Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Chyba sobie żartujesz. I tak ci nie powiem - powiedział Klaus.
  2. - ja tymczasem jestem Finn, twój wieloletni przyjaciel, wampir - wyjaśnił Finn zgodnie z prawdą.
  3. - Wiedźma zabójczyni znaczy się. Cóż. Zastanowię się nad tym... Nieważne. Katerina? - podszedł bliżej i ukląkł przy wampirzycy...
  4. - Nie z rodu. Z klanu... Ostatnio już mi grozili. O jakiej konkretnie wiedźmie mówisz? - zapytał wampir.
  5. - Czy jest jeszcze ktoś, kto chce zabić którekolwiek z was? Wolałbym być przygotowany na przyszłość... - stwierdził Finn, trzymając w dłoni rękę uśpionej Susan.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Napisz Użytkownikowi Epitafium

    Sosna Wszechpotężny i szlachetny dowódca Sosen II dzielny ♦ 8. 04. 1994 +--.--.---- Pegazy i drzewa iglaste płaczą nad jego ciałem, ale bana mu to nie cofnie.
  7. - Dzięki - odpowiedział z wdzięcznością i wziął apteczkę. Wyjął z niej kilka leków i opatrunków. - Cholerny, mały psychopata. Skąd się tacy w ogóle biorą? - mówił, opatrując ranę. Przy okazji wziął strzykawkę i podał Susan środek znieczulający. Wstał i przeniósł ją na kanapę. - Hel powiadasz? Przyłóż mu kiedyś ode mnie. Po co on w ogóle tu był?
  8. - Jaki sarkazm? Czy w dzisiejszych czasach doprawdy nie ma nikogo kto doceniałby swojego oponenta? - zadała sama sobie pytanie wiedźma. Odwróciła się i opuściła posesję. - Czekaj, czekaj - powiedział Finn. Susan leżała na podłodze, wpatrując się w sufit i zagryzając wargę. Syknęła. - Rana koło żebra - powiedział. - Pazurki go świerzbiły, sukinsyn jeden - warknął. - Mógłbyś przynieść mi apteczkę, Lee? W kuchni jest - rzekł.
  9. - Prosiłabym grzeczniej, mój drogi, wspaniały demonie. Nie do ciebie mam sprawę i to nie ty jesteś moim wrogiem. Ale może kiedyś... - powiedziała.
  10. - Istotnie, mam cel. Właściciel tej rezydencji ma ostatnio na pieńku z klanem Malkinów, moim klanem. Proszę przekaż mu, żeby zaprzestał pewnych działań, inaczej... Zapozna się z moim nożem.
  11. - Nie czytam w myślach, ale sądzę że mówi prawdę. I tak umiera, nic jej już nie zrobi - rzekła.
  12. - Nie chcę, już nie... Nie wiem nawet, czemu chciałem. - Powiedział. - Oszalał, dziecko. Oszalał. Pytanie, z jakiej przyczyny... - rzekła wiedźma.
  13. - Grimalkin, mości demonie. Grimalkin. Słucham cię - rzekła. - Argh... Ja... Czekaj, daj mi chwilę... - Mimo stanu Klausa, jego oczy straciły coś z szaleństwa. Tak jakby mu się polepszyło.
  14. - Zaraz zobaczymy... - odrzekł. Wszystkie przyzwańce Lee zniknęły, a Klaus zachwiał się i przewrócił, oddychając ciężko.
  15. Klaus zatoczył się, trzymając się za szczękę. Wytworzył wokół siebie fioletową poświatę, która odbierała energię demonowi. Finn podbiegł do leżącej Susan.
  16. Klausowi udało się wstać, pobiec do domu unikając wszelkich pocisków, odepchnąć zszokowanego Finna i dopaść Susan. - Zabiję ją... - wysapał.
  17. Pod jednym z drzew stała Grimalkin i uważnie obserwowała pojedynek. Klaus tymczasem postawił wokół siebie mur z pola siłowego i pobiegł w kierunku domu, kulejąc.
  18. Klaus podniósł się. W jego oczach widać było obłęd. Rzucił się na Lee i w trakcie skoku z jego rąk wysunąły się wiązki fioletowej, świetlistej energii, które oplotły demona, uniosły go nad ziemię, zaczęły dusić, aż w końcu uderzyły nim o podłoże i wybuchły. Mieszaniec podszedł, przycisnął but do twarzy Lee i wepchnął ją w błoto.
  19. Klaus wyrwał rękę i zamiast tego rzucił się znowu na Lee, po czym powalił go na ziemię, rzucił w głowę kawałkiem większego głazu, który miał pod ręką i pobiegł w kierunku domu.
  20. - A ja tu poczekam, na wypadek gdyby nasz gość chciał wejść tutaj. Myślę że to lepsza rzecz, niż ingerowanie nie w swoje sprawy - odpowiedział. Chciał chronić zwłaszcza Susan. - Mam gdzieś twoją pozycję, a krew nic mi nie zrobi! Dlaczego? Bo sam nie mam czystej krwi! Jestem mieszańcem, ha, ha, ha! - Rzucił. - Wasza ludzka przyjaciółka całkiem dobrze pachnie. Może być wstępem do zabawy z Kateriną, co ty na to?
  21. Klaus odskoczył od ziemi, przywalił Lee w brzuch, przy okazji go przecinając i powalił go na ziemię. Przygniótł go do podłoża, pochylił się, wbił kły w szyję i zabrał Lee trochę jego krwi. Następnie uderzył z całej siły w plecy odbierając na chwilę dech demona i łamiąc mu kilka kości. Finn wyszedł z domu, chwycił Katerinę i zaciągnął ją do domu. Zamknął drzwi. - Słońce nie działa na ciebie dobrze, więc siedź grzecznie tutaj! Lee i tak nic się nie stanie.
  22. Klaus podniósł głowę i uśmiechnął się do Lee. Wbił pazury w jego policzek, przebijając go. - Regeneruję się... (Wracam za pół godziny)
  23. - Ty zdaje się mówiłaś, że on nie żyje... - zaryzykował Finn. Spojrzał nerwowo na Susan, a ona na niego. - Mam w poważaniu głębokim ciebie i twoje groźby. Nie przyszedłem po ciebie, a po Katerinę. To sprawa między mną, a nią. Bez dodatkowych osób... - mówił, kiedy nagle odwrócił twarz ku domowi. - Chyba że... Człowiek? - zapytał. Uśmiechnął się drapieżnie..
  24. - Bardziej od tego? - podniósł okaleczone dłonie. - Nie wydaje mi się.
  25. Mężczyzna patrzał na przyjaciółkę zdziwiony. W tym czasie Susan tanecznym krokiem weszła do pomieszczenia, przyprowadziła Katerinę na fotel, odkaziła i opatrzyła jej ręce bandażami. - Lekarstwa dla wampirów są nieco inne niż dla ludzi. To powinno pomóc - powiedziała swoim dźwięcznym głosem.
×
×
  • Utwórz nowe...