-
Zawartość
691 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez kameleon317
-
- I co Vakarian? Jak tam przesłuchanie więźnia? Dowiedziałeś się czegoś?
-
Co ona robi? - Asianną jeśli nie zaprzestaniesz tego bezsensownego mordu... będę musiał cię powstrzymać. Może i zginę, ale w słusznej sprawie.
-
Odrzucając wilka który rzucił się na Jacoba czekałem na jego kontratak gdy nagle cała wschodnia wataha zamarła patrząc na Asianne rozrywającą pewnie ich przywódcę na strzępy. Pomyślałem że muszę wejść do akcji: - Może zaprzestaniemy walki i po prostu porozmawiamy? - czały czas dawałem znaki do wycofania się moim przyjaciołom przy czym sam zacząłem brać Jacoba na grzbiet - W imię czego się nawzajem mordujemy. Nie wiem co tu się działo zanim mnie tutaj nie było, ale musimy zakończyć te wojnę. Każda wataha zapłaci reparacje wojenne i podpiszemy pokój. Każdy pójdzie w swoją stronę - przypomniałem sobie o spotkaniu szamanów. Zacząłem się coraz bardziej cofać.
-
Muszę przejść obok tej wschodniej watahy... Idąc nie daleko granicy usłyszałem jakieś wrzaski i odgłosy walki. Ja i moja ciekawość. Kiedyś doprowadzi mnie do zguby. Podchodząc jak najbliżej i chowając się w krzakach zauważyłem... Ledwo żyjącego Rema, jakiegoś wilka zgrywającego ważniaka, Asianne i kogoś bliskiego dla Rema. Chyba. No i oczywiście całą wschodnią watahę gotową zamordować moich przyjaciół. Świetnie. Po prostu wspaniale. Już chciałem wskoczyć do walki kiedy przypomniałem sobie jak mój ostatni wybryk się skończył. 2 lata rehabilitacji. Szpecąca mój pysk blizna. I złe wspomnienia. Czy muszę to robić? Nie nie muszę co nie zmienia faktu że to zrobię. Wyskoczyłem z krzaków i stanąłem obok teko "ważniaka". - Mów mi Doct... Mordimer. Jak ty się nazywasz?
-
Wychodząc ze "szpitala" spojrzałem na nich. Bawili się. Ha. No nic. Ruszam na spotkanie szamanów, na terenie neutralnym. Mam nadzieję że po drodze znowu nie zemdleję i się magicznie przemieszczę. Muszę o tym porozmawiać z Wielkim Szamanem. To może być jakaś choroba.
-
Nie lubię Slipknota. Co nie znaczy że nie ocenie ich muzyki. Utwór jest całkiem fajny co do wokalu. Nienawidzę kiedy ktoś krzyczy do mikrofonu. Osobiście daję 7/10.
-
Idąc ze spuszczoną głową nie zauważyłem nawet że jestem już na polanie. Podeszła do mnie Nasza i się ze mną przywitała. Uśmiechnąłem się i podałem jej łapę. Reszta mnie zignorowała. I dobrze. Poszedłem do "szpitala" i zacząłem się pakować.
-
Kaszka manna? Jeźdźcy Apokalipsy? Bobry? - pytałem sam siebie w myślach. Otworzyłem oczy. Las. Wstałem na nogi. Choć cały czas czułem się jakoś dziwnie. Pamiętam że pomogłem Ihnesowi. I nagle się tutaj budzę. Nic nie rozumiem. Może to był po prostu sen? Rozejrzałem się... Jestem niedaleko granicy. Muszę wracać na polane. I może jeszcze zdążę na spotkanie szamanów - po czym ruszyłem biegiem na polane.
-
- OK. Pójdę go poszukać. On również przesłuchiwał tego obcego. Może wyciągnął z niego więcej informacji.
-
Jestem bardzo dobrym Ninją ^^ Nikt nawet nie zauważył mojego zniknięcia. Magic ^^ No nie wiem... może wrócę. Mam ferie i okropnie mi się nudzi. Obacze
-
Już nie długo znajdzie się tu Twilight ^^
-
Spoko. Nikt tu się nie spina. To tylko zabawa. W szczególności że jest obserwatorem. Czasami będę coś tu komentował. Kiedy dziać się będą absurdy. Co chyba będzie często ^^
-
No normalnie to hierarchii watahy nie było. Poza Nightmare oczywiście. Ale teraz to już nie wiadomo co się tu dzieję.
-
Bez teledysku daje 7/10. Co do Deep Purple to geniusz w czystej postaci ^^ Polecam przesłuchać więcej ich utworów. Jak nie lubić Disturbed ?
-
- Tu się zgadzam, ale to nowa rasa po naszym władaniem więc trzeba się będzie do nich przyzwyczaić. Podobno do Volusów też nie mogli się przyzwyczaić, a jakoś żyją sobie pod naszymi rządami. Widzieliście Vakariana?
-
Nie uraziłaś mnie ^^ Naprawdę trudno mnie urazić. No nie ważne. Nie odchodzę bo poczułem się urażony. Odchodzę bo nie chce "dożyć" momentu kiedy Asianna okaże się bobrem zmutowanym z sępem i niedźwiedziem w laboratorium ojca Jacoba który jest synem Cenariusa i Elune(czemu ja muszę cały czas nawiązywać do gier i książek?). Nasza stanie się mamutem za sprawą kichnięcia Ihnesa po tym jak on zje magiczną kaszkę manną przygotowaną prze Rema który okaże się być wilczą wersją Discorda. Nie wiem naprawdę nie wiem co się tu będzie działo. Będę tu zaglądał i obserwował co z tego wyniknie. No i czekam aż Jacob ujawni się że jest jednym z z Jeźdźców Apokalipsy i ma konszachty z polską szlachtą.
-
- Tak jak zauważyliśmy są posturą podobni do Batarian. Mają jedną parę oczu. Są dość... uciążliwi. I mało dyplomatyczni. Mają po pięć palców na każdą kończynę. No ogółem niezbyt się wyróżniają.
-
Ja jestem gimnazjalistą i sypiam około 4 do 5 godzin dziennie. Niewiele, ale mi wystarcza.
-
Nic wielkiego. Po prostu rozpłynąłem się w powietrzu. Albo stałem się niewidzialny bez mojej wiedzy. Takie tam. Tu piosenka dla was - Z dedykacją dla półbogów
-
Czyli ja znikam? Ok... Uznajmy że zostałem porwany przez Batarian i sprzedany jako Varenn do Krwawej Hordy. Miłej zabawy życzę.
-
( Ratując go radzę użyć spella na deszcz meteorytów. Jest skuteczny na duże grupy przeciwników. ) To w końcu mam się zabawić w Timelorda i cofnąć czas czy zostać i ratować Ihnesa? A może po prostu zginać ratując Ihnesa. Biedny schorowany szaman ginie w obronie przyjaciela. Piękny koniec smutnego żywota. Po śmierci budzi się jako wilko - kot który dzięki pewnemu dymowi może stać się niewidzialny(pozdrowienia dla czytelników dobrej polskiej fantastyki). Co o tym myślicie? Tak btw. to ten temat zmierza w złym kierunku.
-
Granice realizmu zostały już dawno przekroczone. Wilk ze skrzydłami... Wilki ze świecącymi futrami(wtf?), Wilk który morduję całą watahę wyszkolonych do walki wilków i wychodzi bez szwanku(ok...), Wątki z przeszłości - rozumiem że można tam niby spotkać kogoś tam z przeszłości ale bez przesady. Wszyscy nagle ruszają na teren innej watahy i wpadają w tarapaty. Samo to że jest ktoś taki jak szaman wilk jest absurdalne a co dopiero to wymienione wcześniej. Więc nie mówmy tutaj o graniach realizmu ^^
-
Problem w tym że ja mogłem iść kiedy wy go szukaliście. No i nie było nic o tym jak daleko jest od granicy terenu naszej watahy. Chyba że coś przeoczyłem. No i co mam siedzieć na polanie czekając na rozwój wypadków kiedy wy wędrujecie po terenie innej watahy, dajecie się złapać w niewole i Celestia wie co jeszcze. Musiałem się jakoś wkręcić w wątek bo bym umarł z nudów. Nie miejcie mi tego za złe.
-
(Wątek na polanie w ogóle się nie rozkręca...) Widząc, że wataha nie jest zbyt rozmowna, po przygotowaniu odpowiednich ziół poszedłem się przejść i przy okazji nazbierać ziół których mi brakuję. Po jakimś czasie zauważyłem, że jestem przy granicy naszego terytorium. Już miałem zawrócić, ale zobaczyłem Ihnesa i jakimś nie znanym mi wilkiem. Może to nowy. Podszedłem do nich bliżej i podsłuchałem ich rozmowę. Nie wynikało z niej że się znają a wręcz przeciwnie ten nieznany mi wilk nie był przyjaźnie nastawiony. Spróbuję się z nim dogadać. Po czym rzuciłem się na obcego wilka i przygwoździłem go do ziemi. Wtedy przypomniałem sobie, że nie jestem w pełni sił. Musiałem udawać, że jest inaczej. - Kim jesteś? - spytałem spokojnie - i co chciałeś od mojego przyjaciela?