-
Zawartość
691 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez kameleon317
-
- Czyli po staremu. Tak przy okazji, widzieliście któregoś z nich? Chodzi mi o tą inną rasę.
-
Podczas mojego przygotowania ziół do "szpitala" wpadła prawie cała wataha z jakimiś nowymi. Nieśli Asiannę. Świetnie, ledwo żyję i już będę musiał się wziąć do roboty. Jeden z nowych wilków. Wyglądał dość nie przyjemnie. Podszedł do Aith i chyba wziął ją za pielęgniarkę. Nie zdążyłem nawet zamienić z nim słowa bo od razu wybiegł. Brakowało Ihnesa i Naszy. On pewnie lata gdzieś po lesie za to Nasza szuka kłopotów. No nie mogę jej za to winić. Podszedłem do Asianny i zacząłem ją badać. - Nic jej nie jest. Przynajmniej jeśli chodzi o rany. Jest po prostu skrajnie zmęczona. Tak jakby biegła jak oszalała albo z kimś walczyła. Po prostu musi odpocząć. Tak samo jak ja po czym poszedłem dokończyć mieszankę ziół.
-
Czemu nie mogę po prostu umrzeć? - spytałem siebie samego w myślach - Wolał bym po prostu umrzeć. Przynajmniej by tak nie bolało. Bez otwierania oczu spróbowałem wstać. Jedna łapa. Druga łapa. No i stoję. Ledwo co, ale stoję. Otwieram oczy i widzę Aith: - Dzieńdob... raczej dobry wieczór - uśmiechnąłem się. Nawet tak mały gest bolał jak diabli - Dobrze się czujesz? No i czy wszyscy mają się dobrze? Bo ja nie. No nic. I tak czuję się lepiej niż wtedy kiedy dostałem tą bliznę - wskazałem na pysk po czym podszedłem do kupki ziół i zacząłem wybierać te które pomogą zwalczyć mi grypę.
-
Gorączka około 38,5... Śluz w nosie. Ból w kończynach. Zimno mi. Grypa, ale i tak jest lepiej niż miało być co oznacza ze dotarłem do Naszy na czas. Z wielkim wysiłkiem otworzyłem oczy. Zobaczyłem rybę a dalej jakiś obcych. Pewnie nowi. Ktoś się z nimi witał. Nie wiem kto dokładnie. Rozmazany widok i zamykające się same oczy nie pomagały. Ledwo co otworzyłem pysk i wyszeptałem: - Mam nadzieję, że nie potrzebują pomocy szamana - po czym z uśmiechem na pysku poszedłem spać dalej.
-
Mój fb - http://www.facebook.com/kamil.neubert.9?ref=tn_tnmn
-
- Pewnie nie. Hierarchia funkcjonuję bardzo dobrze. No i wciąż będę miał nad sobą Sarena itd. więc nie będę się zbytnio rządzić. Co u was? Działo się coś ciekawego kiedy mnie nie było?
-
Polałem każdemu po czym podniosłem pełne naczynie i powiedziałem: - Wznoszę toast za przyjaźń i Hierarchie!
-
Podczas mojego przeszukiwania "szpitala" w poszukiwaniu czegoś do ogrzania zobaczyłem Naszę która coś powiedziała i się położyła. Gdzie to mogł... Co Nasza tu robi? Może jednak ktoś nade mną czuwa? Spojrzałem na nią i ruszyłem w jej stronę. Gdy chciałem zapytać czy pozwoli mi... Język jes t za ciężki by nim ruszać. Nie czuję łap. Mój umysł się wyłącza. Padam na pysk obok Naszy i odpływam do krainy Morfeusza.
-
- Skoń... czone - odpowiedziałem ledwo stojąc. Skierowałem Aith do sypialni dla chorych po czym sam chciałem się położyć. Ale tu zimno... przydał by się ktoś z kim mógłbym się ogrzać. Aith i Rem śpią... Na zewnątrz nie wyjdę bo padnę i zemdleję. Zostają liście i inne rzeczy z "szpitala". Zacząłem szukać czegoś co choć trochę podtrzyma ciepło.
-
Gdy skończyłem z "operacją" Rema kazałem mu się położyć po czym zacząłem się przygotowywać na następny zabieg. Miałem wszystko oprócz... Naprawdę? Tak powszechna roślina. Rośnie zaraz przy wejściu na polane co nie zmienia faktu że muszę się po nią udać. Wychodząc ze "szpitala" powiedziałem Aith, że zaraz wrócę. Po drodze pomachałem do naszych samic. Jest. Zaraz przy pierwszym drzewie u wejścia na polane. I dobrze nie muszę za nim latać. Ciepło tu... nie wcale nie jest ciepło. To mi jest ciepło. Kur... nie dobrze. Mam jeszcze jeden zabieg i później ruszam na spotkanie szamanów. Nie może mnie zmóc albo jeszcze gorzej zabić - śmieszna grypa. Choćbym miał paść na pysk podczas operacji przysiągłem służyć jako szaman do końca. Zerwałem roślinę po czym ruszyłem do "szpitala". W połowie drogi zrobiło mi się słabo. Tylko dzięki silnej woli przetrwałem i doszedłem do mojego miejsca pracy. Wiem, wiem. Wezmę trochę koki i będę jak nowo narodzony. To tylko chwilowy i oszukańczy efekt ale innego wyjścia nie mam.Wziąłem jeden liść po kryjomu a drugi dałem Aith i zacząłem operować.
-
(Nie chodziło mi o to że jesteś zawsze poszkodowana bardziej o to że nie słuchasz moich rad i jestem zmęczony. No, ale każdy interpretuję na swój sposób) - Poczekaj - powiedziałem do Rema po czym wyszedłem na "zaplecze szpitala" i wziąłem trochę ziaren kawowca. Mam ich nie wiele i stosuję je w bardzo rzadkich sytuacjach. Po spożyciu jednego ziarenka podszedłem do Rema i zająłem się robotą.
-
Hohoho, widzę że masz nawał roboty. Ale nigdy nie zaszkodzi poprosić. Chyba każdemu kto zbiera zamówienia i do niego dotarłem prosiłem o to: Tak to jest Twilight jako snajper. Nie musi być identyczna. Chodzi o sam zamysł. Z góry dzięki.
-
Dobra tapetka z Twilight-Sniper się już znudziła ^^ Można prosić o coś z tym: Dark Side of The Moon
-
- No właśnie. Teraz masz się utrzymać przytomny - powiedziałem po czym zobaczyłem Nasze przy wejściu - Wiedziałem że nie posłuchasz. No, ale ja jestem tylko lekarzem. Nie mogę ci czegoś kazać mogę cię tylko ostrzec. No nie ważne. Co tutaj robisz? Przyszłaś zobaczyć co u nas? Czy może rana się otworzyła. - Jakbym miał mało roboty - pomyślałem.
-
- Wyluzować. OK. Co nie zmienia faktu że i tak musimy się tu umocnić. Gdzieś pewnie już organizują partyzantkę. Trzeba się przygotować i być czujnym - po czym uśmiechnąłem się - co nie zmienia faktu że bym się czegoś napił.
-
- Teraz masz nie omdleć. Na razie nie czujesz wielkiego efektu. Na razie. Zaraz będziesz chciał się koniecznie położyć i spać. I nie możemy do tego dopuścić.
-
(Czy mi się wydaję czy Nightmare napisała że przyniosła koke ) - Spokojnie Nightmare przyniosła koke więc starczy dla wszystkich. Więc Rem - podszedłem do niego - Zjedz to - podałem liść koki - Tylko nie zaśnij. Bo wtedy łatwiej wejść w nałóg - zwróciłem się do Nightmare - Co tam na neutralach? Dalej taki spokój jak kiedyś. Za jakiś czas jest spotkanie szamanów. Wiesz takie wymienianie się spostrzeżeniami, przepisami i nowymi odkryciami. Do tego wyczuwam konflikt z Wschodem. Zabiliśmy im 2 wilki. Raczej wątpię żeby to przemilczeli.
-
To właśnie przypomniało mi jak jestem głodny. - Może nie rozmawiajmy o jedzeniu, dobra? - wszedłem do "szpitala" po czym położyłem Rema na miejscu dla obłożnie chorych - Mam nadzieję że nie boisz się bólu, Rem. Koki starczy tylko dla Aith. Gorzej wyglądasz więc idziesz na pierwszy ogień - powiedziałem do Rema. Przygotowując się di operacji spytałem: - Aith co robiłaś na granicy naszych terenów? No i w jaki sposób nabawiłaś się tej rany.
-
- Zaraz mi tu padniesz, kolego. Twardziel czy nie do doktora udaj się(nie czuję kiedy rymuję) - Wziąłem go na grzbiet - Ciężki jesteś jak na taką nie wielką posturę - powiedziałem po czym zwróciłem się do Naszy - Nigdzie się nie ruszaj. Dla twojego dobra - po czym ruszyłem w kierunku "szpitala".
-
- No jesteście! Już miałem za wami po lesie ganiać. Chodźcie do "szpitala". I Ihnes mam jeszcze jedną prośbę. Mógłbyś pójść po Rema. Słabo wyglądał i muszę go przebadać.
-
ZSRR vs. III Rzesza - No i tu jestem po stronie Niemców. I reakcja wszystkich - CO? No właśnie. Stał bym po stronie Rosjan gdyby nie to że oni właśnie trzymali nas w "niewoli" przez 45 lat po wojnie. A tak pomijając ten fakt to był stał po stronie Sowietów. W końcu bronili się przed atakiem no i byli naszymi "sojusznikami". USA vs. Japonia - Nigdy nie lubiłem hamburgerów(w sensie Amerykanów) i dalej ich nie lubię. Tu stoję po stronie żółtków(nie to nie jest użyte obraźliwe. Nic do nich nie mam).Trzeba mieć jaja żeby rzucić się na mocarstwo jakim jest USA. Do tego Amerykanie zawsze wchodzili na koniec wojny i sprzątali i ogłaszali siebie bohaterami. TYLKO dzięki temu że bylki daleko od Europy nie musieli brać udziału w wojnach które się tutaj toczyły dzięki czemu spokojnie się rozwijali. Sprzedawali broń itp. dzięki czemu mieli coraz więcej pieniędzy i są teraz mocarstwem. Następnym i ostatnim powodem dla którego jestem za Japończykami a nie za hamurgerami jest to że właśnie wspaniali Amerykanie razem z fajfoklokami nas sprzedali do bloku republik naszego innego sojusznika ZSRR. Dlatego właśnie jestem za Japońcami.
-
- Spokojnie - powiedziałem do Naszy - Rem jest w obozie za to nie wiem co z resztą. Pójdę ich poszukać. Za to ty zostajesz tu i odpoczywasz po czym ruszyłem w kierunku lasu.
-
Po zakończeniu "operacji" na szczęście dzięki temu że Nasza była nie przytomna mogłem "operować" bez znieczulenia. Przeniosłem ją na jej miejsce na polanie po czym podszedłem do Raindrops i... -Witam cię w naszej watasze i od razu mam do was prosbę. Możecie przypilnować Nasze. Dać pić czy coś tam. Nie ma się nigdzie ruszać. Wystarczająco już się nabiegała z otwartą raną. Sam bym został, ale wiem że Aith potrzebuję pomocy. No i jeszcze muszę przebadać Rema. Niezbyt dobrze wyglądał jak wchodził na polane. Zgrywa twardziela. Jak ja kiedyś - pokazałem moją bliznę na pysku - Nic dobrego mi z tego nie wynikło więc od jakiegoś czasu jestem mniej narwany i agresywny. No nie ważne. Przypilnujecie ją?
-
Jeszcze nie przyszedł? - spytałem sam siebie po czym powiedziałem: - Mieliśmy pewną sprzeczkę z inną watahą. Szczegóły później bo mam pacjentów - po czym poszedłem w kierunku "szpitala".
-
Wpadając na polane zobaczyłem Raindrops siedzącą na środku. - Był tu może Ihnes - spytałem ciężko sapiąc.