-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
Wiedźma nie ruszyła się z miejsca. Widziała jak jakaś kobieta dość brutalnie wita się z Kateriną i Lee.
- 1512 odpowiedzi
-
- Jeżeli już jakiejś czarownicy, to bezecnej. Zacne nie posługują się ludźmi i służą w imię dobra. Istnieją jeszcze nieświadome, ale to na pewno się wyklucza. Nie, nie sądzę żeby był marionetką w rękach czarownicy. nie wystraszyłby się i nie uciekłby - powiedziała wiedźma.
- 1512 odpowiedzi
-
Susan pozostała na kanapie obok Finna, trzymając go za rękę. Grimalkin udała się za resztą. - Wiecie co mnie intryguje? Dlaczego wampir dał się podejść człowiekowi?
- 1512 odpowiedzi
-
- Nie widzę patroli - powiedział. - Za mną. - Po cichu przebiegł ulicę i wkroczył na następną. przygotowane kawałki taśmy zostaly wykorzystane na najbliższym budynku.
-
- Potrafię przywołać chowańca - odrzekła Grimalkin.
- 1512 odpowiedzi
-
- Pewnie, że tak. Wolałbym nie trzymać tego dłużej w domu - powiedział. Wysunął głowę z uliczki, rozejrzał się i pokazał towarzyszkom, że mają iść za nim.
-
- ważne, że żyjemy. No, sądzę że zadanie na razie idzie gładko - stwierdził. - Ale może lepiej nie powiem tego głośno - dodał. - Dobrze jest, Strzałka. Połowa arkuszy za nami - przekazała Janka współtowarzyszce. - nie jest ci zimno? - zapytała.
-
Kamyk wepchnął Wiktorię w pierwszą małą uliczkę, wróćił po Adelę i cicho, ostrożnie stąpając pobiegł do tej samej uliczki, w której zostawił Szopa. - Wybacz, Nożyk - powiedział.
-
- I tak trzymać... - powiedział Kamyk do Szopa. - teraz jeszcze tylko tam, i... Szop, wiejemy - zarządził. Pociągnął dziewczynę za sobą i oddalił się od Wisły. Niedaleko, bulwarem, szedł patrol złożony z dwóch niemieckich żołnierzy. Nie zdążyli zauważyć harcerzy. - Dzięki. - Janka zaczęła obklejać najbliższą tablicę informacyjną plakatami.
-
- Strzałka, słyszysz? Podawaj taśmę. Nie śpimy, nie śpimy! To prawda, jest ciemno, ale obudź się! - szepnęła Janka.
-
- Nie tutaj, tu już ja obklejam. Idź i przyklejaj na ławki! - szepnął Dominik do Wiktorii.
-
Kamyk podbiegł do słupa na ogłoszenia, rozejrzał się, po czym zaczął obklejać go plakatami. Na plakacie gotycką czcionką napisany był fragment wiersza Władysława Broniewskiego i dość obraźliwa uwaga o okupantach. Janka wzięła kilka plakatów do ręki i dała taśmę Strzale. - Strzałka, tu masz nóż. Tnij i mi podawaj - zarządziła.
-
Janka ruszyła w kierunku Powązek. - Gdyby coś się działo, wiejesz. Byle nie do swojego domu. Spotykamy się wszyscy w lasku nieopodal mojego domu o godzinie pierwszej. Jeśli ktoś by cię gonił, gubisz ich i pędzisz do tego właśnie lasku, jasne? - zapytała. Dominik poprowadził swoją grupę nad rzekę. - macie plakaty, macie taśmy. Chodzimy szybko, przyklejamy to gdzie się da, w widocznych miejscach. Do dzieła! - powiedział.
-
- Zdecyduj sam. Moja grupa idzie wzdłuż Wisły - powiedział Dominik. - To my możemy iść na Powązki - zadecydowała Janka.
-
- Nikomu się nic nie stanie. Jak coś, to wiejesz żeby powiedzieć pozostałym. Tu macie taśmę, oszczędzajcie bo trudno było to zdobyć. - Rozdał wszystkim taśmę klejącą. - Strzałka, będzie dobrze. Postaramy się nie rzucać w oczy, i to tyle - rzekła Janka i poklepała dziewczynę po plecach.
-
- O co chodzi, Strzała? - zapytał Kamyk, wręczając każdemu pliki plakatów.
-
-Dobra, zgoda. Szop i Nożyk ze mną, Strzała z Janką, Sznurek i Malina z Kazikiem. Pytania? - zapytał.
-
- Nic specjalnego. Spóźniłeś się - rzekła Janka. - Musicie mi wybaczyć. Przemykałem bocznymi uliczkami, bo eseski wszędzie - odrzekł.
-
- Zetnij te kłaki, nie będzie problemu - powiedziała Janka, podając Kazikowi gumkę do włosów. Chwilę później, ubrany na czarno wbiegł zdyszany Dominik.
-
- Hej, Kazik. Nie było tam Kamyka po drodze? Miał przyjść wcześniej, czort jeden, a nie ma drania - powiedziała po otwarciu drzwi.
-
- Gramy - powiedziała Janeczka. Kilka rund wygrał Kazik, jedną wygrała Sznurek i Kamyk z tym samym wynikiem. Po jakimś czasie wsxyscy rozeszli się po domach, żeby przygotować się do kolejnego dnia szkoły i być wypoczętymi na wieczór i pierwszą, poważną "misję". *** Janeczka spojrzała na zegarek już któryś raz w ciągu ostatnich kilku minut. Niecierpliwiła się, bo nie przybył jeszcze Kamyk z plakatami, a nie zwykł się spóźniać. Pozostało pół godziny do spotkania. Dziewczyna ubrana była w czarny sweter i ciemną spódnicę. - Tylko błagam, uważajcie na siebie i innych - powiedziala pani Wysocka, która oparła się o framugę. - Najpierw muszą przyjść - odrzekła dziewczyna. - Ale obiecuję, że wrócimy bezpiecznie.
-
- Pewnie człowiek - przyznała Grimalkin.
- 1512 odpowiedzi
-
- Pewno, że mam. Tylko taka uwaga: proszę ich nie zniszczyć, bo mnie ojciec zabije - zaznaczyła. Poszła do innego pokoju i przyniosła opakowanie starych kart.
-
- Tylko mi się tu proszę nie obrażać, bo będzie mi smutno - zagroziła Janka. - Tego byśmy oczywiście nie chcieli... - wtrącił Kamyk ze złośliwym uśmiechem.
-
- Tak, tak. Sprowadzaj niewinne harcerki na manowce... Kiedyś wszyscy popadniecie w hazard. - Stwierdziła Janka.