Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Przepraszam, czy mogłabyś wyjaśnić swoją wypowiedź ,bo nie do końca rozumiem.
  2. Alter Ego wystrzeliło magczny, świecący fioletowy promień. Wiązka przecięła powietrze szumiąc. Z hukiem wbiła się w klatkę piersiowa sierżanta, który wydał z siebie niezrozumiały wyziew powietrza i odleciał w dół. Jednak szybko odzyskał kontrolę i ze zdwojoną siłą zaszarżował na Alter-Ego. To on pierwszy zadał cios dobytą z zabójczą prędkością klingą miecza. Jednak ten cios chybił. "Berserker" zaleciał Pokemonę od tyłu i swoim olbrzymim dwuręcznym mieczem ciął Alter Ego w prawą nogę. Cios okazał się bardzo potężny. Równowaga w powietrzu została zachwiana i Alter-Ego przemieniając się z powrotem w Pokemone upadło na głowę uderzając się w dachówki. Noga z pewnością zostałaby złamana w kilku miejscach, gdyby nie to, że obróciła się w raz z całym ciałem. Pomimo tego skóra w miejscu, gdzie została przecięta wyglądała trochę jak mus wiśniowy. Pokemona straciła przytomność. Ostatnie co zapamiętała, to szyderczy śmiech i okropny ból.
  3. Drużyna szła po zielonych terenach. Gdzieniegdzie stało drzewo, zarośla, krzewy. Mieli nadzieję ujrzeć w końcu Canterlot. Wyszli zza wzgórza. Słońce piękinie oświetlało ziemię przed nimi. Na niebie kilka chmur spokojnie wędrowało na południowym wietrze. U stóp pagórka rozciągała się samotna farma obok małej rzeki. Budynek był zadbany, ściany zielonego koloru zlewały się lekko z ooczeniem. Drewniana chata od razu przypomniała Grimowi przeszłość i sielskie dni, gdy pracował na polu. Widok był iście wspaniały, jedyne co go burzyło to kilka czarnych podmieńcowatych punktów na około farmy. Stały i otaczały jakiegoś kuca, najwyraźniej właściciela. Byli inaczej wyposażeni, niż jednostki straży miejskiej. Nie mieli prawie rzadnych pancerzy, choć na pewno coś metalowego posiadali, gdyż świetlne refleksy od cienkich krótkich rurek docierały na szczyt pagórka.
  4. Pokemona wleciała na dach. Zauważyła sierżanta wraz z "Berserkerem" oraz parę innych strażników. Ci dostrzegli ją i rozległ się spokojny, lecz donośny głos. - Lot! Schwytać!- Po chwili cały oddzialik wzniósł się w powietrze i poczał lecieć dość szybko w kierunku Pokemony.
  5. Shadow spojrzała na MT. Zdawało się mu, że cała postać klaczy, choć już czarna pociemniała mocniej. Emanowała z niej groza niewytłumaczalna siła. Spojrzenie wbijało się w serce. Oger stanął jak sparaliżowany. Miał wrażenie, że czuje ból, niby nic mu się nie działo, ale te głębokie czarne oczy bezlitośnie wsiąkały i przeszywały go na wylot. -Jeśli lubisz ginąć, to nie krępuj się i działaj, ja nie będę odpowiedzialna za twoją śmierć, ale nie zmusisz mnie do skazania na zagładę tyle dobrych kucy. Niedoceniasz przeciwnika, a to podstawowy błąd. Giń sobie jak chcesz, jest mi to obojętne, ale stanie się to szybciej niż myślisz, jeśli uważasz, że ta armia, którą nasz wróg dysponuje cię nie obchodzi.- Każde słowo stawało się co raz cięższe i MT miał wrażenie, zę co raz mocniej jest wbijany w ziemię.
  6. - Taka akcja przy wykorzystaniu odpowiednich środków zakrawałaby na jawny bunt przeciw władzy, taki jak w innych miastach. Sytuacja tutejsza zmusza nas do ukrywania się, gdyż przy otwartej walce zostalibyśmy zmasakrowani. Tutejszy zamek ma więcej wojska, niż cokolwiek innego w całej Equestrii. Nie mogę narażać na zgubę wszystkich moich ludzi. Nikomu nic broniła nie będę, ale nie wydam rozkazu pomocy Wam tak dużym siłom. Możecie spytać się poszczególnych żołnierzy naszj armii, kto chciałby brać w tym udział i tych co się zgodzą, oddaję do Waszej dyspozycji. Wydaję mi się, że w tej sprawie nie mogę nic więcej zrobić.- Powiedziała Shadow głosem dość stanowczym.
  7. - Nie jest to takie proste. Aby kogoś teleportować muszę być blisko. Problem jest w tym, że nigdy na oczy tej klaczy nie widziałam, więc nawe jeśli się zakradnę, to z kąd mam wiedzieć kogo mam przenieść. Mogę Wam użyczyć co najwyżej kamień teleportacyjny, o ile umiecie go obsługiwać.- Pokemona spojrzała w górę. Niebieskie niebo przykrywały gdzieniegdzie małe chmurki. Straże Changelingów w prawdzie latały, lecz wydawało się, iż bez konkretnego celu. Pokemona wycofała się z powrotem do uliczki, z której wyszła. (Nie zapomniałem o pójściu po pomoc do Shadow, tylko Graphite dalej pukał i nie odpowiadał, a nie chciałem mówić za niego, więc czekałem aż do teraz, żeby nawiązać dialog).
  8. Dobra dzięki pomocy ogarnołem troche te google i podaję linki do KP: Amelia : https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpbzRaczZOVzJERG8/edit?usp=sharing Anathiela : https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpZEVXTGMwZzhRbFU/edit?usp=sharing Arceus: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpa0RyaWpHTWJsTWc/edit?usp=sharing Atlantis: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpdjBiRlFFYkFleUk/edit?usp=sharing Bellamina: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpSHR1WjVYLVJ6eEk/edit?usp=sharing ChOmIk: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpa2tMeWlBZTI4ajQ/edit?usp=sharing Graphite Shine: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpQWtNNjIyd2QzakE/edit?usp=sharing Guardian: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpMkt6UHc5OE1pbEU/edit?usp=sharing Happy Hatter: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpYzI4ZlVTVnJPM3c/edit?usp=sharing Melody: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpRlBVWXlsUDNKVk0/edit?usp=sharing Modest Note: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpcVpTZnhPTnRxTkE/edit?usp=sharing Nightmare ( Pokemona): https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpSW1NRkJBUDM1Y0U/edit?usp=sharing Piekielne Ciasteczko : https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpZEZoU1J4Z0R5M0E/edit?usp=sharing Po Prostu Tomek: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpbGJMVndPZHUzTzg/edit?usp=sharing RebonMLP: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpSGs0WS1zMDg1b2c/edit?usp=sharing Regem Nocte: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpdGt5UE9EMmc1N2c/edit?usp=sharing Shantee: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpSUlIMi1ib2FweFE/edit?usp=sharing Solar Is Epic: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpQlF0Y1ROeDc1UkE/edit?usp=sharing Symphony: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpeVcwVWxiaEtaVm8/edit?usp=sharing Twilight S.: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpMHd5cVZWdkNvekE/edit?usp=sharing Upcoming Hope: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpU1RZZXp1ZWw3MjQ/edit?usp=sharing Wilcza Nati: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpclJmWW90cmt1VTg/edit?usp=sharing WładcaCiemnościIWszelkiegoZła: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpd3JoQWtFT0h3V00/edit?usp=sharing Nesiachnid: https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpcWxYYmp3a3lBcTQ/edit?usp=sharing Nightmare (fire Dragon): https://docs.google.com/file/d/0B0rT9mI_rlmpYWREbktQWTg5eHM/edit?usp=sharing Mam nadzieję, zę wszystko będzie działać. Jeśli ktoś zna tę tajemniczą umiejętność, jaką jest edytowanie tego, gdy nie ma się zainstalowanego chroma, to proszę poinformować, bo średnio mi się uśmiecha tak to w kółko wysyłać. Jeśli byłyby jakieś kłopoty z tym, to przepraszam, po prostu jest to trochę dla mnie czarna magia.
  9. Rebon równierz uczół pragnienie. - Sprowadzić ich tutaj najłatwiej chyba będzie za pośrednictwem wspominanych przeze mnie magów. Co do takich kucy, to ktoś podobno coś takiego opowiadał, ale nie wiem czy to jest prawda. Trzebaby było kogoś spytać.-
  10. (kilka ogłoszeń) WładcoCiemnościIWszelkiegoZła, czy mógłbyś wyjaśnić z kąd Twoja postać wie, że Pokemona uciekła strażom (bo jestto trochę nieklimatyczne, przynajmniej tak mi się na chwilę obecną zdaje, że wiesz, co Ona robi, hoć Cię przy niej nie ma) Nightmare, to nie jesttak, że sobie o czymś przypomniałem. Po prostu dziś przyszedł dzień rozdawania punktw doświadczenia, a razem z tym ogarniam sytuację ze statystykami głód i pragnienie sukcesywnie je pomniejszając. Głod i pragnienie postać zaczyna odczówać, w momencie zejścia tej statystyki poniżej połowy wartości. Wszystkim spada mniej więcej w tym samym czasie(chyba, że występuje jeakiś szczególny wysiłek, lub coś innego) i dlatego sporo osób jednocześnie zaczęło odczówać głód. (oczywiście fabularnie nie stało się to w jednej chwili, ale tak mniej więcej w miaę w podobnym czasie) Jeśli ktoś walczy, to te statystyki spadają mu szybciej, choć jest tak zająety walką, że nie zwraca na te odczucia żadnej uwagi i dlatego Tobie dopiero teraz zachciało się pić. (tak jak sporej części osób zachciało się po przeteleportowaniu do kryształowej jaskinii. Magic zjadł kawałek tabliczki czekolady, a Dragon napiła się do syta ze źródła. Tymczasem Pokemona nie znalazła pieniędzy przy sobie, ale zadowoliła się orzeźwiającą wodą z bukłaka. Adrenalina jej opadła i zaczęła odczówać ból we wszystkich rannych częściach swego ciała. (głowa, tułów i lewa przednia noga). Skierowałą się w stronę dworca. To co ujrzała na miejscu, przeraziło ją. Stał tam bowiem taki sam pociąg pancerny, jakim wcześniej jechała. Wysiadały z niego Changelingi. Bardzo dużo Changelingów. Przyjrzała się lepiej. Na bocznych torach też stały takie pociągi. Cywilnego nigdzie nie było widać, za to cała stacja roiła się od uzbrojonych czarnych kreatur z Changei. Sam budynek dworca zasłaniał całkowicie pociąg. Posiadał kilka dział w obrotowych wieżyczkach, oraz sanowiska strzeleckie dla muszkieterów. Nie wyglądało to za dobrze.
  11. -To jak mam Ci pomóc?- Spytała lekko zmartwiona klacz.
  12. Informacje dotyczące nowego RPG. Chcę Was na bierząco informować w postępach nad tą nową sesją. Jestem w trakcie ustalania historii państwa Equestriańskiego. Z tego co widzę będzie (ogólnie w całym świecie) dużo stoważyszeń, zakonów rycerskich i innych. Jeśli więc macie jakiś Wasz ulubiony archetyp postaci, bądź takiej organizacji, to możecie zaproponować. Opiszcie to tak dobrze, jak potraficie. Im dokładniejszy opis tym większa szansa, że taka organizacja zostanie wrzucona do tego świata. (może być ze zmianami, albo łączeniem kilku przez Was wymienionych). Tak więc jeśli podoba Wam się coś, tak jak mi łowcy czarownic z Warhammera, to opisujcie to, a ponieważ organizacji w tym świecie będzie dość sporo, to może i Wasza się znajdzie. (Warunki: Dopasowanie do świata, klarowny i czytelny opis, brak kontekstów okultystycznych). Organizacja, z takimi cechami ma ok 90% szansę na przyjęcie. Przewidywany przeze mnie czas rozpoczęcia sesji, coś ok. wakacji. Staram się to zrobić tak szybko, jak potrafię, ale z tego co widzę, podjołem się czegoś na miarę prawdziwego nowego systemu ze wszystkimi zasadami i później będę chciał zrobić pełnoprawny podręcznik z tgo uniwersum, więc trochę to mi może zająć.
  13. Kapi w jednej chwili zmienił kompletnie swoje położenie. Usłyszał głos o jakimś byciu przeklętym. Nie lubił klątw i takich dziwnych sytuacji. Trzeba było coś szybko wymyślić, gdyż to zaklęcie sprawiało ewidentny problem. Jakby tego było mało Kapi kilka chwil wcześniej chciał dla swojej ochrony rzucić pewien czar, co mu się udało, który teraz sprawiał problem. Otóż mag stworzył w tajemnicy swoją kopię, którą umieścił w miejscu poprzedniego pobytu. Sam uczynił się niewidzialnym i przeniósł się na lewą stronę areny. Było to dobre, gdyż potencjalny pocisk uderzał w małą zbieraninę energii magicznej, a nie w samego użytkownika. Jednak teraz oznaczało to oddzielenie Kapiego od wszystkich jego tworów i bastionu obronnego. Cała arena zmieniła się w ten labirynt. Oczywiste więc było, że gdzieś tam musi być twierdza, którą Kapi wyczarował, musiał się do niej szybko dostać inaczej zmuszony zostałby do odtwarzania tych struktur raz jeszcze, a w wysysającym moc labiryncie nie była to kolorowa wizja. Trzeba było osiągnąć dwa cele: po pierwsze odnaleźć swoje magiczne twory, a po drugie Zegarmistrza. Kapi jednak od razu poczuł wszechogarniającą aurę wysysania mocy. Wiedział ,że za długo tak siedząc biernie nie pociągnie. Trzeba było działać zdecydowanie. Kapi rozłożył swe ramiona, a jego ciało zaczęło rozpływać się w powietrzu, jako zielona świecąca mgiełka. Jego materialna powłoka rozproszyła się rozbijając na cząsteczki. Kapi wypełniał teraz całą przestrzeń sobą i wprowadził reakcję dyfuzji w całym labiryncie. Jego części wędrowały coraz dalej rozciągając się i kopiując w razie potrzeby. Każda leciała w inne przejście i tak jak gaz wypełniała całą dostępną przestrzeń. System miał wadę – Nie dość , że Kapi czarował osłabiając się to jeszcze zmieniał się teoretycznie w wiele punktów, w prawdzie połączonych jedną wolą i rozumem, ale powodowało to tak czy siak szybszy upływ mocy. Mimo wad i osłabienia metoda musiała zadziałać. Mag dowiedział się, gdzie jest bastion i Zegarmistrz. Kapi zanotował w magicznej mapie wytworzonej w mózgu położenie najważniejszych punktów labiryntu, a zwłaszcza drogi pomiędzy nim, a Zegarmistrzem. Tak szybko jak mógł z powrotem wrócił do swojej postaci, znacznie osłabiony, w miejscu, gdzie stały jego twory magiczne. Kryształy dezintegrujące magie pracowały na pełnych obrotach, jednak ich promienie nic nie dawały przeciw cały czas odnawiającym się ścianom więzienia. Mimo silnych osłon magicznych 88-mki Kapiego wyglądały jak roztopiony ser, przez zaklęcie ochronne Zegarmistrza. Żal było patrzeć na tą prześliczną kiedyś baterię w tak opłakanym stanie. Było jednak pocieszenie. Większość arsenału magicznego bastionu jeszcze stała. Przecież magiczne pojedynki mają to do siebie, że niszczą, zatem trzeba było się pogodzić ze stratami. Kapi miał w dalszym ciągu potężne zaplecze, które zamierzał wykorzystać. Pojedynek zmieniał się w co raz poważniejszy. Czysta zabawa ustąpiła miejsca lękowi i chęci przeżycia. Nie na to był nastawiony mag, lecz trzeba było się dostosować do warunków narzuconych przez przeciwnika. Stał teraz przy swoich dziełach. Wszystkich, oprócz sojuszników. Smoki szybowały nad areną i brały udział w walce, a zatem labirynt pochłonął także i je. Kapi wysłał wiadomość do Zargarotha, aby przybył pod cylindry oponenta. Smok nie odzyskał w pełni sił po ataku Haleba, ale znaczną większość tak. Labirynt działał też na niego, lecz smoki mają naturalną odporność przed czarami, co efektywnie spowalniało reakcję wysysania energii. Mapa stworzona w umyśle maga, również została przesłana smokowi. Teraz należało się zregenerować, zwłaszcza po wyczerpującej przemianie w coś na kształt gazu. Kapi wchłoną rzeczy najmniej przydatne, które traciły moc. Pochłonął swoją magiczną kopie, czarne obeliski (które miały służyć do stworzenia czegoś w rodzaju golema. Teraz nieprzydatnego, gdyż on zawierał w sobie energię życiową, która zaraz zostałaby wchłonięta przez labirynt), i resztki dział 88mm (zawsze coś). Poczuł się znacznie lepiej, gdy strumień magii wniknął w jego ciało. Kapi przykrył się tak jak tylko umiał swoim płaszczem, który chronił przed magicznym oddziaływaniem. Wysysanie energii było czymś w tym rodzaju, dlatego peleryna, choć nie zakrywała szczelnie całego ciała, ograniczała w sposób drastyczny spadek mocy. Kapi wiedział ,że portal do świata smoków, był teraz dla nich śmiertelną pułapką i wchodząc w niego skazywały się na tkwienie w tym więzieniu. Lepiej było go więc wchłonąć, skoro i tak w drugą stronę nie mógł zadziałać. Mag zrobił to więc i zyskał kolejne pokłady energii. W tym czasie Zegarmistrz pewnie już dobrał kary i część z nich zagrał, ale ze względu na sporą odległość od zagrożenia Kapi nie myślał teraz o tym. Skupił w sobie część energii. Im szybciej dostanie się do oponenta tym lepiej. Najszybszy był oczywiście teleport. Tego zaklęcia użył Kapi. Uniósł prawą rękę nad głowę i przeniósł się oraz prawie wszystko co stworzył obok cylindrów Zegarmistrza. Wykorzystał do tego energię, którą pochłonął w trakcie teleportacji, z wszędzie leżącej galaretki, wcześniej wyczarowanej. Tak oto cały bastion (pomijając wchłonięte rzeczy) znalazł się w zamierzonym miejscu. Ale czy na pewno cały? Nie, jedna, jedyna rzecz została. Zielony kryształ, który rozświetlał się dalej stał na swoim miejscu., obok niego, wbudowany w ziemię leżał żelazny krąg. Czas najwyższy przejść do działania. W końcu pojedynek musi trwać. Zanim to jednak nastąpi Kapi wyjął ze swojego płaszcza kamerę, którą zawsze nosił przy sobie. Przesyłała ona sygnał niezależnie od wszystkiego na arenę, tak aby każdy mógł zobaczyć pojedynek, nawet jeśli toczy się w innym wymiarze. Zostały dwa cylindry i mnóstwo dział. Poprzednio strzelały 88mm. Bardzo dobre armaty przeciw-pancerne. To one zostały zniszczone. Kapi nie był taki głupi i nie uruchamiał potężniejszych. Te stały nienaruszone , gotowe by niszczyć i druzgotać lepiej niż ich poprzedniczki. Oto do walki miała wejść duma artylerii. Działa 5,5 cala. Wielkie rury na potężnych kołach, zdolne do zasypywania wroga ogromną ilością pocisków. Wspomagane magią, słabnącą w prawdzie, ale i bez niej zdolne były przebić większość istniejących na świecie rzeczy. Obudowane w pola siłowe, zabezpieczające przed uszkodzeniami (nie tak skuteczne jednak, jak można by było się spodziewać, gdyż kontr zaklęcie defensywne Zegarmistrza ostatnio przebiło je i roztopiło 88-ki ). 2/3 z pośród 5,5 calówek zostało schowanych za ścianą labiryntu, aby nie ulec zniszczeniu w tajemniczych okolicznościach magii mego oponenta. 1/3 tych potężnych armat powinna wystarczyć do rozbicia cylindrów. Na polu bitwy pozostały cylindry oznakowane numerami 1 i 2. Działa zyskały cel. Kapi wskazał na ten drugi. Poprzednio oparł się, gdyż posiadał tarczę, teraz może ulegnie. Działa przekręciły się powoli, nachyliły lufy, po czym powietrze rozdarł huk wielu wystrzałów. Magicznie wspomagane pociski pędziły w kierunku celu, nieubłaganie i szybko. Już następował proces ładowania kolejnych pocisków, przeciw temu co wyłoni się z głębin rozbitego cylindra, lub na ostrzał ostatniego z nich. Kapi okryty swym płaszczem czekał na to, co się stanie i jakież to pułapki przyszykował mu jego oponent. Patrząc jednak na obecną sytuację, czuł się w miarę pewnie. Pomimo tego miał się na baczności, wiedział, iż nie należy lekceważyć przeciwnika, a zwłaszcza takiego, z jakim miał do czynienia. Ten doświadczony mag zdolny był w jednym ruchu zniweczyć wszystkie plany Kapiego, dlatego trzeba było wspiąć się na wyżyny możliwości, aby przeżyć w tej labiryntowej pułapce.
  14. - Nie rozumiem, jak pożary mogą spowodować, iż Nightmare Moon pomyśli, że Canterlot jest atakowane, ale jeśli to się uda, to całość ma jakieś szanse powodzenia. W sumię to do końca nie jest moja sprawa, chyba, że potrzebujecie jakiejś pomocy w waszym planie.-
  15. Pokemona skryła się wśród tłumu, weszłą w losową uliczkę, przebiegła pewną odległość znów skręciła. Pokluczyła tak zakręcając, ąz w końcu wyszłą na inną dużą aleje. Tu również wszędzie widać było stragany, a po lewej stronie wznosiła się wysoka wieża potężnego budynku. Na jej szczyce widniał zegar. Kucy się tu kręciło co nie miara, wszystkie zajęte kupowaniem i wymianą towarów. Nagle jakby z przed siebie Pokemona usłyszała gwizd pociągu. Oznaczało to niechybnie, iż stacja kolejowa musi być niedaleko. Natomiast w ogule nie było słychać ogłosu pogoni. Gdy pegazica poczóła się już trochę bezpieczniej, odetchnęła i do piero teraz zdała sobie sprawę jak jest spragniona. Tymczasem w Kryształowych jaskiniach pod Canterlotem Grass i Magic poczuli się lekko głodni. Dragon natomiast zaczęło doskwierać pragnienie.
  16. Blue spostrzegła łzę Atlantisa i lekko się zmartwiła. - Są w jakimś niebezpieczeństwie [mowa o pzyjaciołach]? Proponuję pójść do skrzydła inżynierii magicznej. Znam tam paru dobrych czarodzieji, może onni coś pomogą.- Odpowiedziała po szybkim zastanowieniu Blue. Widać było, iż przejęła się sprawą, przez którą ogier uronił łzę. Nick i Wiktor tymczasem odczóli lekkie pragnienie. Za to Animal zaczęła być troszeczkę głodna.
  17. Pokemona szybko odnalazła odpowiednią skrzynkę i usadowiła się. Nagle ktoś podniósł pudełko i wyrzucił ją z niego. Obejrzała się za siebie. Za nią stał niski zielony kuc ziemny ze złą miną. - Ej, ty mała, wynoś się z mojej skrzyni, co ty sobie myślisz?! Nie dam się okraść takim jak ty, sio mi z mojego straganu!!!- Wykrzyczał głosem, który przebił się nad zwykłym gwarem ulicy. Nie wyglądał na szczęśliwego, a jego mina wskazywała, iż zaraz pójdą w użycie jeszcze gorsze słowa. Część kucy zwróciło na to uwagę i przyglądali się zdażeniu. Pozostawało co raz mniej czasu gdyż straże były już blisko.
  18. Pokemona zaczęła kręcić się i kołować swoich przeciwników. Udawało się to. W końcu jednak "Berserker" się opanował i szykował się do złapania pegazicy. Ona jednak nagle skręciła w boczną uliczkę i pognała w kierunku stacji, tam gdzie się jej wydawało, że ona jest. Biegła pzez kilka sekund przez białe, wąskie pzejścia dzielnicy targowej, omijając stragany. Za sobą usłyszała dźwięk ciężkih kroków i pobrzękiwanie kolczug. - Do mnie! Za tą małą! Złapać ją!- Pokemona usłyszała opanowane, głośne i władcze komendy sierżanta, dowodzącego oddziałem. Przyśpieszyła biegu. Po chwili wypadła na ulicę. Ujrzała inne kuce zwyczajnie chandlujące ze sobą. Po obu stonach rozkładały się stragany, a w powietrzu dominował odgłos rozmów i targowania. Najwyraźniej tu nie dotarła panika spowodowana niedawną walką i życie toczyło się w najlepsze. Pokemona usłyszała w oddali za sobą głos kapitana, zbliżał się. Musiała coś szybko zrobić, gdyż jeśli będzie tu stać zaraz zostanie złapana. Ruchliwa ulica stwarzała bardzo dobre warunki do ukrycia się, jednak teoretycznie pegazica mogła dalej biec w kierunku, w którym myślała, że dotrze do stacji. Wybór należało podjąć szybko.
  19. Shadow zastanowiła się przez chwilę. - Plan ma spore wady, które mogą doprowadzić do fiaska. Należy zaznaczyć kilka rzeczy. Armia jest cały czas zmobilizowana i gotowa. Mieszkańcy wielokrotnie odczuli na własnej skórze, że lepiej nie panikować. Z takimi się nie cackają, tylko od razu mordują. Mają specjalne jednostki straży miejskiej, które są odpowiedzialne za utrzymanie porządku. Od rozpoczęcia akcji partyzanckich do Eqestii zjeżdża coraz więcej oddziałów z Królestwa Chrysalis. Canterlot jest główną bazą przeładunkową, gdzie stacjonuje olbrzymia ilość wojska. Nie wiem jak chcecie spowodować, iż wszyscy stwierdzą, żę miasto jest atakowane, ale tak czy siak badzo możliwe jest, że archiwa dalej pozostaną bardzo dobrze zabezpieczone. To są na szybko wymyślone minusy tego planu. Plusem jest to, że przy sprzyjających okolicznościach pomysł może się udać, choć szanse są nikłe. Poproszę o szczegóły.-
  20. Pokemona wyszła ze skrzyni. Poczóła jakiś niepokój, coś kazało jej przesunąć się nieznacznie w bok. Przestąpiła z kopyta na kopyto i tuż obok niej wylądowały ciężkie kajdany, w które najwyraźniej strażnicy, chcieli ją zakuć. Usłyszała przekleństwo od kapitana, który próbował ją złapać. "Berserker" najwyraźniej jeszcze nie połapał się w sytuacji, ale zaraz mógł to zrobić. Pokemona miała mało czasu, podmieniec z kajdanami podnosił się i szykował do ponownego ataku, celem najwyraźniej schwytania biednej pegazicy.
  21. Shadow popatrzyła na każdego nowego kuca. W jej oczach było coś niepokojącego, jakby wwiercały się w duszę i wydobywały z niej wszelkie informacje. Spojrzenie zatrzymało się na dłużej na MT. - Co Cię tak bawi?- Spytała lodowato przywódczyni, tak, że wszyscy poczuli przejmujący chłód. MT miał wrażenie, żę wzrok Shadow wbija go w podłogę i wierci w nim dziury, choć słowa wypowiedziała spokojnie, a jej twarz (z wyjątkiem oczu) dalej miała przyjazny wyraz. Po chwili odwróciła wzrok i spytała: - Dostałam pobierzne informacje w Waszej sprawie od White'a (taka moja uwaga, jeśli nie wiecie kto to jest, to prześledźcie pamięcią całą sesję, bo już wystąpił, ale żeby było realistyczniej proponuję nie czytać poprzednich postów, po prostu kto pamięta, jego postać, ten paięta, a kto nie ten zapomniał). Jakiż to macie plan i co może znajdować się tak ważnego w Canterlockiej Bibliotece, aby mogło odczarować Lunę? Mamy czas, możecie wszystko na spokojnie przedstawić.- Powiedziała miło czekając na wyjaśnienia.
  22. Graphite zapukał do drzwi. Po całej jaskinii rozległ się głuchy podźwięk. Po chwili z wnętrza pomieszczenia dobył się miły i delikatny głos: - Proszę wejść, o co chodzi?- Tymczasem na ulicy w Canterlot... - Oczywiście, dobrze.- Powiedział miłym głosem strażnik, po czym wyciągnął kopytko, aby pomóc Pokemonie wydostać się ze skrzyni.
  23. - W czym mogę Ci pomóc?- Spytała przyjaznym głosem Blue i uśmiechnęła się. - Może pójdziemy do tutejszej restauracji, wyglądasz na głodneg i przy porządnym posiłku opowiesz mi wszystko?- Sptyała z troską w głosie, po czym skinieniem głowy wskazała na pomost z drewna, prowadzący do innej półki w kryształowej ścianie, na której znajdowały się liczne stoły. Przy większośći siedziały kuce, ubrane w czarne płaszcze i wesoło rozmaiwiały. Pochodnie wbite w ściany oświetlały to lekkie wgłębienie, w którego środku było coś na kształt lady i kuchni. W kące stał jakiś kuc i grał na gitarze śpiewając jakąś starą, choć zabawną pieśń. Niektórzy podchwycli ją i przyłączyli się, lub zaczeli tańczyć. Atlantis uzmysłowił sobie ogrom kryształowej jaskinii, w której się znajdował, choć dalej nie mógł podziwiać jej, gdyż wzrok cały czas szybko wracał do Blue, uniemożliwiając obserwację czegokolwiek innego.
  24. - Ależ oczywiś...- Wypowiedź ogierowi przerwało podniesienie się ze szczękiem strażników przy drzwiach, odzianych w kolczugi. Wszyscy spojrzeli w kierunku wrót. Od ich strony do towarzystwa podchodziła klacz. Czarny płaszcz zasłaniał ją całą. Gdy zbliżyła się do stołu, odsłoniła twarz, skrytą pod kapturem. Oczom wszystkich ukazała się przyjazna i delikatna twarz. Klacz była czarnej maści, a jej śnieżnobiałe włos uwolnione z kaptura rozpłynęły się kaskadą, po obliczu, ładnie się układając. Spojrzała swymi ciemnymi oczyma po zgromadzonych. -Nazywam się Shadow Lightning, kim jesteście i co robicie w naszych skromnych progach?- Powiedziała głosem przypominającym powiew wiosny i dobroci, delikatnym i miłym, lecz w głębi było coś zabójczego i niepokojącego, sprawiajacego iż nie chciało się mieć jaj za swoimi plecami. Ta nutka mroziła krew w żyłach i kontrastowała z wydźwiękiem słów, a także z główną barwą głosu. Wszyscy żołnierze się skłonili, gdy Shadow weszła. Natomiast rubinka została odeskortowana do dużej gościnnej sypialni, gdzie wygodnie położyła się na łóżku i momentalnie zasnęła.
×
×
  • Utwórz nowe...