Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. Corwin podszedł do swojego konia. Zaprowadził go na polanę i z juków wyciągnął 2 sporej wielkości bukłaki. - Zgadnijcie co tutaj mam - podszedł z uśmiechem do ogniska i rzucił jednym w kierunku Katariny. - To samo tylko, że z owoców. Różnica nikła, ale zawsze coś - odpalił fajkę i usiadł. - Ktoś jeszcze chętny?
  2. - Złoty Smok czy nie w myślach czytać nie potrafisz - powiedział Corwin i ruszył w stronę jaskini. - Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał ci później zszywać dziurawych od noży pleców.
  3. - Widzisz, jak chcesz to potrafisz - zaśmiał się i nagle spoważniał. - Nie wątpię w ich umiejętności. Wątpię w ich motywy. Nie znam ich po prostu. W szczególności, że większość z nich nie jest zbyt rozmowna. I strasznie młoda. Czuję się taki stary w waszym towarzystwie - westchnął głośno.
  4. - Maniery, generale. No i lata spędzone w wojsku są mocniejsze niż generalska prośba. Generał to generał - zaczął zbierać patyki na rozpałkę. - Najbardziej dziwi mnie, dlaczego wziął pan za sobą nowych rekrutów. I do tego na tajną operację. Może mnie generał oświecić? Ja sam, żeby dostać się do oddziałów specjalnych musiał być oficerem z ponad 10 letnim stażem. Hmmmm?
  5. Corwin zsiadł z konia i ruszył za generałem. - Przyzna pan, panie generale, że na początku nie miał pan w planach pomagać nam w tych obowiązkach. Przynajmniej ja bym tak zrobił na pana miejscu. W końcu to nie ja tutaj dowodzę. Ostatnimi czasy cały czas kimś dowodziłem. Braki kadrowe w naszej zbieraninie - spojrzał na generała. - Chciałem powiedzieć, Wielkiej i Wspaniałej Armii Buntowników.
  6. - Myślę, że generał miał na myśli, że to on pełni pierwszą wartę. Jest strategiem, podobno. Chce żebyśmy to my zrobili coś do jedzenia, przygotowali nocleg i on przyjdzie na gotowe - spojrzałem na generała. - Albo po prostu dla naszego dobra bierze najłatwiejszą wartę? Nie, to nie może być to. Już wiem. Generał chce dać nam dobry przykład i jako pierwszy bierze wartę. Nie bez powodu jest pan generałem. Człowiek, który zrobi dla dobra swoich ludzi wszystko - cały czas udając poważnego, Corwin zasalutował i zaczął powoli jechać w kierunku pagórka.
  7. - Przecież już się przedstawiałem. Jestem Corwin. Były oficer cesarskiej armii. Brat bogacza z plemienia Wiatru. Buntownik i lekarz. Gdzie tu coś zaszczytnego - spytał. - No może to, że byłem oficerem. Zwracam honor - powiedział z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. Podjechał do Ciela. - Widzisz. Jak byłem trochę starszy od ciebie zrobiłem to samo. Tylko zamiast podróży szukałem przygody. Adrenaliny, emocji. I skończyłem gorzej od ciebie.
  8. - Wszędzie są handlarze niewolników. Za to większość klientów siedzi w Stolicy. Co do bycia szlachcicem. Teoretycznie ja dalej nim jestem. A na pewno byłem - uśmiechnął się. - To były czasy. Zupełnie inne kobiety, alkohol i przepych. A teraz? Buntownik. Ale za to w jakim doborowym towarzystwie - mrugnął porozumiewawczo w kierunku generała i księżniczki. Po namyśle zrobił to samo w kierunku Katariny.
  9. - Jedno duże miasto? Kto coś takiego wymyślił. Nie mają rolnictwa, karczm dla podróżnych czy kurierów. Głupota - powiedział Corwin. Schował wyczyszczoną fajkę i wskazał dobrze osłoniętą polanę. - Ta się nada?
  10. - A może generał źle rozumie moje intencje - powiedział. - Uważam, że skoro jesteśmy na bezpiecznych terenach to możemy się zatrzymać w gospodzie. Ale rozkaz to rozkaz - Corwin zapalił znowu fajkę. Wciąż rozglądając się za polaną.
  11. Lekarz rozglądał się za dogodną kryjówką dla podróżników. - Nie wiem czy znajdziemy coś godnego generała i księżniczki - powiedział wychodząc na przód. - W okolicy powinien być jakiś zajazd. Spanie po krzakach byłoby zbyt podejrzane. W szczególności, że to już "bezpieczne" tereny. Część pójdzie spać do gospody, a część zostanie na zewnątrz. O ile takową znajdziemy. Co o tym myślisz, generale?
  12. - To w drogę - powiedział Corwin po czym ruszył do przodu. - Za stary jestem na czekanie. Trzeba w końcu wygrać tę wojnę - uśmiechnął się wypuszczając dym z ust.
  13. Corwin wskoczył na swojego konia i spojrzał w kierunku wskazanym przez generała. - Mamy tam dotrzeć w 6 godzin?
  14. Podał piersiówkę Katarinie i wskazał, aby przekazała Ravenowi. - Ładne określenie na niewolnika. Ofiara czy nie, niewolnik to niewolnik. Możesz zaprzeczać, ale wspomnienia i ten znak nie znikną - uśmichnął się. - Z wieloma ludzmi już służyłem. Nie dziwie się, że zostałeś buntownikiem. W końcu nie ważne kim byłeś, kiedy wygramy wszystko zostanie nam wybaczone. Chyba.
  15. - Ruszamy dalej czy czekamy kilka godzin i ruszamy pod osłoną nocy - spytał Corwin podchodząc do Ciela. - Możesz jechać dalej? Czy masz zamiar dalej mdleć po drodze - nabił fajkę i odpalił. - Ktoś chce się jeszcze czegoś napić - wyciągnął piersiówkę i powiedział. - Niedługo będzie się robić zimno także radzę się rozgrzać - spojrzał na znak, który wskazała Nemera. - Niewolnik. Czy to jeszcze u nas legalne? Nie zdziwiłbym się, gdyby nas kochany cesarz dał na to przyzwolenie.
  16. - Ciepły posiłek w podróży zawsze smakuję - spojrzał na ognisko. - Przydałoby się zmniejszyć ogień. Takie ognisko widać z daleka.
  17. - Widzę, że na prawdę przyjmujemy już każdego - podjechał do Ciela. - Nawet małe dzieci potrafią poprosić o jedzenie - złapał za lejce konia chłopaka. - Na je się jak dotrzemy na miejsce. Chwila go nie zbawi.
  18. - Obiad? Czyżby to miało być coś więcej niż suszone kawałki mięsa i suchary - spytał patrząc na Jin-kao. - Królewska uczta? Nie wiedziałem, że mamy coś takiego w tych jukach - powiedział z nutką sarkazmu w głosie i zajął się czyszczeniem fajki. Zauważył, że Ciel czyta książkę. - Jedna rada od starego wiarusa. Jak tak dalej pójdzie to nie oczekuj, że ktoś będzie osłaniał twoje plecy. Bieganie za końmi i czytanie książek nie przysporzy ci kompanów.
  19. - Ktoś z tych terenów - spytał Corwin. - Co do kontaktów. Mój ojciec w jakiś sposób był spokrewniony z cesarzem, a moja rodzina jest szanowana w plemieniu Wiatru. Poza tym znam tamtejszych bogaczy. Może coś uda mi się załatwic. Mimo, że nie mam już nazwiska - powiedział i zapomniał się w wspomnieniach.
  20. - Ryżówka. Piło się. Dobra, bo tania - wyciägnął fajkę, nabił i odpalił. - Co do alkoholu. Pozwala zapomnieć. I łatwiej się bawić. A to chyba najważniejsze.
  21. - Byle czego bym nie proponował - uśmiechnął się. - Co do wykwintności trunków. To jednak milej byłoby się napić czegoś innego niż bimber w towarzystwie kobiety. No dobra, kobiet. Na przykład wino! Mam nadzieję, że w podróży znajdziemy jakieś. - wziął łyk z piersiówki. - A propos mojego kaca. "Bo w tym cała rzecz: czym się trułeś tym się lecz!"
  22. ((Księżniczka spała. No i poza tym całować księżniczkę w rękę? Mógłbym ją urazić czy coś tam. Nie wiem. Nie znam się na etykiecie wyższych sfer.)) - Nie wiem co musiałbym robić, żeby przestała wykrzywiać - spojrzał na człowieka biegnącego za generałem. - On tak zawsze? Jeśli tak to ot będzie długa podróż - westchnął i wyciągnął piersiówkę podając ją po kryjomu Katarinie. - Obozowy bimber. Niestety nie mam nic wykwintniejszego na stanie. Spróbujesz? ((Co do biegania w tempie konia. Pomijając to, że nie utrzymasz tempa przez tak długi czas. Dostałeś rozkaz, a jesteśmy w armii. Może i buntowniczej, ale armii.))
  23. ((Jak myślisz?)) - Lata praktyki i poza lekkim bólem głowy nic się nie czuję - uśmiechnął się. - Myślę, że mój organizm po prostu stwierdził, że nie ma sensu z tym walczyć. Wziął swój pakunek i wskoczył na konia. - To gdzie wybieramy się najpierw - spytał sadowiąc się wygodnie w siodle.
  24. Lekarz podszedł chwiejnym krokiem w kierunku zebranych. - Księżniczko, generale - zasalutował. - Corwin, były oficer cesarskiej armii, buntownik bez nazwiska. Z zawodu lekarz - przedstawiłem się nieznajomym, przy okazji całując w rękę czerwono-włosom. "Maniery". Czemu dałem się wczoraj namówić, aby napić się z nimi przy ognisku. Życie żołnierza nie jest łatwe.
  25. - Jedno, panie generale. Cóż to za grupka żołnierzy - spytał Corwin stojąc na baczność.
×
×
  • Utwórz nowe...