Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. Corwin wrócił do namiotu i z powrotem zaczął leczyć rannych.
  2. Corwin wyszedł ze szpitala polowego. Miał chwilę przerwy. Usiadł nie daleko i zapalił papierosa. Jak tak dalej pójdzie to połowa armii zdezerteruję z braku jakichkolwiek efektów naszych działań, a druga połowa umrze w trakcie właśnie takich ataków. Mam nadzieję, że niedługo coś ruszy do przodu.
  3. Dalej w postaci wilkołaka uczepiłem się liny i bez problemu przeszedłem na drugą stronę.
  4. Zmieniłem się w formę wilkołaka(nie wilka) i wbiłem pazury w ścianę, żeby zobaczyć czy moje pazury utrzymają mnie nad przepaścią.
  5. - Są gorsze zapachy - schyliłem się obok miejsca w które "wpadła" Yuki i zacząłem szukać czegoś co pomoże nam się dostać ta`m gdzie spadła.
  6. Kiedy to mówiła stałem zaraz obok niej. Czułem od niej wrogość. Ale dopiero od nie dawna. Zgasiłem papierosa. Wrogość znikła. Hmmm... - Nie lubisz kiedy inni palą? Czemu - spytałem Yuki. Ciekawiło mnie to. - Ludzie od tego szybciej umierają, ale my jesteśmy długowieczni. Także w czym problem?
  7. Schowałem książkę i zapaliłem papierosa. Od razu zamieniają się w wilki. Tak jakby w ludzkiej postaci nie mieli tak dobrego węchu albo siły do poradzenia sobie z moment z wampirem. Cofnąłem się do miejsca gdzie ostatnio było widać krew. Potem poszedłem za zapachem.
  8. - Czasami ta energia może nas za bardzo ponieść. Szczególnie w naszej zwierzęcej postaci. Przestajemy myśleć o czymkolwiek poza zabijaniem i jedzeniem. W połowie jesteśmy zwierzętami. Trzeba o tym pamiętać - powiedziałem nie odrywając wzroku od książki.
  9. Zdecydowanie nie odnajdywałem się w towarzystwie. Wyciągnąłem książkę i zacząłem czytać, cały czas idąc za krasnoludem i słuchając rozmów okolicznych osób.
  10. - I od razu wiadomo, że to wampir - spytałem towarzyszy, zgasiłem papierosa i ruszyłem za krasnoludem.
  11. Podszedłem do grupy C był tam pies. Demon w postaci psa. No i wilkołak. A raczej samica. Ostatnio strasznie nas przybyło. Może jakiś dobry rok. Uśmiechnąłem się. - Witam - powiedziałem krótko i zapaliłem.
  12. Grupa C. Znowu muszę bronić biednych ludzi. Zapaliłem papierosa i ruszyłem w kierunku wyjścia.
  13. Imię i nazwisko: Gajusz Wolf Wiek: 217 lat Rasa: Wilkołak Wygląd: Charakter: Spokojny, wyrachowany, zimny i cyniczny. Broń: To co mają wilkołaki - zęby i pazury. Dodatkowo coś ala Magnum o ile w tym dziwnym świecie istnieję proch. Jeśli nie to może być miecz. Ulubione zajęcia: Palenie, czytanie książek, picie.
  14. - Teraz? Nie mam nic przeciwko, ale jesteście gotowi tak z marszu zaatakować? Rzeczywiście jesteście dobrze zorganizowani.
  15. - 4 okrętom? Uwierzę, kiedy zobaczę - spojrzałem na Nat. - Gdzie nauczyłaś się latać?
  16. - Aż tak - zamyśliłem się. - Poza tym Quarianie mają paranoje na punkcie gethów. Cały czas uważają, że są narażeni na atak ich strony. Są podzieleni. Jedni uważają, że powinni szukać nowej planety. Za to drudzy chcą siłą odebrać swoją ojczystą przestrzeń. Ciekawe, która frakcja zyska więcej głosów. Gdyby doszło do wojny... Z Quarian mogła by zostać garstka.
  17. - To rzeczywiście musiało być coś. Z tego co słyszałem niewielu z nich jest na wygnaniu. Uważają, że muszą się trzymać razem. W razie gdyby gethy chciały ich wykończyć.
  18. - Nie powiecie mi chyba... - przerwałem w połowie zdania. - Na pewni nie. Pewnie przypominam mordercę jej ojca albo coś w tym stylu.
  19. - Może boi się turian - powiedziałem po czym wróciłem do posiłku i słuchania rozmów.
  20. - Varenny powiadasz - powiedziałem. - Mam nadzieję, że podczas ataku nic ci się nie stało. Byłby to dla nas wielki cios, prawda - spytałem z uśmiechem.
  21. - Ataku? Atakowano was? Kto taki was odnalazł? To znaczy nas.,,
  22. Spojrzałem na Quariankę - Podczas naszego ostatniego spotkania gdzieś się śpieszyłaś. Mam nadzieję, że teraz masz czas na pogawędkę.
  23. Jadłem w spokoju przysłuchując się rozmowom przy stole.
  24. - Jeszcze zobaczymy. Byłem jednym z lepszych snajperów w armii. Lepiej mnie nie lekceważ.
  25. Podszedłem do jeziora. - Para? Jakieś ciepłe źródła czy co... - spojrzałem w stronę sześcianu. - Czy ktoś ma jakiś pomysł skąd to się tutaj wzięło? To nie dzieło natury, ani coś co mogły stworzyć jakieś prymitywy - zajrzałem do jeziora w poszukiwaniu jakiś ryb i innych zjadliwych form życia.
×
×
  • Utwórz nowe...