Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. - Własne czy kradzione - wskazał na naszyjniki. - Jeśli kradzione uda mi się załatwić pasera, który nas nie oszuka. Co do przyjaciela od węży. Dziwak. Bez takich ludzi już dawno umarłbym z nudów - wskazałem na bar. - Jedną ryżówkę i butelkę najlepszego wina. Tylko szybko.
  2. - Zależy jak daleka kuzynka - spojrzałem na Ciel'a. - Czytałem kiedyś w takiej grubej księdze. Jest tam napisane, że istnieje naród w którym narzucone są małżeństwa między członkami rodziny. Tylko po to by zachować czystość krwi - dokończył pierwszą wódkę i otworzył następną. - Znajdziesz mu kolegę, a dla siebie nie chcesz ani piwa ani kobiety. Rozumiem, że miłość te sprawy. Nie to nie może być to - pociągnął z fajki. - Jubilera? Chciałaś coś kupić?
  3. - Masz - podał mu kufel piwa. - Ja stawiam także pij ile wlezie to później pójdzie łatwiej - wskazał na sufit i uśmiechnął się. - Chcecie trochę - wskazał na fajkę i wypił na szybko swój kufel piwa, otworzył butelkę wódki i upił kilka łyków. - Mieliśmy się napić wina i ryżówki.
  4. Zamówił 3 kufle piwa i 3 butelki wódki i wielką golonkę. - Ja tam po prostu lubię adrenalinę i ryzyko. Poza tym klimat wojska i pieniądze nie są złe - zapalił fajkę. - Co do rebelii - karczmarka przyniosła zamówienie dla każdego i odeszła. - Przyłączyłem się dla sławy i niechęci składania przysięgi. No i trochę brat mnie przycisnął.
  5. - To idziemy. Ja płacę - spojrzał na nich. - Znajcie moje dobre serce - powiedział dramatyczbym głosem i wszedł do środka. Na pierwszym piętrze była zwykła choć dobrze umeblowana karczma. Corwin usiadł przy dużym stole i przywołał karczmiarkę.
  6. ((Czyli przeczymy rozsądkowi i zabijamy inwencje twórczą graczy i to co mówi MG to jak 10 przykazań? Nie ma sprawy. Zastanawiam się, kiedy umrzemy ze śmiechu lub nudy.))
  7. ((Co to za Utopia? Bez przesady. Już widzę jak jacyś bogacze idą na ten piąty poziom. Ja tam wciąż idę do Domu Uciech na najwyższym poziomie.)) Chłopak zatrzymał się przy pięknej rezydencji. Miała z 5 pięter i była pomalowana na w różnych odcieniach czerwieni. Obok rezydencji stała stajnia i kilka wozów. Dom Uciech otaczały piękne ogrody, gdzie rosły setki rodzajów kwiatów. W ogrodzie przechadzało się kilka par i paru dobrze zbudowanych mężczyzn. - Niezbyt się kryją, prawda - uśmiechnął się Corwin po czym dał przewodnikowi kilka drobniaków i wskazał na stajennego. - Zaprowadź nasze konie do stajni i o nie dbaj - rzucił mu kawałek złota i ruszył w kierunku rezydencji.
  8. - Był taki pewien szlachcic. Nie podam nazwiska, bo wiecie - przeszedł w szept. - Tajemnica cesarska. Był strasznym fetyszystą. Miał całe lochy wypełnione pannami z sąsiedztwa. No dobra, nie sąsiedztwa, a z niewoli, ale liczy się co innego. Podobno raz nabił jedną z nich na pal i w trakcie kiedy on wbijała się coraz głębiej i głębiej - spojrzał do tyłu na swoich towarzyszy. - On również wchodził głębiej i głębiej. Nie wiem czy to prawda, ale niewolnic miał sporo. Udawałem łowcę niewolników. Jedno sprawne wbicie miecza przez szyję do serca w jego komnatach i po sprawie. Nic spektakularnego - spojrzał na Ciela. - Ile ty masz właściwie lat?
  9. - 4 chłopa i jedna kobieta - zamyślił się. - No dobra - podszedł do Corwina mały chłopiec i powiedział: - Słyszałem, że potrzebujesz przewodnika - lekarz wybuchł śmiechem i powiedział: - Prowadź do najlepszego domu uciech w tej części miasta - chłopak wyglądał na zdezorientowanego. - Znaczy się do burdelu dla bogaczy - młody przewodnik kiwnął głową i ruszył przed siebie. - "Drużyna Dom Uciech", wymarsz!
  10. Spojrzał na Katarinę: - Widzę, że obeznana jesteś w tych tematach. Idziesz z nami - spojrzałem na nią z zbereźnym uśmiechem. - To my idziemy, Jin-kao. W razie czego będziesz wiedział gdzie nas szukać. Będziemy w najlepszym "domu uciech" w tej dziurze - ruszył powoli do przodu dalej szukając jakiegoś złodzieja chętnego do współpracy.
  11. - Tak, tak. Zobaczysz, że coś znajdę. Znowu ci się wydaje, że wiesz wszystko. Na dole są burdele, za to tutaj - uśmichnął się. - Tu są standardy dopasowane do elity.
  12. - To nasz uzależniony od wina jednoosobowy oddział partyzancki - powiedział Corwin po czym ruszył w kierunku Laizera. - Jest taka sprawa. Gdzie tutaj znajdę dobry - spojrzał na Katarinę. - Dom publiczny. Najlepiej z nie najgorszym alkoholem, hmmm?
  13. - U góry tego nie ma. To jak z tym, że cesarz nikogo nie zabijał. Tutaj są właśnie burdele, których szukam - powiedział Corwin i zaczął pokazywać złodziejskie znaki, że potrzebuję przewodnika. Za odpowiednią cenę znajdzie sobie miejsce, którego szuka.
  14. Corwin szukał jakiegoś żołnierza z którym mógłby się dogadać i pójść razem do burdelu. Niekoniecznie interesowały go negocjacje i rozmowy. On jest tutaj tylko po to, żeby zszywać ludzi i ewentualnie powalczyć. A będąc w mieście trzeba odwiedzić kilka miejsc. Karczma, burdel może nawet złodziei. Już od studiów miał z nimi dobre kontakty. Pokaże się odpowiedni znak i przyjmują cię jak swojego.
  15. ((1000 rok i żadnej wojny. Nie uwierzę. Poza tym wojna mogła wyglądać jak dzisiejsze wojny. Niby na Ukrainie nie ma Rosjan z bronią. A, nie. Jednak są. Choć to akurat trochę głupi przykład. Z opisu wynika, że pozostałe państwa czekały na chwilę do ataku. Czekali 50 lat? Nie sądzę.)) - Mówisz tak jakbyś to ty był cesarzem. Oddziały specjalne są tajne. Ponieważ są od misji o których nie ma wiedzieć nikt. I tak nie dowodził nami cesarz, a jakieś szychy, którym zależało na tym, żeby cesarz pozostał cesarzem. I bądźmy szczerzy. Zwykle za władcę rządzą jego ludzie. Nie on sam.
  16. - Nie byłeś na froncie w pierwszej linii. Albo nie musiałeś wykonywać tajnych operacji. Nie musiałeś zabijać dzieci i kobiet, tylko dlatego, że zagrażali pozycji cesarza. Nie musiałeś również kazać wyżynać wsi, bo twoi żołnierze nie mieli co jeść. Ty jedynie przesuwałeś takimi jak ja po planszy. Nie mów mi tu nic o biednej psychice - powiedział tonem nauczyciela pouczającego ucznia za nie wiedzę. - A propos panien. Kiedy dotrzemy do miast - spytał zmieniając temat Corwin.
  17. - Oprócz tego, że ucierpiał mój wzrok i psychika... Nic. - powiedział jadąc powoli na przodzie kolumny. - A ja chciałem zanieść ci z dobrego serca trochę alkoholu. Sobie od ust odjąłem - westchnął. - No dobrze. Będę starał się to wymazać z pamięci i o tym nie wspominać.
  18. - Za to mi się wydaję, że twój wzrok był zajęty czym innym - rozejrzał się po wąwozie. - Łatwiejszego miejsca na zasadzkę nie mogłeś znaleźć, prawda - spytał nachylając się do generała i powiedział szeptem. - Następnym razem, znajdźcie sobie trochę ustronniejsze miejsce. Jakiś klimacik, te sprawy - Corwin wybuchł śmiechem i podjechał trochę do przodu w razie jakichkolwiek kłopotów.
  19. - Czyli jednak się nie mylili - wypuścił dym z fajki. - Słyszałem, że wczoraj na warcie niezbyt przykładałeś się do swoich obowiązków, drogi generale - uśmiechnął się. - Dokładniej, widziałem. - spojrzał na generała. - Niestety.
  20. Corwin skończył ćwiczyć i zabrał swoje rzeczy z jaskini. - Generale, słyszałem, że ktoś ma do nas dołączyć - powiedział wsiadając powoli na konia. - Chyba, że moje moi informatorzy nie są już tacy dobrzy w swoim fachu. W co szczerze wątpię - uśmiechnął się i odpalił fajkę.
  21. ((Zboczone tematy? Ile my mamy lat? 12?)) Corwin wstał i zaczął robić podstawowe ćwiczenia. Ta podróż nie dostarczała mu okazji do treningu. Czuł się jak na wczasach. Alkohol, ognisko, kobiety, seks pod gołym niebem. Może i nie brał w tym ostatnim udziału, ale liczy się sam fakt. - Dobrze, że dzisiaj dotrzemy do tego miasta. Trzeba uzupełnić zapasy. No i odwiedzić kilka miejsc - powiedział robiąc cały czas pompki.
  22. - Akt miłosny między 2 osobami rodzaju ludzkiego. A tak szczerze. Po prostu się bzykali - usiadł i podał jej bukłak, który miał zanieść generałowi. - Nowi w tych tematach - uśmiechnął się. - Na początku myślałem, że Jin-kao czuję coś do księżniczki. A tu taka niespodzianka.
  23. Corwin wyszedł z jaskini i ruszył w kierunku generała. Chciał dać mu jeszcze coś z bukłaku na ogrzanie. Wtedy zobaczył, no cóż, nie to co chciał zobaczyć. Powoli ruszył spowrotem do jaskini. Stwierdził, że niedługo musi się wybrać do burdelu.
  24. Corwin wziął ze sobą bukłaki i ruszył cały czas popijając alkohol. Gdy tam dotarł znowu odpalił fajkę i spokojnie dopijał resztki bimbru.
  25. Podał bukłak, który trzymał w ręce generałowi i powiedział: - Trucizna? Nie przesadzajmy. - Zaciągnął się dymem z fajki. - Przecież każdy z nas żyję tylko raz. A alkoholu i tak nie wystarczy na wszystkie rzeczy, które nam się podczas niego przytrafiają - uśmiechnął. - A to, że siedzimy dzisiaj razem i żyjemy jest świetną okazją, żeby się napić.
×
×
  • Utwórz nowe...