Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Dzięki - odpowiedział z wdzięcznością i wziął apteczkę. Wyjął z niej kilka leków i opatrunków.

    - Cholerny, mały psychopata. Skąd się tacy w ogóle biorą? - mówił, opatrując ranę. Przy okazji wziął strzykawkę i podał Susan środek znieczulający. Wstał i przeniósł ją na kanapę.

    - Hel powiadasz? Przyłóż mu kiedyś ode mnie. Po co on w ogóle tu był?

  2. - Jaki sarkazm? Czy w dzisiejszych czasach doprawdy nie ma nikogo kto doceniałby swojego oponenta? - zadała sama sobie pytanie wiedźma. Odwróciła się i opuściła posesję.

     

    - Czekaj, czekaj - powiedział Finn. Susan leżała na podłodze, wpatrując się w sufit i zagryzając wargę. Syknęła.

    - Rana koło żebra - powiedział. - Pazurki go świerzbiły, sukinsyn jeden - warknął. - Mógłbyś przynieść mi apteczkę, Lee? W kuchni jest - rzekł.

  3. Klaus podniósł się. W jego oczach widać było obłęd. Rzucił się na Lee i w trakcie skoku z jego rąk wysunąły się wiązki fioletowej, świetlistej energii, które oplotły demona, uniosły go nad ziemię, zaczęły dusić, aż w końcu uderzyły nim o podłoże i wybuchły. Mieszaniec podszedł, przycisnął but do twarzy Lee i wepchnął ją w błoto.

  4. - A ja tu poczekam, na wypadek gdyby nasz gość chciał wejść tutaj. Myślę że to lepsza rzecz, niż ingerowanie nie w swoje sprawy - odpowiedział. Chciał chronić zwłaszcza Susan.

     

     

    - Mam gdzieś twoją pozycję, a krew nic mi nie zrobi! Dlaczego? Bo sam nie mam czystej krwi! Jestem mieszańcem, ha, ha, ha! - Rzucił. - Wasza ludzka przyjaciółka całkiem dobrze pachnie. Może być wstępem do zabawy z Kateriną, co ty na to?

  5. Klaus odskoczył od ziemi, przywalił Lee w brzuch, przy okazji go przecinając i powalił go na ziemię. Przygniótł go do podłoża, pochylił się, wbił kły w szyję i zabrał Lee trochę jego krwi. Następnie uderzył z całej siły w plecy odbierając na chwilę dech demona i łamiąc mu kilka kości.

    Finn wyszedł z domu, chwycił Katerinę i  zaciągnął ją do domu. Zamknął drzwi.

    - Słońce nie działa na ciebie dobrze, więc siedź grzecznie tutaj! Lee i tak nic się nie stanie.

  6. - Ty zdaje się mówiłaś, że on nie żyje... - zaryzykował Finn. Spojrzał nerwowo na Susan, a ona na niego.

     

    - Mam w poważaniu głębokim ciebie i twoje groźby. Nie przyszedłem po ciebie, a po Katerinę. To sprawa między mną, a nią. Bez dodatkowych osób... - mówił, kiedy nagle odwrócił twarz ku domowi.

    - Chyba że... Człowiek? - zapytał. Uśmiechnął się drapieżnie..

×
×
  • Utwórz nowe...