Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. - Zasady i prawa nie zostały wymyślone ot tak. Sądzę, że należy ich przestrzegać. Przynajmniej, kiedy można - spojrzałem na nasze uzbrojenie i pancerze. - Taaaa...
  2. - U nas musiało dojść do krwawej wojny, aby wszystkich "zjednoczyć". Ale teraz nikt nie narzeka. Innego sposobu nie ma. Każdy chce władzy i dlatego dobrowolnie się nikt nie zgodzi.
  3. - Zgaduję, że to polityk. Zdarzają się u nas takie przypadki, ale na niskim szczeblu. Hierarchia słynie ze swej uczciwości i dokładności.
  4. - Martwi mnie to "mniej więcej" - powiedziałem do 505 i wylałem spirytus na ranę Zacharego. - Taka strata alkoholu. Trzeba było nie strzelać - powiedziałem do kapitan. Zaraz po tym zacząłem wycinać spaloną tkankę. - Słyszałeś kiedyś o przysiędze Hipokratesa - spytałem się Zacharego.
  5. Przyglądałem się całej sytuacji z bliska. Na początku chciałem przypierdolić Zacharemu za to, że uderzył kobietę, ale po tym jak zarobił kulkę zrezygnowałem. Zamiast tego zaproponowałem: - Siadaj tutaj, zjebie - wskazałem kamień na, którym poprzednio siedziałem. - Trzeba Ci to zdezynfekować i zaszyć. Tylko szybko, bo za jakiś czas łapy mi się zaczną trząść.
  6. Wypuściłem dym w stronę Zacharego i zgasiłem papierosa. Dopiero teraz zorientowałem się, że paczki papierosów, które wziąłem były prawie puste. Cholerni zaopatrzeniowcy. - Ma ktoś z was... chusteczki - spytałem z głupim wyrazem twarzy. Kurwa, kto w tych czasach jeszcze wciąga tabakę. Nikt mnie nie zrozumie, a bez tytoniu przestanę racjonalnie myśleć. I tak jestem z siebie dumny, że życie najemnika nie popchnęło mnie w kierunku innych specyfików.
  7. Spojrzałem na moich towarzyszy, aby zobaczyć jak zareagowali. - No nic. Czas ruszać - powiedziałem po czym chwyciłem swoją broń i ruszyłem za ekscentrycznym rodzeństwem.
  8. - No to lecim... - zastanowiłem się chwilę - na Szczecin? Słyszałem jak jedni z was tak krzyczeli.
  9. - Dowodzenie najemnikami nie jest takie proste, co? - spytałem pani kapitan wstając i otrzepując się z łupinek orzechów. - I tak nie jest tak źle jak na niektórych jednostkach na których miałem przyjemność - tu wskazałem palcami na cudzysłów - służyć. Jacob sobie poszedł, także jednego psychola mniej. Były kapitan sobie jakoś radził - zapaliłem papierosa - mam nadzieję, że wybrał twoją skromną osobę na następce, bo masz kwalifikacje - uśmiechnąłem się. - Kwalifikacje i najemnicy. To dobre. Tu awansuję się... - przerwałem i spojrzałem na Victorie. Szybko awansowała... Ładna, zgrabna i powabna. W sumie się kapitanowi nie dziwię. Ja i moje chore teorie spiskowe. Może po prostu jest dobrym dowódcą. Choć w sumie patrząc na to co dzieję się wokół to nie rozumiem jego decyzji, ale ją szanuję.
  10. - Straszny z ciebie optymista - powiedziałem z sarkazmem - ale masz trochę racji. Dlatego musi się nam udać. Chyba - dodałem po chwili.
  11. - To dlatego nie dostaliśmy wtedy pancerzy. No nic. Lepiej dla nas.
  12. Wysłałem całusa w kierunku Zacharego: - Ja też cię kocham! - dalej siedząc niedaleko statku zacząłem rozłupywać orzechy i je jeść.
  13. - Tobie Fasster nie powinno to robić różnicy. W końcu zawsze śmierdzisz. Ale to pewnie wina genów - uśmiechnąłem się. - Zajebaliście pancerze, tylko jak i skąd?
  14. - Jak zawsze - odpowiedziałem i założyłem hełm ochronny. Mam nadzieję, że ma dobre tarcze.
  15. - Mam nadzieję, że będzie i fajnie i przy okazji on zginie. Przyjemne z pożytecznym.
  16. - Tylko tu chodzi o tego skurwiela Sarena. To nie jest taki debil. Na pewno się nas spodziewa.
  17. - Z tego co słyszałem nie ma nas zbyt wielu - jeszcze raz sprawdziłem swoją snajperkę.
  18. - No to czekamy - uśmiechnąłem się - Myślicie, że się uda?
  19. - Ok - powiedziałem po czym zarzuciłem snajperkę, a strzelbę włożyłem za pas. - Ile jeszcze musimy poczekać?
  20. - Czyli zero skradania się i podchodów. Dobrze. Takie akcje lubię. Mam tylko nadzieję, że Saren nie ucieknie.
  21. - Dobrze wiedzieć - powiedziałem trochę zaskoczony po czym podszedłem do nich i zacząłem ubierać pancerz i sprawdzać broń. - Wiadomo już coś o misji?
  22. - Dobry pomysł. Tylko nie mając pojęcia o tutejszej faunie i florze, długo tu nie pożyjemy. Do nadejścia nocy trochę jeszcze zostało. Niech część poszuka schronienia, a część czegoś do jedzenia i picia. To tylko propozycja, ja tutaj nie dowodzę - uśmiechnąłem się i przy okazji zaciągnąłem.
  23. - I co tam robi ten X - spytałem podejrzliwie przy okazji przypominając sobie ostatnie słowa Nataszy przed "odpłynięciem". - Czy Nat dokończyła swoją wypowiedź po tym jak zasnąłem?
  24. - Liczyłem na jakąś błyskotliwą ripostę - wstałem zawiedziony i poszedłem przygotować się do misji.
  25. - Dosyć dobrze - odpowiedziałem również z sarkazmem. - Pytasz, bo też chcesz się zdrzemnąć?
×
×
  • Utwórz nowe...