, który stał na środku. Yellow Blast okazał się być wysokim, szczupłym, żółtym jednorożcem z zadbaną, krótką białą grzywą. - Witam Cię serdecznie "profesorze", mam kilkoro kucy, które chciałyby Cię o coś zapytać.- - Oczywiście, słucham, o co chodzi? Ach ,gdzie moje maniery, pozwólcie, że się przedstawię, nazywam się Yellow Blast, praktykant do bycia nauczycielem na starym Uniwersytecie Canterlockim do spraw magii.-
  17. Barman obejrzał rubin i kiwnął głową z uznaniem. Schował go do kasy. - Czy coś jeszcze podać?-
  18. - Zatem chodźcie za mną.- Szybko rzuciła Shadow i wstała, otworzyła drzwi i gestem kopyta pokazała, iż mają się za nią udać.
  19. W karczmie zrobiło się dziwnie cicho. Zaprzestano rozmów, a kapela, która grała na scenie również zaczęła grać bardziej nieśmiało. Lekko zdenerwowany barman podał szkankę wody i zapisał coś na kartce. -Proszę bardzo, smacznego.- Powiedział lekko drżącym głosem. (co do luknięcia to bardzo chętnie to zrobię, dogadamy się na PW)
  20. Masked i Angel próbowali opatrzeć Animal. Coś nawet się udało. Krew przestała tak mocno lecieć, jednak klacz dalej nie odzyskała przytomności. Wśród ciszy rozległy się dwa wystrzały. Najwyraźniej większość kucy zapomniała o kilku podmieńcach demolujących dom farmera, który właśnie rzucił się chcąc ratować swoje mienie. Strażnicy na początek nie zwrócili uwagi na walkę przez to, że cały casz tłukli i rozbijali, jednak ciężko przeoczyć taką burzę, jaką rozpętał Masked. Teraz wyglądając przez okna w domu otworzyli ogień do farmera, który jednak uniknął obrażeń, gdyż kule chybiły. Ogier biegł tak szybko jak mógł. Ciężko było powiedzieć ilu strażników mogło siedzieć w domu, lecz teraz wszyscy byli wystawienie jak na dłoni na strzały. Nick 2 minuty 30 sekund do spotkania. Sandstorm ruszyła żwawym krokiem w kierunku, z kąd dobiegł odgłos. Nie słyszała, by strażnik ją gonił, co mogło oznaczać, iż nie zorientował się w którą stronę uciekła. Blast spojrzał na Atlantisa i na obraz, po czym skupił się. Po chwili wszystkich troje oplotła złotawa poświata, która wzmacniała się. Po chwili już nic nie było widać, a dookoła coś szumiało, po małym wybuchu otworzyli oczy. Stali teraz po środku pola, gdzie walczyli ich towarzysze. Wszędzie znajdowały się nieruszające się i zelektryzowane Changelingi. (jak łatwo można się domyślić Atlantis widzisz teraz to, co wszyscy, którzy się znajdują w tamtym miejscu Blue i Blast są razem z Tobą.) A tak przy okazji Wszystkiego najlepszego z okazji Uroczystości Bożego Ciała. Niech Was wszystkich prowadzi i oświeca Pan Bóg, a Duch Swięty niech zsyła na Was Swe Dary. Pozdrawiam serdecznie.
  21. Po chwili smoczyca szybkim krokiem weszłą do jednej z większych karczm na obrzerzach miasta. Nawet tu czuć było Canterlot. Nie wyglądało to jak pierwsza lepsza przydrożna speluna. Wszystko zostało wykonane z białego marmuru, oprócz mebli, które to stanowiły arcydzieła sztuki rzeźbiarskiej w drewnie. MImo iż była to karczma zatrudnieni kelnerzy w szykownych i eleganckich strojach podchodzili do klijentów. Wszystko było czyste i schludne, a całość oświetlały kryształowe żyrandole, oraz duże witrażowane okna, przez które wpadało światło księżyca.
  22. - Zapraszam w takim razie do naszego tajnego Uniwersytetu Magicznego. W prawdzie większość kadry z tego prawdziwego została wywieziona, ale tak czy siak udało nam się pozabierać różne potrzebne rzeczy. Możecie się rozmówić z naszym głównym magiem - Yellow Blastem. Jeśli ktoś może pomóc, to On na pewno będzie wiedzieć kto. - Odpowiedziała Shadow po krótkim zastanowieniu.
  23. Czas leciał nieubłaganie, zegar wskazywał godzinę 22:00. Quantum przechadzałsię ulicami w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Miał w czym wybierać. W Canterlot znajdowało się wszystko od wykwintnych restauracji wyższych sfer, w centralnym mieście, po zwykłe karczmy w dzielnicy biedniejszej. Ogier mógł wybierać i dostosować sobie jadłodajnie do gustu. Fie Dragon zjadła swój klejnot, przez co poczóła się trochę lepiej, jednak była lekko spragniona.
  24. (po drodze Grass zdążył przewrócić kilka krzeseł i dwa razy upaść, ale co tam PARTYYYYYY!!!!)
  25. Grass po trzech próbach pochwycił tęczowy płyn i go wypił. Raczej nic nie uległo zmianie, dalej lewitował pod sufitem i zjerzdżał po długiej tęczy prosto na grzbiet wielkiego motyla, zwanego muchą w tęczowych barwach.
×
×
  • Utwórz nowe...